- Dołączył: 2012-02-20
- Miasto: Sosnowiec
- Liczba postów: 2282
13 listopada 2013, 21:44
Czy pary, w których występuje duża różnica w wykształceniu mają rację bytu? Mają szansę przetrwać lata i tworzyć udane, zgodne i szczęśliwe małżeństwo?
Wyobraźmy sobie parę: ona wykształcona, po dobrej uczelni, kierownicze stanowisko, wysokie zarobki, z kolei on - po szkole zawodowej, mechanik samochodowy pracujący "u kogoś", zarobki średnie. Ona - lubiąca operę, drogie torebki i sushi. On - lubiący wypić piwo z kolegami podczas oglądania meczu, ostatnia książka jaką przeczytał to "Nasza szkapa". Czy tacy ludzie mogą się w sobie zakochać? Znacie takie pary?
Oczywiście opisany przeze mnie przykład jest totalnie przejaskrawiony. A przedstawione osoby są fikcyjne. Jak to jest u was? Pewnie większość z Was jest w trakcie studiów lub po. A Wasi mężczyźni? Czy w ogóle wykształcenie ma znaczenie w momencie szukania drugiej połówki? Czy jeśli facet dobrze zarabia, to to rekompensuje ewentualny brak wykształcenia? Wolałybyście biednego wrażliwego doktoranta socjologii, który cytowałby Wam Szekspira w oryginalne czy może twardego, nieokrzesanego robotnika budowlanego z niezłymi zarobkami?
Czy nawet jeśli różnice w wykształceniu są rekompensowane przez różne inne czynniki np. wspólne zainteresowania lub namiętność to czy to i tak kiedyś nie wypłynie w przyszłości?
13 listopada 2013, 21:48
znam parę ona pani doktor on po zawodówce - zyja , mieszkaja i sie miewaja
"Wolałybyście biednego wrażliwego doktoranta socjologii, który cytowałby
Wam Szekspira w oryginalne czy może twardego, nieokrzesanego robotnika
budowlanego z niezłymi zarobkami? " - kogos przy kim czułabym sie szczesliwa ,
- Dołączył: 2013-02-13
- Miasto: Raj
- Liczba postów: 10655
13 listopada 2013, 21:50
Nie okreslam drugiega czlowieka przez pryzmat wyksztalcenia. Z wielu przyczyn ;) Znalam w zyciu wyksztalconych debili z rozdetym ego z pustka w glowie, ze wiaterek wydmuchiwalo z uszka. Znam rowniez ludzi z zawodowym wyksztalceniem, elokwentnych, oczytanych itp, itd. Teraz kazdy praktycznie moze studiowac i co z tego jak poza studiami zyciowa dupa ;)
Predzej wziela bym robola niz goscia cytujacego Szekspira.
p.s co ja godom toc z wyksztaciuchem jestem ;) glupio jo ;)
Edytowany przez Marta11148 13 listopada 2013, 21:57
- Dołączył: 2011-12-19
- Miasto: Lublin
- Liczba postów: 5949
13 listopada 2013, 21:52
Przypomniał mi się mój znajomy, dla którego wykształcenie było ważne i to bardzo. Po jakimś czasie urwał się nam kontakt, a kiedy rozmawiał z moją koleżanką to powiedział, że ma dziewczynę, która studiuje medycynę. DO dzisiaj nie wiemy jak ma na imię ani gdzie się poznali, ale wiemy, że studiowała medycynę.
13 listopada 2013, 22:02
ja studiuje będę miala licencjat maż zawodowe ... jeśli ludzie się kochają to takie sprawy jak wykształcenie drugiej osoby nie ma znaczenia
13 listopada 2013, 22:04
Ja jestem studentką, moj narzeczony robotnikiem budowlanym. Nie przeszkadza mi to. Nie znaczy to ze jest idiotą. Tak sie w życiu ułożyło , pozniej chciał skończyć szkole ale to były inne czasy u za wieczorowke trzeba było płacić.
13 listopada 2013, 22:09
Byłam w takim związku i wiem, że w pewnym momencie może okazać się, że zupełnie czego innego oczekujecie od życia, a więc związek nie ma sensu...
Fakt, że w każdym związku, nawet ludzi o tym samym poziomie wykształcenia jest to również możliwe, ale ryzyko jest dużo mniejsze jednak - takie mam zdanie na ten temat.
- Dołączył: 2009-05-18
- Miasto: Rajskie Wyspy
- Liczba postów: 88230
13 listopada 2013, 22:11
Czy ja wiem, czy przejaskrawiony.
Ja kończę architekturę na bardzo dobrej uczelni w Niemczech, a mój facet pracuje w lesie jako drwal :P
Ja mówię płynnie w kilku językach, on zna tylko polski i troszkę niemiecki.
Jesteśmy razem od 6 lat. Jeszcze ja jestem z miasta, on z małej wsi, i tak dalej i tak dalej. Nie zamieniłabym go na nikogo innego. Byłam z chłopcami o większych ambicjach, teraz jak się z nimi spotykam to wiem, że bym z takimi nie wytrzymała ;-) Poza tym mój facet miał bardzo ciężkie życie. Nie jest głupi, wręcz przeciwnie, to ja się wiecznie czegoś od neigo uczę. Po prostu takie życie dostał od losu.
I uważam, że jest dużo bardziej wartościowym człowiekiem od dużej części moich "bogatych" znajomych z tytułami magistra inżyniera...
Choć nie ukrywam, że jakbym teraz miała wybierać, to bym się za kogoś z jego "półki" nie brała, nawet nie miałabym jak przecież, nie mam kontaktu z takimi ludźmi nawet. I myślę, że bym twierdziła, że wykształcenie to sens życia. Ale zaczęliśmy być razem w liceum (którego on nawet nie skończył), a życie potoczyło się, jak się potoczyło.
Edytowany przez cancri 13 listopada 2013, 22:12
- Dołączył: 2010-11-17
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 16219
13 listopada 2013, 22:18
zakochać się mogą, ale moim zdaniem związek, gdzie partnerzy są aż tak różni nie przetrwa. i nie chodzi tu o wykształcenie, bo ono akurat nie jest wyznacznikiem niczego.
- Dołączył: 2010-07-21
- Miasto: Konin
- Liczba postów: 6794
13 listopada 2013, 22:32
Mozna byc elokwentnym , dobrym i madrym czlowiekiem bez studiow. Ale z jakims pustym bucem lub prymitywem nikt nie wyrobi dlugo