Temat: zawód waszego mężą i wasz

Czy wasz maż ma ten sam zawód co wasz? na ile to jest częste?

właśnie się zastanawiam czy nie oddzwonić do lekarza,

koniecznie chciałam żeby mąż - chłopak miał to samo wykształcenie co ja ?

co robić ?

jakoś tragicznie się nie zaangażowałam, ty była raczej kwestia chwili, i przypadku 

Nie ma tego samego wyksztalcenia kierunkowego/ zawodu/ nie pracuje w tej samej branzy. Gdyby jednak robil dokladnie to samo co ja, nie przeszkadzaloby mi. 

Nie widze problemu, niezaleznie od tego czy robilby to samo czy wrecz przeciwnie.

Moj prawie narzeczony <haha> sam sie tak kazał tytuować, jest zawodowym strażakiem, natomiast ja jeszcze studiuję - prawo. I szczerze? Nie chcialabym miec męża prawnika, tak mi się wydaje. Balabym sie ze nieświadomie zaczniemy ze sobą rywalizacje, a potem sobie bedziemy wyrzucać kto więcej osiągnał. A tak to żadne nie czuje sie gorsze od drugiego, bo nasze zawody nie mają nic wspolnego :)

MysPyss napisał(a):

Jesteśmy z innych zawodów  i w zyciu nie myślałam o tym by szukać faceta ze swojego zawodu ;p Być może dlatego że w mój zawód to nie wiem czy 5 % ogółu to mężczyźnie albo i mniej.... I też nie chciałbym być z policjantem czy wojskowym. Inne zawody jakoś się nie zastanawiałam nad tym zbytnio :P

U mnie też od zawsze policjanci i wojskowi wykluczeni.

moj ex byl budowlancem a ja nauczycielem z zawodu, na poczatku bylo mi obojetne , z czasem zaczely sie problemy - jemu przeszkadzalo ze ciagle siedze w ksiazkach a mi ze nie mam z kim rozmawiac, bo kazdy temat zbyty byl polgebkiem, nie bylo to powodem do naszego rozstania, ale jak po latach o tym mysle to byc moze mialo wplyw. Nie chcialabym byc w zwiazku z policjantem i jeszcze gorzej z klawiszem - jak to sie nazywa??? funkcjonariuszem wieziennym?, ci co znam maja spaczenia zawodowe. 

Natomiast praca dwojga w tym samym zawodzie i w tej samej firmie to katastrofa - moi rodzice przenosili problemy z pracy do domu i dyskutowali bez konca, mam traume z dziecinstwa.

Mamy zupełnie inne zawody (i Bogu dzięki!) ale czasami opowiadamy sobie o swojej pracy nawzajem. Raczej nie mogłabym pracować z mężem w jednej firmie, ale w tym samym zawodzie - jakby się akurat tak złożyło to czemu nie...?
Natomiast jestem uprzedzona do psychologów - uważam, że ten zawód najczęściej wybierają osoby które same mają problem ze sobą, albo byli zbyt głupi żeby zostać psychiatrą...

Cukiereczek26 napisał(a):

PamPaRamPamPam napisał(a):

smoothmoves napisał(a):

Twoje posty są bardzo niepoprawne pod względem gramatyki i przez to ciężko je zrozumieć.

PamPaRamPamPam napisał(a):

Ale jest jeden zawód, do którego jestem potwornie uprzedzona i nie mówiłabym się na randkę z kimś kto studiował ten kierunek lub pracuje w tym zawodzie
Nie chcesz może zdradzić jaki? 
Prawnicy :)
Niestety muszę się zgodzić! 

Dziewczyny, tak z ciekawości, czemu nie prawnicy? 

A co z prawnikami jest nie tak? Ja studiowałam prawo i wbrew pozorom jestem normalna :-D

Pasek wagi

Ja niestety też znam niehalo osobę po prawie.. Również związała się z prawnikiem (ale inna działka), w sumie to siebie warci... 

jestem pewna, że gdyby mój partner był z tej samej branży, to po pracy bym sie bała do niego dziób otworzyć w obawie, ze każdy temat zejdzie na robotę, a ja o pracy po pracy nie-roz-ma-wiam. Odpowiedź brzmi nie, bardzo bym nie chciała takiej sytuacji.

93agrafka napisał(a):

Cukiereczek26 napisał(a):

PamPaRamPamPam napisał(a):

smoothmoves napisał(a):

Twoje posty są bardzo niepoprawne pod względem gramatyki i przez to ciężko je zrozumieć.

PamPaRamPamPam napisał(a):

Ale jest jeden zawód, do którego jestem potwornie uprzedzona i nie mówiłabym się na randkę z kimś kto studiował ten kierunek lub pracuje w tym zawodzie
Nie chcesz może zdradzić jaki? 
Prawnicy :)
Niestety muszę się zgodzić! 
Dziewczyny, tak z ciekawości, czemu nie prawnicy? 

Bo uwielbiają się o wszystko kłócić, zawsze chcą postawić na swoim, nie cierpią kompromisów i konieczność ich zawarcia często uważają za osobistą porażkę, non stop nawijają o prawie - nie ważne czy są na imprezie w klubie, na stypie, czy na obiedzie u rodziców - i tak koniec końców gdzieś się znajdzie jakiś punkt zaczepienia, uważają że opowieści dotyczące tego co by zrobili gdyby byli Ministrem Sprawiedliwości są niezwykle interesujące, a prawnicze suchary niebywale zabawne. Nie daj Boże jak się w dodatku spotka UJ z UW, wtedy zaczyna się wojna totalna, o to który wydział jest tym jedynym słusznym. Kończy się dopiero kiedy znajdzie się wspólnego wroga, bo to znaczy że można od nowa nawijać o prawie, opowiadać co by się z nim zrobiło gdyby było się Ministrem Sprawiedliwości i sypać prawniczymi sucharami na jego temat. To tak w telegraficznym skrócie rzecz jasna ;)

Mój pracuje w innym zawodzie niż ja - i dobrze. Raz, że lubię słuchać jego opowieści o tym co się działo w pracy. Można się zawsze czegoś ciekawego z nieswojej dziedziny dowiedzieć. Dwa, że pewnie gdybyśmy robili to samo byśmy przynosili problemy z pracy do domu i non stop temat pracy byłby na tapecie, ciężko odpocząć wtedy psychicznie. Natomiast znam sporo par, gdzie ludzie poznali się jeszcze na studiach, pracują w tym samym zawodzie i jakoś się dogadują. Jedyne czego sobie nie wyobrażam, z racji tego że się trochę napatrzyłam na "medycznych" znajomych, to związku dwóch lekarzy bardzo absorbujących specjalizacji, przy założeniu że chcieliby mieć dzieci. 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.