- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
1 października 2019, 06:59
Witajcie Drogie Dziewczyny. Przepraszam za długość, ale nie potrafiłam inaczej, za dużo emocji. :(
Przychodzę niestety do Was w sytuacji dużej rozterki życiowej, sama nie mam kogo się poradzić, a sobie chyba już nie wierzę.
Spotykam się z moim facetem 2 lata. Pierwszy rok był super, chociaż widywaliśmy się tylko w weekendy bo mieszka 180km ode mnie i dużo wyjeżdża. Dużo pracował, zawsze był zajęty ale potrafił znaleźć dla mnie czas.
I po roku się zaczęło..Nie pamiętał o prezentach na swięta, zapominał o mnie miał co raz mniej czasu. Ja oczywiście nie umiem dusić nic w sobie i mu to wyrzucałam. Okazało się że wpadł w długi..że interes nie wyszedł i jest ok. 100 tysięcy w plecy, a na koncie ma 50złotych (mieszkał z rodzicami cały czas, ma 29 lat).
Pomyślałam ok, zrobił błąd zainwestował swoje wszystkie w pieniądze i nie z jego powodu nie wyszło. Nie mądrze trochę zrobił, ale spróbuję mu pomóc. Zaczęłam pożyczać mu pieniądze 20 tysięcy do 30. On oddawał powoli jak tylko coś odrobił..Aktualnie wisi mi tylko pare tysięcy i wiem że odda, to nie istotne.
Tylko doszły nowe problemy. On miał i ma coraz mniej czasu. Nic ze mną nie ustala, zazwyczaj są to wyłącznie jego decyzje, ja nie mam na nic wpływu. Ciągle wyjeżdża gdzieś, a ja jestem sama. Nie mam wsparcia, pomocy, rozmowy i zaczęłam mu marudzić i narzekać.. Przez ostatni miesiąc widzieliśmy się 2 dni. Teraz siedzi za granicą i pomaga tacie na budowie, żeby się odrobić. Ja siedzę sama i spotykam sie w miarę możliwości ze znajomymi i przyjaciółmi, czego on bardzo nie podziela, bo zazwyczaj są to faceci, mam tylko jedną bliską przyjaciółkę. Nawet na wakacje pojechałam z kuzynem i kolegą, na co wyraził zgodę, a potem był dla mnie oschły i żałował.
Teraz nie widziałam go od 3 tygodni. On mówi, że nawet nie zauważył jak ten czas minął. Przyznaje, że stał sie dla mnie oschły, ale powiedział, że on to sobie wszystko przemyślał...i "Powinniśmy sobie zrobić przerwę, tak na pół roku, może poznasz kogoś lepszego, Ty nie potrafisz być sama, stoisz w miejscu, tak będzie dla Ciebie lepiej. Ja teraz prędko nie wrócę, a jak się pojawię to na 2 dni i znowu wyjadę. Chcesz tego? Ja chcę skończyć swoją licencje (uczy się na pilota do linii), pewnie zrobię to za granicą i mnie nie będzie,a w marcu też wiesz że wyjeżdżam. JA skończę co mam skończyć i potem się odezwę i może wrócimy do siebie w zależności od sytuacji".
Dla mnie to był cios w serce, ja za nim jeżdżę po całej polsce, robię dla niego wszystko. Wiem, że narzekam i marudze i się z nim kłócę.Ale nie mogę nigdy z nim nic zaplanować, nawet jak mu wpiszę w kalendarz coś pół roku wcześniej to on nie pamieta o tym i nie ma czasu, bo ciągle praca. Kłóciliśmy się czesto, że jest pracocholikiem, ale teraz to już kompletnie jestem samotna..
Czemu on nie uwzględnia mnie w swoim planie? Dla mnie myśli za bardzo o sobie.. i o swoich pasjach, a związek jest bo jest? Sama nie wiem. Wiem, że ostatnio byłam nie miła i dużo mu wyrzucałam, a jemu jest ciężko..
Ostatecznie ubłagałam go, że poczekam, że go kocham i wytrzymam te pół roku sama, ale żeby się nie rozstawać bo nie chcę. Bo to z nim chce spędzić życie... No i zgodził się, ale pytanie czy ja robię dobrze? Czy nie popełniam jakiegoś dużego blędu? Albo to on jest dobrym facetem, którego przytłoczyłam w ciężkiej sytuacji swoim marudzeniem jak to jestem sama i nie mam nawet z kim wyjść.
Jak uważacie? :( Co robić? Nie chcę go stracić.. Nie widzę w nikim innym kogoś z kim mogłabym spedzić resztę życia, ale czy on w końcu zaopiekuje się mną i znajdzie dla mnie czas? Ja niestety potrzebuje dużo uwagi kochającej osoby.
Edytowany przez PochlonietaMyslami 1 października 2019, 07:13
1 października 2019, 11:41
Nie wiesz wszystkiego to raz. Dwa że wczepiasz się w niego pazurami jak wystraszony kot. A to boli wiesz? A mnie osobiście strasznie wkurza, może jego też? Nie ma facet już do ciebie serca mimo że pomagalas mu finansowo, a ty jeszcze jesteś (być może w uzasadnionych) pretensjach i utwierdzasz go w przekonaniu że to nie jest TO. Na siłę chcesz go zatrzymać. Znasz powiedzenie "nic na siłę"? To się poprostu nie uda.
1 października 2019, 12:24
Nigdy nie zrozumiem kobiet, którym facet mówi, że mają spire*** a one postanawiają poczekać. Delikatnie, ale jednak z Tobą zerwał, po czym wspaniałomyślnie postanowił nie zrywać, ale nadal twierdzi, że to nie to i nawet nie masz co liczyć na więcej niż 2 dni przez najbliższe miesiące. Czy potrzebujesz, żeby napluł Ci w twarz, żeby zrozumieć, że nie widzi siebie u Twojego boku?
Niech odda Ci kasę i definitywnie z nim zerwij. Znajdziesz kogoś, komu nie będziesz musiała wpisywać się do kalendarza.
1 października 2019, 14:26
chyba bym mimo wszystko zrobiła sobie tą przerwę. To co jest teraz, to i tak mało ma ze związkiem wspólnego. Widujecie się moze 2 razy w miesiącu, on Ciebie nie pyta o zdanie, nie uwzględnia Cię w planach, nie pamięta o wydarzeniach z Tobą związanych - nie wiem na ile ma to związek z wypaleniem się uczucia a na ile z faktycznym brakiem czasu (choć to też słaba wymówka). Rozstańcie się i tyle. Niech on sobie ogarnie swoje życia i finansowo i emocjonalnie. Ty sobie żyj swoim życiem. Jeśli kogoś poznasz - fajnie, jeśli nie, też spoko. Może jakiś inny facet Ci pokaże jak wygląda związek a w międzyczasie rozwijaj się, baw się, rób to co lubisz, szukaj swojej drogi. Jeśli faktycznie jakimś cudem to jest miłość i macie byc razem, to może za jakiś czas sie spikniecie i to będzie TEN moment. Ale może byc też tak, że on po prostu dyplomatycznie się wycofuje, bo u niego już się to wypaliło. Może kogoś tam poznał. Nie wiadomo. W każdym razie nie czekaj na niego. Popatrz z boku jak wygląda Wasza relacja i czy jeśli sytuacja byłaby podobna tylko w drugą stronę, to czy on by poczekał na Ciebie? Bo na razie wygląda trochę na to, że Tobie zależy, chcesz czekać a on w sumie nie chce, bo zaproponował rozstanie, ale nie jest specjalnie asertywny i jak zaczęłaś mu stękać, żebyście się nie rozstawali, to on się zgodził. Ale nie wiadomo czy dlatego, ze chciał sie zgodzić, czy jednak dlatego, że nie umiał kategorycznie Ci odmówić.
1 października 2019, 16:43
Naiwnych nie sieją. Jak się chce z kimś być, to się nie szuka wymowek i nie odkłada wspólnego życia na potem. Daj sobie spokój. A co do pieniędzy... Znieczula Cię tym, że pożycza i oddaje. Żebyś wierzyła, że jest uczciwy. Ostatnia pożyczka będzie DUŻA I OSTATNIA. Nie zobaczysz ani jego, ani kasy.
1 października 2019, 16:45
Autorko, piszesz, że teraz i na codzień potrzebujesz dużo uwagi i przebywania z partnerem. On ma w tej chwili inne priorytety. Może będą się ciągnąć miesiącami, latami? Może zawsze taki będzie że dorobienie się, pracoholizm i jego ambicje będą ponad związkiem i byciem z drugą osobą. W tej chwili tak jest, jak będzie nie wiesz? Jednak nie wierz w to, że on się zmieni i nie poświęcaj się temu, bo "On na pewno się zmieni! Ja go na pewno zmienię!". Jeśli on przejdzie jakąś ewolucję w podejściu do związku, to pewnie tylko wtedy gdy to poczuje. Kiedy to może nastąpić??? Kto wie?? Raczej nie stanie się to pod wplywem Twoich próśb, gróźb i lamentów. Tylko go zmęczysz i zniechęcisz. On teraz mówi uczciwie że nie chce Cię blokować. Z jego słów nie wynika jakoś wyraźnie że zależy mu żebyś czekała, ani zapewnień, że wspólnie jakoś to przetrwacie. To Ty go poprosiłas żeby nie zrywał. Odpowiadając na Twoje pytanie: Ludzie zmieniają się tylko wtedy kiedy im samym zależy, albo nigdy się nie zmieniają. Ty możesz się tylko dostosować do tego co on przedstawia, albo zerwać. Będziesz z nim w związku na odległość, z rzadkimi widzeniami. Będziesz tęsknic, cierpieć czasem, ale to będzie konsekwencją Twojego wyboru: "Cokolwiek zaproponujesz... wchodzę w to!" Albo możesz dać sobie spokój i znaleźć kogoś kto ma inną sytuację, inne spojrzenie na związek, a przede wszystkim takie same priorytety w życiu jak Ty.
Edytowany przez SzczesliwaJa 1 października 2019, 16:53
1 października 2019, 16:46
Coz, ja tak tkwilam latami w zwiazku na odleglosc, widzielismy sie dwa razy w miesiacu, raz dwa razy przez rok. Ja mialam swoje zycie, on swoje. Na tamtym etapie wlasciwie bylo mi z tym dobrze, chociaz rozne rzeczy sie dzialy. Teraz mamy coreczke, mieszkamy razem. Jednak z perspektywy czasu nie wiem, czy pchalabym sie w taki zwiazek drugi raz. Mi sie oczywiscie wydawalo, ze to jedna, wielka, piekna milosc na cale zycie. A czas to weryfikuje.
1 października 2019, 16:49
Wykorzystał Cię, a teraz kopnął w dupę.
Facet sugeruje Ci bardzo dobitnie, że już nie chce z Tobą być. Zakończ to i nie marnuj czasu. Albo Cię nie kocha, albo taki typ, który celowo zdecydował się na związek na odległość żeby mieć swoje życie na miejscu , nikomu się nie tłumaczyć i z nikim nie liczyć tylko w weekendy od czasu do czasu "zabawić się". Moja przyjaciółka straciła tak 4 lata i też nikogo nie słuchała. Teraz ma już swój wiek i jest z ręką w nocniku.
Poza tym pożyczał po 20 tyś ? A na co chyba taka kwota nie na życie ? Długi mu spłacałaś ? A może najpierw Cię urobił, a potem pożyczał od Ciebie kasę i grał za nią na giełdzie, gdzieś inwestował, dorabiał się, a Tobie kity wciskał jaki to biedny.
1 października 2019, 16:53
Masakra nie mów mu, że go kochasz i że poczekasz, to strzał w kolano... On Cię już nie chce i nic tego nie zmieni. Bez urazy.
1 października 2019, 17:39
ja mam inne zdanie niż reszta - dobrze, że jest odpowiedzialny i chce spłacić swoje długi, raczej nie chciałabyś wiązać przyszłości z kimś kto w wieku 30 lat ma ponad 100 tys do spłaty i to nie na mieszkanie. Myślę, że jest przytloczony sytuacją i zaciska zęby, żeby jak najszybciej się odkuc, a Ty go nie wspierasz. Być może postawił sobie cel jak najszybszej spłaty długu, i nie chodzi o to, że jest wam nie po drodze, a po prostu chce się pozbyć ciężaru. Widzi, że Ty nie do końca to rozumiesz i stąd propozycja przerwy. Ja tak to widzę.