Temat: Czy myślę stereotypowo?

Pisałem dziś na czacie z jedną panną i jak się dowiedziałem, że chodzi do zawodówki to od razu zaprzestałem. Gadaliśmy dość krótko, nie wyglądała na głupią, ale z drugiej strony co można wywnioskować po kilkuminutowej rozmowie? Fakt, nie robiła błędów ort i umiała się wysłowić...

Mnie się zawodówka kojarzy ze skrajną patologią, nie ma znaczenia po co tam ludzie idą, tam większość to patola i tyle, szczególnie, że moja matka jest nauczycielką i wie jak jest. 

Uważacie, że myślę zbyt stereotypowo?

Kingyo napisał(a):

sunshiine napisał(a):

Ile ty masz lat ? Zqchowujesz sie jakbyś jeszcze życia nie poznał . Znasz ludzi po zawodówce ktorzy cos osiągmeli ? Bo ja tak . przykladem jest mój facet (ledwo ją zdał bo wolał melanżować). A teraz wlasna firma wlasnie w tym zawodzie na ktory poszedl , a wybral na spontanie kierunek i prosze...Za to połowa ludzi po studiach których znam , to debile , lewe rączki , albo inteligentni robiący na zmywaku czy w sklepie na kasie ... Inteligencja , pracowitość w przyszłosci nie ma nic do tego jaką szkole skonczyles . Mozesz byc ambitny nawet jak jestes po zawodówce i mądzrejszy , bardziej życiowy od tego co ma magistra i nic więcej w glowie bo zdawał sesje na farta ... Masz chore i nie dojrzałe myślenie , sam jesteś po liceum i nic więcej ... A laska skończy zawodówke i będzie miałam zawód i to od niej będzie zalezało czy go rozwinie , a ty ? Myśląc twoim tokiem rozumowania to będziesz tępy , ze średnim wykrztałceniem bez zawodu ... Kropka.
Właśnie liceum ogólnonicniekształcące. Niesamowity powod do wywyższania się nad kimś, kto ma w bardzo młodym wieku konkretny start w zawodzie....w ogóle nie wiem na jakiej podstawie autor uważa, że jest lepszy. Ja bym powiedziała, że w czasach , gdy potrzeba zawodowców, to wstyd dla niego , że jeszcze nie wie co ze sobą zrobić. Sam mógłby już podjąć się czegoś konkretnego i męskiego.

Dokładnie , ocenia gościu a sam sobą co reprezentuje? Średnie wykrztałcenie i żadnego fachu w ręku , życia nie zna , teraz ludzie wolą zatrudnić kogoś po zawodówce z doświadczeniem niż po studiach z papierkiem. Nie pamiętam ale pomzawodówce się wychodzi jak się ma 19 lat ? Tyle się ma i ma się zawód, a żeby gość po liceum zdobył zawódmto albo policealna 2 lata , czy roczna , albo studia , przez ten okres czasu co on siedzi na studiach laska ma juz 5 lat doświadczenia jak zaczeła pracować , więc go nie kumam.

no mnie to nie obchodzi, nie obchodzi ile kobieta zarabia co umie itp, to faceta się na ogół rozlicza z takich rzeczy

Myślisz stereotypowo, ja też, przyznaję się bez bicia. Czasami jest mi wstyd, bo zbyt łatwo i zbyt szybko kogoś osądziłam. Zawodówka też mi się kojarzy z kimś kto się średnio uczył, pił piwo w parku zamiast poświęcić ten czas na jakieś twórcze zajęcia i generalnie nie miał większych ambicji, czy szerszych zainteresowań. Oczywiście, są przypadki o których dziewczyny wyżej już pisały - ludzi, którzy z pasji i miłości do gotowania chcieli zostać kucharzem chociażby, przy czym są bardzo inteligentni i oczytani. Ale to są przypadki, raczej wyjątki potwierdzające pewną smutną regułę. Nie chciałabym wracać z kancelarii, zdejmować żakietu, opowiadać o swojej pracy i dyskutować o kursach walut, a w zamian słuchać o tym jak ktoś przez cały dzień patroszył ryby i słuchał o dylematach kolegów z pracy czy lepiej w weekend odespać czy iść do szwagra się napić. Tak, stereotyp, może jestem pusta, ale tak myślę. Nawet nie dlatego, że jestem zarozumiała (chociaż pewnie też), ale po prostu nie wierzę w powodzenie takiego związku, gdy ludzi zbyt wiele rzeczy różni. I nie, nie twierdzę bynajmniej, że każdy kto skończył studia i jest "białym kołnierzykiem" będzie ciekawym rozmówcą i inteligentnym człowiekiem - ale chyba jednak to bardziej prawdopodobne. 

mesues napisał(a):

no mnie to nie obchodzi, nie obchodzi ile kobieta zarabia co umie itp, to faceta się na ogół rozlicza z takich rzeczy

Co się rozlicza , kto Ci tak powiedział ? Z twoim srednim to ona więcej od Ciebie zarobi w przyszłości . 

Teraz kobiety są nie zależne i nie liczą na facetów , bo traktują je tak jak ty opowiadajac o tej dziewczynie ,  z wyższością , że jest nikim i do garów . BEKA

Po zawodowce zawsze mozna isc wyzej.

Pasek wagi

Ja też mam samych mniej inteligentnych znajomych po zawodówce. Myślę, że kiedyś było inaczej, a teraz widzę, w mojej okolicy np. że jak ktoś chce mieć zawód to idzie do technikum, a do zawodówki idzie... nie wiem po co

Autor choćby miał najbardziej śnieżnobiałą kryzę i doktorat z filozofii  i tak wyszedł na zacofanego buca ...którego nikt nawet z kojca na spacer nie wypuszcza do ludzi, a co dopiero do szkoły. Zawodówka to nie Ebola, że bez słowa po chamsku zerwał kontakt z człowiekiem, zamiast się zainteresować dlaczego i jakie ma plany. Dobór w pary to indywidualna sprawa, ale takie reakcje są po prostu śmieszne... i jeszcze to pytanie..czy myślę stereotypowo.... 

Pasek wagi

mnie nie obchodzi jej robota naprawdę, liczy się inteligencja emocjonalna, charakter

nie mówię, że panna jest nikim, ale jest głupsza, nawet jeśli będzie mieć ten durny zawód i zarabiać szybciej ode mnie

Powiem z drugiej strony.

Mam znajomą w pracy. W trakcie przewód doktorski, kończy pisać jakąś tam publikację czy coś. Jedyna wiedza, jaką posiada, to ta nabyta na studiach i wykuta na pamięć (kierunek oczywiście humanistyczny). Ogólnie życiowo zero ogarnięcia. Mentalność i podeście do ludzi na poziomie gimnazjum. Płacz w łazience i żalenie się, że szef powiedział jej, że coś źle zrobiła, gdy faktycznie dała du*y na całej linii. I tym podobne rzeczy. 

Ale oczywiście ona reprezentuje sobą dużo wyższy poziom, niż ktoś po zawodówce z dwa razy wyższym ilorazem inteligencji...

Wilena napisał(a):

Myślisz stereotypowo, ja też, przyznaję się bez bicia. Czasami jest mi wstyd, bo zbyt łatwo i zbyt szybko kogoś osądziłam. Zawodówka też mi się kojarzy z kimś kto się średnio uczył, pił piwo w parku zamiast poświęcić ten czas na jakieś twórcze zajęcia i generalnie nie miał większych ambicji, czy szerszych zainteresowań. Oczywiście, są przypadki o których dziewczyny wyżej już pisały - ludzi, którzy z pasji i miłości do gotowania chcieli zostać kucharzem chociażby, przy czym są bardzo inteligentni i oczytani. Ale to są przypadki, raczej wyjątki potwierdzające pewną smutną regułę. Nie chciałabym wracać z kancelarii, zdejmować żakietu, opowiadać o swojej pracy i dyskutować o kursach walut, a w zamian słuchać o tym jak ktoś przez cały dzień patroszył ryby i słuchał o dylematach kolegów z pracy czy lepiej w weekend odespać czy iść do szwagra się napić. Tak, stereotyp, może jestem pusta, ale tak myślę. Nawet nie dlatego, że jestem zarozumiała (chociaż pewnie też), ale po prostu nie wierzę w powodzenie takiego związku, gdy ludzi zbyt wiele rzeczy różni. I nie, nie twierdzę bynajmniej, że każdy kto skończył studia i jest "białym kołnierzykiem" będzie ciekawym rozmówcą i inteligentnym człowiekiem - ale chyba jednak to bardziej prawdopodobne. 

Zgadzam się w 100% z Wileną. 

Niestety ludzie, których znam, a którzy kończyli zawodówkę nie są  oczytani, inteligentni. Nie znam nikogo mądrego po zawodówce. 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.