Temat: W jakich godzinach pracujecie i jak układacie plan dnia?

Witam, w jakich godzinach Wy i Wasz partner pracujecie? Jak udaje Wam się połączyć obowiązki domowe oraz opiekę nad dzieckiem i wspólne spędzanie czasu we dwoje (oglądanie fimów, granie w gry, pielęgnowanie pasji, chodzenie na randki)?

Pracuję 9-18 + dojazdy. Wstajemy o 7-7:15, wychodzimy z domu wszyscy razem tuż przed 8, ja jadę do pracy,  mąż zawodzi syna do przedszkola. Wracają o 18-18:30, wstawiają obiad, ewentualnie po przedszkolu robią jeszcze zakupy. Ja wracam  najwcześniej o 19:30, czasem później. W sumie zostaje czas na obiad, chwilę zabawy z synem,  krótką rozmowę z mężem i czas spać, żadnych atrakcji w tygodniu raczej nie mamy, bo zwyczajnie nie ma kiedy. Żyjemy w weekendy.

W odróżnieniu od Fibry powyżej ja nie mogłabym poświęcić snu, jak nie prześpię min. 8 godzin to totalnie nie nadaję się do życia.

pestka.jablkowa napisał(a):

Pracuję 9-18 + dojazdy. Wstajemy o 7-7:15, wychodzimy z domu wszyscy razem tuż przed 8, ja jadę do pracy,  mąż zawodzi syna do przedszkola. Wracają o 18-18:30, wstawiają obiad, ewentualnie po przedszkolu robią jeszcze zakupy. Ja wracam  najwcześniej o 19:30, czasem później. W sumie zostaje czas na obiad, chwilę zabawy z synem,  krótką rozmowę z mężem i czas spać, żadnych atrakcji w tygodniu raczej nie mamy, bo zwyczajnie nie ma kiedy. Żyjemy w weekendy.W odróżnieniu od Fibry powyżej ja nie mogłabym poświęcić snu, jak nie prześpię min. 8 godzin to totalnie nie nadaję się do życia.

Dla mnie to niewykonalne. Nie dałabym rady w tak krótkim czasie umalować się, ułożyć fryzury, przygotować posiłków do pracy, ubrać dziecka, jeszcze podać dziecku coś do jedzenia i poczekać aż zje, a to jeszcze rano dziecko chce się przytulać , a to przed samy wyjściem chce siku, a to sweterek gryzie, nie te rękawiczki plus oczywiście do tego czynności higieniczne. 

1,5 h to jest takie minimum z minimum. 

Marisca napisał(a):

Dla mnie to niewykonalne. Nie dałabym rady w tak krótkim czasie umalować się, ułożyć fryzury, przygotować posiłków do pracy, ubrać dziecka, jeszcze podać dziecku coś do jedzenia i poczekać aż zje, a to jeszcze rano dziecko chce się przytulać , a to przed samy wyjściem chce siku, a to sweterek gryzie, nie te rękawiczki plus oczywiście do tego czynności higieniczne. 1,5 h to jest takie minimum z minimum. 

Makijaż i "fryzura" zajmuja mi może 5 minut, posiłki przygotowujemy wieczorem więc tylko wyjąć z lodówki, śniadania jemy w przedszkolu / w pracy, zdążymy się czasem nawet poprzytulać i 5 minut pobawić klockami przed wyjściem (chociaż fakt, nie zawsze ;) ) W sytuacji kryzysowej potrafimy się zebrać w 30 minut od wstania, ale wtedy faktycznie jest lekka nerwówka. Wieczory z kolei sa u nas trudne bo zagonienie Młodego do łóżka o 21 graniczy z cudem. Ale nie dziwię mu się, w końcu kiedyś musimy spędzić trochę czasu razem, a kiedy jak nie o zmroku? :(

zazwyczaj 20-3.Mam czas na wszystko

Pasek wagi

Oboje pracujemy w domu, często po kilkanaście godzin dziennie - z licznymi przerwami na gotowanie, jedzenie, sprzątanie, rozmowę, spacer - ale najważniejsze, że blisko siebie. W weekendy na ogół mam wolne od popołudnia, ale jak chcemy gdzieś wyjść lub wyjechać to nie ma problemu z zaplanowaniem wolnego. W każdą sobotę i niedzielę wieczorem organizujemy sobie jakąś randkę - choćby na kanapie z winem, przekąskami i dobrym filmem. Dzieci nie mamy. 

Ja: 7:00-15:00, 15:00-23:00 albo 19:00-7:00. 

Partner: 7:00-15:00 lub 8:00-16:00, w zależności o której stawi się w urzędzie. 

Widzimy się w dni, kiedy mam na rano, wypada mi nocka albo mam wolne. Wtedy wychodzimy do jakiejś knajpki, do kina albo po prostu (jeśli pogoda nie sprzyja), udajemy się do domu. Wspólnie gotujemy, oglądamy ulubione seriale, gramy w planszówki i gry na konsolę. Latem spędzamy więcej czasu na świeżym powietrzu (rower, jezioro, grill/ognisko, wycieczki wszelkiego rodzaju). Generalnie weekend to czas dla mnie i mojego mężczyzny, bezwzględnie! Resztę spraw, takich jak: codzienne obowiązki, przyjemności i inne spotkania towarzyskie, załatwiam między jednym a drugim pójściem do pracy. Czasem jest ciężko, bo dopiero wdrażam się w nowy system, ale teraz bardziej doceniam chwile, które spędzamy razem we dwoje... Mój facet ma tak samo. Odkąd pracuję w różnych godzinach, zachowuje się tak, jakby nie mógł się mną nacieszyć :) Dzieci jeszcze nie mamy i szczerze powiedziawszy, zastanawiam się bardzo mocno, jak wyglądałoby nasze życie, gdybyśmy zostali rodzicami? Cóż... Gdybać sobie mogę, lecz z pewnością byłoby to ciekawe doświadczenie :)

Pasek wagi

Od lutego idę do pracy 9-14. Dzieci będą do 8-16.15 w przedszkolu.  Zaraz po pracy ( dosłownie zaraz)  pewnie pójdę biegsc żeby się wyrobić do ich odbióru. Po powrocie chyba tylko zrobię obiad na dzień następny, bieżące rzeczy ( mycie nauczyn pranie)  między czasie.  potem mycie ok 21 w kimono. 

Wszelkie grubsze sprzątania i czas dla dzieci w weekend. 

Tak sobie planuje, zobaczymy jak wyjdzie w praniu.

A i wszystko w domu robie ja,  czasami starsze dziecko pomaga.

Pasek wagi

Od 10 lat razem z mężem pracujemy od 6 do 14.  Wstajemy wcześnie bo przed 5. On wychodzi wcześniej bo ma dużo dalej ja rano jeszcze krótki spacer z psem. Dzieciaki prawie dorosłe więc same się oganiają. Wracam do domu około 14:45 robiąc zakupy po drodze, znowu pies i szybki obiad. W tym czasie wraca mąż i synowie i jemy około 15:30. Do wieczora mamy czas i na obowiązki i na przyjemności. Weekendy ja mam zawsze wolne, mąż często w niedzielę  pracuje ale też na pierwszą zmianę. Myślę o zmianie pracy ale przeraża mnie pracowanie w innych godzinach.  

Pasek wagi

pracuję 7-15 facet pracuje 9:30- 18:00. nie godzimy tego, bo mieszkamy w innych miastach widujemy się sobota-niedziela i święta. Próbowałam od niego dojeżdżać ale to godzina drogi w jedną stronę samochodem i kupę paliwa, a aktualnie mam 5min od mieszkania pracę. Na stałe zamieszkamy ze sobą bliżej ślubu. Powiem szczerze, że oprócz samotnego zasypiania jest mi  tak wygodnie...  

Uwielbiam godziny swojej pracy  ;p wstać jest ciężko, ale za to od 15:20 mam czas na wszystko co sobie wymyślę

Pytanie było o ogarnięcie życia, jak ma się dzieci, pracę, partnera, więc np. odpowiedź araksol jest jakby od czapy.

Ja pracuję od 7:30 do 15:30, w poniedziałki do 17. Mój mąż pracuje od 10 do 19, ma zazwyczaj jeden dzień wolny w tygodniu, kiedy to sprząta, gotuje, odbiera młodszego z przedszkola. Starszy ogarnia się sam. Dwa razy w tygodniu po pracy mam okropną gonitwę i nie mam ani minuty dla siebie - młodszy swoje zajęcia sportowe, dowożenie, starszy angielski - również dowożenie. Siłownię ogarniam wieczorem, jak mąż wróci z pracy. Szczerze - jestem wykończona. Mam do pomocy tylko moją mamę - ale ona pracuje, więc nie ma dużo czasu. Samo napisanie tego posta mnie zmęczyło ;)

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.