- Dołączył: 2010-01-31
- Miasto: Kraków
- Liczba postów: 1049
3 listopada 2010, 17:30
Posmiejmy się razem ;)
Dla mnie najbardziej żenującą sytuacją było, jak chłopak zaprosił mnie do dość drogiej knajpki, w tym samym dniu jakoś razem zrobiliśmy zakupy (moje były o wartości jakiś 7zł) i zapłacił je razem. W knajpce pojedliśmy - on sobie nie szczedził dobrych potraw, a jak przyszło do płacenia - rachunek na ok 70 zł, ja pogmerałam w portfelu jakoś tak wyszło, ze miałam 80zł przy sobie, on wyciągnął 100zł i zapytał czy mogłbym zapłacić bo 30zł to byłby za duży napiwek, wyłożyłam te pieniądze, myślałam, ze się rozliczymy, a on mi rzucił, ze biorąc pod uwagę wcześniejsze wspólne zakupy to jesteśmy kwita.... Zatkało mnie i wszelka "chemia" się ulotniła ekspresowo!
3 listopada 2010, 19:05
jeszcze historia spod podłogi, bo z czasów liceum. ;)
Umówiłam się z kolesiem bodajże z sympatii. Mieszkał jakieś 80km ode mnie. A że to były jeszcze czasy, kiedy nie każdy miał dostęp do skanera czy też aparatu cyfrowego, to nie miałam seledynowego pojęcia, jak wygląda - jedynie z opisu. W związku z tym kazałam mu czekać w budce telefonicznej pod moją szkołą. Kiedy skończyłam lekcje i zobaczyłam co to za ufo czeka w budce, zwiałam za garaże zapalić papierosa. Wtedy on zaczął dzownić na kom. Zrobiło mi się go trochę żal, więc stwierdziłam, że poświęcę mu nieco mojego czasu ;) Koleś był strasznie nieporadny i za wszelką cenę chciał mnie bliżej poznać. Wykręcałam się tym, że niebawem są święta i muszę w domu sprzątać. Proponował mi pomoc w gotowaniu, odkurzaniu, myciu okien, etc. Jeszcze później pisał do mnie. Trwało to mniej więcej pół roku, aż po jednej wiadomości, jak ja mu złamałam serce, powiedziałam co myślę i się odczepił.
A jeśli chodzi o płacenie? Kiedyś koles dorzucił mi 50 gr do rachunku ;p
3 listopada 2010, 19:24
A mnie kiedyś przyjaciel, który mnie zaprosił na wesele (i którego nie brałam pod uwagę jako chłopaka) powiedział :"Wiesz, ja tak naprawdę to bym na Ciebie leciał, ale nie jestem pewien, czy nie trafię na jakąś lepszą". Już nie jesteśmy przyjaciółmi:P.
Raz chłopak mnie zaprosił do kina ale najpierw miałam przyjść do niego. Poprosił mnie abym zaczekała bo musi wytłumaczyć przez gg koledze jakieś instrukcje z informatyki. Przez 5 minut tłumaczył, przez 20 pisał z nim teksty w stylu: "A, to spotkamy się jutro na wykładze, co?", "No to fajnie", "A co było dziś na wfie?". Na końcu powiedział że ma banany i że w sumie nie chce mu się iść więc zjedzmy je tutaj. Potem przyszli jego wspóllokatorzy i zaczęli robić żarty w stylu dwunastolatków... Takiego dzieciaka nie spotkałam.:D
- Dołączył: 2008-06-12
- Miasto: Labirynt
- Liczba postów: 3356
3 listopada 2010, 19:35
Ja usłyszałam, że "Podobam mu się, bo nie lubi chudych dziewczyn" - a kompleksy miałam od zawsze. I jeszcze - może to nie na temat - jak juz z obecnym mężem byłam u jego rodziny, na wsi. Wizyta pierwsza, rodziny w cholerę. Łazienki niet, tylko kibelek w podwórku. Poszłam, wróciłam, a że zimno było ubierałam się w pośpiechu.Przedefilowałam przed zebranymi. I słyszę od starszawego Wujka: Coś i się dziecko spódniczka podwinęła. A Cioteczka: EEE, teraz taka moda. A to nie była kwestia mody, tylko tego, że spódnicę 'wpuściłam' w gatki i wszyscy mieli okazję obejrzec moje cztery litery:)
- Dołączył: 2007-08-02
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 1138
3 listopada 2010, 19:45
Ojej, ale fajne te wasze historie
Szkoda, że ja nie miałam takich przygód, ale opowiadajcie jeszcze bo śmieszne
3 listopada 2010, 19:49
Mnie osobiście nic żenującego na randce nie spotkało, ale koleżance na pierwszej randce z pewnym kolegą ptak narobił na środek głowy :)
- Dołączył: 2010-03-02
- Miasto: Gliwice
- Liczba postów: 9455
3 listopada 2010, 19:54
1 sytuacja koles zaprosil mnie do kina mieskzla jakies 40 km odemnie ale powiedizla zebym to ja przyjechla -gl;upia sie zgodzilam tluklam sie pociagiem a co sie okazalo ,ze koles mieszka 5 minut od dworca i ma auto ale sobie pomyslalm skoro juz tu jestem to skorzytsam poszlismym od tego kina a w kawiarni zamowilam najdrozsza kawe jaka była i deser lodowy a kiedy sie spytal czy sie jeszcze spotkamy powiedzialm e nie jestes w moim stylu:P
2 sytuacja na 2 randce chlopak planowalm ze mna slub ,dzieci etc - ale jak widac takich przypadkow jest calkiem sporo;.P
3 koles powiedzial ,ze ma 190 cm ja mam 177 wiec pomyslam ,ze jak zaloze szpile bedzie extra a jak przyszlam na spotkanie bylam wieksza do niego a On do mnie - ale Ty jestes wielka;P
4 koles zagladalm mi caly czas w dekold podczas gry w bilard a jak przegral powiedzial ,ze to przezemnie bo nie umial sie skupic- zenada;p
5 placic za kolesia tez mi sie zdarzylo :p
6 kiedys zalozylam zajebiste spiszlki czarno - biale a koles na mnie spojrzal i mowi- ale masz smieszne buty do stepowania;P
hahah bosze jak dobrze ,ze mam swojego chlopca , ktory tez czasem cos odpali ale jednak jest normal ;D
- Dołączył: 2005-11-22
- Miasto: Krakówka
- Liczba postów: 639
3 listopada 2010, 19:55
Miałam wiele takich ciekawych historii... i oto historia p.t. "Sknera" ;)
Spacerowaliśmy po mieście, było bardzo miło. Ni z tego ni z owego przechodzimy koło kina, on spontanicznie mnie zaprasza, wchodzimy, wybraliśmy film a on kiedy usłyszał, że bilet kosztuje 15 zł niemal wykrzyknął "Co?? pogięło ich?? 15 zł za głupi bilet do kina i to pewnie jeeszcze jakaś chała będzie, idziemy stąd!" No i wyszliśmy... Czar prysł..
- Dołączył: 2010-08-10
- Miasto: Hokkaido
- Liczba postów: 6384
3 listopada 2010, 19:56
hehe...:D Ja pamiętam taką sytuację, poszłam z gościem na kawę. No i gadamy - generalnie ja gadałam, bo jakiś speszony był, więc ktoś musiał utrzymywać rozmowę. I najlepszy był tekst, o jakimś artykule, że podono to kobiety, które piją dużo kawy mają mniejszy biust - po czym taki look na mój biust, myślał, że pewnie nie zauważyłam, ale śmiać mi się tak chciało, że nie mogłam :D
Edytowany przez YunShi 3 listopada 2010, 19:58
3 listopada 2010, 19:59
było raz tak kiedyś, że chłopak, mieszkający 30 min ode mnie poprosił mnie, żebym go do połowy drogi odprowadziła, bo nie chce się z nikim bić xD a tak serio, to wiedziałam, ze się boi, bo pierwszy raz był na moim osiedlu. odprowadziłam go, ale wzrokiem ;P Co ciekawe, bliżej mu było do wyglądu ochroniarza niż latlerka :p
3 razy mi się zdarzyło, że po 2-3 spotkaniach facet się zagalopował, zaczął wyznania prawić, matko. nienawidzę, jak chłopak to robi. i szczerze mówiąc nie rozumiem kumpeli, która za przeproszeniem 'srała po kątach', kiedy chłopak powiedział jej:"... i za to cię kocham...', co zrozumiała, że on ją naprawdę ko9cha, ekhm, później po 4 spotkaniach musiał się wypierać, ze takie coś powiedział, i się skończyło rumakowanie ;p
a jeszcze jedno mi się przypomniało, śmieszne raczej. pierwsza randka moja w życiu, chłopak zestresowany trzymał kurtkę w ręce, idziemy, on chciał ją sb zarzucić na ramię, udało mu się. ale najpierw walną mnie tą kurtką w twarz ;D
- Dołączył: 2008-03-10
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 200
3 listopada 2010, 20:00
Jako że mieszkam na wsi razem z moim byłym spędzaliśmy wieczorki spacerując po łąkach czy polnych drogach. No i pewnego razu jak już się nachodziliśmy i porządnie zmęczyliśmy usiedliśmy pod drzewem żeby odpocząć i nacieszyć się sobą ;) Niestety po chwili dziwnie poślizgnęła mi się noga... zaczął ulatniać się przykry smrodek... No tak mój bucik robił sobie maseczkę z krowiej kupy :( On się śmiał - a ja płakałam nad brudnym butem - i to był koniec randewu - musiałam ratować buty ;)