Temat: Spotkania dziecka z ojcem

Krótki opis sytuacji:

Syn, 4 lata. Nie jestem z jego tatą (przyczyna rozpadu związku: jego alkoholizm). Przez pierwsze dwa lata synka żył z nami, ale zero z niego pożytku, zero pomocy, zaangażowania, nawet z chodzeniem do pracy i zarabianiem na rodzinę było ciężko, bo nałóg z reguły wygrywał. 

Odeszłam. Przez te dwa lata życia razem i przez kolejne dwa lata oddzielnie tak zadbał o swoją relację z synkiem, że on go kojarzy ale zupełnie nie utożsamia go z tatą, twierdzi że ma tylko mamę. 

Mieszkamy oboje w małym miasteczku, Przez ostatnie dwa lata przeciętnie widuje synka raz na 3 miesiące, z czego ze dwa razy zdarzyło się spotkanie z dzieckiem, kiedy zaplanował jakieś atrakcje dla niego, wszystkie inne spotkania to było na zasadzie spotkania rodzinnego, świat i podobne. Nie mamy alimentów, daje w granicach 300-500 zł co miesiąc i to wszystko z jego strony.

Ostatnio przypomniał sobie o synku. Proponował basen ale trafił akurat na przeziębienie. Na jutro wymyślił coś o później porze i powiedziałam, że synek chodzi o 19.30 spać (mamy wypracowany taki system, żeby synek rano wyspany i z dobrym humorem wstawał do przedszkola), bo w poniedziałek do przedszkola, uznałam że w drodze wyjątku może przywieźć go o 19.30 to do 20 ogarnę go do snu. Był bardzo tym oburzony, że raz nie może gdzieś spędzić czasu dłużej. 

Powiedziałam, że możemy iść widzenia ustalić w sądzie, jeśli my nie umiemy się w tej kwestii dogadać. A on straszy mnie, że jutro inaczej to załatwi.

Boję się że jeszcze odwiedzi mnie z jakąś policją. Ma prawo zabrać mi go na siłę? Zupełnie nie wiem czego się spodziewać, przeraża mnie to.

Co o tym myślicie?

Edit: Jest wiele szczegółów, które mogłabym tu dodać, opisać wiele sytuacji, ale tylko dodam jeszcze że tata dalej pije na codzień.. Nie chce dawać komuś tak nieodpowiedzialnemu dziecka, tym bardziej że w ogóle siebie nie znają... 

Edit 2: czy ktoś wie, jak przygotować się do sprawy o widzenia z dzieckiem? Chciałabym żeby synek miał jak najmniejszy kontakt z tatą. Świadkowie pomogą? Opinia od psychologa, który stwierdzi, że brak więzi między ojcem a synem? Co myślicie?

Marisca napisał(a):

Annne17 napisał(a):

Alkoholik alkoholikowi nie równy. Wiele zależy od wychowania, poziomu kultury, charakteru itp.Można dziecko skrzywdzić nie będąc alkoholikiem jedynie zapalczywym , zakompleksionym, jadowitym osobnikiem. Niezależnie czy to jest ojciec czy matka. Tacy rodzice, często mający się i uchodzący za porządnych ludzi, czynią największe szkody w psychice dziecka. 
A faktycznie. Zaraz się okaże , że alkoholizm to żaden problem i w ogóle nie wpływa na zachowanie chorego, ani na jego dziecko. I w sumie przecież to nie prawda, że alkoholikiem jest się całe życie i można przez 5 lat udawać cudownego ojca, a potem znowu porzucić dziecko jak śmiecia, bo nałóg wygrał. Terapia dla DDA to też pewnie jakiś wymysł. Nie rozumiem jak możesz w ogóle uciekać się do wartościowania.Napisałabym coś więcej na temat tego czy alkoholik alkoholikowi nierówny, ale nie będę tutaj akurat uciekać się do osobistych wynurzeń, bo nie mam ochoty . . Powiem tylko tyle, że nie ma znaczenia, czy alkoholik jest po alkoholu agresywny, czy nie. Nie ma znaczenia ile i jak często pije, ani jak długą przerwę ma w piciu.Bez względu na to wszystko rodzic alkoholik zawsze powoduje u dziecka utratę poczucia bezpieczeństwa , niepewność i brak stabilizacji oraz strach i jakąś częściową odpowiedzialność za los rodzica, na który i tak wpływu nie ma.  

owszem - alkoholik alkoholikowi nie rowny - sama znam ludzi majacych duzy problem z alkoholem i bedacych mimo wszystko kochajacymi i kochanymi ojcami, bo akurat sa to mezczyzni. Zeby skrzywdzic dziecko nie trzeba byc alkoholikiem --jak juz napisala Anne, czasem sa to przykladnie zyjacy na zewnatrz sasiedzi, ktorych o nic nie podejrzewamy.

Berchen napisał(a):

Marisca napisał(a):

Annne17 napisał(a):

Alkoholik alkoholikowi nie równy. Wiele zależy od wychowania, poziomu kultury, charakteru itp.Można dziecko skrzywdzić nie będąc alkoholikiem jedynie zapalczywym , zakompleksionym, jadowitym osobnikiem. Niezależnie czy to jest ojciec czy matka. Tacy rodzice, często mający się i uchodzący za porządnych ludzi, czynią największe szkody w psychice dziecka. 
A faktycznie. Zaraz się okaże , że alkoholizm to żaden problem i w ogóle nie wpływa na zachowanie chorego, ani na jego dziecko. I w sumie przecież to nie prawda, że alkoholikiem jest się całe życie i można przez 5 lat udawać cudownego ojca, a potem znowu porzucić dziecko jak śmiecia, bo nałóg wygrał. Terapia dla DDA to też pewnie jakiś wymysł. Nie rozumiem jak możesz w ogóle uciekać się do wartościowania.Napisałabym coś więcej na temat tego czy alkoholik alkoholikowi nierówny, ale nie będę tutaj akurat uciekać się do osobistych wynurzeń, bo nie mam ochoty . . Powiem tylko tyle, że nie ma znaczenia, czy alkoholik jest po alkoholu agresywny, czy nie. Nie ma znaczenia ile i jak często pije, ani jak długą przerwę ma w piciu.Bez względu na to wszystko rodzic alkoholik zawsze powoduje u dziecka utratę poczucia bezpieczeństwa , niepewność i brak stabilizacji oraz strach i jakąś częściową odpowiedzialność za los rodzica, na który i tak wpływu nie ma.  
owszem - alkoholik alkoholikowi nie rowny - sama znam ludzi majacych duzy problem z alkoholem i bedacych mimo wszystko kochajacymi i kochanymi ojcami, bo akurat sa to mezczyzni. Zeby skrzywdzic dziecko nie trzeba byc alkoholikiem --jak juz napisala Anne, czasem sa to przykladnie zyjacy na zewnatrz sasiedzi, ktorych o nic nie podejrzewamy.

Jak Ty nic nie rozumiesz, zupełnie nic. Może to i lepiej, że nie masz takich przykrych doświadczeń i nie rozumiesz, tylko jak nie rozumiesz to przemilcz. 

No widzisz Berchen - życia nie znasz (smiech)(smiech);)

Marisca napisał(a):

Berchen napisał(a):

Marisca napisał(a):

Annne17 napisał(a):

Alkoholik alkoholikowi nie równy. Wiele zależy od wychowania, poziomu kultury, charakteru itp.Można dziecko skrzywdzić nie będąc alkoholikiem jedynie zapalczywym , zakompleksionym, jadowitym osobnikiem. Niezależnie czy to jest ojciec czy matka. Tacy rodzice, często mający się i uchodzący za porządnych ludzi, czynią największe szkody w psychice dziecka. 
A faktycznie. Zaraz się okaże , że alkoholizm to żaden problem i w ogóle nie wpływa na zachowanie chorego, ani na jego dziecko. I w sumie przecież to nie prawda, że alkoholikiem jest się całe życie i można przez 5 lat udawać cudownego ojca, a potem znowu porzucić dziecko jak śmiecia, bo nałóg wygrał. Terapia dla DDA to też pewnie jakiś wymysł. Nie rozumiem jak możesz w ogóle uciekać się do wartościowania.Napisałabym coś więcej na temat tego czy alkoholik alkoholikowi nierówny, ale nie będę tutaj akurat uciekać się do osobistych wynurzeń, bo nie mam ochoty . . Powiem tylko tyle, że nie ma znaczenia, czy alkoholik jest po alkoholu agresywny, czy nie. Nie ma znaczenia ile i jak często pije, ani jak długą przerwę ma w piciu.Bez względu na to wszystko rodzic alkoholik zawsze powoduje u dziecka utratę poczucia bezpieczeństwa , niepewność i brak stabilizacji oraz strach i jakąś częściową odpowiedzialność za los rodzica, na który i tak wpływu nie ma.  
owszem - alkoholik alkoholikowi nie rowny - sama znam ludzi majacych duzy problem z alkoholem i bedacych mimo wszystko kochajacymi i kochanymi ojcami, bo akurat sa to mezczyzni. Zeby skrzywdzic dziecko nie trzeba byc alkoholikiem --jak juz napisala Anne, czasem sa to przykladnie zyjacy na zewnatrz sasiedzi, ktorych o nic nie podejrzewamy.
Jak Ty nic nie rozumiesz, zupełnie nic. Może to i lepiej, że nie masz takich przykrych doświadczeń i nie rozumiesz, tylko jak nie rozumiesz to przemilcz. 

A skad ty wszechwiedzaca wiesz jakie ja mam doswiadczenia - akurat jednym z tych kochajacych ojcow - jednoczesnie ojcow majacych problem alkoholowy byla moj wlasny ojciec, nie bede tu opisywala jakie przezycia i  momenty jako dziecko przezylam zeby komus - znaczy tobie cos udawadniac. Wiedz tylko ze dla niektorych moj ojciec byl alkoholikiem - a dla mnie byl njakochanszym i najlepszym ojcem, ktory mimo jego problemu alkoholowego byl wzorcem czlowieka uczciwego, osiagajacego to do czego dazyl. To ze jestem silnym czlowiekiem osiagajacym sukcesy zawdzieczam wlasnie jego wychowaniu - mimo ze mial problem.

Annne17 napisał(a):

No widzisz Berchen - życia nie znasz 

nie , ni cholery, najwyrazniej nie mialam okazji poznac. Nie zyczylabym nikomu , nawet wszechwiedzacej M zeby przez to przeszli w zyciu, przez co ja musialam.

Berchen napisał(a):

Annne17 napisał(a):

No widzisz Berchen - życia nie znasz 
nie , ni cholery, najwyrazniej nie mialam okazji poznac. Nie zyczylabym nikomu , nawet wszechwiedzacej M zeby przez to przeszli w zyciu, przez co ja musialam.

czy jest sens odnoszenia się do wypowiedzi osoby która pisze od czapy i tak samo "zna się" na przepisach prawnych i alkoholikach ( i to wszystkich)?

Berchen

Oczywiście rozumiem, że jako córka alkoholika nigdy nie miałaś żadnych problemów emocjonalnych z tego powodu , nigdy nie potrzebowałaś terapii DDA itp. Wyszłaś z tego wszystkiego bez żadnego szwanku i jeszcze  jesteś wdzięczna za ojca alkoholika. Powinnaś to  opowiedzieć na spotkaniu DDA , że rodzic alkoholik to jak los na loterii, a cała terapia DDA to bzdura. Zestawienie alkoholik i wzorzec - gratuluję wyobraźni. 

Zaraz się okaże, że alkoholicy to najcudowniejsi ludzie na świecie. 

Zresztą co ja tam wiem .... co wiem i co przeżyłam to moje, dlatego  zdania nie zmienię,  co do rodzica alkoholika i alkoholik to alkoholik. Koniec kropka i należy trzymać go z dala od dziecka nawet jak rodzic alkoholik ma momenty wielkiej miłości do dziecka.  Na tym to niestety polega, że dziecko nie wie jak długo ten alkoholik przy tym dziecku będzie. 

Ale co ja tam będę pisać ... przecież ja nic nie wiem. Coś tam tylko teoretyzuje. 

Dobranoc

Marisca napisał(a):

BerchenOczywiście rozumiem, że jako córka alkoholika nigdy nie miałaś żadnych problemów emocjonalnych z tego powodu , nigdy nie potrzebowałaś terapii DDA itp. Wyszłaś z tego wszystkiego bez żadnego szwanku i jeszcze  jesteś wdzięczna za ojca alkoholika. Powinnaś to  opowiedzieć na spotkaniu DDA , że rodzic alkoholik to jak los na loterii, a cała terapia DDA to bzdura. Zestawienie alkoholik i wzorzec - gratuluję wyobraźni. Zaraz się okaże, że alkoholicy to najcudowniejsi ludzie na świecie. Zresztą co ja tam wiem .... co wiem i co przeżyłam to moje, dlatego  zdania nie zmienię,  co do rodzica alkoholika i alkoholik to alkoholik. Koniec kropka i należy trzymać go z dala od dziecka nawet jak rodzic alkoholik ma momenty wielkiej miłości do dziecka.  Na tym to niestety polega, że dziecko nie wie jak długo ten alkoholik przy tym dziecku będzie. Ale co ja tam będę pisać ... przecież ja nic nie wiem. Coś tam tylko teoretyzuje. Dobranoc

Marisca - wszystkich oceniasz jedna miarka - swiat nie jest carno bialy a jest w roznych odcieniach i to ze twoj rodzic doprowadzil cie do traumy nie znaczy ze moj tak samo sie zachowywal. Mimo jego problemu alkoholowego nigdy nie musialam sie go bac, nigdy nie podniosl reki na nikogo z nas, nigdy mnie nie zawiodl. Nie moge powiedziec tak jak ty ze jako dziecko alkoholika nie wiedzialam jak dlugo moj ojciec ze mna bedzie , bo on byl ze mna zawsze, mimo nalogu, byl ze mna wiecej niz mama, mialam z ojcem wiecej wspolnych przezyc, pieknych przezyc niz z mama - zmarl na wylew gdy mialam 25 lat - potrzebowalam kilku lat by sie przyzwyczaic ze nie moge do niego pojsc i opowiedziec co u mnie.

Potrafil byc tez zly, to odczuwala przede wszystkim mama,chronila nas jak wiedziala ze on jest nie wporzadku. Oczywiscie ze byly bardzo przykre sytuacje - ale przypuszczam nie takie jak twoje - mni enie doprowadzily do traumy i potrzeby terapii. Nie byl takim alkoholikiem o jakim ty mowisz - ja ci bardzo wspolczuje , ale to ze ty tak mialas to nie znaczy ze wszyscy tak mieli. 

Jeszcze raz podkresle - nie uwazam ze wszyscy alkoholicy to dobrzy ludzie, dlatego radzilam autorce uregulowac sprawy przed sadem - ale z postu nie wynika jakim czlowiekiem jest jej eks a wiemy tylko ze jest alkoholikiem - co dla mnie nie jest rownoznaczne z  kompletnym skresleniem jako czlowieka.

Kazda sytuacja jest wyjątkowa i powinna być indywidualnie rozpatrywana. 

Większość matek traktuje swoje dzieci albo jako kartę przetargową albo jako swoja własność. Nie tylko matka jest rodzicem, ale jest nim także ojciec. O alkoholizmie tego człowieka tyle wiemy co autorka napisze. Alkoholik to czlowiek chory. Moze zacząć trzezwiec czyli aktywnie sie leczyc. To że jest chory nie znaczy, że skazany i potępiony na wieki. To jego spożywanie tez zapewne nie objawiło sie wczoraj. Zatem z pelna swiadomoscia wybrala autorka alkoholika na ojca swojego dziecka. 

Nie dziwię się frustracji ojca ale też rozumiem strach matki. Jeśli nie potrafią sie porozumieć to faktycznie warto znaleźć rozwiązanie w sądzie. 

Pasek wagi

Inny kwiat - swietna wypowiedz. Rzeczowa. Ja ze swojej strony tylko dorzuce, ze nie warto uzywac argumentu, ze dziecko nie ma wiezi z ojcem i dlatego nie powinno ojca widywac - bo to jest argument, ktory zazwyczaj interpretuje sie dokladnie odwrotnie - czyli jak dziecko nie ma wiezi z ojcem, to powinien go czesciej widywac, aby te wiez zaciesnic. Uzywalabym raczej argumentu porzucenie rodziny, brak stabilnosci, brak odpowiedzialnosci alimentacyjnej (ojciec nie moze placic alimentow "jak ma - to da", ale to sie nazywa "obowiazek alimentacyjny" , wiec MUSI przelewac na konto do 5 kazdego miesiaca okreslona kwote pieniedzy, a jak sie spoznia to odsetki i komornik z zajeciem tej czesci wyplaty, z ktora zalega. Bycie ojcem - to prawa i obowiazki. Ojciec ma prawo widywac syna, i jezeli trzeba ( a z tego, co piszesz - trzeba, ze wzgledu na alkoholizm), to wizyty powinne byc objete konkretnymi warunkami i te warunki moze ktos z osob trzecich sprawdzic (jak Inny Kwiat pisala np w PCK, czy  przy pracowniku socjalnym) gdzie ktos zanotuje i zrobi sprawozdanie np zaznaczajac nieprzyjscie czy spoznienie sie na wizyte, podczas wizyty trzezwosc i niepicie alkoholu... itd itd Wizyty tez powinne byc dokladnie sprecyzowane, czyli jak dziecko jest male   a ojciec nie przejawia talentu organizacyjnego - to np proponujesz wizyty w kazdy 1 i 3 czwartek miesiaca od 15:00 do 16:00 w pomieszczeniach PCK w miescie X , ulica nr (cos w tym stylu). Otrzymalabys wtedy neutralny zapis na przestrzeni roku ile razy ojciec "zapomnial" o wizycie z dzieckiem, ile razy przyszedl z zapaszkiem itd itd - wtedy takie sprawozdanie idzie do sadu i masz argument jezeli chcesz opgraniczyc bardziej wizyty, albo on ma argument, ze pomimo , ze jest alkoholikiem i byc moze nieciekawym partnerem, to jako ojciec potrafi sie ogarnac, nigdy sie nie spoznic na wizyty, stara sie cos dziecku zaproponowac spedzajac z nim czas itd Nie radzilabym abys zgadzala sie byc ta osoba, w ktorej obecnosci mialyby sie odbywac wizyty dziecka z ojcem, gdyz w razie spornych sytuacji - nie masz swiadkow i zawsze bedzie twoje slowo przeciwko slowu ojca, co najczesciej do niczego nie prowadzi. Zycze duzo sily.

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.