kiedyś (ładnych parę lat temu) uwielbiałam łazić po czatach. fakt, większość facetów to beznadziejne przypadki, ale czasem można było trafić na ciekawszą osobę. pamiętam, że poznałam jednego chłopaka, który - uznałam - był superrr. godzinami rozmawialiśmy na skype'ie na ciekawe tematy. jeśli miałabym określić charakter tej znajomości, to było to coś pomiędzy delikatnym flirtem a początkiem interesującej znajomości, nadawania na tych samych falach. miałam wtedy chłopaka, ale nasz związek był w totalnej rozsypce i chyba po jakimś miesiącu z nim zerwałam i postanowiłam cieszyć się życiem singielki. co do mojego nowego znajomego - wiedziałam, ze też ma dziewczynę, że jest z nią 7 lat, ale wyobrażałam sobie, że jego związek, podobnie jak mój wkrótce się rozpadnie. dalej więc prowadziliśmy nasze flirciarskie pogawędki na skype'ie, do czasu kiedy wyraźnie powiedział mi, że nie odejdzie od dziewczyny. "dziwne" - myślałam - "przecież on jej nie może kochać". można powiedzieć, że straciłam nim zainteresowanie w sensie "mężczyzna", ale dalej interesował mnie jako "człowiek", ponieważ jego zaczepianie mnie przybierało coraz mniej niewinny charakter i coraz bardziej hmmm.. erotyczny? proponował mi rozbieranie się przed kamerką - czego oczywiście nie chciałam, ale z czystej ciekawości podpuściłam go, że zrobię to, jeśli on to zrobi. i faktycznie rozebrał się
. (oczywiście ja tego nie zrobiłam, chyba zakończyłam wtedy rozmowę dość szybko i więcej z nim nie gadałam), ale chyba nadal jestem w szoku jak można być takim fałszywym i zakłamanym
jakieś pół roku temu byłam na wyjeździe na kolacji służbowej z moim szefem (żonaty od lat kilku, w związku od lat kilkunastu). i też niby kocha żonę, niby opowiadał mi o niej, ale potem przeszedł do tak wyraźnego flirtu i do tak obrzydliwych pytań, że nie miałam wątpliwości, że chciałby wylądować ze mną w jednym pokoju hotelowym.
niektórzy faceci zwyczajnie tacy są - nie umieją przestać latać z kwiatka na kwiatek. potrzebują wrażeń, których jedna partnerka im nie zapewnia. nawet jeśli nie kończy się to łóżkiem (a przypuszczam, że to zależy wyłącznie od okazji), to zastanów się Autorko, czy chcesz być z facetem dla którego nie będziesz "tą jedyną".
a liczenie na to, ze facet "się zmieni" uważam za zwykłe okłamywanie siebie.