- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
3 maja 2017, 15:54
Witajcie.
Piszę tutaj bo potrzebuję obiektywnej opinii i pomocy. Od długiego czasu jestem sama. Jestem dość skryta i nieśmiała, ale staram się być wobec nowo poznanych facetów ciepła i otwarta. Tak też było z chłopakiem, którego poznałam jakiś czas temu. Ucieszyłam się, że znalazł się ktoś z kim mogę sobie pogadać i kto, nie ukrywajmy, okazywał mi zainteresowanie. Gadaliśmy, codziennie. Miły, taki zwyczajny, trochę niecierpliwy- parę razy się sprzeczaliśmy. Te sprzeczki mi nawet nie przeszkadzały- to takie, wiecie, badanie terenu ;)
Doszłam jednak do wniosku, że to nie to. Starałam się myśleć o nim ciepło, ale nie czuję ekscytacji gdy pisze, rozmowy z nim mnie nudzą. Ja cały świat chłonę z ciekawości, on potrafił mi wymienić jedno zainteresowanie. Może wydać wam się, że to zbyt mało by go skreślić, ale jest po prostu nie z mojej bajki. Nie potrafię się zmusić. Trzymałam go na dystans, denerwował się, że nie chcę się spotkać. Myślałam, że to może moja wina bo zawsze boję się zbliżyć.
I ostatnio napisał mi, że ma problemy w domu. Mówię- nie pierwszyzna. Nawet było mi go szkoda, smuciło mnie to, że coś go męczy, chciałam pomóc. Naciskał w ten sposób na spotkanie- że powie mi o wszystkim ale tylko jak się zobaczymy. Kolejne dni, kolejne narzekanie. I po tym nie wiem jak mu powiedzieć, że nie jestem nim zainteresowana. Co więcej mam już dość jego żalenia się. Brzmi to podle, ale wiąże się z to z moimi wcześniejszymi znajomościami.
Naturalnie budzę ludzkie zaufanie- wiem to, to żadne przechwałki. Cieszyło mnie to ale obecnie mam dość. Każda znajomość po chwili opiera się na moim dźwiganiu cudzych problemów, na wyznaniach, moim pocieszaniu, doradzaniu. Ja już nie mogę. Sama od lat nie mogę sobie z wieloma sprawami poradzić...
Powiedzcie co myślicie. Nie chcę być zimną suczą, ale muszę gdzieś postawić granicę, bo w końcu chciałabym relacji, która daje mi radość a nie tylko problemy drugiej osoby.
3 maja 2017, 16:15
no cóż związek polega na wzajemnym wsparciu. Jak on ma Cię w czymś wesprzeć jeśli jesteś skryta i o Twoich problemach nawet nie wie. Chciałabyś sie na kimś uwiesić i nic w zamian nie dawać? Nie tędy droga...Problemy są zawsze i każdy je ma takie jest życie...
3 maja 2017, 16:22
Nie masz obowiązku być "dziewczyną" każdego faceta, który się tobą zainteresuje i któremu poświęcisz trochę czasu...Podstawą związku jest to, że obie strony powinny w nim być szczęśliwsze niż same. Jeśli on w sumie cię nudzi...no to o czym my mówimy? Chyba, że chcesz sobie poeksperymentować jak to jest być w związku. Tak też można, ale to trochę okrutne.
Edytowany przez 3 maja 2017, 16:23
3 maja 2017, 16:38
Powiedz wprost. Co tu kombinować?
3 maja 2017, 16:58
Wyjdź z tego układu. Nie rób z siebie matki Teresy. Masz zadbać przede wszystkim o własne szczęście.
3 maja 2017, 17:13
jesli tego nie czujesz, to w to nie brnij. Potem, im głebiej w to wejdziesz, bedzie trudniej sie wyplątać.
3 maja 2017, 17:30
Dla mnie tu nie ma nic trudnego. Nic nie deklarowałaś, trzymałaś na dystans, do niczego nie doszło prócz paru spotkań. O czym tu mówić. Tobie jest się trudno otworzyć więc myślisz, że jak on to zrobił to stałaś się dla niego jakimś ważnym powiernikiem, ale tak nie jest. Znam ludzi, którzy na pierwszym spotkaniu potrafili mi opowiedzieć cały swój życiorys ze szczegółami (mimo, ze nie pytałam, ani mnie nie interesowało). Opcji masz kilka - możesz powiedzieć wprost, możesz się wycofywać powoli odpowiadając coraz bardziej lakonicznie albo olać i kompletnie przestać się odzywać. Zrób tak żeby było w zgodzie z Twoim sumieniem. Ja zawsze wprost mówiłam - sory nic z tego nie będzie i po sprawie. Po co się zadręczać i tracić czas.
3 maja 2017, 18:07
Ja tu nie widzę nic trudnego - napisz mu wprost, że przepraszasz, ale się więcej nie spotkacie, albo coraz rzadziej z nim rozmawiaj i w końcu urwij kontakt. Przecież niczego mu nie obiecywałaś, jakiejś zażyłej relacji też nie zdążyliście zbudować, więc nie jesteś w żaden sposób zobowiązana do tego żeby teraz rozwiązywać jego problemy.
3 maja 2017, 19:13
Rozumiem punkt widzenia araksol- tak, wiem, że od siebie też trzeba dawać. Tylko najpierw musi być związek, a tutaj jest etap poznawania się i tyle. Co do reszty i każdej z osobna- dziękuję. Nie chcę chłopaka zwodzić, ale nie chcę też go olać. Jeśli ma naprawdę trudną sytuację i (tak jak mówił) dzięki mnie jest w stanie o tym zapomnieć, to ja mu mogę pomóc. Ale nie chcę na tym budować związku, ani robić z siebie przymusowej powiernicy jego sekretów. Znajomość jest bardzo krótka i może to wszystko jest wręcz na wyrost, ale jak on sam stwierdził "nie chce się nakręcać, a tu się okaże, że nic z tego".
Cóż, będę postępować zależnie od tego jak sytuacja się rozwinie.
Dziękuję wam :)