Temat: Bardzo trudna sytuacja rodzinna

Otóż mieszkam za granicą z moim partnerem, moją mamą i bratem. Od jakiegos czasu brat zaczął coś odwalać jest takim nierobem, nie ma pracy od roku jest na utrzymaniu matki, ma dość dużo długów i uważa że jest 'ok'. Umowa była taka że przyjezdza tutaj do pracy i mialo tak byc. Przyjechal w Maju i od tamtej pory wszystko sie posypalo.. znowu nie szukal pracy a jak ją znalazł to zawsze były jakieś wymówki. W Lipcu musiałam zadzwonić na policję bo nie dawałam rady, był agresywny w stosunku do mnie i był wtedy po alkoholu (mówił że rano musiał wypić bo go glowa bolala) :/ Policja go zabrala mial sprawe w sadzie grozila mu deportacja ale adwokat go obronil i wyrok nastapi w kwietniu ale podejrzewana jest kara pieniezna dla mnie od  niego za to co zrobil. Nie interesuja mnie pieniadze tylko po prostu święty spokój. Dostał zakaz zbliżania na 3 miesiące po czym mama prosiła żebym wystąpiła do sądu o usunięcie tego zakazu co też zrobiłam ale po co to nie wiem. Żałuję tego bo brat wrócił i znowu jest to samo, tym razem chce mieć dom sam dla siebie po prostu chce abysmy sie wszyscy wyprowadzili i zeby on mial caly dom sam dla siebie. Bardzo szkoda nam jest go zostawiac bo myslelismy z narzeczonym aby sie wyprowadzic ale ja po prostu nie chce tego wszystkiego tak sobie z dnia na dzien zostawiac dużo pracy włozylismy z nim w ten dom i do tego namęczyliśmy się przy drzewie na zime ale czuje ze psychicznie wysiade tu szybciej niz mi sie to wydaje. Dodam że codziennie są kłotnie o to że on nie chce iść do pracy i nawet do Polski nie chce zjechać tylko chce być tu gdzie jest ja się popłakałam i zapytałam mamy co robić a on odrazu przy wszystkich czyli mamie i moim narzeczonym powiedzial  że jak zadzwonie na policje jeszcze raz to w Polsce znajdę się w trumnie. Nie wiem na prawdę co mam robić, to jest bardzo cieżka dla mnie sytuacja życiowa. 

Pasek wagi

Gdzie w tym wszystkim jest Twój narzeczony? 2 kobiety się miotają a on potulnie za Tobą podąża? Trudna sytuacja, ale do kategorycznego odcięcia. Zacznijcie żyć :* a brat niech dostanie zimny prysznic to może się czegoś nauczy. 

Chociaż duże prawdopodobieństwo, że się stoczy. Skoro z Waszą pomocą nie ogarnia swojego życia. Takie pytanie mam. Czy brat jest od Ciebie starszy? 

Pasek wagi

Odciac sie od patologii i zapomniec. Z mama porozmawiaj i daj jej ulutmatum: albo dolacza do was i nie chcesz miec nic wspolnego z braciszkiem, nie zyczysz sobie jego obecnosci i mieszania w Twoim zyciu, albo bedzie sie uzalala nad braciszkiem, ale pozostaje sama na placu boju. Radykalne, ale inaczej sie nie da. Szczegolnie, ze grozi Ci i to konkretnie (nawet jesli to tylko gadanie). Jesli matka uzna, ze wybiera zycie z bratem i babranie sie w tym bagnie to jej wybor i musi byc swiadoma, ze Ty sie wymiksowujesz. Inaczej bedziesz ciagnela za soba cale to bagno. 

Badz konsekwentna, inaczej nic nie zdzialasz. 

Mamę zabierz do psychologa -ona już za niego nie odpowiada i powinna zdać sobie sprawę, że im bardziej mu pomaga, tym łatwiej on ma z tym, żeby się staczać jeszcze bardziej. A brat się nie boi żadnych konsekwencji, bo żadne go nie spotykają. Ma komfort bycia nierobem i agresorem, to po co ma to zmieniać? Pogadaj z mamą szczerze właśnie od tej strony - że jeżeli brat nie zostanie sam ze sobą i swoimi problemami, nie zacznie rzeczywiście ponosić konsekwencji swoich czynów (z wylądowaniem na bruku włącznie), to nie ma najmniejszej szansy, ani motywacji, żeby cokolwiek zmieniać - bo łątwiej jest żerować na matce i zastraszać siostrę. Tutaj może pomóc tylko twarda miłość -  stawianie granic, jak trzeba to przy pomocy policji i sądu i zostawienie go z konsekwencjami tego, co robi.

Czyj jest ten dom, w którym mieszkacie? Jakbyście się z matką wyprowadzili i przestali dawać bratu jakiekolwiek pieniądze, to w jakiej znalazłby się sytuacji? Jeżeli to wasz dom, to po prostu wyprowadźcie go z niego - zmiana zamków, wystawienie jego rzeczy i niech sobie sam radzi - z jasnym zaznaczeniem, ze jak będzie robił awantury i problemy, to się nie zawahasz zadzwonić na policję - i najlepiej jeszcze wszystko nagrywaj tak, żeby widział. Jak nie wasz, to wy się wyprowadźcie, ale jemu ANI GROSZA, niech sam płaci. Tylko MUSISZ mieć tutaj wspólny front z mamą, bo jak ona mu będzie "pomagać", to tylko zaszkodzi i jemu i sobie. A kontroli to ona nad nim nie ma żadnej, więc nie mów, że ją traci.

Przy rozmowie z mamą podkreśl, że wiesz, że ona go kocha i chce dla niego jak najlepiej, ale że to, co robiła do tej pory nie pomaga, a pogarsza sytuację. Powiedz, że przecież on nie jest jej jedynym dzieckiem i poproś, żeby nie  chroniła go twoim i swoim kosztem. Możesz się wesprzeć jakąś literaturą na temat tego, jak "pomoc" bliskich pozwala uzależnionym lub przemocowcom trwać w tych zachowaniach, co w efekcie pozwala im dalej niszczyć sobie życie... Powiedz, że brat jest dorosły i musi zacząć brać pełną odpowiedzialność za siebie. Do mamy podchodź z empatią i zrozumieniem, bo na pewno trudno jej będzie "puścić wolno" synusia, ale też z takim twardym realizmem... I zabij w niej fałszywą nadzieję, ze jak będzie mu pomagać, to on się zmieni - za to daj jej praawdziwą - że jedyną szansą, zeby on rzeczywiście sie zmienił jest postawienie mu wyraźnych granic i powolenie mu na poniesienie konsekwencji.

No i sama musisz też zacząć być konsekwentna i przestać ulegać mamie.

A jakby mama nie chciała brata zostawic samemu sobie, to niestety, ale jedynym rozsądnym wyjściem jest zostawienie ich obojga. Tak jak mama nie odpowiada za twojego brata, bo on jest dorosły, tak ty nie odpowiadasz za mamę - też jest dorosła i nie możesz jej ciągle chronić, niestety.... Dla niej twoje odcięcie się to też może być jedyna szansa, żeby przejrzeć na oczy....

Pasek wagi

tiennka napisał(a):

Mamę zabierz do psychologa -ona już za niego nie odpowiada i powinna zdać sobie sprawę, że im bardziej mu pomaga, tym łatwiej on ma z tym, żeby się staczać jeszcze bardziej. A brat się nie boi żadnych konsekwencji, bo żadne go nie spotykają. Ma komfort bycia nierobem i agresorem, to po co ma to zmieniać? Pogadaj z mamą szczerze właśnie od tej strony - że jeżeli brat nie zostanie sam ze sobą i swoimi problemami, nie zacznie rzeczywiście ponosić konsekwencji swoich czynów (z wylądowaniem na bruku włącznie), to nie ma najmniejszej szansy, ani motywacji, żeby cokolwiek zmieniać - bo łątwiej jest żerować na matce i zastraszać siostrę. Tutaj może pomóc tylko twarda miłość -  stawianie granic, jak trzeba to przy pomocy policji i sądu i zostawienie go z konsekwencjami tego, co robi.Czyj jest ten dom, w którym mieszkacie? Jakbyście się z matką wyprowadzili i przestali dawać bratu jakiekolwiek pieniądze, to w jakiej znalazłby się sytuacji? Jeżeli to wasz dom, to po prostu wyprowadźcie go z niego - zmiana zamków, wystawienie jego rzeczy i niech sobie sam radzi - z jasnym zaznaczeniem, ze jak będzie robił awantury i problemy, to się nie zawahasz zadzwonić na policję - i najlepiej jeszcze wszystko nagrywaj tak, żeby widział. Jak nie wasz, to wy się wyprowadźcie, ale jemu ANI GROSZA, niech sam płaci. Tylko MUSISZ mieć tutaj wspólny front z mamą, bo jak ona mu będzie "pomagać", to tylko zaszkodzi i jemu i sobie. A kontroli to ona nad nim nie ma żadnej, więc nie mów, że ją traci.Przy rozmowie z mamą podkreśl, że wiesz, że ona go kocha i chce dla niego jak najlepiej, ale że to, co robiła do tej pory nie pomaga, a pogarsza sytuację. Powiedz, że przecież on nie jest jej jedynym dzieckiem i poproś, żeby nie  chroniła go twoim i swoim kosztem. Możesz się wesprzeć jakąś literaturą na temat tego, jak "pomoc" bliskich pozwala uzależnionym lub przemocowcom trwać w tych zachowaniach, co w efekcie pozwala im dalej niszczyć sobie życie... Powiedz, że brat jest dorosły i musi zacząć brać pełną odpowiedzialność za siebie. Do mamy podchodź z empatią i zrozumieniem, bo na pewno trudno jej będzie "puścić wolno" synusia, ale też z takim twardym realizmem... I zabij w niej fałszywą nadzieję, ze jak będzie mu pomagać, to on się zmieni - za to daj jej praawdziwą - że jedyną szansą, zeby on rzeczywiście sie zmienił jest postawienie mu wyraźnych granic i powolenie mu na poniesienie konsekwencji.No i sama musisz też zacząć być konsekwentna i przestać ulegać mamie.A jakby mama nie chciała brata zostawic samemu sobie, to niestety, ale jedynym rozsądnym wyjściem jest zostawienie ich obojga. Tak jak mama nie odpowiada za twojego brata, bo on jest dorosły, tak ty nie odpowiadasz za mamę - też jest dorosła i nie możesz jej ciągle chronić, niestety.... Dla niej twoje odcięcie się to też może być jedyna szansa, żeby przejrzeć na oczy....

Dokładnie, bardzo mądrze napisane. Zgadzam się w 100%. 
Też miałam alkoholika i agresora w najbliższej rodzinie i - niestety - ciągłe pomaganie i wybaczanie nic nie da. Niektórzy (większość) muszą po prostu sięgnąć dna, żeby naprawdę zobaczyć co robią ze swoim życiem. I mają da wyjścia. Albo tam zostaną, albo się odbiją.

Trzymam kciuki!

Pasek wagi

bialapapryka napisał(a):

tiennka napisał(a):

Mamę zabierz do psychologa -ona już za niego nie odpowiada i powinna zdać sobie sprawę, że im bardziej mu pomaga, tym łatwiej on ma z tym, żeby się staczać jeszcze bardziej. A brat się nie boi żadnych konsekwencji, bo żadne go nie spotykają. Ma komfort bycia nierobem i agresorem, to po co ma to zmieniać? Pogadaj z mamą szczerze właśnie od tej strony - że jeżeli brat nie zostanie sam ze sobą i swoimi problemami, nie zacznie rzeczywiście ponosić konsekwencji swoich czynów (z wylądowaniem na bruku włącznie), to nie ma najmniejszej szansy, ani motywacji, żeby cokolwiek zmieniać - bo łątwiej jest żerować na matce i zastraszać siostrę. Tutaj może pomóc tylko twarda miłość -  stawianie granic, jak trzeba to przy pomocy policji i sądu i zostawienie go z konsekwencjami tego, co robi.Czyj jest ten dom, w którym mieszkacie? Jakbyście się z matką wyprowadzili i przestali dawać bratu jakiekolwiek pieniądze, to w jakiej znalazłby się sytuacji? Jeżeli to wasz dom, to po prostu wyprowadźcie go z niego - zmiana zamków, wystawienie jego rzeczy i niech sobie sam radzi - z jasnym zaznaczeniem, ze jak będzie robił awantury i problemy, to się nie zawahasz zadzwonić na policję - i najlepiej jeszcze wszystko nagrywaj tak, żeby widział. Jak nie wasz, to wy się wyprowadźcie, ale jemu ANI GROSZA, niech sam płaci. Tylko MUSISZ mieć tutaj wspólny front z mamą, bo jak ona mu będzie "pomagać", to tylko zaszkodzi i jemu i sobie. A kontroli to ona nad nim nie ma żadnej, więc nie mów, że ją traci.Przy rozmowie z mamą podkreśl, że wiesz, że ona go kocha i chce dla niego jak najlepiej, ale że to, co robiła do tej pory nie pomaga, a pogarsza sytuację. Powiedz, że przecież on nie jest jej jedynym dzieckiem i poproś, żeby nie  chroniła go twoim i swoim kosztem. Możesz się wesprzeć jakąś literaturą na temat tego, jak "pomoc" bliskich pozwala uzależnionym lub przemocowcom trwać w tych zachowaniach, co w efekcie pozwala im dalej niszczyć sobie życie... Powiedz, że brat jest dorosły i musi zacząć brać pełną odpowiedzialność za siebie. Do mamy podchodź z empatią i zrozumieniem, bo na pewno trudno jej będzie "puścić wolno" synusia, ale też z takim twardym realizmem... I zabij w niej fałszywą nadzieję, ze jak będzie mu pomagać, to on się zmieni - za to daj jej praawdziwą - że jedyną szansą, zeby on rzeczywiście sie zmienił jest postawienie mu wyraźnych granic i powolenie mu na poniesienie konsekwencji.No i sama musisz też zacząć być konsekwentna i przestać ulegać mamie.A jakby mama nie chciała brata zostawic samemu sobie, to niestety, ale jedynym rozsądnym wyjściem jest zostawienie ich obojga. Tak jak mama nie odpowiada za twojego brata, bo on jest dorosły, tak ty nie odpowiadasz za mamę - też jest dorosła i nie możesz jej ciągle chronić, niestety.... Dla niej twoje odcięcie się to też może być jedyna szansa, żeby przejrzeć na oczy....
Dokładnie, bardzo mądrze napisane. Zgadzam się w 100%. Też miałam alkoholika i agresora w najbliższej rodzinie i - niestety - ciągłe pomaganie i wybaczanie nic nie da. Niektórzy (większość) muszą po prostu sięgnąć dna, żeby naprawdę zobaczyć co robią ze swoim życiem. I mają da wyjścia. Albo tam zostaną, albo się odbiją.Trzymam kciuki!

Też się zgadzam.

Mama najprawdopodobniej jest wspoluzalezniona. Rozmowa z psychologiem moze pomoc jej sobie uswiadomic, ze najlepsza pomoca dla twojego brata bedzie jej brak.

Nie mozesz sie wyprowadzic? Po co trwac w trudnej sytuacji, skoro jestes dorosla i mozesz soba rozporzadzac? swiata nie naprawisz, doroslych ludzi nie wychowasz, alkoholika sama nie wyleczysz. Zacznij dbac o siebie i swoja przyszlosc.

Nie znasz jezyka, ze jestes uzalezniona od innych?

Pasek wagi

Moonlicht napisał(a):

Gdzie w tym wszystkim jest Twój narzeczony? 2 kobiety się miotają a on potulnie za Tobą podąża? Trudna sytuacja, ale do kategorycznego odcięcia. Zacznijcie żyć :* a brat niech dostanie zimny prysznic to może się czegoś nauczy. Chociaż duże prawdopodobieństwo, że się stoczy. Skoro z Waszą pomocą nie ogarnia swojego życia. Takie pytanie mam. Czy brat jest od Ciebie starszy? 
tak ma 30 lat (kreci)

Pasek wagi

nobliwa napisał(a):

Nie mozesz sie wyprowadzic? Po co trwac w trudnej sytuacji, skoro jestes dorosla i mozesz soba rozporzadzac? swiata nie naprawisz, doroslych ludzi nie wychowasz, alkoholika sama nie wyleczysz. Zacznij dbac o siebie i swoja przyszlosc.Nie znasz jezyka, ze jestes uzalezniona od innych?
 

Jezyk znam bardzo dobrze. Mysle ze to jest bardziej taki strach przed wyprowadzka przed czyms nowym no i koszt wynajecia domu bedzie o duzo wiekszy niz tutaj co mieszkamy £300 roznicy

Pasek wagi

nie ma kto mu tam obic mordki i postawic do pionu? Narzeczony, jego koledzy? Na takich nic innego nie zadziala. Trzeba wytlumaczyc dosadnie jak sie ma zachowywać. Pewnie jest byle kmiotkiem ale wsrod was czuje sie jak gangster. 

Ps ciekawe z czego oplaci dom, jak sie wszyscy wyprowadzicie? 

Caroline122 napisał(a):

nobliwa napisał(a):

Nie mozesz sie wyprowadzic? Po co trwac w trudnej sytuacji, skoro jestes dorosla i mozesz soba rozporzadzac? swiata nie naprawisz, doroslych ludzi nie wychowasz, alkoholika sama nie wyleczysz. Zacznij dbac o siebie i swoja przyszlosc.Nie znasz jezyka, ze jestes uzalezniona od innych?
 Jezyk znam bardzo dobrze. Mysle ze to jest bardziej taki strach przed wyprowadzka przed czyms nowym no i koszt wynajecia domu bedzie o duzo wiekszy niz tutaj co mieszkamy ?300 roznicy

Masz dzwine pojecie strachu. Ja balabym sie zostac, no ale coz. Poza tym nie musisz od razu wynajmowac domu, mozna apartament, nawet ze wspôllokatorami, jezeli nie mozna inaczej. Spokoj ma swoja cene, lepiej zrezygnowac z pewnych rzeczy, niz oszczedzac i zyc w takich ukladach.

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.