Temat: Najbardziej żenujące wspomnienia z randki...

Posmiejmy się razem ;)

Dla mnie najbardziej żenującą sytuacją było, jak chłopak zaprosił mnie do dość drogiej knajpki, w tym samym dniu jakoś razem zrobiliśmy zakupy (moje były o wartości jakiś 7zł) i zapłacił je razem. W knajpce pojedliśmy - on sobie nie szczedził dobrych potraw, a jak przyszło do płacenia - rachunek na ok 70 zł, ja pogmerałam w portfelu jakoś tak wyszło, ze miałam 80zł przy sobie, on wyciągnął 100zł i zapytał czy mogłbym zapłacić bo 30zł to byłby za duży napiwek, wyłożyłam te pieniądze, myślałam, ze się rozliczymy, a on mi rzucił, ze biorąc pod uwagę wcześniejsze wspólne zakupy to jesteśmy kwita.... Zatkało mnie i wszelka "chemia" się ulotniła ekspresowo!
hehe... ale koleś
Mnie kiedyś koleś chciał zaprosić do kina na tekst: "Wiesz, moi znajomi pracują w multikinie, może wejdziemy za darmo. Pójdziesz ze mną?".
Albo jak chłopak, który zaprosił mnie na randkę (miałam wtedy chyba 16 czy 17 lat, on świeżoupieczony 18latek) i nie wziął dowodu, więc nikt nam nie chciał sprzedać piwa i siedzieliśmy przy soku pomarańczowym ;p
dobre :Phm moja akcja byla jak spotkalam sie z chlopakiem z neta. wyslal mi zdjecie. wygladal bosko. jednak gdy przyjechal nie bylo tak ciekawie. no ale mowie dam mu szanse. kolezanki jak go zobaczyly to w smiech , zwlaszcza ze im wczesniej zdjecie pokazalam, za to on przez przypadek dotknol samochodem, auto stojace obok na parkinku, tak sie wystraszyl ze moglo sie obetrzec ze zwial. nigdy nie widzialam takiego strachu w oczach faceta..
rozczarowanie wygladem, jego zachowaniem, musialam zapic wódką :P
Pasek wagi
Raz dużyłam się w kolesiu jak cholera, on dawał sprzeczne sygnały w końcu zaprosił mnie na łyżwy i do kina, poszłam jak na skrzydłach, po kinie mieliśmy iść na piwko, a do knajpki spacerkiem było tak 15min, na owym sparku walnął mi hasłem "cieszę się, że poszliśmy na ten film, bo wiesz jakoś nikt inny nie chciał się ze mną na niego wybrać"....
Aaaa! No i jeszcze spotkałam się z chłopakiem, o którym wiedziałam, że szalał na moim punkcie. Chciał mnie zapoznać ze swoim kumplem, a ten kumpel nawet nie był łaskaw wyjść z łóżka ani wyściubić nos spod kołdry, by na mnie zerknąć. To było chamskie. Ten sam koleś spóźnił się kiedyś 20 minut i złapał mnie jak już wsiadałam do powrotnego tramwaju robiąc scenę -_-
Zresztą bardzo szybko (widywałam go czasem, jak mi się nudziło albo chciałam się dowartościować ;p) zaczął mi sugerować, że chciałby się ustatkować i słyszeć "stukot stópek w domu" (w domyśle "stópek" spłodzonych ze mną), a potem, jak się wstawiliśmy, to mi opowiadał, jak to mu się zdarzyło pójść na dziwki (!!!). Już się z nim więcej nie spotkałam.

inną porażką było kiedy po 2 randkach koleś zaczął mi opowiadać o wspólnej świetlanej przyszłości i naszych DZIECIACH, które będą piękne!

A z moich zachowań (bo już dawno przestałam się bawić w ceregiele, jak koleś jest zbyt natrętny): Wprosił się do nas (mieszkałam w pokoju z dziewczyną) po pracy znajomy (z tejże pracy). Przyszedł do mnie, ale że zabierał się jak pies do jeża, a ja byłam zmęczona, to poszłam spać. Na jego oczach zapakowałam się łóżka, odwróciłam tyłkiem i zapadłam w borsuczy sen ;p Podobno (jak mówiła mi współlokatorka, której to łóżko rozsiadłszy się okupował) siedział tam jeszcze przez 40minut nie wiedząc jak się wycofać, BEZ SŁOWA, czytając mój... słownik.  ;p
hahaha nieźle! mi to się raz zdarzyło zasnąć w knajpie na randce innym razem w samochodzie, jak gościu po iwku (on nie pił) zaproponował żebym zobaczyła blok w którym mieszka i opowiadał jaki on nie jest zaradny, ze wszytsko potrafi zrobić, że cała rodzina wie jaki on jest zajebisty, w połowie wywodu zasnełam... :D
moze on zazartowal ?:O 

bylo kilka takowych....ja to w ogole czlowiek przypadek jestem :D
1. Moja szkola znajduje sie niedaleko jego miejsca pracy i czesto razem wypadamy w porze lunchowej na kawe. Ktores z kolei z takich spotkan w starbucksie, poszlam zajac miejsca w ogrodku podczas kiedy on kupowal kawe. Dodam iz za kazdym razem bralam to samo i mialam nadzieje ze po takim czasie juz zapamietal! Kilka godzin pozniej znalezlismy sie u niego w mieszkaniu ogladajac jakies romantyczne mazidlo na dvd. Kiedy zaczal sie chylac by mnie pocalowac (2cm od moich usta) moj brzuch sie odezwal...AAAA... i to jak glosno ....! Wygladalam jak przestraszony kurczak i powiedzialam ze nie czuje sie najlepiej i czy moglby mnie odwiesc do domu. Okazalo sie, ze kawa ktora wypilam byla z mlekiem krowim ktorego moj brzuch nie toleruje i za kazdym razem tak reaguje. Od tego czasu za kazdym razem pilnuje go podczas skladania zamowien :D

2.  Inny koles. Pierwsze spotkanie- spacer nad rzeka. Po kilkudziesieciu minutach spacerowania zmeczylismy sie i postanowilismy usiasc na najblizszej lawce. Mam zwyczaj siadania na oparciach i z przyzwyczajenia chcialam zrobic to po raz kolejny i kiedy usiadlam lawka sie przewrocila do tylu razem ze mna...pech taki ze stala ona na gorce wiec polecialam jeszcze jakies 50m w dol gubiac po drodze buty 
Do kolesia nigdy juz nie zadzwonilam i od tamtej pory nigdy nie siadam na oparciach :D

3. Kolejny koles, spotkanie drugie-kino. Ogladalismy avatara w 3d (premiera drugiej czesci) a ze jestem fanatykiem widzialam film kilka razy. Film dlugi, meczace siedziec kilka godzin na tylku- zrozumiale. W pewnym momencie on sciaga buty (ze niby sie odprezyc) a tam taki odor   chemia uleciala, nr kolegi zostal skasowany raz na zawsze :P

kilka mniej znaczacych:
- proponowanie wspolnego zycia/dzieci/malzenstwa/mieszkania etc po 2 tygodniach znajomosci
- wspolny wypad (za jego inicjatywa oraz zapewnianiem zaplacenia za mnie etc) na wakacje gdzies na atlantyku po 2spotkaniach
- wyznania milosci od kolegow z klasy

Kiedy mnie prosza o zaplacenie nie unosze sie bo wierze w rownouprawnienie.

Jak widac zaden z kolegow powyzej wiekszej szansy nie dostal- nadal jestem singlem :D


ej, no co, dziewczyny, żadna więcej nie ma głupich wspomnień po randkach.....?!
nie wiem, czy to żenująca sytuacja, bo teraz to mi trochę chłopaka szkoda ;)

wracałam do miasta, w którym studiuję i mój absztyfikant zaproponował, że mnie odbierze z dworca. Zgodziłam się. Wysiadłam z autobusu, odebrałam walizkę, chłopak od razu dziarsko ją chwycił i mówi, że samochód zaparkował za rogiem. Na co ja: "Chyba oszalałeś, nie wsiadam do samochodów nieznajomych". I tak pomykał sobie w środku nocy z moją walizką przez jakiś 1 km. Oczywiście musiał po samochód wrócić ;) Do dalszych spotkań go to nie zniechęciło, ale minę miał nietęgą, zwłaszcza, że moja walizka do najlżejszych nie należała ;)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.