Temat: Najbardziej żenujące wspomnienia z randki...

Posmiejmy się razem ;)

Dla mnie najbardziej żenującą sytuacją było, jak chłopak zaprosił mnie do dość drogiej knajpki, w tym samym dniu jakoś razem zrobiliśmy zakupy (moje były o wartości jakiś 7zł) i zapłacił je razem. W knajpce pojedliśmy - on sobie nie szczedził dobrych potraw, a jak przyszło do płacenia - rachunek na ok 70 zł, ja pogmerałam w portfelu jakoś tak wyszło, ze miałam 80zł przy sobie, on wyciągnął 100zł i zapytał czy mogłbym zapłacić bo 30zł to byłby za duży napiwek, wyłożyłam te pieniądze, myślałam, ze się rozliczymy, a on mi rzucił, ze biorąc pod uwagę wcześniejsze wspólne zakupy to jesteśmy kwita.... Zatkało mnie i wszelka "chemia" się ulotniła ekspresowo!
jeszcze historia spod podłogi, bo z czasów liceum. ;)

Umówiłam się z kolesiem bodajże z sympatii. Mieszkał jakieś 80km ode mnie. A że to były jeszcze czasy, kiedy nie każdy miał dostęp do skanera czy też aparatu cyfrowego, to nie miałam seledynowego pojęcia, jak wygląda - jedynie z opisu. W związku z tym kazałam mu czekać w budce telefonicznej pod moją szkołą. Kiedy skończyłam lekcje i zobaczyłam co to za ufo czeka w budce, zwiałam za garaże zapalić papierosa. Wtedy on zaczął dzownić na kom. Zrobiło mi się go trochę żal, więc stwierdziłam, że poświęcę mu nieco mojego czasu ;) Koleś był strasznie nieporadny i za wszelką cenę chciał mnie bliżej poznać. Wykręcałam się tym, że niebawem są święta i muszę w domu sprzątać. Proponował mi pomoc w gotowaniu, odkurzaniu, myciu okien, etc. Jeszcze później pisał do mnie. Trwało to mniej więcej pół roku, aż po jednej wiadomości, jak ja mu złamałam serce, powiedziałam co myślę i się odczepił.

A jeśli chodzi o płacenie? Kiedyś koles dorzucił mi 50 gr do rachunku ;p
A mnie kiedyś przyjaciel, który mnie zaprosił na wesele (i którego nie brałam pod uwagę jako chłopaka) powiedział :"Wiesz, ja tak naprawdę to bym na Ciebie leciał, ale nie jestem pewien, czy nie trafię na jakąś lepszą". Już nie jesteśmy przyjaciółmi:P.

Raz chłopak mnie zaprosił do kina ale najpierw miałam przyjść do niego. Poprosił mnie abym zaczekała bo musi wytłumaczyć przez gg koledze jakieś instrukcje z informatyki. Przez 5 minut tłumaczył, przez 20 pisał z nim teksty w stylu: "A, to spotkamy się jutro na wykładze, co?", "No to fajnie", "A co było dziś na wfie?". Na końcu powiedział że ma banany i że w sumie nie chce mu się iść więc zjedzmy je tutaj. Potem przyszli jego wspóllokatorzy i zaczęli robić żarty w stylu dwunastolatków... Takiego dzieciaka nie spotkałam.:D

Ja usłyszałam, że "Podobam mu się, bo nie lubi chudych dziewczyn" - a kompleksy miałam od zawsze. I jeszcze - może to nie na temat - jak juz z obecnym mężem byłam u jego rodziny, na wsi. Wizyta pierwsza, rodziny w cholerę. Łazienki niet, tylko kibelek w podwórku. Poszłam, wróciłam, a że zimno było ubierałam się w pośpiechu.Przedefilowałam przed zebranymi. I słyszę od starszawego Wujka: Coś i się dziecko spódniczka podwinęła. A Cioteczka: EEE, teraz taka moda. A to nie była  kwestia mody, tylko tego, że spódnicę 'wpuściłam' w gatki i wszyscy mieli okazję obejrzec moje cztery litery:)
Pasek wagi
Ojej, ale fajne te wasze historie Szkoda, że ja nie miałam takich przygód, ale opowiadajcie jeszcze bo śmieszne
Mnie osobiście nic żenującego na randce nie spotkało, ale koleżance na pierwszej randce z pewnym kolegą ptak narobił na środek głowy :)
1 sytuacja koles zaprosil mnie do kina mieskzla jakies 40 km odemnie ale powiedizla zebym to ja przyjechla -gl;upia sie zgodzilam tluklam sie pociagiem a co sie okazalo ,ze koles mieszka 5 minut od dworca i ma auto ale sobie pomyslalm skoro juz tu jestem to skorzytsam poszlismym od tego kina a w kawiarni zamowilam najdrozsza kawe jaka była i deser lodowy a kiedy sie spytal czy sie jeszcze spotkamy powiedzialm e nie jestes w moim stylu:P 

2 sytuacja na 2 randce chlopak planowalm ze mna slub ,dzieci etc - ale jak widac takich przypadkow jest calkiem sporo;.P

3 koles powiedzial ,ze ma 190 cm ja mam 177 wiec pomyslam ,ze jak zaloze szpile bedzie extra a jak przyszlam na spotkanie bylam wieksza do niego a On do mnie - ale Ty jestes wielka;P

4 koles zagladalm mi caly czas w dekold podczas gry w bilard a jak przegral powiedzial ,ze to przezemnie bo nie umial sie skupic- zenada;p

5 placic za kolesia tez mi sie zdarzylo :p 

6 kiedys zalozylam zajebiste spiszlki czarno - biale a koles na mnie spojrzal i mowi- ale masz smieszne buty do stepowania;P

hahah bosze jak dobrze ,ze mam swojego chlopca , ktory tez czasem cos odpali ale jednak jest normal ;D

Miałam wiele takich ciekawych historii... i oto historia p.t. "Sknera" ;)

Spacerowaliśmy po mieście, było bardzo miło. Ni z tego ni z owego przechodzimy koło kina, on spontanicznie mnie zaprasza, wchodzimy, wybraliśmy film a on kiedy usłyszał, że bilet kosztuje 15 zł niemal wykrzyknął "Co?? pogięło ich?? 15 zł za głupi bilet do kina i to pewnie jeeszcze jakaś chała będzie, idziemy stąd!" No i wyszliśmy... Czar prysł..

hehe...:D Ja pamiętam taką sytuację, poszłam z gościem na kawę. No i gadamy - generalnie ja gadałam, bo jakiś speszony był, więc ktoś musiał utrzymywać rozmowę. I najlepszy był tekst, o jakimś artykule, że podono to kobiety, które piją dużo kawy mają mniejszy biust - po czym taki look na mój biust, myślał, że pewnie nie zauważyłam, ale śmiać mi się tak chciało, że nie mogłam :D
Pasek wagi
było raz tak kiedyś, że chłopak, mieszkający 30 min ode mnie poprosił mnie, żebym go do połowy drogi odprowadziła, bo nie chce się z nikim bić xD a tak serio, to wiedziałam, ze się boi, bo pierwszy raz był na moim osiedlu. odprowadziłam go, ale wzrokiem ;P Co ciekawe, bliżej mu było do wyglądu ochroniarza niż latlerka :p
3 razy mi się zdarzyło, że po 2-3 spotkaniach facet się zagalopował, zaczął wyznania prawić, matko. nienawidzę, jak chłopak to robi. i szczerze mówiąc nie rozumiem kumpeli, która za przeproszeniem 'srała po kątach', kiedy chłopak powiedział jej:"... i za to cię kocham...', co zrozumiała, że on ją naprawdę ko9cha, ekhm,  później po 4 spotkaniach musiał się wypierać, ze takie coś powiedział, i się skończyło rumakowanie ;p
a jeszcze jedno mi się przypomniało, śmieszne raczej. pierwsza randka moja w życiu, chłopak zestresowany trzymał kurtkę w ręce, idziemy, on chciał ją sb zarzucić na ramię, udało mu się. ale najpierw walną mnie tą kurtką w twarz ;D
Jako że mieszkam na wsi razem z moim byłym spędzaliśmy wieczorki spacerując po łąkach czy polnych drogach.  No i pewnego razu jak już się nachodziliśmy i porządnie zmęczyliśmy usiedliśmy pod drzewem żeby odpocząć i nacieszyć się sobą ;) Niestety po chwili dziwnie poślizgnęła mi się noga... zaczął ulatniać się przykry smrodek... No tak mój bucik robił sobie maseczkę z krowiej kupy :( On się śmiał - a ja płakałam nad brudnym butem - i to był koniec randewu - musiałam ratować buty ;)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.