- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
16 września 2018, 11:04
Jestem z obecnym partnerem 1,5roku. Ja mam 23 lata, on 31. I mam taki problem, że on w ogóle nie chce przyjeżdżać do mnie do domu. Jakieś wypady-kino,rowery, bieganie to tak, ale w moim domu był przez ten czas 1 raz i to na 5 minut kiedy skądś mnie odwoził, i to moi rodzice zaciągnęli go żeby wszedł... To było w maju... Dziś mam urodziny, co prawda umówiliśmy się, że wieczorem gdzieś sobie wyjdziemy, ale o 13 zapowiedział się brat z bratową że wpadną na kawę no i mu o tym napisałam i jego również zaprosiłam... On oczywiście że nieee, że mam sobie posiedzieć z rodziną a my spotkamy się wieczorem i coś razem porobimy, gdzieś wyjdziemy... Jest mi strasznie przykro... O tym, żeby pojechać gdzieś w odwiedziny do kogoś też nie ma mowy... Często pytają mnie się kuzynki, ciocie, babcia, kiedy ich odwiedzę razem z nim... Jedyna okazja kiedy spędzał czas z moją rodziną to były ze trzy imprezy typu wesele, chrzciny. Jest mi przykro, ale sama nie wiem czy może wyolbrzymiam... Chcę dziś z nim o tym pogadać, ale chciałabym poznać Waszą opinię czy nie wolbrzymiam?
Taka na dłuższą metę nie wyobrażam sobie tego i zaczynam myśleć, czy za chwilę przez to nasz związek się nie rozpadnie..
16 września 2018, 16:46
Autorko tematu - powinnaś sama rozwiązać tą sytuację, na pewno nie przez wiadomości tekstowe czy radząc się na forum, gdzie niektóre kobiety wyżej s*aja niż d*pe mają ;) baw się dobrze, w końcu dzisiaj masz urodziny ! Wszystkiego najlepszego!!!
16 września 2018, 17:03
Może nie lubi spędów rodzinnych? Ja tam go rozumiem ;)
ps: baw się dziś dobrze <3
Edytowany przez BlueCocaine 16 września 2018, 17:03
16 września 2018, 18:03
Jaa też nie lubię chodzić po herbtach itp, ale czasem trzeba i czasem też wymagam tego od partnera. Z raz w miesiącu jakby się zmusił to nic by mu nie było. Chyba, że jesteś tylko dla rozrywki to i to będzie za wiele.
16 września 2018, 18:16
wyglada to troche tak jakby nie traktowal Cie do konca powaznie /traktowal kogos innego powazniej (facet jest po 30-stce, ma jakas tam swoja przeszlosc - moze zdazyl zalozyc przez ten czas swoja rodzine, dorobic sie potomka ..) /taki z niego luzny typ nie lubiacy zobowiazan, a spotkania z rodzicami w jakis tam sposob sa wiazace. dziwne to jego zachowanie. co innego, gdybyscie znali sie miesiac czy dwa. pogadaj z nim o tym - powiedz wprost, ze podejrzewasz, ze jestes dla niego tylko przygodna znajomoscia, z ktora nie planuje nic konretnego. niech rozwieje Twoje watpliwosci, jakos sie wytlumaczy.
16 września 2018, 18:21
czy nie wolbrzymiam?Taka na dłuższą metę nie wyobrażam sobie tego i zaczynam myśleć, czy za chwilę przez to nasz związek się nie rozpadnie..
Wyolbrzymiasz.
To niech się rozpadnie. Może wolisz spędzać czas z 2-3 razy starszymi ludźmi zamiast z rówieśnikami bo takie masz przyzwyczajenia.
16 września 2018, 19:02
ja tez nie lubie chodzic po domach i sluchac tych gadek wole ten czas spedzic z moim facetem, czy to zle??? Widze ze tu na vitalii jesli jest fajny zwiazek to daja takie odpowiedzi ze prowadzi to psucia relacji .,.
ale tu chodzi o to, że mimo iż są razem ze sobą 1,5 roku, on właściwie nie poznał jeszcze jej rodziny, i zapiera sie jak może żeby ich nie poznac... dla mnie to nie jest normalne, i też byłoby mi zwyczajnie przykro, że facet z którym chcę być ma gdzieś moją rodzinę, do tego stopnia, że nawet nie chce ich poznać, i jakos też niechętny żebym poznawała jego rodzinę... zaczęłabym się zastanawiać czy on aby poważnie traktuje nasz związek, czy nie jestem tylko umilaczem czasu, aż znajdzie sobie "lepszą"
16 września 2018, 19:52
tu burza mózgów, domysły i teorie psychologiczne, a może facetowi po prostu nogi śmierdzą i się wstydzi
16 września 2018, 20:05
dla mnie to że nie chce przebywać z twoja rodzina nie jest problemem, sama jestem typem że mnie takie rozrywki nie bawią ani mojego partnera.
Martwi mnie co innego. Ma 31lat, mieszka z rodzicami, spotykacie się 1.5roku a nigdy nie padła kwestia wspólnego zamieszkania ? To jest kwintesencją problemu i nad tą kwestią bym się zastanowila.
16 września 2018, 20:33
Albo wstydliwy, albo coś ukrywa. On może nie chce żeby, nie wiem, ktoś go o coś wypytywał, widział go, rozpoznał? Ogólnie dziwne zachowanie, zwłaszcza że jest dorosłym mężczyzną. P.S. Nie wyobrażam sobie jednak by moja np. siostra, córka, wnuczka, spotykała się z kimś, do tego dużo starszym, a ja bym nie poznała tej osoby. Nie mówię o przedstawieniu się w drzwiach, ale o większym kontakcie. Tak naprawdę znasz go jako tako tylko Ty, a Twoja rodzina nie ma właściwie pojęcia z kim prowadza się ich dziecko/wnuczka/siostra. Znają go tylko z Twojej wersji i Twoich opowieści. To nie jest obiektywne.
Edytowany przez SzczesliwaJa 16 września 2018, 20:40
16 września 2018, 20:36
po poltora roku to moglby sie pokazac chociaz czasem jak go zapraszasz. albo nie traktuje cie powaznie albo jest totalnie niezsocjalizowanym dzikusem - jedno i drugie zle wrozy. facet mojej siostry tez takie cyrki odwalal, pozniej zeby ja uglaskac to mowil ze przyjdzie na wieksze rodzinne imprezy, wszyscy na niego czekali, spoznial sie, siostra dzwonila zapytac go gdzie jest, a ten mowil ze chory jest i nie przyjdzie. poplakala sie pare razy przy nas, pare razy tez jemu, niby twierdzil ze przemoze sie, ale nadal symulowal. raz go wreszcie podstawila pod sciana, mial przyjechac, nie przyjechal, zadzwonila ze jak nie pojawi sie zaraz to w tej chwili sie przez telefon rozstaja, plakala. przyjechal, posiedzial 30min, polubil sie z nasza rodzina i teraz to z checia przyjezdza i u nas siedzi. ja sama sie krepuje byc u kogos, ale na litosc boska, jestesmy dorosli, trzeba sie umiec zachowac wsrod ludzi i jesli chce sie z kims tworzyc zwiazek to wypada miec dobre kontaktu z rodzina partnera, a przynajmniej ich poznac. zawsze partnerom mowilam, ze stresuja mnie sytuacje rodzinne i prosilam, by nigdzie nie zostawiali mnie, nawet do toalety wychodzili na krotko, nie pozwalali mnie meczyc, wszedzie ze soba zabierali, sami podtrzymywali rozmowe. kazdy sie ladnie wywiazywal z tego, a jak nie to byla bura i wiecej nie szlam.