Temat: Trudny facet

.

Jak dla mnie to wy w ogóle nie jesteście w związku, możliwe, że sobie coś ubzdurałaś. Przez 3 lata tylko 2 razy byłaś u niego w domu, nie przyjeżdża do ciebie, wyciągasz go na spotkania i wyjazdy na siłę, nie chce z tobą mieszkać i mówi wprost, że gdyby nie słabość (seks?) to skończyłby z tobą znajomość. Facet pewnie nie traktuje cię w ogóle jako partnerkę, a ty wyobrażasz sobie nie wiadomo co.

Pasek wagi

Nic sobie nie racjonalizuję, ani nie przenoszę, domorosła psycholożko. Faceta nie zdobyłam, tylko się zakochaliśmy i dużo nas łączy od samego początku, a tym, co nas dzieli staram się interesować, bo to mój facet i mnie interesuje to, co on lubi. Jesteśmy ze sobą tak długo, że wiele się zmieniło od czasu, kiedy się poznaliśmy, uczymy się od siebie nawzajem, zwłaszcza tego, w czym jesteśmy dobrzy i co nam wychodzi. Tak, gdyby chciał, zmieniłabym dla niego coś w sobie, jeśli byłoby to dla mnie korzystne lub neutralne. Dlaczego nie? On też dla mnie dużo robi. Lubię go z kilkudniowym zarostem, to wytrzyjuje, chociaż go swędzi i kłuje :D

Nie twierdzę, że ona ma się poświęcać. Pisze, że go kocha, że jej zależy, to rozumiem, że zrobienie coś dla niego nie jest wyrzeczeniem, tylko przyjemnością. 

Jasne. Nie rozumiem, czym jest miłość. To temat dla filozofów i innych romantyków. Ale na pewno nie przebieraniem w dostępnych na rynku artykułach w celu znalezienia najbardziej wygodnego.

patasola napisał(a):

33 lata i mieszka z rodzicami?! Wg mnie maxie inne wizje i oczekiwania na życie. Zagraj z nim w otwarte karty i nie daj się wodzic za nos tekstami ' moze kiedys... ' będziesz wiedziala jasno, na czym stoisz.

Dokładnie... Nie wyobrażam sobie w tym wieku mieszkać z rodzicami zamiast sobie układać życia z osobą, która kocham i traktuje poważnie. Więc już masz odpowiedź, niestety nie traktuje Cię poważnie :/ uciekaj póki możesz, bo jeszcze masz czas na to, żeby sobie ułożyć życie, a inaczej będziesz nadal tkwila w fikcyjnym związku. W tym wieku to ludzie już myślą o mieszkaniu razem, układaniu sobie życia, ślubie, zakładaniu rodziny u to realizują a nie mieszkają z rodzicami mając drugą połówkę :/

.

.

.

LoginAla napisał(a):

Sama odeszłam od "miłości mojego życia", kiedy zorientowałam się, że jestem dziewczyną na przeczekanie. Bolało, ale dużo czasu nie straciłam i zachowałam szacunek do samej siebie. 
ja tez sie wzielam w garsc. co prawda duzo czasu stracilam, ale kiedy moja ,,milosc zycia" znalazla sobie nowa milosc i mnie zostawila, a potem jak od tej dziewczyny dostal kopa i postanowil laskawie wrocic to go wysmialam - nie chcialam by ktos byl ze mna z braku laku, bo mu sie nie udalo znalezc czegos lepszego niz ja. jesli raz pomyslal ze moze miec od zycia cos wiecej niz ja i ktos moze byc lepszy dla niego niz ja to kwestia mojej godnosci i szacunku do siebie jest nie pozwolic na to by z nim byc, bo mu sie jednak nie udalo znalezc czegos lepszego niz ja. jak oczekiwal ze moze miec cos lepszego i wroci do mnie gorszej to calkiem oczywiste ze nadal bedzie szukal okazji - moim kosztem. wcale nie byl taki cenny, zebym sie poswiecala.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.