Temat: W jakim wieku powinnam zacząć się martwić?

A więc mam lat 19, nigdy się nawet nie całowałam, nigdy nie miałam chłopaka, nigdy nie byłam na randce, nigdy między mną a kimkolwiek nie było żadnej nawet najmniejszej "chemii". Tak, jakby sprawy damsko-męskie były dla mnie całkowitą abstrakcją. W jakim wieku powinnam zacząć się martwić, jeśli stan rzeczy się nie zmieni? I w jakim wieku Wam zaczęło wychodzić z facetami? :) 

Trochę źle się z tym czuję, trochę mnie to dołować zaczyna, godzi w moje poczucie kobiecości i jakiejkolwiek atrakcyjności. Może któraś z Was miała swego czasu podobnie, a wyszła "na prostą"? ;)

zolwieninja napisał(a):

Jak to mówi moja siostra-  jesteś ciotą społeczną. Nikt cię nie chce i raczej nigdy nie zechce. :) 

Współczuję siostry, trudno tak żyć ze skrajnymi idiotami na co dzień :) Chyba że samemu jest się równym idiotą, wtedy idzie wytrzymać.

Oazuu napisał(a):

2) Albo zacząć działać, czyli wyjść częściej z koleżanką na dyskotekę, zapisać się na ściankę wspinaczkową lub jakieś inne miejsce, gdzie jest spora liczba panów.

W to może ciężko będzie uwierzyć, ale ja mam naprawdę bardzo zróżnicowane życie towarzyskie. Imprezy, basen, różne wydarzenia kulturalne, kilka różnych środowisk, w których mam znajomych. Tylko niestety z większością facetów, którzy wydają się być może nawet zainteresowani, nie znajduję żadnego wspólnego języka. A jak mam kogoś na celowniku (dwa razy w życiu się zdarzyło), to dostaję ataku paniki i nie wierzę, że mogę mu się spodobać.

Te młodzieńcze problemy, jak to już ktoś powiedział :D

Wiele moich przyjaciółek jest w Twoim wieku albo i starsze i też nikogo nie miały. I się tym nie przejmują :)

To statystyka. Jeśli mało jest osób, z którymi faktycznie "łapiesz falę", to musisz spotkać więcej osób, żeby znaleźć sobie faceta. Niektórzy są "łatwo parowalni" i z 10 osób, które znają 5 będzie im pasować na partnera (vide rotacje zwiąkowe w kręgu znajomych i pary "w klasie"). U ciebie widać to będzie 1/20. Nie ma co z tego powodu dramatyzować. Jeśli nie masz fobii społecznej, jesteś otwarta i sympatyczna, to prędzej czy później się trafi. 

Ja spotkałam pierwszego faceta, który mi się faktycznie podobał na tyle, żebym miała ochotę o niego zabiegać bodaj w wieku 22-23 lat ;) I, żeby było śmieszniej, okazało się, że przy wzajemnym zainteresowaniu zacieśnienie realcji na prawdę jest dużo prostsze, niż można by podejrzewać.

Mi się wydaje, że tak się zdarza i nic w tym złego, ale warto pomyśleć nad sobą, czy nie odpychasz facetów zbytnim afiszowaniem swojej niezależności, albo czy ze strachu przed ewentualnym związkiem nie uciekasz gdzie pieprz rośnie, gdy przystojniak się do Ciebie uśmiecha znacząco.

Ja miałam różne relacje i krótkie związki właściwie dopiero od liceum. Wcześniej nie za bardzo. Właściwie zaczęło się to odkąd znacząco schudłam (z bardzo otyłej na lekką nadwagę) na samym początku liceum i trafiłam w nowe towarzystwo, gdzie poznałam więcej chłopaków. Teraz jestem w pierwszym poważnym związku, który rozpoczęłam gdy zaczynałam 20 lat. Myślę, że w moim przypadku dużo zmieniła pewność siebie, której mi przybyło, gdy schudłam. W Twoim przypadku może być to zmiana stylu ubierania się, makijaż, nowe zainteresowania, cokolwiek. 

Pasek wagi

VitaNii napisał(a):

A więc mam lat 19, nigdy się nawet nie całowałam, nigdy nie miałam chłopaka, nigdy nie byłam na randce, nigdy między mną a kimkolwiek nie było żadnej nawet najmniejszej "chemii". Tak, jakby sprawy damsko-męskie były dla mnie całkowitą abstrakcją. W jakim wieku powinnam zacząć się martwić, jeśli stan rzeczy się nie zmieni? I w jakim wieku Wam zaczęło wychodzić z facetami? :) Trochę źle się z tym czuję, trochę mnie to dołować zaczyna, godzi w moje poczucie kobiecości i jakiejkolwiek atrakcyjności. Może któraś z Was miała swego czasu podobnie, a wyszła "na prostą"? ;)

Daj spokój, sama mam 23 lata i dopiero od niedawna mam pierwszego chłopaka...

U mnie problem leżał w pewności siebie i samoakceptacji :) ale jak się okazało nie było się czym martwić.

.

Pasek wagi

-

A to ja z kolei, przyznać muszę, że po części pod wpływem tej dyskusji, spróbowałam się bardziej obiektywnie przyjrzeć sprawie. Wnioski są ciekawe, mianowicie jeśli całe życie będę sama, jedynie z własnej winy. Bo zainteresowanie panów, którzy w jakiś tam sposób mi nie podchodzą, liczę jako brak zainteresowania. I wychodzą później kwiatki pokroju "nikt mnie nie chce". A to mnie owe całkiem spore grono jakoś zainteresowanych nie pasuje. Tylko nie wiem czy jest jakikolwiek sens mieszać się w związki "na próbę" widząc, że to na pewno nie to. 

Spokojnie, ja mam problem tego typu, że po ost angażowaniu się w znajomość (notabene 4 letnią) stwierdziłam, że nikt do mnie nie pasuje, że większość facetów jest dla mnie obca i kompletnie z innego świata...Co najgorsze ta toksyczna znajomość dalej się ciągnie.. Moja droga, czasami chciałabym cofnąć czas i zrobić wszystko jak należy.. ale niestety zakopałam się i nie mogę wyjść.. Jesteś młoda, masz jeszcze kuuuupe czasu, poza tym najlepszych ludzi poznaje się przypadkowo, zapraszam na imprezę, wypad z kumpelami na drinka czy piwo.. :)

Pasek wagi

Taka laska się marnuje? Ech... :p 

edit: a, to było na początku mówić, że jesteś zwyczajnie wybredna i wybiórcza, bo adoratorów masz, zresztą właśnie dziwne byłoby, gdybyś nie miała ;-) 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.