- Dołączył: 2010-01-31
- Miasto: Kraków
- Liczba postów: 1049
3 listopada 2010, 17:30
Posmiejmy się razem ;)
Dla mnie najbardziej żenującą sytuacją było, jak chłopak zaprosił mnie do dość drogiej knajpki, w tym samym dniu jakoś razem zrobiliśmy zakupy (moje były o wartości jakiś 7zł) i zapłacił je razem. W knajpce pojedliśmy - on sobie nie szczedził dobrych potraw, a jak przyszło do płacenia - rachunek na ok 70 zł, ja pogmerałam w portfelu jakoś tak wyszło, ze miałam 80zł przy sobie, on wyciągnął 100zł i zapytał czy mogłbym zapłacić bo 30zł to byłby za duży napiwek, wyłożyłam te pieniądze, myślałam, ze się rozliczymy, a on mi rzucił, ze biorąc pod uwagę wcześniejsze wspólne zakupy to jesteśmy kwita.... Zatkało mnie i wszelka "chemia" się ulotniła ekspresowo!
- Dołączył: 2010-10-31
- Miasto: Poniatowa
- Liczba postów: 18
3 listopada 2010, 21:01
Jeszcze mi się przypomniało:
Kiedyś na wczasach poznałam chłopaka, poszliśmy na spacer, a że lipiec, upał nie do wytrzymania, to wstępujemy do sklepu po jakieś picie. "Na co masz ochotę?" pyta szarmancko. Mówię, że może być jakaś cola. On grzebie w kieszeni, mina mu rzednie i mówi cos w stylu, że cola to za słodka, że coś tam. No to pokazuję na jakiś tańszy napój typu Zbyszko. On wyjmuje to co trzyma w kieszeni i okazuje się,że to klika dwudziestogroszówek. Przeliczył je skrupulatnie i pyta, czy może być woda :D
Inny koleś obleśny jak sto diabłów zaprosił mnie kiedyś do siebie na piwo. Poszłam, bo nudziło mi się akurat strasznie, a chłopak zaoferował się, że stawia. Przy trzeciej butelce zaczął sie do mnie dobierać, więc mu uprzejmie powiedziałam, że nic z tego nie będzie i wracam do domu. Biegł za mną i kazał mi się pocałować na do widzenia. Kiedy odmówiłam spojrzał na mnie zamglonym wzrokiem i rzekł "Ja i tak wiem, że kiedyś będziemy razem".
Najśmieszniejsze, że klika miesięcy później napisał mi smsa (a ja jego nr już dawno skasowałam) o tym, że mogło między nami być tak fajnie, a on wszystko popsuł przez swoją głupotę :D
Edytowany przez Corka.Prezydenta 3 listopada 2010, 21:02
3 listopada 2010, 21:09
Co prawda nie jest to wspomnienie z randki, ale... mój kolega, który jest fotografem był na pokazie mody i kilka dni później napisał do mnie maila "byłem na pokazie mody, była bardzo podobna dziewczyna do ciebie i wtedy przypomniałem sobie o tobie", miłe, nie? ;-) tylko palant może napisać kobiecie, że przypomniał sobie o niej, bo spotkał kogoś podobnego, już by lepiej wymyślił inną historię, no ale czego się po niektórych facetach spodziewać ;-)
Edytowany przez wykrzyknikk 3 listopada 2010, 21:10
3 listopada 2010, 21:10
RebelleFleur, Twoja druga opowieść... prawie spadłam z fotela :D Mistrzostwo!
Moje żenujące wspomnienia... hmmm, gość poznany przez internet. Umówiłam się z nim ja i moja przyjaciółka. Poszliśmy we trójkę odebrać moją płytkę CD od dziadków. Zabrał ją i czekał, aż go pocałuję, a wtedy by ją oddał. Postanowiłam, że wolę stracić płytę, odwróciłam się i poszłam. Zrobiło mu się najwyraźniej głupio, bo podbiegł i oddał. Miałam wtedy 14 lat, on chyba 15 albo 16. Kilka chwil wcześniej zarzucił tekstem "Chciałbym z tobą uprawiać sex. Nieważne, że nie masz 16 lat, nikt nie musiałby się dowiedzieć". O zgrozo...
Niedoszła randka - również internetowa. Umówione w galerii z dwoma chłopakami ja i moja przyjaciółka, siedziałyśmy sobie w ustalonym miejscu i wypatrywałyśmy czerwonej i jakiejś tam bluzy. Chłopcy pojawili się piętro wyżej (bo była to galeria), bluzy trzymali w rękach i kiedy na nich spojrzałyśmy, uciekli...
Moje siary? Brzydkie skarpetki, kiedy nie planowałam ściągać butów, a jednak przyszło. Nie dorasta to jednak nawet do pięt siarze, którą odstawiał chłopak, próbujący mnie poderwać i przychodzący do mnie w przetartych spodniach i dziurawych skarpetach.
A z innej beczki... mój były chłopak (po tym, jak z nim zerwałam) poskarżył się mojej ówczesnej przyjaciółce, że żałuje wydanej na mnie kasy (kupił mi balona w rynku i wspólnie z kolegą postawił mi i jeszcze jednej dziewczynie godzinę gry na korcie tenisowym).
Edytowany przez Sserek 3 listopada 2010, 21:14
3 listopada 2010, 21:17
Ja pamietam jak na pierwszym spotkaniu z moim chlopakiem gdy dal mi prezent - naszyjnik w ladnym opakowaniu strasznie sie spalilam ze wstydu otoz dlatego ze wczesniej kupil nam lody no i ja taka ucieszona zawstydzona tym wisiorkiem patrze ogladam usmiecham sie i mu dziekuje i tak sie rozmarzylam wtedy na lawce ze zapomnialam ze mam tego loda ze trzymam go w reku, i lod zaczal sie topic bo to srodek lata 40 stopni i na ten prezent na te sliczne pudelko i pol loda pocieklo :D Dzis sie z tego smiejemy ale wtedy nie wiedzialam gdzie mam sie schowac, dodam ze mialam wtedy 14 lat hehe ;) I bylam bardzo wrazliwa :D Takze mega burak byl ale moj chlopak ( w sumie to jeszcze nie chlopak wtedy bo to 1 spotkanie bylo) szybko rozluznil ta sytuacje i sie nie stresowalam juz tak :)
3 listopada 2010, 21:32
haha, aż mi sie przypomniała pierwsze spotkanie z moim chłopakiem. poznaliśmy sięw necie i stwierdziliśmy, że pójdziemy do centrum handlowego. On,ponieważ tydz wcześniej nabył auto i prawo jazdy, przyjechał po mnie. Gdy dojechaliśmy na miejsce postanowił przyszpanować i zaparkować na dachu. szkoda, że nie widziałyście jego miny kiedy parkując koło innego samochodu władował mu się w bok;D jego przerażenie, zmieszanie,zawstydzenie spotęgował fakt że jakiś starszy facet chcąc mu pomóc wsiadł za kierownicę i musiał wyjechać za mojego chłopaka. Ja siedząca na siedzeniu obok ledwo powstrzymywałam śmiech;D boskieee
- Dołączył: 2008-09-15
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 535
3 listopada 2010, 21:50
co do tego płacenia heh mój były zawsze jak wychodziliśmy z domu wymyslał jakies wymówki a to ze zgubił portfel, pożyczył kase koledze itd... I jak wychodzilismy na pizze czy piwo to jego koledzy mi stawiali ;] jakos dziwnie sie z tym czułam... i on zawsze szukał okazji zeby sie załapać na coś darmowego... żałosne...:/
- Dołączył: 2010-06-20
- Miasto: Gdzieś
- Liczba postów: 412
3 listopada 2010, 21:52
ja kiedyś poszłam z kolesiem, na kawę. Obeszliśmy chyba z 10 lokali ......zanim w którymś "mogliśmy usiąść". nie ważne czy podobały się mnie czy nie. "JAK TO? NIE MA KLIMATYZACJI? wychodzimy. kelner nie podszedł w ciągu minuty odkąd usiadłem? wychodzimy...." itd ...... masakra. po pierwszej zmianie lokalu, ja, chciałam zmienić towarzysza.
Edytowany przez TwardaJa 3 listopada 2010, 21:55
3 listopada 2010, 22:22
Kiedyś chłopak, z którym byłam już jakieś 2 tygodnie, odwiedził mnie w domu. Rozmowa jakoś zeszła na tematy zdrowotne i on w pewnym momencie stwierdził, że ma problemy z zatokami. Aby mi to zademonstrować, zaprosił mnie do łazienki, gdzie w spektakularny sposób wycharczał z zatok sporo ropy.
Miałam też podobny 'problem', co Kociak, chłopak ciągle szukał okazji, żeby załapać się na coś darmowego; co znalazł, to jego, nawet jeśli była to pierdoła typu notes czy coś. Mentalność komunisty.
- Dołączył: 2009-11-15
- Miasto: Madrid
- Liczba postów: 2546
3 listopada 2010, 23:29
kurcze patasola no nie mam:/
im wiecej mysle tym bardziej utwierdzam sie w przekonaniu ze to ja bylam zawsze ta niedobra i zła...
wrazz przyjaciółką miałysmy brzydki zwyczaj bawienia sie facetami a potem zasmiewania sie do rozpuku z owych wyczynów, czasami naprawde przeginałysmy i byłysmy wredne (w myśl zasady w hooja cięcie też przegięcie)
(i bez brzydkich skojarzen tutaj prosze, kiedy my miałysmy po 16lat nic na "p" nie wchodziło w grę:P)
Edytowany przez pawiooka 3 listopada 2010, 23:32