- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
8 maja 2015, 21:55
Pisałem dziś na czacie z jedną panną i jak się dowiedziałem, że chodzi do zawodówki to od razu zaprzestałem. Gadaliśmy dość krótko, nie wyglądała na głupią, ale z drugiej strony co można wywnioskować po kilkuminutowej rozmowie? Fakt, nie robiła błędów ort i umiała się wysłowić...
Mnie się zawodówka kojarzy ze skrajną patologią, nie ma znaczenia po co tam ludzie idą, tam większość to patola i tyle, szczególnie, że moja matka jest nauczycielką i wie jak jest.
Uważacie, że myślę zbyt stereotypowo?
9 maja 2015, 10:25
takim stylem piszę, bo jest mi łatwiej przekazać myślia błędy ortograficzne to co innego, one raczej w tym nie pomagająjestem po liceum i obecnie studiuję, tłumaczyłem tobędąc na pierwszym roku chyba nie mam prawa mówić, że jestem po studiach?shunshine - ale do czego ona ma mieć te dwie lewe ręce? ja wolę w miarę elokwentną i rozumną kobietę która być może ma braki w umiejętnościach praktycznych niż taką co dużo umie, a czuć od niej patologię, tyle
Umknęła mi informacja o tym, że studiujesz. Możesz się pochwalić co i gdzie? Po Twoim sposobie pisania i wywyższania się mam wrażenie, ze na prywatnej uczelni, za którą płacą Twoi rodzice.
Jesteś okropnym człowiekiem i Twoje ostatnie zdanie jest po prostu żałosne.
9 maja 2015, 10:31
nie, rodzice nie płacą mi za studia, studiuje na państwowej uczelni... i to nie ma znaczenia co studiuję
zresztą ty też teraz szufladkujesz ludzi po tym robią - sugerujesz, że ci z płatnych uczelni są głupsi, gorsi
ale ja tam się nie oburzam, bo raz że mnie to nie dotyczy, a dwa faktycznie na prywatnych uczelniach często jest tak, że płacisz i przechodzisz
9 maja 2015, 11:07
Serio, nie przeszkadzało by mi to, że ktoś oblał maturę , bo można ją zdać w każdym wieku , a jak człowiek stara się robić inne rzeczy , to się docenia a nie poniewiera nim i traktuje z wyższością. U nie których matura jest wynikiem nacisku rodziców na naukę , innych zaś samozaparciem i uwierz mi jest masa ludzi co oblali maturę a są mądrzejsi od tych po studiach , powineła się noga , zero wsparcia rodziny , bieda w rodzinie , trzeba iść do pracy, wynik= matura w kąt w większości przypadksch tak jest .serio nie przeszkadzałoby wam, że ktoś OBLAŁ maturę?bo jak ktoś nie podchodził do niej, no to cóż jego sprawa, nie musi być głupi, jak ma konkretny planale żeby oblać maturę, Jezusie...
9 maja 2015, 11:34
Jesteście strasznie zabawni w tej dyskusji.Autor zalatuje mi zwykłym prowokatorem,który z resztą odnosi sukces.Jeśli nim nie jest,to niewiele zmienia,podejście godne pożałowania,pomijając już wytykanie błędów,samemu nie umiejąc pisać poprawnie po polsku,już nie mówiąc o nieprzyznawaniu się do kierunku studiów-pewnie kolejny student elitarnego kierunku jak Zarządzanie tudzież Socjologia prowadzi zaciętą dyskusję na temat wartości wykształcenia.
Ale Ty,Sunshiine nie jesteś lepsza.Krzycząc, wykłócając się i atakując go jakimiś mało logicznymi wypowiedziami w tym wątku udowadniasz,że autor ma rację co do ludzi bez matury i wykształcenia.Oczywiście, nie zgadzam się z tym,co on pisze,ale muszę przyznać,że jak słyszę,że ktoś chodził 3 lata do liceum lub 4 do technikum i nie miał NIC innego do robienia w tym czasie(pomijając jakieś wyjątkowo sytuacje,jak choroba czy konieczność podjęcia pracy,o których już wcześniej wspominano),to nie mieści mi się to w głowie i jednak automatycznie myślę o takiej osobie jako o kimś mniej ogarniętym..Niezdanie matury,której poziom jest obecnie odrobinę żenujący niestety godne jest pożałowania.W porównaniu do takich osób,absolwent szkoły zawodowej znacznie więcej zyskuje w moich oczach,chociaż muszę przyznać,że nie znam w moim odczuciu inteligentnej osoby po zawodówce,co nie znaczy,że w moim mniemaniu takich nie ma.
Edytowany przez 9 maja 2015, 11:42
9 maja 2015, 11:34
Mi sie wydaje, ze sie elokwencje wynosi z domu, a nie ze szkoly. Moja cora wyslawia sie piekna polszczyzna, chcoc ma zaledwie 4 latka:P A to dlatego, ze od samego poczatku duzo jej czytalismy. Osluchawszy sie z pewnymi zwrotami umie ich bezblednie uzyc w odpowiednim kontekscie. Ja tez musze przynac, ze w okresach kiedy wiecej czytam, latwiej mi sie wyslawia i przelewa mysli na papier. Zmierzam do tego, ze przynajmniej moim zdaniem, wiekszy wplyw na elokwencje ma nie wykszatlcenie, a ilosc przeczytanych ksiazek. Oczywiscie wsrod studentow jest wiecej czytajacych osob, niz wsrod uczniow zawodowek, ale bycie uczniem zawodowki nie wyklucza milosci do ksiazek. To samo dotyczy zasad dobrego wychowania i ogolno pojetej kultury. Mialam sasiada, po studiach, ktory potrafil np. przytrzymac drzwi mojej mamie, a na mnie je z impetem puscic. Jego tata mowil mi dzien dobry, a on zwyklego czasc nie raczyl, choc sie w jednej klatce wychowalismy i byl niewiele odemnie starszy. Co z tego, ze wyksztalcony, skoro zwykly 'burak'. To ja juz wole takich, co sa zwyczajnie zyczliwi i bez papierku magistra. Strasznie, ale to strasznie nie lubie stereotypow i uogolnien. Bo dyskryminujac kogos, tylko dlatego, ze w grupie, do ktorej przynalezy jest statystycznie wieksze prawdopodobienstwo na, cytujac Ciebie, 'patologie', raz ze mozna go skrzywdzic, dwa ze sie samemu sobie odbiera szanse na fajna znajomosc.
9 maja 2015, 11:38
Myślisz stereotypowo.
9 maja 2015, 11:58
ojeeeeny, kiedyś to były inne czasy, zupełnie inna dyskusjawięc gadanie, że wujek/ciotka/matka coś tam - traci sensdziś trzeba być skrajnym cymbałem, żeby nie zdać matury, nie dostać się do liceum, nie dostać się na żadne studiakiedyś dużo mniej ludzi studiowałonie pisało mi się z nią jakoś bardzo dobrze, ot - normalniemoże gdybym lepiej ją poznał i dopiero potem się dowiedział to by było co innegoa tak to niesmak pozostałi skończ z tymi zarobkami, wolę pannę co jest bezrobotna i można z nią pogadać niż ograniczoną i taką co zarabia 3000
Ale właśnie: każdy może się dostać na studia, a ilu tam jest tak naprawdę mądrych studentów? Każdy się pcha na studia typu socjologia, filozofia, są coraz cudaczniejsze kierunki, byle tylko upchać, jak najwięcej osób, a tak naprawdę tylko garstka tych studentów ma wiedzę większą niż ludzie po zawodówce. Naprawdę nie sztuką jest się wepchać na pierwszy lepszy kierunek, by poszczycił się dyplomem magisterskim w McDonald's, ale tak pokierować swoim życiem i karierą zawodową, by jakoś żyć - do tego obecnie nie jest potrzebna matura, która przy okazji wcale nie pokazuje ludzkiej inteligencji. Tak się składa, że uczę młodzież, wiek licealny i teoretycznie te osoby z liceum czy techników powinno błyszczeć na moich zajęciach, bo przecież nie są osobami z zawodówki, z definicji głupszymi, prawda? W praktyce - niektórzy z nich (spora część, to nie jest przypadek 1 na 20), mają tak żenująco nikłą wiedzę, że jest to i przykre, i śmieszne zarazem. I tak, oni zdają maturę, bo to żadna filozofia, idą na studia, bo dostać się na COKOLWIEK jest banalnie, ale jak byli osobami "nikłej inteligencji" tak są. I pomijam, czy znajdą lepszą pracę niż te osoby po zawodówce, czy nie, ale poważnie rzeczy ujmując: moja fryzjerka, kobieta przecież po zawodówce, ma więcej do powiedzenia niż oni.
9 maja 2015, 12:17
Powiem tak, z racji tego, że mam młodszego brata zawsze jestem zainteresowana tematyką matur. Zaczęłam przeglądać tegoroczne arkusze, rozwiązałam sobie z ciekawości matematykę (miałabym 96%) i uwaga - maturę z wiedzy o tańcu (z 40 punktów z części zamkniętej straciłam 6, otwartej sobie sama nie sprawdzę - ale generalnie wiem o czym by trzeba było pisać, więc jakieś punkty bym dostała) - a dodam, że o tańcu nie wiem nic, nie uczyłam się nigdy czegoś konkretnie, tyle co kojarzę tak z życia. Wyniki może oszałamiające nie są - ale skoro byłabym w stanie zdać matmę bez jakieś kompromitacji 4 lata po maturze i bez przygotowania oraz wiedzę o tańcu nie ucząc się nigdy o tańcu to chyba dowód na to, że naprawdę nie trzeba poświęcać na naukę oszałamiającej ilości czasu i matura to bzdura. Także w sumie co ja potem mogę myśleć o ludziach, którzy nie zdali? - że naprawdę mają się czego wstydzić. Stereotyp może krzywdzący, ale inne zdanie bym miała gdyby matura miała poziom trudności sprzed kilkudziesięciu lat + były egzaminy wstępne na studia. I nie rozumiem dlaczego tak niektórzy krytykują ludzi po studiach. Nie uważam się za bardzo inteligentną osobę, na pewno mam braki w wiedzy, ale też nie uważam się za idiotkę, która skończy podając komuś frytki. Jest dużo kierunków po których trudno się wybić, jest dużo słabych uczelni, ale bez przesady - jest też bardzo wiele takich trzymających poziom.
Edytowany przez Wilena 9 maja 2015, 12:20
9 maja 2015, 12:32
Powiem tak, z racji tego, że mam młodszego brata zawsze jestem zainteresowana tematyką matur. Zaczęłam przeglądać tegoroczne arkusze, rozwiązałam sobie z ciekawości matematykę (miałabym 96%) i uwaga - maturę z wiedzy o tańcu (z 40 punktów z części zamkniętej straciłam 6, otwartej sobie sama nie sprawdzę - ale generalnie wiem o czym by trzeba było pisać, więc jakieś punkty bym dostała) - a dodam, że o tańcu nie wiem nic, nie uczyłam się nigdy czegoś konkretnie, tyle co kojarzę tak z życia. Wyniki może oszałamiające nie są - ale skoro byłabym w stanie zdać matmę bez jakieś kompromitacji 4 lata po maturze i bez przygotowania oraz wiedzę o tańcu nie ucząc się nigdy o tańcu to chyba dowód na to, że naprawdę nie trzeba poświęcać na naukę oszałamiającej ilości czasu i matura to bzdura. Także w sumie co ja potem mogę myśleć o ludziach, którzy nie zdali? - że naprawdę mają się czego wstydzić. Stereotyp może krzywdzący, ale inne zdanie bym miała gdyby matura miała poziom trudności sprzed kilkudziesięciu lat + były egzaminy wstępne na studia. I nie rozumiem dlaczego tak niektórzy krytykują ludzi po studiach. Nie uważam się za bardzo inteligentną osobę, na pewno mam braki w wiedzy, ale też nie uważam się za idiotkę, która skończy podając komuś frytki. Jest dużo kierunków po których trudno się wybić, jest dużo słabych uczelni, ale bez przesady - jest też bardzo wiele takich trzymających poziom.
Tylko, że to działa w dwie strony. Zgadzam się, że wiele kierunków daje pracę, ale a) zauważono, że obecnie nie jest sztuką dostać się na jakikolwiek kierunek (ot, musisz wybrać taki, na który idzie np. mało osób) b) wiele kierunków pracy nie daje, daje jedynie dyplom, ale w praktyce jest to jedynie papier, z którego taki absolwent niewiele ma. W zawodówkach obecnie też znajdzie się sporo osób, które mają sporo do powiedzenia i nie rozumiem dyskredytowania ich na wstępie, bo nie mają dyplomu uczelni wyższej. Dla mnie również jest dziwne, że ktoś podszedł do matury i jej nie zdał, ale wiem też, że w życiu różnie bywa, więc staram się nie oceniać z góry, zwłaszcza że dla mnie naprawdę matura to bzdura. Nie rozumiem tylko czemu się zakłada, że każdy musi maturę chcieć zdawać, musi iść na studia, by pokazać, jakim to geniuszem nie jest. Znam sporo osób, które marzyło o gotowaniu, marzyło o fryzjerstwie - po co mieli gonić za dyplomami uczelni wyższych, skoro nie przydadzą im się w tych zawodach? Czy są głupsi niż ja, osoba studiująca? Nie, nie zauważyłam tego.