Temat: Podrywałyście kiedyś faceta?

Jak to jest z Wami? Jestem tak nienormalna, że kiedy podoba mi się jakiś facet, to wtedy odsuwam się, chowam się w cień i wysyłam zupełnie inne sygnały, tak jakbym wstydziła się tego, że ktoś mi się spodobał. Zachowuję się w takiej sytuacji strasznie nienaturalnie, zamykam się przy tym facecie, staram się na niego nie spoglądać, a najlepiej unikać. Pewnie wynika to z braku pewności siebie i kompleksów... Chciałabym to zmienić i potrafić choć trochę się otworzyć i mieć tę moc uwodzenia :) Nie jestem jakaś szkaradna, jestem lubiana, ale oczywiscie kiedy jestem sobą. Wiem, że w takim przypadku miałabym szanse u faceta... Obecnie jestem w takiej sytuacji... Nie wiem jak z tym walczyć. 

Jak się uwodzi faceta? Jak się przełamać, otworzyć i być sobą? 

Udało wam się kogoś poderwać? Jak się to skończyło?

Pasek wagi

no w moim przypadku skończyło się małżeństwem i dzieckiem :p 

Rozmowa i jeszcze raz rozmowa ;) u mnie to działało... heheh ale i jakieś podteksty ;p faceci to lubią :) ale przede wszystkim bądź sobą....

Pasek wagi

aska1277 napisał(a):

Rozmowa i jeszcze raz rozmowa ;) u mnie to działało... heheh ale i jakieś podteksty ;p faceci to lubią :) ale przede wszystkim bądź sobą....

Otóż to! Tylko jak stoimy twarzą w twarz to tak mnie paraliżuje, że zapominam języka w gębie :(

Pasek wagi

i tak i nie. tak - wiele razy, zawsze byłam taką kokietką i flirciarą. tak dla sportu, chyba moje ówczesne hobby haha ale najczęściej w necie. hihi najłatwiej coś pobajerować, pokazać facetowi, że w moich oczach jest taki męski, inteligentny i w ogóle super :P wprawy w realu jakiejś wielkiej nie mam. każdego dnia podrywam swojego chłopaka, ale jakoś bez odwzajemnienia (smiech) czyli w związku, po jakimś czasie, jestem już na tyle śmiała, że może aż za bardzo haha. no ale z moim chłopem podryw na początku był przez neta właśnie i to on bardziej się zaangażował, a ja wtedy byłam speszona 

ja zawsze starałam się poznać, a nie podrywać.

jakieś takie tanie chwyty typu głaskanie, trzepotanie rzęsami itd. to totalnie nie dla mnie

myślę, że gdy jeszcze byłam w stanie wolnym, miałam całkiem dobre wyniki :)

Zaczepiłam raz gościa (znaliśmy się, ale po prostu zagadałam do niego przez internet by wiedział, że wpadł mi w oko po spotkaniu w większej grupie;)) i bardzo szybko przejął inicjatywę. Czasem wystarczy dać facetowi te "zielone światło" i okazuje się, że też jest zainteresowany ;-) U mnie skończyło to się tak, że zakończyłam znajomość bo nie był aż tak interesujący:P ale on nadal chciał się spotykać.

Ja, jak byłam młodsza, to byłam trochę bardziej otwarta, zwariowana, więc zdarzało mi się zaczepić chłopaka obok i tak od słowa do słowa, od słowa do spotkania, od spotkania... i tak dalej. Potem trochę się w sobie zamknęłam.

Natomiast alkohol bardzo na mnie działa jeżeli chodzi o zaczepianie obcych facetów, m.in. mojego TŻ (razem ponad 3 lata) poznałam na zakrapianej alkoholem imprezie i to ja go podrywałam (aż mi teraz głupio). Potem otrzeźwiałam i miałam normalne spojrzenie na sytuacje, wtedy to on się musiał nieźle nastarać, żeby w ogóle mnie przekonać do jakiegoś spotkania. 

nie

nie

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.