- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
14 lutego 2019, 19:58
W klasie maturalnej miałam roczny związek na odległość - nie mieliśmy komórek, internet był na modem, a pociągiem jechało się z 7-8 godzin między naszymi miastami (i nie mieliśmy pieniędzy, żeby często jeździć). I daliśmy radę - dostałam się na studia w jego mieście i byliśmy ze sobą kolejne 5 lat. Różnica między moją a Twoją sytuacją jest taka, że ja nie wkręcałam się w to, gdzie i z kim on spędza czas beze mnie. Wiedziałam po prostu, że też mu zależy i tyle. I to też był bardzo świeży związek, spędziliśmy raptem kilkanaście dni razem na wakacjach.
A tak poza tym - pociąg między Warszawą a Wrocławiem jedzie tylko 4 godziny. Zawsze można spotkać się gdzieś po drodze.
14 lutego 2019, 20:17
Jestem w związku na odległość od początku jego trwania (rok). Nie wiem, czy ktoś się przeprowadzi, czy w końcu to umrze, ale wiem, że jeśli obie strony się starają, to można zobaczyć się wcześniej niż za 1,5 miesiąca.
Jesteście w tym samym kraju, dorośli, macie jakieś pieniądze.... można spotkać się w połowie, wziąć urlop, przełożyć coś na potem, odpuścić z pracą. Przy tak rzadkich spotkaniach nie wróżę powodzenia.
14 lutego 2019, 20:26
A macie jakies plany na wspolna przyszlosc? Np. planujecie spotykac sie jak najczesciej przez kolejny rok, a potem - jesli nic sie nie zmieni - zamieszkac razem? Bo jesli tak, to spoko, to moze sie udac, u mnie sie udalo i teraz mieszkamy razem od 6 lat i jestesmy po slubie :) Ale jesli takich planow nie ma, to nie widze sensu.
14 lutego 2019, 20:27
Byłam w związku na odległość przez dwa lata, ale wiedzieliśmy, że po tym terminie albo się przeprowadzamy albo rozstajemy, bo żaden poważny związek tak nie może wyglądać. I teraz to mój mąż ;)
Jeśli chodzi o koleżaneczki to uważam, że poważnie myślący o związku mężczyzna nie ma takich potrzeb, wystarczą mu kumple.
14 lutego 2019, 20:37
Moja praca, w tym 2 weekendy szkoly, wiec ja w sumie weekendów nie mam, a on pracuje normalnie pon-pt konczy gdzies kolo 17, wiec nawet jak mam jakies wolne 2 dni w tyg i pojechalabym tam to widzielibysmy sie kilka godzin, a jak on przyjechalby tu w weekend to tez mielibysmy jeden wieczor..Pogadaj lepiej z przyjaciółką a nie z babami na forum, bo tutaj wiekszosc ci doradzi żeby go rzucić! Nie napisałaś również czemu dopiero 28.03. się macie zobaczyć.
Ten fragment wyjasnia wszystko. Nie starasz sie ani ty ani on. I mowi to osoba ktora byla kilka ladnych lat w zwiazku gdzie dzielilo nas 2000km, a spotykalismy sie przez 2lata co 2-3 tyg! Nigdy rzadziej. I tu jest cale clue: zadne z Was sie nie stara ( nie zalezy ani Tobie ani jemu tak mocno).
Edytowany przez Magda-.- 14 lutego 2019, 20:39
14 lutego 2019, 21:01
Byłam w związku na odległość w czasach gdy nie było internetu, komórek, a rozmowy telefoniczne zamawiało się na poczcie.
Poznaliśmy się w Krakowie. Po miesiącu on wyjechał do pracy na Mazury. Spotykaliśmy się mniej więcej co dwa tygodnie, na weekend. Podróż w jedną stronę trwała całą noc. Listy szły co najmniej 3 dni, a pisaliśmy czasem nawet codziennie. Po 2 latach się pobraliśmy. Ja dalej studiowałam w Krakowie, on pracował na Mazurach. Zamieszkaliśmy razem po kolejnych 2 latach, kiedy już syn był na świecie. Potem go przenieśli na drugi koniec Polski ( męża, nie syna). Znowu 2 lata na odległość. Wysyłali go też często na miesiąc, pół roku, albo 8 miesięcy. W tym roku obchodzimy 30 rocznicę ślubu.
Nie mówię, że było łatwo, ale to od Was zależy, czy związek przetrwa.
Edytowany przez Epestka 14 lutego 2019, 21:21
14 lutego 2019, 21:52
Ten fragment wyjasnia wszystko. Nie starasz sie ani ty ani on. I mowi to osoba ktora byla kilka ladnych lat w zwiazku gdzie dzielilo nas 2000km, a spotykalismy sie przez 2lata co 2-3 tyg! Nigdy rzadziej. I tu jest cale clue: zadne z Was sie nie stara ( nie zalezy ani Tobie ani jemu tak mocno).Moja praca, w tym 2 weekendy szkoly, wiec ja w sumie weekendów nie mam, a on pracuje normalnie pon-pt konczy gdzies kolo 17, wiec nawet jak mam jakies wolne 2 dni w tyg i pojechalabym tam to widzielibysmy sie kilka godzin, a jak on przyjechalby tu w weekend to tez mielibysmy jeden wieczor..Pogadaj lepiej z przyjaciółką a nie z babami na forum, bo tutaj wiekszosc ci doradzi żeby go rzucić! Nie napisałaś również czemu dopiero 28.03. się macie zobaczyć.
No niestety musze sie zgodzić, bo piszesz droga autorko o nieoplacalnosci wizyty skoro widzialabys go tylko wieczorem, ja personalnie chciałabym spędzić z partnerem tyle czasu ile się da. W związku to jest tak, ze starać się mają tylko faceci. Moj brat również kilka lat byl w zwiazku na odleglosc - PL vs UK, a był wówczas nastolatkiem, łatwo było zmienić partnerkę, dziś są małżeństwem. Moja przyjaciółka rok temu zmieniła pracę na Warszawę, mąż w Krk, ona jeździ do Krk kiedy tylko może, organizuje prace tak, by pobyć dłużej, w poniedziałki wraca do Warszawy pociągiem o 4 rano żeby spędzić dodatkowy wieczór z mężem. Oczywiście jeżdżą na zmianę. Mąż niebawem przeprowadzi się do Warszawy, ale chodzi o to, że związek to praca dwojga ludzi, samo się nie zrobi. Więc jak masz te dwa dni wolnego w tygodniu to jedź do niego, będzie super.
14 lutego 2019, 22:34
Dokładnie na te 2 dni możesz jechać. Wyjedziesz zraz po pracy i spędzicie razem wieczór, potem on rano pójdzie do pracy, a Ty możesz pozwiedzać miasto, pójść do kina, gdziekolwiek, zrobić zakupy ugotować coś pysznego i znowu macie wieczór dla siebie i nawet noc. W nocy można się fajnie poprzytulać, a na 2 dzień możesz jechać do domu.
14 lutego 2019, 22:39
Ten fragment wyjasnia wszystko. Nie starasz sie ani ty ani on. I mowi to osoba ktora byla kilka ladnych lat w zwiazku gdzie dzielilo nas 2000km, a spotykalismy sie przez 2lata co 2-3 tyg! Nigdy rzadziej. I tu jest cale clue: zadne z Was sie nie stara ( nie zalezy ani Tobie ani jemu tak mocno).Moja praca, w tym 2 weekendy szkoly, wiec ja w sumie weekendów nie mam, a on pracuje normalnie pon-pt konczy gdzies kolo 17, wiec nawet jak mam jakies wolne 2 dni w tyg i pojechalabym tam to widzielibysmy sie kilka godzin, a jak on przyjechalby tu w weekend to tez mielibysmy jeden wieczor..Pogadaj lepiej z przyjaciółką a nie z babami na forum, bo tutaj wiekszosc ci doradzi żeby go rzucić! Nie napisałaś również czemu dopiero 28.03. się macie zobaczyć.
Dokładnie. Sama byłam w związku na odległość przez 2 lata (Warszawa - Olsztyn, odległość niby żadna, ale wciąż dojechać trzeba a samochodów nie mieliśmy). Można było raz odpuścić jakieś zajęcia albo poczekać aż drugą osobą skończy pracę, w tym czasie zajmując się swoimi sprawami, zawsze dało radę spotkać się raz w tygodniu chociaż na te kilka godzin (co Twoim zdaniem się nie opłaca). Nie jesteśmy już razem, ale to nie odległość była powodem rozstania.
Moim zdaniem - jeśli się naprawdę chce, to serio wiele można a mam wrażenie, że u Was obojga tej chęci brakuje.
14 lutego 2019, 22:49
Moja praca, w tym 2 weekendy szkoly, wiec ja w sumie weekendów nie mam, a on pracuje normalnie pon-pt konczy gdzies kolo 17, wiec nawet jak mam jakies wolne 2 dni w tyg i pojechalabym tam to widzielibysmy sie kilka godzin, a jak on przyjechalby tu w weekend to tez mielibysmy jeden wieczor..