Temat: Mieszkanie z rodzicami

Czy są tu osoby 26+, które pomimo pracy i swoich zarobków mieszkają nadal z rodzicami? Wstydzicie się tego? Macie w perspektywie wyprowadzkę czy lubicie ten stan rzeczy? Jak reagują na to znajomi? Jak dogadujecie się z rodziną? Jak wpływa to na Wasze życie towarzyskie i uczuciowe?

W moim otoczeniu bardzo dużo osób mieszka z rodzicami w wieku 26, 30 a nawet 35 lat, wiele wyprowadza się dopiero po ślubie, sporo osób mieszka z rodzicami i mężem/żoną na poddaszu, z dzieloną jakąś częścią domu. Właściwie to mam tylko dwie koleżanki, które nie mieszkają z rodzicami, z tym, że jedna mieszka w akademiku na koszt rodziców, a druga tak totalnie samodzielnie sama, ale w drugim mieszkaniu rodziców i płaci im tylko za media. Czynsz opłacają oni, za wynajem nie płaci. 

znam .i to sporo .

wifey napisał(a):

Qwudy napisał(a):

Mieszkam z rodzicami :D Czy się tego wstydzę: Nie wstydzę się :DMacie w perspektywie wyprowadzkę czy lubicie ten stan rzeczy? W przyszłości wyprowadzę się. Jestem w trakcie budowy domu ale potrwa to jeszcze na pewno 2-3lata.Znajomi reagują na to normalnie,? Raczek tak, połowa mieszka sama a druga połowa z rodzicami. Życie towarzyskie bywa uciążliwe, nie mam gdzie zapraszać znajomych bo mam tylko jeden pokój gdzie jest mąż i dziecko ale na krótkie spotkania, kawkę wpadają ale marzę żeby mieć duży salon i swobodnie móc przyjąć gości.
Z mężem i dzieckiem w jednym pokoju i tak jeszcze 2-3 lata? Nie mieszkam z rodzicami od kiedy poszłam na studia, mąż tak samo. Na dziecko zdecydowaliśmy się dopiero teraz, staramy się - chwilowo mamy swoje dwa pokoje ale perspektywa wyprowadzki do domu jest za rok, może półtora czyli jak dziecko będzie miało max pół roku. Znam kilka osób, które mieszkają z rodzicami i wszyscy reprezentują brak zaradności i/lub wygodnictwo. Ale z drugiej strony ja mieszkam w dużym mieście, obracam się raczej wśród ludzi podobnych do mnie więc siłą rzeczy mamy podobne podejście do życia ;)

Czy jesteśmy nie zaradni? - Być może tak, nie przeczę ale staramy się jak możemy, nie każdy rodzi się alfą i omegą.
Życie pisze różne scenariusze, zaszłam w ciąże nie planowaną. Mamy jeden  Swój pokój i jeden pokój dla dziecka ale dziecko i tak śpi z nami. Dom jest spory,  ma 200m więc nie gnieciemy się  ale wiadomo mieszkając z rodzicami brakuje tego  komfortu, nie zaprosze do salonu znajomych więdząc że rodzice się w nim plątają.. Budujemy dom bez kredytu, w związku z czym mieszkamy z rodzicami dla oszczędności, każdy grosz się liczy a wynajmując mieszkanie to jednak spory koszt, który wolimy włożyć w dom.  Może uda się wykończyc dom za rok i wprowadzić do niego ale bardziej jednak obstawiamy że potrwa to 2lata bo jest ogromny problem z fachowcami.
Mąż pracuje całe dnie w związku z czym nie ma go praktycznie w ogóle, ja mam firmę i też pochłania mnóstwo czasu. Dziadki pomagają w opiece nad dzieckiem i jakoś żyjemy. Robimy wszystko by ta jakość życia się poprawiła ale na ten moment wygląda to tak jak wygląda. 

Qwudy napisał(a):

wifey napisał(a):

Qwudy napisał(a):

Mieszkam z rodzicami :D Czy się tego wstydzę: Nie wstydzę się :DMacie w perspektywie wyprowadzkę czy lubicie ten stan rzeczy? W przyszłości wyprowadzę się. Jestem w trakcie budowy domu ale potrwa to jeszcze na pewno 2-3lata.Znajomi reagują na to normalnie,? Raczek tak, połowa mieszka sama a druga połowa z rodzicami. Życie towarzyskie bywa uciążliwe, nie mam gdzie zapraszać znajomych bo mam tylko jeden pokój gdzie jest mąż i dziecko ale na krótkie spotkania, kawkę wpadają ale marzę żeby mieć duży salon i swobodnie móc przyjąć gości.
Z mężem i dzieckiem w jednym pokoju i tak jeszcze 2-3 lata? Nie mieszkam z rodzicami od kiedy poszłam na studia, mąż tak samo. Na dziecko zdecydowaliśmy się dopiero teraz, staramy się - chwilowo mamy swoje dwa pokoje ale perspektywa wyprowadzki do domu jest za rok, może półtora czyli jak dziecko będzie miało max pół roku. Znam kilka osób, które mieszkają z rodzicami i wszyscy reprezentują brak zaradności i/lub wygodnictwo. Ale z drugiej strony ja mieszkam w dużym mieście, obracam się raczej wśród ludzi podobnych do mnie więc siłą rzeczy mamy podobne podejście do życia ;)
Czy jesteśmy nie zaradni? - Być może tak, nie przeczę ale staramy się jak możemy, nie każdy rodzi się alfą i omegą.Życie pisze różne scenariusze, zaszłam w ciąże nie planowaną. Mamy jeden  Swój pokój i jeden pokój dla dziecka ale dziecko i tak śpi z nami. Dom jest spory,  ma 200m więc nie gnieciemy się  ale wiadomo mieszkając z rodzicami brakuje tego  komfortu, nie zaprosze do salonu znajomych więdząc że rodzice się w nim plątają.. Budujemy dom bez kredytu, w związku z czym mieszkamy z rodzicami dla oszczędności, każdy grosz się liczy a wynajmując mieszkanie to jednak spory koszt, który wolimy włożyć w dom.  Może uda się wykończyc dom za rok i wprowadzić do niego ale bardziej jednak obstawiamy że potrwa to 2lata bo jest ogromny problem z fachowcami.Mąż pracuje całe dnie w związku z czym nie ma go praktycznie w ogóle, ja mam firmę i też pochłania mnóstwo czasu. Dziadki pomagają w opiece nad dzieckiem i jakoś żyjemy. Robimy wszystko by ta jakość życia się poprawiła ale na ten moment wygląda to tak jak wygląda. 


Ta druga część była opisem moich znajomych. Czy Wy jesteście niezaradni nie będę oceniać bo się w ogóle nie znamy. Jedynie się zdziwiłam bo ja w takich warunkach na dziecko w życiu bym się nie zdecydowała no ale to przecież nie jest moja sprawa ;)

bridetobee napisał(a):

staram_sie napisał(a):

według mnie jeśli nie jest się pasożytem na garnuszku rodziców to nie ma nic wstydliwego we wspólnym mieszkaniu. Bardziej należy podziwiać aniżeli wyśmiewać to, że ktoś się na to decyduje.
Ale co podziwiać? Bo jeśli komuś to pasuje to nie ma nic do podziwu a jeśli ktoś się nie wyprowadza a się męczy to też zupełnie nie umiem zrozumieć a podziwiać tym bardziej. Pomijając jakieś choroby w tle bo to jest sytuacja ekstremalna i zdecydowanie nie dotyczy wszystkich mieszkających z rodzicami.

ano to, że decyzja o zostaniu z rodzicami w jednym miejscu wiąże się z tym, że prędzej czy później rodzice stają się mniej samodzielni, trudniejsi w funkcjonowaniu a jeśli ktoś razem mieszka to na pewno będzie miał większy udział w opiece niż ktoś, kto zamieszka dalej. 

Ja widzę to nawet po swoim przykładzie. Mój brat mieszka blisko rodziców - ja 100 km od nich. To on jest dla nich "na bieżąco", nie ja. Owszem, jest potrzeba to jadę do nich, ale on jest na co dzień. Chcoiażby ja im chleba co dzień albo nawet co trzy dni nie kupię, on może.

Pasek wagi

Nie znam nikogo takiego i dlatego ciężko mi się odnieść do tematu. Rozumiem, że czasem są ku temu jakieś powody ale osobiście to nie wiem co musiałoby się stać, abym zamieszkała z rodzicami (chociaż mają spory dom i sami to proponowali). Rozumiem też, że z ekonomicznego punktu widzenia ma to czasem sens (np. zaoszczędzenie na mieszkanie) ale sama bym się nie zdecydowała gdybym absolutnie nie musiała. Jakbym z nimi mieszkała to bym się wstydziła, ale może jest to absurdalne. Być może jak ktoś ma jakieś super relacje z rodzicami to się sprawdza, ja jednak uważam że dorośli ludzie powinni mieszkać osobno :) 

wifey napisał(a):

Qwudy napisał(a):

wifey napisał(a):

Qwudy napisał(a):

Mieszkam z rodzicami :D Czy się tego wstydzę: Nie wstydzę się :DMacie w perspektywie wyprowadzkę czy lubicie ten stan rzeczy? W przyszłości wyprowadzę się. Jestem w trakcie budowy domu ale potrwa to jeszcze na pewno 2-3lata.Znajomi reagują na to normalnie,? Raczek tak, połowa mieszka sama a druga połowa z rodzicami. Życie towarzyskie bywa uciążliwe, nie mam gdzie zapraszać znajomych bo mam tylko jeden pokój gdzie jest mąż i dziecko ale na krótkie spotkania, kawkę wpadają ale marzę żeby mieć duży salon i swobodnie móc przyjąć gości.
Z mężem i dzieckiem w jednym pokoju i tak jeszcze 2-3 lata? Nie mieszkam z rodzicami od kiedy poszłam na studia, mąż tak samo. Na dziecko zdecydowaliśmy się dopiero teraz, staramy się - chwilowo mamy swoje dwa pokoje ale perspektywa wyprowadzki do domu jest za rok, może półtora czyli jak dziecko będzie miało max pół roku. Znam kilka osób, które mieszkają z rodzicami i wszyscy reprezentują brak zaradności i/lub wygodnictwo. Ale z drugiej strony ja mieszkam w dużym mieście, obracam się raczej wśród ludzi podobnych do mnie więc siłą rzeczy mamy podobne podejście do życia ;)
Czy jesteśmy nie zaradni? - Być może tak, nie przeczę ale staramy się jak możemy, nie każdy rodzi się alfą i omegą.Życie pisze różne scenariusze, zaszłam w ciąże nie planowaną. Mamy jeden  Swój pokój i jeden pokój dla dziecka ale dziecko i tak śpi z nami. Dom jest spory,  ma 200m więc nie gnieciemy się  ale wiadomo mieszkając z rodzicami brakuje tego  komfortu, nie zaprosze do salonu znajomych więdząc że rodzice się w nim plątają.. Budujemy dom bez kredytu, w związku z czym mieszkamy z rodzicami dla oszczędności, każdy grosz się liczy a wynajmując mieszkanie to jednak spory koszt, który wolimy włożyć w dom.  Może uda się wykończyc dom za rok i wprowadzić do niego ale bardziej jednak obstawiamy że potrwa to 2lata bo jest ogromny problem z fachowcami.Mąż pracuje całe dnie w związku z czym nie ma go praktycznie w ogóle, ja mam firmę i też pochłania mnóstwo czasu. Dziadki pomagają w opiece nad dzieckiem i jakoś żyjemy. Robimy wszystko by ta jakość życia się poprawiła ale na ten moment wygląda to tak jak wygląda. 
Ta druga część była opisem moich znajomych. Czy Wy jesteście niezaradni nie będę oceniać bo się w ogóle nie znamy. Jedynie się zdziwiłam bo ja w takich warunkach na dziecko w życiu bym się nie zdecydowała no ale to przecież nie jest moja sprawa ;)

Świadomie też bym się nie zdecydowała ale zaliczyliśmy "wpadkę" a teraz sie z tego bardzo ciesze ponieważ nie mogę mieć dzieci więc gdybym czekała aż wybudujemy dom to o macierzyństwie mogłabym pomarzyć. 

Uważam, że wszystko zależy od kontekstu. Nawet jak ktoś nie mieszka z rodzicami to nie musi oznaczać, że jest zaradny. Mój znajomy po studiach dostał mieszkanie od ojca, ojciec zapłacił też za wykończenie tego mieszkania, projektantkę wnętrz oraz nowe audi. Na pierwszy rzut oka - zaradny młody człowiek, już ma mieszkanie i samochód, a tak naprawdę mniej zaradny niż niektórzy, którzy mieszkają z rodzicami, ale np. sami muszą odkładać na mieszkanie.

Jako że moi znajomi to w większości 30latkowie (tegoroczni) to nie znam już nikogo mieszkającego z rodzicami.  Przyjechałam do Gdańska na studia, tak jak większość osób (dominowały osoby z poza Gdańska)- mimo bycia na utrzymaniu rodziców mieszkaliśmy bez nich i po studiach nikt do rodziców nie wrócił.  Niektore osoby z Trójmiasta po studiach faktycznie mieszkały jeszcze trochę z rodzicami, ale teraz nie kojarzę już nikogo kto pozostał przy takim stanie rzeczy. Myślę że ci którzy to robią, robią to m.in z wygody finansowej - jeśli jest się singlem, zarabia przeciętnie to wygodniej jest zostać jakiś czas z rodzicami niż płacić co najmniej 1800 zl na kawalerkę w dużym mieście(powiedzmy że już z opłatami). Poza tym nie lubie mieszkac sama, wiec gdyy mialo tak byc, a mama mialaby duze mieszkanie to zawsze raznieju razem (tylko ze ja mam tylko mame, chyba nie wyobrazam sobie z obojgiem rodzicow;))

znam tylko osoby mieszkające na wsi w taki sposób. Jeśli ktoś poszedł na studia do wawy to juz się wyniósł ze wsi i od rodziców w wieku 19lat, wiem bo sama pochodzę ze wsi- Ci co nie poszli na studia zostali w domach rodzinnych. Mówię tu o odległościach 100-150km do miast studenckich. Nie znam nikogo kto by wrócił mieszkać z rodzicami ;p Znaczy znam takich co wrócili na wieś ale się pobudowali

Znam tylko 1 taką osobę, znajomy męża. Ma 36 lat, jest programistą, dość specyficzny, widoków na związek raczej brak. Nie wydaje mi się, żeby to, że mieszka z rodzicami wynikało z finansowej niesamodzielności (chociaż nikomu w kieszeni nie siedzę to co ja tam wiem).

A co o tym myślę? Hm, no nienajlepsze zdanie mam o nim samym, więc moja ocena byłaby wybitnie subiektywna, nie chcesz wiedzieć ;)

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.