- Dołączył: 2013-09-17
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 385
28 grudnia 2013, 16:45
Dziewczyny chyba popadam już w jakiś obłęd... Mam 23 lata i od 1,5 roku jestem sama. Moje otoczenie daje mi jednak do zrozumienia, że jeśli się szybko nie znajdę sobie kogoś będę samotną, starą panną. Codziennie mam już ataki paniki i chce mi się ryczeć. Chodziłam na imprezy, ale poznawałam jakoś samych dupków. Większość z nich chciała samego seksu... Miałam konto na portalu randkowym, ale po jednym spotkaniu z panem stamtąd zwątpiłam i usunęłam... Moja siostra ciągle kogoś ma (jak nie ten to inny) i zaczynam chyba jej zazdrościć( choć z tym obecnym zaczęła być na siłę i uczucie przyszło z czasem), jej życzenia na Wigilię także brzmiały "lepiej znajdź sobie faceta....". Teraz nie mam już nawet ochoty na imprezy... Zajęłam się dietą i ćwiczeniami. Nie wiem co powinnam zrobić, zmienić, żeby było inaczej? A tracę już chyba siły, nerwy i przytomność umysłu...
28 grudnia 2013, 18:52
ja swojego ukochanego poznałam w momencie w którym absolutnie nie chciałam z nikim być,nikogo poznawać, byłam anty-związki i ogólnie nastawiona na NIE na każdego faceta który cos tam próbował :D nie miałam ani ochoty, ani czasu , własne sprawy i super życie :D dobrze mi było a tu popatrz , spadło na mnie nieoczekiwanie :D
a kilka miesięcy wcześniej? - szukanie, desperacja, zaczepianie facetów na fejsie , nawet tych nie urywających dupy ;D rozglądanie się po klubach , ciągle gdzies na imprezie idąc z motywacją "może będzie fajny facet" a po niej "i znowu nikogo nie poznałam :(((" , patrzenie po znajomych - może znają kogoś godnego uwagi , wieczna załamka że nie mam pary . I nic się nie zmieniało póki nie zmieniłam myślenia ja sama :)
serio - jak szukasz nadgorliwie , to prawdopodobieństwo że znajdziesz spada prawie do zera ;D
- Dołączył: 2011-05-21
- Miasto: Kraków
- Liczba postów: 15426
28 grudnia 2013, 19:18
ja tam nie szukam nikogo a i tak wierzę w to, że będę sama. i nie o wygląd tu chodzi bynajmniej. i piękności i pasztety mają chłopaków lub są samotne, nie ma tu reguły. chyba, że jakaś brzydka laska oczekuje księcia z bajki i takich swojego typu urody kolesi odrzuca (ta sama reguła z facetami) :P
- Dołączył: 2011-05-21
- Miasto: Kraków
- Liczba postów: 15426
28 grudnia 2013, 19:19
PrincessOfHooligans napisał(a):
ja swojego ukochanego poznałam w momencie w którym absolutnie nie chciałam z nikim być,nikogo poznawać, byłam anty-związki i ogólnie nastawiona na NIE na każdego faceta który cos tam próbował :D nie miałam ani ochoty, ani czasu , własne sprawy i super życie :D dobrze mi było a tu popatrz , spadło na mnie nieoczekiwanie :D a kilka miesięcy wcześniej? - szukanie, desperacja, zaczepianie facetów na fejsie , nawet tych nie urywających dupy ;D rozglądanie się po klubach , ciągle gdzies na imprezie idąc z motywacją "może będzie fajny facet" a po niej "i znowu nikogo nie poznałam :(((" , patrzenie po znajomych - może znają kogoś godnego uwagi , wieczna załamka że nie mam pary . I nic się nie zmieniało póki nie zmieniłam myślenia ja sama :)serio - jak szukasz nadgorliwie , to prawdopodobieństwo że znajdziesz spada prawie do zera ;D
pomiędzy moim 1 a 2 związkiem też tak miałam i racja - to się niiiiiiiigdy nie sprawdza ;D teraz jak gdzieś idę to tylko się dobrze bawić i napić z przyjaciółką.
- Dołączył: 2012-01-27
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 8082
28 grudnia 2013, 22:08
23 lata, a piszesz, jak staruszka nad grobem. Przerażające. Facet się znajdzie, oni zawsze się znajdują, prędzej, czy poźniej- uwierz starszej koleżance.
- Dołączył: 2011-11-15
- Miasto: Pod Poziomkowym Krzaczkiem
- Liczba postów: 14712
28 grudnia 2013, 22:08
u mnie było podobnie, bo gdy miałam 23 lata to podjęłam drugi kierunek studiów, a cała rodzina powtarzała, że to jest czas na żeniaczkę, a nie na bycie wiecznym studentem.
W wieku 26 lat docinki były jeszcze bardziej natarczywe. W wieku 28 lat skończyłam te studia, chociaż wszyscy wątpili i jeszcze przez kilka lat słyszałam, że ja jeszcze studiuję, chociaż pracowałam w zawodzie.
W wieku 30 lat słyszałam, że już za późno, docinki się skończyły i dostałam łatę cioci, którą łaskawie zaprasza się na święta, bo i tak nie ma z kim ich spędzić i już zostanie sama, więc może cudze dzieci bawić.
A w wieku 31 lat poznałam swojego przyszłego męża, przeprowadziłam się do Francji, tam wyszłam za mąż i urodziłam dziecko /mając 35 lat/, a teraz spodziewam się drugiego dzidziusia /jak urodzę będę miała 37/..
I co? I N I C...Na każdego przyjdzie kiedyś pora!
- Dołączył: 2013-07-29
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 8475
28 grudnia 2013, 22:52
ale czemu jesteście przekonane, że na każdego? :) ja wolę być na nie i zostać mile zaskoczona niż żyć przekonana, że kogoś poznam :)
- Dołączył: 2013-09-17
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 385
28 grudnia 2013, 23:42
No mi też siostra życzy powodzenia, bo wg niej juz jestem stara panną :D
- Dołączył: 2012-11-27
- Miasto: Wrocław
- Liczba postów: 2633
28 grudnia 2013, 23:49
20 lat i juz taki dramat ... ja mam 32 i mi sie specjalnie do slubu i dzieci nie spieszy... mam nadwage i zero urody ale nie skarze sie na braki - zawsze sie tam ktos kreci :) Biore zycie jak leci, nie cisne na faceta, bo moje szczescie nie jest uzaleznione od tego czy kogos mam czy nie a i tak zawsze ktos sie pojawia ...
Ogolnie to chyba juz tylko w polsce takie cisnienie jest na sluby i zwiazki okolo dwudziestki, wloszki, angielki itd - stawiaja na prace, rozwoj i zabawe a dzieci i rodzina to dopiero okolo 35 ...
Moze rzeczywiscie twoja desperacja jest zbyt wyczuwalna... odpusc sobie, zrelaksuj sie, ciesz sie zyciem, rozwijaj zainteresowania... na imprezach nie nastawiaj sie na podboj tylko sie baw... zazwyczaj fajne rzeczy sie zdarzaja gdy sie o nie niestaramy ...
- Dołączył: 2013-12-27
- Miasto:
- Liczba postów: 169
29 grudnia 2013, 00:27
ja tam bym sie chyba zamianila z Tobą. Nie ma to jak wolnosc;)