- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
2 grudnia 2019, 15:45
Hej,
W sobotę mój facet ni z gruszki ni z pietruszki wyskoczył, że leci z kolegą na Sylwestra do Londynu (od 28.12 do 1.01), bo dostali bilety na mecze (dwa, 29.12 i 1.01). I że marzył o tym od kilku lat. Więc Sylwestra spędzimy osobno.
Myślę sobie - no spoko, marzenie, ale że tak bez uprzedzenia? I to gdy wie, że od jakiegoś czasu szukalam gdzie byśmy mogli polecieć tydzień po świętach, i gdy wie, jak bardzo mi zależało na spędzeniu tego czasu razem...
Jak Wy byście zareagowali na taką informację z ust partnera/partnerki?
5 grudnia 2019, 21:38
Koszalik nie doznała żadnego szoku, bo atakowanie odmiennego zdania to na Vitalii norma. Pokazy Mody były cyniczną odpowiedzią na przechwałki Formułą 1. Napisałam też że odnoszenie się do własnego przykładu nic nie daje i wtedy włączyła się EgyptianCat, która w każdej bez wyjątku wypowiedzi musi, no po prostu musi opisywać swoje życie z Panamie i wielogodzinne codzienne rozmowy z mamą. Czytałam już tyle razy jej relacje z rodzinnego życia ze mogłabym cytować z pamięci. Okazji do pochwalenie się nadzwyczajnym chłopakiem nie przepuściła kolejna Vitalijka bo przecież jest okazja napisać, ze jej chłopak potrafi rozmawiać z nią o meczu i nawet ją na ten mecz zabierze. Nawet jeśli inne nie mają takiej potrzeby to niech zazdroszczą.Na Vitalii co wątek przez wszystkie przypadki ulega odmianie "JA". Ja, moje, mnie, u mnie, dla mnie itp, itd. Co jedna bardziej idealna, co druga jeszcze bardziej niezwykła. Każdy temat jest dobry by błysnąć własnym nadzwyczajnym przykładem. Dyskusja na temat zamienia się w targowisko próżności.
Wtf? Napisałaś kilka rzeczy, ja na nie odpowiedziałam pisząc, że nie masz racji, że nie każdy facet taki jest, nie każda kobieta nie lubi meczu, I że w temacie nie chodzi o mecz, tylko o to że mógł zaproponować dziewczynie wspólny wyjazd (już pisałam, oni na mecz, ona zwiedzanie/zakupy, wieczorem wspólne wyjście na imprezę czy do knajpy). A jak chciał wypad "męski" bez dziewczyn mógł o tym powiedzieć. A jak musi uciekać, kombinować co i jak zrobić, by ona nie pojechała z nim, to ja nie rozumiem po co są w takim związku xD skoro nie można nawet porozmawiać o osobnym weekendzie i sylwestrze (bo autorka już napisała że nie miałaby z tym problemu)
I ja się nie przechwalam moim cudownym mężem :) Opisalam, jak może wyglądać związek i rozmowa bez stresu, kłótni i wielkich nieporozumień. Wybrałam go, bo wiedziałam, że będziemy idealnie do siebie pasować (charakter, pogląd na świat, cele i marzenia). Każda inna też sama sobie wybrała partnera :D
Edytowany przez Veggiefruit 5 grudnia 2019, 21:41
5 grudnia 2019, 22:06
Nie pytałabym męża o zdanie, bo go znam i wiem, że to oczywista oczywistość, że "powoli mi" jechać i spełnić swoje marzenie. Wiem, że przez myśl by mu nie przeszło omawianie tego i robienie mi jakichkolwiek trudności.EDIT. Gdyby chodziło o UFC to mąż by mnie na pewno uwzględnił w marzeniu, bo oglądamy razem i wie, że mnie to kręci. W przypadku biletów na Super Bowl przez myśl by mu to nie przeszło, bo wie, że męczyłabym się niemiłosiernie. To jest chyba najlepszy przykład dla mojego punkt widzenia. My zamieszkaliśmy ze sobą po miesiącu znajomości, ślub wzięliśmy trzy lata później. Bez ślubu nasz związek był nie tyle niepoważny, co po prostu inny. Chodzi głównie o emocjonalne aspekty. Małżeństwo nas zespoliło, umocniło i w zbiegło się w czasie z pomyślnie ukończonym procesem docierania się.
KOBIETO! Nie rob z nas idiotek :D Nikt nie mowi o "pytaniu" jak dziecko mamusi. Nikt nie mowi o "pozwalaniu". Ja juz pisalam, ze mnie maz pytac nie musi, ja na nic mu nie pozwalam (bo z gory zalozone jest, ze moze wszystko co mu do szczescia potrzebne) ani nigdzie go nie puszczam, bo on same moze zdecydowac, gdzie pojdzie. Nie mam go na smyczy.
Nie ma co z toba dyskutowac, bo przekrecasz nasze (moje) slowa :)
I chyba nadal nie rozumiesz, ze nie chodzi o to, ze ma zapraszac dziewczyne na mecz (skoro ja to nie interesuje) tylko ogolem wspolny wylot na te kilka dni. On robi swoje, ona swoje. A jak chce meski wypad, to mowi to szczerze. Boi sie rozmowy? Ojej, to po co jest w zwiazku? ehhh no niewazne, nie zrozumiesz i nadal bedziesz myslec, ze chodzi o mecz, o pozwalanie, o pytanie sie i o sylwestra
Edytowany przez Veggiefruit 5 grudnia 2019, 22:09
5 grudnia 2019, 22:37
KOBIETO! Nie rob z nas idiotek :D Nikt nie mowi o "pytaniu" jak dziecko mamusi. Nikt nie mowi o "pozwalaniu". Ja juz pisalam, ze mnie maz pytac nie musi, ja na nic mu nie pozwalam (bo z gory zalozone jest, ze moze wszystko co mu do szczescia potrzebne) ani nigdzie go nie puszczam, bo on same moze zdecydowac, gdzie pojdzie. Nie mam go na smyczy.Nie ma co z toba dyskutowac, bo przekrecasz nasze (moje) slowa :)I chyba nadal nie rozumiesz, ze nie chodzi o to, ze ma zapraszac dziewczyne na mecz (skoro ja to nie interesuje) tylko ogolem wspolny wylot na te kilka dni. On robi swoje, ona swoje. A jak chce meski wypad, to mowi to szczerze. Boi sie rozmowy? Ojej, to po co jest w zwiazku? ehhh no niewazne, nie zrozumiesz i nadal bedziesz myslec, ze chodzi o mecz, o pozwalanie, o pytanie sie i o sylwestraNie pytałabym męża o zdanie, bo go znam i wiem, że to oczywista oczywistość, że "powoli mi" jechać i spełnić swoje marzenie. Wiem, że przez myśl by mu nie przeszło omawianie tego i robienie mi jakichkolwiek trudności.EDIT. Gdyby chodziło o UFC to mąż by mnie na pewno uwzględnił w marzeniu, bo oglądamy razem i wie, że mnie to kręci. W przypadku biletów na Super Bowl przez myśl by mu to nie przeszło, bo wie, że męczyłabym się niemiłosiernie. To jest chyba najlepszy przykład dla mojego punkt widzenia. My zamieszkaliśmy ze sobą po miesiącu znajomości, ślub wzięliśmy trzy lata później. Bez ślubu nasz związek był nie tyle niepoważny, co po prostu inny. Chodzi głównie o emocjonalne aspekty. Małżeństwo nas zespoliło, umocniło i w zbiegło się w czasie z pomyślnie ukończonym procesem docierania się.
5 grudnia 2019, 22:59
Dla wyjasnienia - w powyzszych cytatach kolezanka koszalik powyrywala z kontekstow moje wypowiedzi. Raz ze powyrywala, dwa nie raczyla nawet uzyc cytowania i walnela jako wlasne. To wszystko sa moje slowa. ;) O co chodzilo dowiesz sie jesli przeczytasz kilka wczesniejszych wpisow.KOBIETO! Nie rob z nas idiotek :D Nikt nie mowi o "pytaniu" jak dziecko mamusi. Nikt nie mowi o "pozwalaniu". Ja juz pisalam, ze mnie maz pytac nie musi, ja na nic mu nie pozwalam (bo z gory zalozone jest, ze moze wszystko co mu do szczescia potrzebne) ani nigdzie go nie puszczam, bo on same moze zdecydowac, gdzie pojdzie. Nie mam go na smyczy.Nie ma co z toba dyskutowac, bo przekrecasz nasze (moje) slowa :)I chyba nadal nie rozumiesz, ze nie chodzi o to, ze ma zapraszac dziewczyne na mecz (skoro ja to nie interesuje) tylko ogolem wspolny wylot na te kilka dni. On robi swoje, ona swoje. A jak chce meski wypad, to mowi to szczerze. Boi sie rozmowy? Ojej, to po co jest w zwiazku? ehhh no niewazne, nie zrozumiesz i nadal bedziesz myslec, ze chodzi o mecz, o pozwalanie, o pytanie sie i o sylwestraNie pytałabym męża o zdanie, bo go znam i wiem, że to oczywista oczywistość, że "powoli mi" jechać i spełnić swoje marzenie. Wiem, że przez myśl by mu nie przeszło omawianie tego i robienie mi jakichkolwiek trudności.EDIT. Gdyby chodziło o UFC to mąż by mnie na pewno uwzględnił w marzeniu, bo oglądamy razem i wie, że mnie to kręci. W przypadku biletów na Super Bowl przez myśl by mu to nie przeszło, bo wie, że męczyłabym się niemiłosiernie. To jest chyba najlepszy przykład dla mojego punkt widzenia. My zamieszkaliśmy ze sobą po miesiącu znajomości, ślub wzięliśmy trzy lata później. Bez ślubu nasz związek był nie tyle niepoważny, co po prostu inny. Chodzi głównie o emocjonalne aspekty. Małżeństwo nas zespoliło, umocniło i w zbiegło się w czasie z pomyślnie ukończonym procesem docierania się.
Nie wiem czy mi sie chce, bo pewnie mialabym ochote na niektore rzeczy odpowiedziec i znowu zaczelaby sie dyskusja z Koszalikiem, a z nia nie warto dyskutowac :D
5 grudnia 2019, 23:25
Koszalik nie doznała żadnego szoku, bo atakowanie odmiennego zdania to na Vitalii norma. Pokazy Mody były cyniczną odpowiedzią na przechwałki Formułą 1. Napisałam też że odnoszenie się do własnego przykładu nic nie daje i wtedy włączyła się EgyptianCat, która w każdej bez wyjątku wypowiedzi musi, no po prostu musi opisywać swoje życie z Panamie i wielogodzinne codzienne rozmowy z mamą. Czytałam już tyle razy jej relacje z rodzinnego życia ze mogłabym cytować z pamięci. Okazji do pochwalenie się nadzwyczajnym chłopakiem nie przepuściła kolejna Vitalijka bo przecież jest okazja napisać, ze jej chłopak potrafi rozmawiać z nią o meczu i nawet ją na ten mecz zabierze. Nawet jeśli inne nie mają takiej potrzeby to niech zazdroszczą.Na Vitalii co wątek przez wszystkie przypadki ulega odmianie "JA". Ja, moje, mnie, u mnie, dla mnie itp, itd. Co jedna bardziej idealna, co druga jeszcze bardziej niezwykła. Każdy temat jest dobry by błysnąć własnym nadzwyczajnym przykładem. Dyskusja na temat zamienia się w targowisko próżności.
No cóż, pozostaje chyba w tym wszystkim nie uczestniczyć, co jednak od kilku stron czynisz, nie omieszkawszy napisać, gdzie Ty to swojego męża nie "puszczasz", tak więc... przyganiał kocioł garnkowi.
6 grudnia 2019, 11:55
Koszalik nie doznała żadnego szoku, bo atakowanie odmiennego zdania to na Vitalii norma. Pokazy Mody były cyniczną odpowiedzią na przechwałki Formułą 1. Napisałam też że odnoszenie się do własnego przykładu nic nie daje i wtedy włączyła się EgyptianCat, która w każdej bez wyjątku wypowiedzi musi, no po prostu musi opisywać swoje życie z Panamie i wielogodzinne codzienne rozmowy z mamą. Czytałam już tyle razy jej relacje z rodzinnego życia ze mogłabym cytować z pamięci. Okazji do pochwalenie się nadzwyczajnym chłopakiem nie przepuściła kolejna Vitalijka bo przecież jest okazja napisać, ze jej chłopak potrafi rozmawiać z nią o meczu i nawet ją na ten mecz zabierze. Nawet jeśli inne nie mają takiej potrzeby to niech zazdroszczą.Na Vitalii co wątek przez wszystkie przypadki ulega odmianie "JA". Ja, moje, mnie, u mnie, dla mnie itp, itd. Co jedna bardziej idealna, co druga jeszcze bardziej niezwykła. Każdy temat jest dobry by błysnąć własnym nadzwyczajnym przykładem. Dyskusja na temat zamienia się w targowisko próżności.
No tak pisanie o innych, bo się myśli, że się lepiej wie, ma więcej sensu ;)
6 grudnia 2019, 11:55
Koszalik nie doznała żadnego szoku, bo atakowanie odmiennego zdania to na Vitalii norma. Pokazy Mody były cyniczną odpowiedzią na przechwałki Formułą 1. Napisałam też że odnoszenie się do własnego przykładu nic nie daje i wtedy włączyła się EgyptianCat, która w każdej bez wyjątku wypowiedzi musi, no po prostu musi opisywać swoje życie z Panamie i wielogodzinne codzienne rozmowy z mamą. Czytałam już tyle razy jej relacje z rodzinnego życia ze mogłabym cytować z pamięci. Okazji do pochwalenie się nadzwyczajnym chłopakiem nie przepuściła kolejna Vitalijka bo przecież jest okazja napisać, ze jej chłopak potrafi rozmawiać z nią o meczu i nawet ją na ten mecz zabierze. Nawet jeśli inne nie mają takiej potrzeby to niech zazdroszczą.Na Vitalii co wątek przez wszystkie przypadki ulega odmianie "JA". Ja, moje, mnie, u mnie, dla mnie itp, itd. Co jedna bardziej idealna, co druga jeszcze bardziej niezwykła. Każdy temat jest dobry by błysnąć własnym nadzwyczajnym przykładem. Dyskusja na temat zamienia się w targowisko próżności.
No tak pisanie o innych, bo się myśli, że się lepiej wie, ma więcej sensu ;)