Temat: Nie będzie ślubu

Temat dla dziewczyn, których partnerzy są totalnie antyślubni.

Jak zareagowałyście jak Wasz partner wyznał Wam, że ślub to dla niego tylko i wyłącznie papier i jest to dla niego zupełnie zbędna uroczystość? Wracałyście do tematu? Rozmawiałyście o tym? Próbowałyście przekonywać, negocjować? Jakie odczucia wzbudziło w Was takie wyznanie? 

mówiłam mu że dla mnie to ważne po prostu, nie mieliśmy na ten temat awantur. A pewnego dnia mi się oświadczył:)

My z mężem  krótko po poznaniu powiedzieliśmy sobie,  że chcemy mieć rodzinę, dzieci, że ślub jest dla nas ważny i jak to drugiej osobie nie pasuje to nie ma sensu się spotykać i tyle. 

A wiesz dokładnie, o co mu chodzi? Użyłaś słowa "uroczystość", może akurat nie chce imprezy z pompą i wesela. Mój też za weselami mocno nie przepada, braliśmy ślub cywilny i mieliśmy mini imprezę, a nie wesele.

Ja myślałam, że małżeństwo to po prostu naturalny kolejny etap dla dwojga ludzi o podobnym spojrzeniu na życie. Bo tylko taki związek, tzn. z kimś kto chce tego samego co ja, w chodzi w grę u mnie. 

I naprawdę myślałam, że czasy, gdy facet okazywał laskę oświadczając się kobiecie już dawno minęły. A jednak nie.Jakby mi facet na początku związku oświadczył, że nie zamierza nigdy się żenić, to bym go zabiła śmiechem. Bo niby co, to jakaś forma nobilitacji dla mnie taka jego łaskawa wizja przyszłego małżeństwa?  Żałośni są tacy faceci. I nigdy im nie przychodzi do głowy, że może to kobieta zdecyduje czy on jest godny zostać jej mężem...

Ślub poza papirologią, kwestiami wiary itd jest też formą rytuału. Dzięki temu człowiek "przestawia się" psychicznie, że od dnia ślubu tworzą rodzinę. Ludzie od zarania dziejów stosowali rytuały w ważnych momentach życia i wg psychologów są one ważne dla zdrowego funkcjonowania człowieka. 

u mnie jest na odwrót, to ja nie chciałam ślubu :-)

Pasek wagi

Zuza_91 napisał(a):

izabela19681 napisał(a):

Zuza_91 napisał(a):

Byłam w gorszej sytuacji bo mój brał juz raz slub (ze wzgledu na ciaze) a przed tym bardzo dlugo byl kawalerem (w innym zwiazku byl 10 lat bez ślubu). Na poczatku przekonywalam go, pozniej odpuscilam. Temat wrocil i z jego strony padl pomysl slubu w Las Vegas. Oczywiscie nie bylo zareczyn, a tak rzucony pomysl. Na poczatku ucieszylam sie, ale jak uslyszalam niektore "warunku" to darowalam sobie i bardzo sie z tego ciesze. 
Jakie warunki Ci stawiał, jeśli można zapytać?
Warunki między innymi były takie, abym nie przyjmowala jego nazwiska i że rejestrujemy ślub w Polsce dopiero jak jego dzieci skończą 18 lat. Datę on ustalil, i w sumie bralibyśmy ślub w tym miesiacu. Chyba brak zgody na przyjęcie jego nazwiska przewazylo wszystko. 

I jestes z nim?

Ja to Ci bardziej moge powiedzieć, jak to jest z tej drugiej strony. Każdy ma jakiś bardzo osobisty powód kiedy deklaruje niechęc do ślubu, a "to tylko papier" jest po prostu komunałem walniętym na odczepnego. I nie, nie wszystkim trzeba się dzielić z partnerem życiowym, bo czy poda się argument głupi jak powyzej czy faktyczny, rezultat jest dokładnie ten sam: nie chce się ślubu. 

awokdas napisał(a):

Zuza_91 napisał(a):

izabela19681 napisał(a):

Zuza_91 napisał(a):

Byłam w gorszej sytuacji bo mój brał juz raz slub (ze wzgledu na ciaze) a przed tym bardzo dlugo byl kawalerem (w innym zwiazku byl 10 lat bez ślubu). Na poczatku przekonywalam go, pozniej odpuscilam. Temat wrocil i z jego strony padl pomysl slubu w Las Vegas. Oczywiscie nie bylo zareczyn, a tak rzucony pomysl. Na poczatku ucieszylam sie, ale jak uslyszalam niektore "warunku" to darowalam sobie i bardzo sie z tego ciesze. 
Jakie warunki Ci stawiał, jeśli można zapytać?
Warunki między innymi były takie, abym nie przyjmowala jego nazwiska i że rejestrujemy ślub w Polsce dopiero jak jego dzieci skończą 18 lat. Datę on ustalil, i w sumie bralibyśmy ślub w tym miesiacu. Chyba brak zgody na przyjęcie jego nazwiska przewazylo wszystko. 
I jestes z nim?

A ja bym tam wolala zachowac swoje nazwisko.

Pasek wagi

Ja jestem ateistą, od początku mówiłam mojemu narzeczonemu, żeby nie nastawiał się na ślub kościelny. Poza tym ślub kościelny, to kupa kasy w błoto(Ok w większości jest tak, przynajmniej w moim otoczeniu, że za lwią część płacą rodzice młodych, ale ja bym później nie potrafiła im spojrzeć w oczy)... Za równowartość forsy, która poszłaby na wesele, wykańczamy poddasze, no bo sorry, ale nawet za najlepszy prezent ślubny "ściany nie zbudujesz".  Pod tym względem jestem materialistą na 100%, wolę mieć przytulny, bezpieczny kącik na całe życie, niż super wesele. Mój przyjął to ze zrozumieniem. A cywilny weźmiemy jak skończymy remonty, tak dla formalności ;) Żadne z nas nie doszukuje się w ślubie jakiegoś "połączenia dusz", chodzi tylko i wyłącznie o to, że jakby się coś stało któremuś z nas lub przyszło na świat dziecko, to będzie prościej z tym świstkiem ;)

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.