Temat: Mieszkanie z rodzicami

Czy są tu osoby 26+, które pomimo pracy i swoich zarobków mieszkają nadal z rodzicami? Wstydzicie się tego? Macie w perspektywie wyprowadzkę czy lubicie ten stan rzeczy? Jak reagują na to znajomi? Jak dogadujecie się z rodziną? Jak wpływa to na Wasze życie towarzyskie i uczuciowe?

W moim otoczeniu bardzo dużo osób mieszka z rodzicami w wieku 26, 30 a nawet 35 lat, wiele wyprowadza się dopiero po ślubie, sporo osób mieszka z rodzicami i mężem/żoną na poddaszu, z dzieloną jakąś częścią domu. Właściwie to mam tylko dwie koleżanki, które nie mieszkają z rodzicami, z tym, że jedna mieszka w akademiku na koszt rodziców, a druga tak totalnie samodzielnie sama, ale w drugim mieszkaniu rodziców i płaci im tylko za media. Czynsz opłacają oni, za wynajem nie płaci. 

Znam tylko dwie osoby mieszkające z rodzicami w tym wieku. Jedna ze względu na to, ze dom jest rzeczywiście ogromny (300 metrow, 8 pokoi, 2 kuchnie, 2 łazienki) a rodzice i tak potrzebują pomocy. Perspektywy wyprowadzki nie ma, tam raczej się partner wprowadzi. 
druga z czystej wygody, to jest facet i ja nie wiem czy on znajdzie kiedykolwiek partnerkę bo ma 26 lat a podejście do życia jak nastolatek. 
a nie, jeszcze znam jedna dziewczynę która mieszka z matka ale to jest typowa „stara panna”, nie dlatego, ze jest sama tylko ma wszystkie stereotypowo przypisywane staropanienstwu cechy. Znam ja 11 lat, teraz zbliża się do 40stki i nic się nie zmienia. 


Ja ani sobie nie wyobrażam mieszkać z moimi rodzicami (a byłoby miejsce) ani tym bardziej z teściami. Nigdy tez nie do końca rozumiałam mieszkanie z rodzicami w tym wieku, zarówno mnie jak i męża rodzice od dzieciństwa szykowali na „wyfruniecie z gniazda”. Zawsze to są nasze domy, jesteśmy mile widziani i gdyby się coś działo to byśmy mogli wrócić ale żadne z nas nie przewiduje takiej opcji. 

Mam tylko jedną znajomą która nadal mieszka z rodzicami a ma 28 lat. Ja sobie tego nie wyobrażam. Chociaż może gdybym była sama to mieszkałabym z moimi ale 100% że byśmy się kłócili, zwłaszcza z mamą. Najgorzej jak pod jednym dachem mieszkają młodzi (para) i rodzice jednego czy drugiego, wtedy nigdy nie będzie dobrze, każdy związek się przez taki układ prędzej czy później rozleci. Z resztą moi rodzice od zawsze powtarzali że młodzi powinni mieszkać na swoim, nawet jakby miałoby być wynajęte, nie chcieliby ani żebym ja mieszkała z nimi z moim partnerem ani moja siostra z mężem bo po 12 latach mieszkania z treściami wiedzą jak to się odbija na związku 

według mnie jeśli nie jest się pasożytem na garnuszku rodziców to nie ma nic wstydliwego we wspólnym mieszkaniu. Bardziej należy podziwiać aniżeli wyśmiewać to, że ktoś się na to decyduje.

Pasek wagi

Zależy, co należy rozumieć przez mieszkanie z rodzicami. Można mieszkać na 40m2, więc wtedy obecność się odczuwa. Nasz dom ma 200 m2, mieszkam z partnerem i jego rodzicami, lecz nikt sobie w drogę nie wchodzi. Każdy ma swoją powierzchnię. Jedyny minus, a może i plus, że podwórko jest wspólne. Teściowa zajmuje się ogrodem, a ja pielęgnacją trawy. Ze względu na wiek teściów nie będziemy budować nowego domu, tylko ten ulepszać. Mieszkanie z treściami nie wpływa na życie towarzyskie, bo tesciowie naszych gości nie oglądają. A można znaleźć dużo plusów. Zawsze można chore dziecko zostawić w domu, albo wieczorem, gdy dziecko już śpi można wyjść z domu, tylko podrzucić teściowej nianie. 

staram_sie napisał(a):

według mnie jeśli nie jest się pasożytem na garnuszku rodziców to nie ma nic wstydliwego we wspólnym mieszkaniu. Bardziej należy podziwiać aniżeli wyśmiewać to, że ktoś się na to decyduje.


Ale co podziwiać? Bo jeśli komuś to pasuje to nie ma nic do podziwu a jeśli ktoś się nie wyprowadza a się męczy to też zupełnie nie umiem zrozumieć a podziwiać tym bardziej. 
Pomijając jakieś choroby w tle bo to jest sytuacja ekstremalna i zdecydowanie nie dotyczy wszystkich mieszkających z rodzicami.

Mieszkam z rodzicami :D 
Czy się tego wstydzę: Nie wstydzę się :D
Macie w perspektywie wyprowadzkę czy lubicie ten stan rzeczy? W przyszłości wyprowadzę się. Jestem w trakcie budowy domu ale potrwa to jeszcze na pewno 2-3lata.
Znajomi reagują na to normalnie,? Raczek tak, połowa mieszka sama a druga połowa z rodzicami. 
Życie towarzyskie bywa uciążliwe, nie mam gdzie zapraszać znajomych bo mam tylko jeden pokój gdzie jest mąż i dziecko ale na krótkie spotkania, kawkę wpadają ale marzę żeby mieć duży salon i swobodnie móc przyjąć gości.

Nie, teraz juz nie. Jeszcze rok temu moja kolezanka mieszkala ze swoja mama, ojca dziewczyna nigdy nie poznala, a z mama mieszkala jak z kolezanka. Mama poznala faceta i sie z nim przeprowadzila, kolezanka mieszka sama i teskni jej sie za mieszkaniem z mama, dzieleniem rachunkow i opcja pogadania z kims.

Mam super relacje z moimi rodzicami, moj maz tez ich uwielbia ze wzajemnoscia. Nie przeszkadzaloby nam mieszkac razem (mieszkalismy jako dorosli juz po slubie pol roku wspolnie, ale nie mielismy jeszcze 26 lat). Teraz mieszkamy sami i jednak jest to poczucie samodzielnosci i 100% prywatnosci. Sami placimy za wszystko, nie potrzebujemy pomocy rodzicow. Mieszkamy tylko 5km dalej, wiec widzimi sie z nimi bardzo czesto :)

Pasek wagi

Qwudy napisał(a):

Mieszkam z rodzicami :D Czy się tego wstydzę: Nie wstydzę się :DMacie w perspektywie wyprowadzkę czy lubicie ten stan rzeczy? W przyszłości wyprowadzę się. Jestem w trakcie budowy domu ale potrwa to jeszcze na pewno 2-3lata.Znajomi reagują na to normalnie,? Raczek tak, połowa mieszka sama a druga połowa z rodzicami. Życie towarzyskie bywa uciążliwe, nie mam gdzie zapraszać znajomych bo mam tylko jeden pokój gdzie jest mąż i dziecko ale na krótkie spotkania, kawkę wpadają ale marzę żeby mieć duży salon i swobodnie móc przyjąć gości.


Z mężem i dzieckiem w jednym pokoju i tak jeszcze 2-3 lata?

Nie mieszkam z rodzicami od kiedy poszłam na studia, mąż tak samo. Na dziecko zdecydowaliśmy się dopiero teraz, staramy się - chwilowo mamy swoje dwa pokoje ale perspektywa wyprowadzki do domu jest za rok, może półtora czyli jak dziecko będzie miało max pół roku.

Znam kilka osób, które mieszkają z rodzicami i wszyscy reprezentują brak zaradności i/lub wygodnictwo. Ale z drugiej strony ja mieszkam w dużym mieście, obracam się raczej wśród ludzi podobnych do mnie więc siłą rzeczy mamy podobne podejście do życia ;)

Do 31 roku życia (mam 35 lat) mieszkałam sama z ojcem, bo mama do chorej babci się wyprowadziła, by jej pomóc, gdy miałam 26 lat. Zarabiałam mało wtedy i nie było mowy bym sama mieszkała. Potem znalazłam dobrze płatna praca i zrobiliśmy zamianę - babcia, mama i ojciec razem, a ja sama (teraz już z mężem) na mieszkaniu babci. Mieszkanie już jest moje - babcia je na mnie przepisała, byśmy nie musieli brać kredytu. Ciasne, ale póki nie mamy dzieci wystarcza nam te 35 m2.

Czy się wstydziłam mieszkać z tata ? absolutnie nie - nawet wtedy z tej mojej nędznej wypłaty dokładałam się do jedzenia i opłat. Byłam sama bez chłopa, to co miałam na siłę szukać kawalerki lub pokoju, by z obcymi ludźmi mieszkać. Już wolałam z tata.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.