Temat: zawód waszego mężą i wasz

Czy wasz maż ma ten sam zawód co wasz? na ile to jest częste?

właśnie się zastanawiam czy nie oddzwonić do lekarza,

koniecznie chciałam żeby mąż - chłopak miał to samo wykształcenie co ja ?

co robić ?

jakoś tragicznie się nie zaangażowałam, ty była raczej kwestia chwili, i przypadku 

smoothmoves napisał(a):

PamPaRamPamPam napisał(a):

smoothmoves napisał(a):

Twoje posty są bardzo niepoprawne pod względem gramatyki i przez to ciężko je zrozumieć.

PamPaRamPamPam napisał(a):

Ale jest jeden zawód, do którego jestem potwornie uprzedzona i nie mówiłabym się na randkę z kimś kto studiował ten kierunek lub pracuje w tym zawodzie
Nie chcesz może zdradzić jaki? 
Prawnicy :)
Rozumiem. Spotkałam się z opinią, że z tą grupą zawodową lepiej się nie wiązać.

Z jakiego powodu? :D

Pasek wagi

Wilena napisał(a):

93agrafka napisał(a):

Cukiereczek26 napisał(a):

PamPaRamPamPam napisał(a):

smoothmoves napisał(a):

Twoje posty są bardzo niepoprawne pod względem gramatyki i przez to ciężko je zrozumieć.

PamPaRamPamPam napisał(a):

Ale jest jeden zawód, do którego jestem potwornie uprzedzona i nie mówiłabym się na randkę z kimś kto studiował ten kierunek lub pracuje w tym zawodzie
Nie chcesz może zdradzić jaki? 
Prawnicy :)
Niestety muszę się zgodzić! 
Dziewczyny, tak z ciekawości, czemu nie prawnicy? 
Bo uwielbiają się o wszystko kłócić, zawsze chcą postawić na swoim, nie cierpią kompromisów i konieczność ich zawarcia często uważają za osobistą porażkę, non stop nawijają o prawie - nie ważne czy są na imprezie w klubie, na stypie, czy na obiedzie u rodziców - i tak koniec końców gdzieś się znajdzie jakiś punkt zaczepienia, uważają że opowieści dotyczące tego co by zrobili gdyby byli Ministrem Sprawiedliwości są niezwykle interesujące, a prawnicze suchary niebywale zabawne. Nie daj Boże jak się w dodatku spotka UJ z UW, wtedy zaczyna się wojna totalna, o to który wydział jest tym jedynym słusznym. Kończy się dopiero kiedy znajdzie się wspólnego wroga, bo to znaczy że można od nowa nawijać o prawie, opowiadać co by się z nim zrobiło gdyby było się Ministrem Sprawiedliwości i sypać prawniczymi sucharami na jego temat. To tak w telegraficznym skrócie rzecz jasna ;)

Przyznam, że ja takiej sytuacji nie miałam. Owszem rozmawiamy sporo na tematy "takie a nie inne" ale to raczej w celu poradzenia się lub po prostu wymiany poglądów, czy też powiedzenia co w pracy się działo. Mój mąż akurat często sam mnie dopytuje, co się działo, co ciekawego dziś opracowywałam i nie odnosiłam wrażania a nawet nie było dnia by się nie dopytywał. Także wydaje mi się, że to kwestia osobowości. Jedni zapatrzeni w siebie, inni mający rodziny i dzieci- normalni ludzie.

Pasek wagi

Wilena napisał(a):

93agrafka napisał(a):

Cukiereczek26 napisał(a):

PamPaRamPamPam napisał(a):

smoothmoves napisał(a):

Twoje posty są bardzo niepoprawne pod względem gramatyki i przez to ciężko je zrozumieć.

PamPaRamPamPam napisał(a):

Ale jest jeden zawód, do którego jestem potwornie uprzedzona i nie mówiłabym się na randkę z kimś kto studiował ten kierunek lub pracuje w tym zawodzie
Nie chcesz może zdradzić jaki? 
Prawnicy :)
Niestety muszę się zgodzić! 
Dziewczyny, tak z ciekawości, czemu nie prawnicy? 
Bo uwielbiają się o wszystko kłócić, zawsze chcą postawić na swoim, nie cierpią kompromisów i konieczność ich zawarcia często uważają za osobistą porażkę, non stop nawijają o prawie - nie ważne czy są na imprezie w klubie, na stypie, czy na obiedzie u rodziców - i tak koniec końców gdzieś się znajdzie jakiś punkt zaczepienia, uważają że opowieści dotyczące tego co by zrobili gdyby byli Ministrem Sprawiedliwości są niezwykle interesujące, a prawnicze suchary niebywale zabawne. Nie daj Boże jak się w dodatku spotka UJ z UW, wtedy zaczyna się wojna totalna, o to który wydział jest tym jedynym słusznym. Kończy się dopiero kiedy znajdzie się wspólnego wroga, bo to znaczy że można od nowa nawijać o prawie, opowiadać co by się z nim zrobiło gdyby było się Ministrem Sprawiedliwości i sypać prawniczymi sucharami na jego temat. To tak w telegraficznym skrócie rzecz jasna ;)Mój pracuje w innym zawodzie niż ja - i dobrze. Raz, że lubię słuchać jego opowieści o tym co się działo w pracy. Można się zawsze czegoś ciekawego z nieswojej dziedziny dowiedzieć. Dwa, że pewnie gdybyśmy robili to samo byśmy przynosili problemy z pracy do domu i non stop temat pracy byłby na tapecie, ciężko odpocząć wtedy psychicznie. Natomiast znam sporo par, gdzie ludzie poznali się jeszcze na studiach, pracują w tym samym zawodzie i jakoś się dogadują. Jedyne czego sobie nie wyobrażam, z racji tego że się trochę napatrzyłam na "medycznych" znajomych, to związku dwóch lekarzy bardzo absorbujących specjalizacji, przy założeniu że chcieliby mieć dzieci. 

Wilena znam przytoczone przez Ciebie argumenty z autopsji. Muszę przyznać, że Twój opis o bezkompromisowości, upartości w dużej mierze odzwierciedla mnie i mój charakter. Co prawda, ja po innym uniwerku, więc chociaż te wojny mnie omijają ;) I przyznam szczerze, że nie miałabym nic przeciwko, gdyby mój partner zajmował się tym samym co ja, wręcz przeciwnie, ale to pewnie wynika z tego, że ja żyję tym, czym zajmuję się zawodowo, nawet w domu. ;)

Spytałam czemu nie prawnicy, bo myślałam, że dziewczyny chcą nawiązać do skłonności prawników do zdrad i rozwiązłości seksualnej jaka rzekomo panuje wśród przedstawicieli zawodu :p

Mój partner zawód ma totalnie inny, techniczny i niestety wielokrotnie nie wiem o czym on do mnie mówi, staram się to jakoś ogarnąć, ale niestety budowa maszyn to dla mnie kosmos. On też nie bardzo potrafi rozmawiać ze mną o tym, czym ja się zajmuję i zdarza mi się złapać go na tym, że mnie nie słucha.

93agrafka napisał(a):

Wilena napisał(a):

93agrafka napisał(a):

Cukiereczek26 napisał(a):

PamPaRamPamPam napisał(a):

smoothmoves napisał(a):

Twoje posty są bardzo niepoprawne pod względem gramatyki i przez to ciężko je zrozumieć.

PamPaRamPamPam napisał(a):

Ale jest jeden zawód, do którego jestem potwornie uprzedzona i nie mówiłabym się na randkę z kimś kto studiował ten kierunek lub pracuje w tym zawodzie
Nie chcesz może zdradzić jaki? 
Prawnicy :)
Niestety muszę się zgodzić! 
Dziewczyny, tak z ciekawości, czemu nie prawnicy? 
Bo uwielbiają się o wszystko kłócić, zawsze chcą postawić na swoim, nie cierpią kompromisów i konieczność ich zawarcia często uważają za osobistą porażkę, non stop nawijają o prawie - nie ważne czy są na imprezie w klubie, na stypie, czy na obiedzie u rodziców - i tak koniec końców gdzieś się znajdzie jakiś punkt zaczepienia, uważają że opowieści dotyczące tego co by zrobili gdyby byli Ministrem Sprawiedliwości są niezwykle interesujące, a prawnicze suchary niebywale zabawne. Nie daj Boże jak się w dodatku spotka UJ z UW, wtedy zaczyna się wojna totalna, o to który wydział jest tym jedynym słusznym. Kończy się dopiero kiedy znajdzie się wspólnego wroga, bo to znaczy że można od nowa nawijać o prawie, opowiadać co by się z nim zrobiło gdyby było się Ministrem Sprawiedliwości i sypać prawniczymi sucharami na jego temat. To tak w telegraficznym skrócie rzecz jasna ;)Mój pracuje w innym zawodzie niż ja - i dobrze. Raz, że lubię słuchać jego opowieści o tym co się działo w pracy. Można się zawsze czegoś ciekawego z nieswojej dziedziny dowiedzieć. Dwa, że pewnie gdybyśmy robili to samo byśmy przynosili problemy z pracy do domu i non stop temat pracy byłby na tapecie, ciężko odpocząć wtedy psychicznie. Natomiast znam sporo par, gdzie ludzie poznali się jeszcze na studiach, pracują w tym samym zawodzie i jakoś się dogadują. Jedyne czego sobie nie wyobrażam, z racji tego że się trochę napatrzyłam na "medycznych" znajomych, to związku dwóch lekarzy bardzo absorbujących specjalizacji, przy założeniu że chcieliby mieć dzieci. 
Wilena znam przytoczone przez Ciebie argumenty z autopsji. Muszę przyznać, że Twój opis o bezkompromisowości, upartości w dużej mierze odzwierciedla mnie i mój charakter. Co prawda, ja po innym uniwerku, więc chociaż te wojny mnie omijają ;) I przyznam szczerze, że nie miałabym nic przeciwko, gdyby mój partner zajmował się tym samym co ja, wręcz przeciwnie, ale to pewnie wynika z tego, że ja żyję tym, czym zajmuję się zawodowo, nawet w domu. Spytałam czemu nie prawnicy, bo myślałam, że dziewczyny chcą nawiązać do skłonności prawników do zdrad i rozwiązłości seksualnej jaka rzekomo panuje wśród przedstawicieli zawodu Mój partner zawód ma totalnie inny, techniczny i niestety wielokrotnie nie wiem o czym on do mnie mówi, staram się to jakoś ogarnąć, ale niestety budowa maszyn to dla mnie kosmos. On też nie bardzo potrafi rozmawiać ze mną o tym, czym ja się zajmuję i zdarza mi się złapać go na tym, że mnie nie słucha.

o rozwiązłości nic nie wiem. ja się po prostu z prawnikami wybitnie nie dogaduję, mam wrażenie, że osoby, które decydują się na takie studia, mają pewną motywację, która nie bardzo jest w zgodzie z tym, czego ja poszukuję w ludziach. pewnie są jakieś wyjątki, ale takowy jeszcze się nie pojawił na mojej drodze.

smoothmoves napisał(a):

Twoje posty są bardzo niepoprawne pod względem gramatyki i przez to ciężko je zrozumieć.

PamPaRamPamPam napisał(a):

Ale jest jeden zawód, do którego jestem potwornie uprzedzona i nie mówiłabym się na randkę z kimś kto studiował ten kierunek lub pracuje w tym zawodzie
Nie chcesz może zdradzić jaki? 

Zgadujemy?

Ja typuję: pracownik ubojni, rzeźnik

Zgadłam?

Ja z mężem ta sama branża, inne "działki"

EDIT - ups, nie zgadłam....

ja inżynier budownictwa, mój chłopak informatyk

strasznie się kłócimy rozmawiając o mojej pracy (on uważa że za dużo pracuję)

nie przeszkadzaloby mi gdyby miał ten sam zawód 

Wisterya napisał(a):

smoothmoves napisał(a):

Twoje posty są bardzo niepoprawne pod względem gramatyki i przez to ciężko je zrozumieć.

PamPaRamPamPam napisał(a):

Ale jest jeden zawód, do którego jestem potwornie uprzedzona i nie mówiłabym się na randkę z kimś kto studiował ten kierunek lub pracuje w tym zawodzie
Nie chcesz może zdradzić jaki? 
Zgadujemy?Ja typuję: pracownik ubojni, rzeźnikZgadłam?Ja z mężem ta sama branża, inne "działki"EDIT - ups, nie zgadłam....

pewnie też. myślę, że w sumie dużo jest zawodów, które nie rokują, gdy myślę o zakładaniu rodziny czy poważnym związku w ogóle.

a w życiu ;) chociaż, po przebranżowieniu, będę "niedaleko";)

Pasek wagi

izusia1986 napisał(a):

Wilena napisał(a):

93agrafka napisał(a):

Cukiereczek26 napisał(a):

PamPaRamPamPam napisał(a):

smoothmoves napisał(a):

Twoje posty są bardzo niepoprawne pod względem gramatyki i przez to ciężko je zrozumieć.

PamPaRamPamPam napisał(a):

Ale jest jeden zawód, do którego jestem potwornie uprzedzona i nie mówiłabym się na randkę z kimś kto studiował ten kierunek lub pracuje w tym zawodzie
Nie chcesz może zdradzić jaki? 
Prawnicy :)
Niestety muszę się zgodzić! 
Dziewczyny, tak z ciekawości, czemu nie prawnicy? 
Bo uwielbiają się o wszystko kłócić, zawsze chcą postawić na swoim, nie cierpią kompromisów i konieczność ich zawarcia często uważają za osobistą porażkę, non stop nawijają o prawie - nie ważne czy są na imprezie w klubie, na stypie, czy na obiedzie u rodziców - i tak koniec końców gdzieś się znajdzie jakiś punkt zaczepienia, uważają że opowieści dotyczące tego co by zrobili gdyby byli Ministrem Sprawiedliwości są niezwykle interesujące, a prawnicze suchary niebywale zabawne.

Ja - technik architektury krajobrazu, facet - prawnik, pracuje w US.

Kompletnie nie zgadzam się z tym, że jest kłótliwy i bezkompromisowy. Kiedy napotyka jakiś problem, rozkłada go na czynniki pierwsze i lubi ze mną długo o tym dyskutować, dopóki nie znajdzie satysfakcjonującego rozwiązania. Nie wstydzi się mówić o swoich uczuciach, jest skłonny do kompromisu i pójścia na ustępstwo. Kłótnie (póki co ;)) nie występują. O prawie mówił tylko w sytuacjach, kiedy potrzebowałam pomocy w tej kwestii... Jest za to bardzo odpowiedzialny, potrafi logicznie myśleć i chętnie czyta kryminały ;) Chyba trafił mi się jakiś wyjątkowy egzemplarz, albo po prostu ludzie zbyt demonizują osoby posiadające takie wykształcenie/pracujące w tym zawodzie. Liczy się charakter i osobowość człowieka, a nie praca, którą wykonuje i tego będę się trzymać ;)

Pasek wagi

Przez jakiś czas w swoim życiu główne takie relacje miałam z ludźmi o podobnym wykształceniu co ja (w czasie studiów i po) i albo miałam pecha albo artyści / graficy są bardzo specyficzni. Często to były neurotyczne typy, mocno przewrażliwione na swoim punkcie lub melancholicy, "pan zagadka", "pan krytyk i sarkastyk", "pan nikt mnie nie zrozumie". No i to było takie męczące. Oczywiście byli też normalniejsi i zajęci (; Teraz jestem z kimś o zupełnie innym zawodzie, bardziej matematycznym ale z bardzo wrażliwym charakterem, szczerze lubiący to, co ja i jest super.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.