Temat: Brak kontaktu z facetem. Norma?

.

My z moim partnerem praktycznie w ogóle nie pisaliśmy sobie wiadomości, chyba, że umawialiśmy się na spotkanie. I to było fajne, bo jak już się widzieliśmy to mieliśmy co opowiadać. Wiadomości tekstowe są do d... 

Częściej pisaliśmy tylko , gdy któreś np. Było chore, wtedy wiadomo, że jedno dzwoniło lub pisało z pytaniem jak zdrowie, czy wszystko ok, ale takich rozmów online przez wiadomości tekstowe w naszym życiu nigdy nie było. Albo w sytuacji wymagającej szybkiego działania jak podwiezienie, Załatwienie czegoś, zmiana planów to jeszcze się kontaktowaliśmy. 

Jeszcze dodam, że nieziemsko irytowały mnie koleżanki, które co chwila musiały odpisywać na wiadomość od swojego faceta, albo na odwrót, one co pół godziny wysyłały smsy z pytaniem gdzie jest, co robi, jakieś durne kłótnie ma czacie xD no... To ja nie wiem po co w ogóle się z kimś spotykać jak rozmawiać można na odległość.

Krummel napisał(a):

My z moim partnerem praktycznie w ogóle nie pisaliśmy sobie wiadomości, chyba, że umawialiśmy się na spotkanie. I to było fajne, bo jak już się widzieliśmy to mieliśmy co opowiadać. Wiadomości tekstowe są do d... Częściej pisaliśmy tylko , gdy któreś np. Było chore, wtedy wiadomo, że jedno dzwoniło lub pisało z pytaniem jak zdrowie, czy wszystko ok, ale takich rozmów online przez wiadomości tekstowe w naszym życiu nigdy nie było. Albo w sytuacji wymagającej szybkiego działania jak podwiezienie, Załatwienie czegoś, zmiana planów to jeszcze się kontaktowaliśmy. 

Co człowiek, to inny charakter :D My na przykład lubimy tylko rozmawiać na żywo i pisać. Telefon niestety jest mocno ograniczający, bo trzeba trzymać go przy uchu (tak, wiem, można dać na głośnik, ale wystarczy odejść nieco dalej i słychać tyle, co nic). Nie ugotujesz w tym czasie obiadu, nie posprzątasz mieszkania - a wymieniając wiadomości mamy swobodę i jednocześnie poczucie stałego kontaktu. I to nie jest tak, że potem nie ma o czym gadać na spotkaniu w cztery oczy.

Najważniejsze jednak, że w obu przypadkach mamy poczucie tworzenia z partnerem szczęśliwego związku - nie czujemy się zaniedbane, a u autorki niestety tego nie widać.

Pasek wagi

Dla mnie ogólnie słabo. Widujecie się najczęściej dwa razy w tygodniu i on nie czuje potrzeby napisania do Ciebie. Mógłby chociaż napisać, że jest padnięty. A z drugiej strony pomyślmy sobie kiedyś nie było telefonów. I co? I się żyło. Spróbuj się trochę odciąć od telefonu i faceta i zobacz na spotkaniu czy jest zainteresowany jak minęły Ci dni bez niego. Ja miałam faceta przez ponad 6 lat, na początku było świetnie a później zaczęło mi brakować tego zainteresowania chociaż nigdy nie narzekałam. I co? I gość zrobił pa pa. Teraz mam za to już 14 lat cudownego męża, który zawsze jest zainteresowany jak minął dzień. Moje zdanie jest takie, że najważniejsza w związku jest rozmowa bo moment zakochania i fascynacji mija. Pytanie tylko czy przerodzi się w głębsze uczucie czy nie. 

Ves91 napisał(a):

Krummel napisał(a):

My z moim partnerem praktycznie w ogóle nie pisaliśmy sobie wiadomości, chyba, że umawialiśmy się na spotkanie. I to było fajne, bo jak już się widzieliśmy to mieliśmy co opowiadać. Wiadomości tekstowe są do d... Częściej pisaliśmy tylko , gdy któreś np. Było chore, wtedy wiadomo, że jedno dzwoniło lub pisało z pytaniem jak zdrowie, czy wszystko ok, ale takich rozmów online przez wiadomości tekstowe w naszym życiu nigdy nie było. Albo w sytuacji wymagającej szybkiego działania jak podwiezienie, Załatwienie czegoś, zmiana planów to jeszcze się kontaktowaliśmy. 
Co człowiek, to inny charakter :D My na przykład lubimy tylko rozmawiać na żywo i pisać. Telefon niestety jest mocno ograniczający, bo trzeba trzymać go przy uchu (tak, wiem, można dać na głośnik, ale wystarczy odejść nieco dalej i słychać tyle, co nic). Nie ugotujesz w tym czasie obiadu, nie posprzątasz mieszkania - a wymieniając wiadomości mamy swobodę i jednocześnie poczucie stałego kontaktu. I to nie jest tak, że potem nie ma o czym gadać na spotkaniu w cztery oczy.Najważniejsze jednak, że w obu przypadkach mamy poczucie tworzenia z partnerem szczęśliwego związku - nie czujemy się zaniedbane, a u autorki niestety tego nie widać.

Tak, ja sobie zdaje sprawę, że ludzie są różni i rozumiem, iż ktoś potrzebuje częstszego kontaktu. Ja jestem zwyczajnie takim typem człowieka, że jeśli już rozmawiać to tak abym chociaż mogła słyszeć rozmówcę, chociażby ton głosu czy śmiech. Mam kilka osób, z którymi uwielbiam gadać, ale przez odległość spotkanie w cztery oczy jest niemożliwe dlatego zaopatrzyłam się w słuchawki bluetooth z mikrofonem xD 

tak 

Pasek wagi

Kup mu książkę "5 języków miłości". I sama też przeczytaj. Facet ewidentnie zaniedbuje coś, co dla Ciebie jest ważne. I na dłuższą metę albo zacznie to robić (bo kocha Ciebie) albo możesz czuć się niekochana i źle. A taki stan z reguły też kończy się źle. Trzeba działać innymi metodami. Ta książka Wam pomoże. 

A jeżeli nie przeczyta lub po przeczytaniu nic nie zrobi dla Ciebie, to znaczy, że mu nie zależy na Tobie.

Pasek wagi

Wiesz co, w moim poprzednim zwiazku tak bywalo. Nie wiem czy to normalne i czy to dobrze swiadczy o kondycji zwiazku. Fakty sa takie, ze tamten facet z perspektywy czasu byl fatalny (juz nie bede sie wdawac w szczegoly) a mój obecny mąż nigdy by tak nie zrobił, bo normalnie po ludzku interesuje się mną. Jak bylismy jeszcze parą, to kontaktowalismy się ze sobą codziennie, teraz tez piszemy do siebie w ciagu dnia, ogolnie duzo rozmawiajmy. I wydaje mi sie, ze to normalne ze ludzie zyjacy razem sa siebie ciekawi i dzielą się ze sobą swoimi zyciami.

ZuzaG. napisał(a):

araksol napisał(a):

nie uznaję zajętych facetów. Albo jest zaangażowany w relację albo sie zegnam...
Ale zaangażowanie w relację to zupełnie inna sprawa niż czułostki smsowe przez telefon wieczorkiem. Przynajmniej dla mnie. Ja nie potrzebuję tego. Ja potrzebuję poczucia, że zawsze mogę na niego liczyć, że jest dla mnie partnerem w każdej sytuacji. To jest dla mnie zaangażowanie w relację. Potrafię zasnąć spokojna o związek bez kochamciów na Messengerze. 

Ale to nie są kochamcie, trudno po tylu latach traktować takie czulosci bez beki :D mi się to wydaje naturalne, że jak widzę fajnego psa, czy jakiegos śmiesznego człowieka to zaraz piszę do męża :D albo jak mnie ktos wkurzy, o czyms sobie pomysle no normalny wyraz tego, ze o sobie myslimy w ciagu dnia :) moj maz zwykle opisuje mi co tam smiesznego w pracy do roboty dostal i czasem pyta o zdanie. A mieszkamy i pracujemy (w pewnym sensie) razem 😂 Ogolnie to zawsze jestesmy mozna powiedziec "na łączach", wiem jak on jedzie na spotkanie, on tez wie co mniej wiecej akurat robie. Kiedys nawet mieliśmy aplikacje taką do sledzenia dzieci i sobie moglismy patrzec, gdzie kto akurat jest, chociaż szybko nam się coś tam zepsuło xD 

rubi200 napisał(a):

ZuzaG. napisał(a):

araksol napisał(a):

nie uznaję zajętych facetów. Albo jest zaangażowany w relację albo sie zegnam...
Ale zaangażowanie w relację to zupełnie inna sprawa niż czułostki smsowe przez telefon wieczorkiem. Przynajmniej dla mnie. Ja nie potrzebuję tego. Ja potrzebuję poczucia, że zawsze mogę na niego liczyć, że jest dla mnie partnerem w każdej sytuacji. To jest dla mnie zaangażowanie w relację. Potrafię zasnąć spokojna o związek bez kochamciów na Messengerze. 
Ale to nie są kochamcie, trudno po tylu latach traktować takie czulosci bez beki :D mi się to wydaje naturalne, że jak widzę fajnego psa, czy jakiegos śmiesznego człowieka to zaraz piszę do męża :D albo jak mnie ktos wkurzy, o czyms sobie pomysle no normalny wyraz tego, ze o sobie myslimy w ciagu dnia :) moj maz zwykle opisuje mi co tam smiesznego w pracy do roboty dostal i czasem pyta o zdanie. A mieszkamy i pracujemy (w pewnym sensie) razem ? Ogolnie to zawsze jestesmy mozna powiedziec "na łączach", wiem jak on jedzie na spotkanie, on tez wie co mniej wiecej akurat robie. Kiedys nawet mieliśmy aplikacje taką do sledzenia dzieci i sobie moglismy patrzec, gdzie kto akurat jest, chociaż szybko nam się coś tam zepsuło xD 

No i ok. To jest Wasz sposób. My wolimy po prostu o tym wszystkim pogadać wieczorem na kanapie przy herbacie lub kieliszku wina. I to jest nasz sposób. Wydaje mi się, że problem autorki polega na tym, że ze swoim partnerem nie mają "ich sposobu".  Po zastanowieniu stwierdzam, że to smutne i chyba nie dałabym rady trwać w takim  związku.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.