Temat: Niech ktoś mi wytłumaczy wreszcie co jest ze mną nie tak- proszę...

b

Witam Was wszystkich,

założyłam właśnie konto, bo już sama nie daje rady i chciałam się Was poradzić.

Moje pytanie brzmi: co jest ze mną nie tak, co ja robię źle, czy jestem aż tak beznadziejna?

Mam 27 lat (prawie 28). Mam wrażenie, że niczego w życiu nie osiągnęłam, że jestem porażką totalną. 
Mam pracę, mieszkam sama, sama się utrzymuję, płacę swoje rachunki itd. ...ale to wszystko...
Bardzo mi brakuje kogoś... tzn. miłości. Nigdy, mimo tego, że mam lat ile mam nie byłam w związku, nigdy nie miałam powodzenia, koleżanki owszem, a ja zawsze byłam na doczepkę. I teraz wyszło tak, że wszystkie są mężate, duża część z nich ma już dzieciaczki, pozostałe które jeszcze są pannami raczej już wkrótce przestaną nimi być. Tylko ja zostałam sama. Bardzo mi brakuje bliskości, czułości, kogoś kto by mnie przytulił, pocałował itd.

Nie wiem z czego wynika obecny stan. Zdaje sobie sprawę z tego, że nie jestem claudią schiffer, mam trochę nadprogramowych kilogramów z którymi walczę (niestety bez większego powodzenia), ale czy naprawdę tylko wygląd może być przyczyną braku drugiej połówki. Osobiście wydaje mi się, że nie, więc skoro nie to znaczy, że ze mną jest coś nie tak.
Najpierw mówiłam sobie, że skoro nie poznałam nikogo w liceum, to może na studiach, te minęły i też nic.. to potem może w pracy...ale pracuję raczej z doświadczonymi osobami, więc tu też się nic nie zmieni.. Teraz moje życie wygląda tak, że idę do pracy i wracam do pustego mieszkania i siedzę w domu. Wiem, że w taki sposób nigdy nikogo nie poznam, ale nie wiem jak to zmienić, czy sama powinnam przejąć inicjatywę i zagadywać do chłopaków. Ale jakoś sobie tego nie wyobrażam, nie wierzę w portale internetowe (próbowałam kilka razy byłam na spotkaniu i nic z tego nie wyszło), więc to też odpada. nie ma po prostu dobrego wyjścia dla mnie.
Dlaczego każdy potrafi sobie ułożyć życie i być z kimś, tylko ja nie. Wszyscy dookoła mówią, że powinnam sobie znaleźć kogoś, ale co to znaczy> czy ludzie myślą, że ja chce być sama- wiadomo, ze nie, po prostu nikt mnie nie chce i dlatego moje pytanie co mam zmienić? czy naprawdę chodzi tylko o tuszę i jak schudnę to to się zmieni?
Mam już dość i docinek rodziny i docinek znajomych i w ogóle tego poczucia swojej beznadziejności. Czasami tak siedząc sama w domy uronię łzę, bo bardzo boję się, że to już się nie zmieni i zawszee będę sama..a tego nie chce. Nie wiem czy mam jakąś depresję jesienną, ale codziennie mam myśli dotyczące mojego stanu panieńskiego, a jak niektórzy twierdzą staropanieńskiego.
poza tym niestety jest tak, że ludzie stanu wolnego mają trudniej i są w pewien sposóbb wykluczeni z życia... każda impreza same pary, wyjście do kina, do restauracji - pary. Nic tylko siedzieć w domu i nie piszcie proszę, że mogę wykorzystać czas dla siebie na naukę języków, ćwiczenia itd, bo to w rzeczywistości wcale tak nie działa. Człowiek sam pogrąża się jeszcze bardziej w samotności, ale ja tego nie chcę.
Widzę, że rodzice też się martwią, bo siostra i brat już po ślubach i dzieci w drodze lub planowane, a ja taka życiowa nieporada.

Z czego to wynika,co mam zmienić?

" Nic tylko siedzieć w domu i nie piszcie proszę, że mogę wykorzystać czas dla siebie na naukę języków, ćwiczenia itd, bo to w rzeczywistości wcale tak nie działa. " a jak to działa?  Wlasnia takie podejście też jest złe. Mam trochę za dużo kg ale ćwiczyć mi się nie chce bo...? Sama siebie tlumaczysz! Skoro czujesz się mniej atrakcyjna to może to jest ten pierwszy krok w stronę jakiś znajomości.  A psa ani kota nie kupuj bo będziesz uwieziona-jak kogoś już poznasz to będziesz się musiała wyrwac z randki żeby psa wyprowadzić. A i też uważam ze spróbuj jeszcze z portalami randkowymi. Wez sięw garść jesteś silna kobieta, wykształcona ustabilizowana finansowo-idealna na żonę 

skonczylas studia, masz prace, sama mieszkasz i sie utrzymujesz -to jest Twoje osiagniecie. nie mow o sobie, ze jestes beznadziejna a Twoje zycie to porazka, bo to nieprawda ! a na milosc przyjdzie czas, przyjdzie sama w najmniej oczekiwanym momencie. i to jest w niej piekne, ze jest taka spontaniczna, niespodziewana, niewymuszona. nie warto szukac kogos na sile, tylko po to zeby nie miec statusu singla. ja sama nie jestem z nikim w zwiazku i przyznam szczerze, ze dobrze mi z tym. tzn. moze zle sie wyrazilam -nie jest mi z tym zle, jestem szczesliwa, ale tez nie mam nic przeciwko, zeby ktos sie znalazl. z tym jednak moze byc problem, bo dosyc wysoko postawilam poprzeczke :PP byc moze dlatego, ze glownie trafialam w zyciu na samych szmaciarzy, ktorym zalezalo tylko na jednym. a jak juz trafil sie jakis porzadny facet, to cos mi w nim nie pasowalo i jakichs innych wzgledow zostal skreslany na starcie. ehh, ciezko mi dogodzic, no ale moze z czasem jakis absztyfikant sprosta moim oczekiwaniom .. (tajemnica):p

Otyłość jest jakims wytłumaczeniem samotności, nadwaga raczej nie. 

Popytaj koleżanek, dlaczego ich zdaniem jesteś sama - odpowiedzi mogą Cie zaskoczyć. Możesz sobie nie zdawać sprawy z komunikatów jakie pośrednio wysyłasz ludziom. Jeśli masz kiepskie wzorce rodzinne (np. mężowie pijący i bijący, odchodzacy, olewający), możesz mieć w podświadomość wbity zwiazek: facet=zagrożenie, i reagować na nich jak na zagrożenie. Przy czym da sie to przełamać. 

Osobiście nie polecam portali randkowych, szczególnie szczeniackiej i erotomańskiej sympatii. Jest portal "We dwoje" na którym dwie znajome osoby spotkały jedna męża, druga dlugoletniego chłopaka. Fajne bywają niektóre czaty tematyczne. 

Tak czy tak dobrze jest wychodzić z domu, zdobyć towarzyskie otrzaskanie, wejść w koleżeńskie relacje z mężczyznami w celu przekonania sie, że oni nie gryzą. 

rada z psem dobra jeśli lubisz zwierzęta, raz ze bedzie Ci raźniej a dwa ze wiesz ile ludzi się poznaje na spacerach ? W sklepach zoologicznych też jest dużo mężczyzn, no i weterynarze... Spotkałam kilku na prawdę baaardzo fajnych 

Miałam takie rozterki jak Twoje gdy samotna skończyłam średnią szkołę i zdałam maturę. Już wtedy w klasie same pary i 2 malzenstwa, a ja samotna niepokalana wiecznie sama. A czemu? Bo ciągle dom i szkoła, szkoła i dom. Po zakończeniu nauki postanowiłam wyjść, sama, zadzwoniłam do kolegi czy jest tam gdzie idę (nie chciałam bez nikogo znajomego być na potancowie) i.....poznałam tam mojego męża. 

Po prostu trzeba wyjść z pewnego schematu.

Pasek wagi

Wyjdź do ludzi, ciesz sie życiem. Zapisz się na siłownię lub basen (tam łatwo kogoś poznać). Załóż konto na jakimś portalu randkowym i rozmawiaj po prostu z ludźmi bez zbędnego myślenia o tym, że każdy który napisze jest potencjalnym kandydatem na męża. Bądź sobą, podejdź do wszystkiego na luzie. Ja zawsze miałam nadprogramowe kilogramy a mimo to faceci na mnie lecieli. Miałam kilka przelotnych romansów zanim poznałam mojego obecnego faceta więc nie przejmuj się wyglądem. Zobacz ile masz możliwości, mieszkasz sama, zarabiasz na siebie, jesteś niezależna. Zacznij się spotykać z ludźmi dla przyjemności, porozmawiania a w końcu ktoś się znajdzie. Idź do kina lub teatru co jakiś czas. Ciesz się po prostu życiem i dbaj o siebie. Faceci to dostrzegają. Szczęśliwe kobiety przyciągają o wiele bardziej od tych sprawiających wrażenie nieszczęśliwych i wołających "jestem taka samoootnaaa"

Po pierwsze, zdefiniuj co dla Ciebie jest osiągnięciem i do tego dąż. Po drugie, wyluzuj i przestań się analizować. 

Pasek wagi

Jestem w takiej samej sytuacji- co prawda mam 23 lata, a nie 27, ale też nigdy nikogo nie miałam, nigdy nawet nikomu się nie podobałam. Znajomi i rodzina mieli dla mnie super radę- wychodz, rób coś, na pewno kogoś poznasz. Hmm...serio? No w moim przypadku nie bardzo. Chodzę sama do kina, na rolki, na lodowisko, na mecze hokeja, na przejazdy nocne na rolkach, na siłownie, dorabiam w Empiku, gdzie jest dużo młodych ludzi, zarówno klientów, jak i pracowników. I mimo to nic się nie zmienia. Myślę, że podświadomie wysyłam jakieś sygnały w stylu: "nie zbliżaj się". Bo chyba aż tak strasznie szpetna nie jestem...

Pasek wagi

Według mnie, powinnaś zacząć chodzić na terapię. Nie znaczy to, że w ogóle coś jest z Tobą nie tak. Ale z Twojego postu wynika, że nie wchodzisz w bliskie związki, jest Ci z tego powodu źle i masz trudności ze znalezieniem sposobu naprawy tej sytuacji. Terapia z doświadczonym, fajnym psychoterapeutą pozwoliłaby Ci dotrzeć do przyczyn tego, jak wyglądają Twoje relacje z innymi ludźmi. Może to problem z samooceną, może problem z bliskością, a może jeszcze co innego. Jeśli masz ochotę spróbować, rozejrzyj się w internecie za psychoterapeutami w Twojej okolicy, wyślij mejla, opisz swój problem, zapytaj, czy mogą Ci zaoferować pomoc. 

Ja przeszłam przez terapię (z powodu zaburzeń odżywiania, ale nie trzeba mieć "konkretnego powodu", żeby spróbować terapii), nauczyłam się bardzo wielu rzeczy o sobie, o tym, dlaczego różne rzeczy robię tak, a nie inaczej i jakie to ma dla mnie skutki, nauczyłam się jak dbać o siebie, rozumieć siebie - to jest niesamowicie fajne. Wiedzieć, dlaczego się coś czuje/coś mówi/jakoś konkretnie reaguje i z czego to wynika, czy warto to zmieniać itp. Dzięki temu czuję się sama ze sobą znacznie lepiej i moje relacje z innymi też na tym zyskały. 

Pasek wagi

Masz problemy z samotnoscia i zalozylas konto na vitalii dla odchudzajacych sie? Dlaczego? Gdy zlamiesz noge, to sie nie zastanawiasz i idziesz do lekarza, ale jak masz "zlamana" dusze, to pomysl  aby isc do psychologa nawet nie przyszedl ci do glowy?

Proponuje psychologa. Przepracuj swoja samotnosc, od kiedy ja masz, po jakim zdarzeniu,  jak myslisz, gdzie moglabys spotkac osoby w twoim wieku itd itd

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.