9 września 2013, 18:04
Hej. Tak ostatnio gadałam z koleżanką i jestem ciekawa poglądów na ten temat większej ilości osób.
Koleżanka powiedziala, że dla niej ktoś kto nie studiuje, nie zamierza tego robić jest raczej z góry skreślony. Ja chyba nigdy nie zwracałam uwagi. Sama studiuję, ale uważam, że wartościowanie ludzi wyksztalceniem jest, no, dziiwne. Przecież to nie czyni kogoś lepszym/gorszym.
Moja mama np. uważa, że to może być problem - jeżeli chodzi o jakieś horyzonty i sposób myślenia, spędzania czasu (? nie wiem o co tutaj za bardzo jej chodzi).
Czy Wy zwracacie na to bardzo uwagę? Czy np. nie ma znaczenia czy ktoś jest po zawce/gim, jeżeli jest ogarnięty życiowo - w sensie w sposób, który spełnia Wasze oczekiwania i tak dalej.
Jestem ciekawa opinii
9 września 2013, 19:00
faceci po zawodówkach z własną firmą to 5% reszta to typowi robotnicy, więc nie mylmy "ogarnięcia" z firmą i zyskami - bo widać te które tak mówią nie patrza na wykształcenie ale na...portwel (?). niestety miałam okazję spotykać się i z kimś po zawodówce i z kimś lepiej wykształconym. różnica polega na tym, że ten wykształcony ma wybór czy chce robić przy łopacie czy chce robić coś innego - ci po zawodówkach (poza nielicznymi wyjątkami) takiego wyboru nie mają. tekst "w dzisiejszych czasach wykształcenie nie ma znaczenia" zależy od grupy wiekowej wypowiadającej się osoby - im młodsza tym jest to bardziej uzasadnione, ale umówmy się - szukamy mężczyzny a nie chłopca ;) ktoś po zawodówce może "poszefować" tylko u siebie, a specjalista i u siebie i u innych...
- Dołączył: 2009-06-07
- Miasto: Koszalin
- Liczba postów: 6718
9 września 2013, 19:02
hania2007 napisał(a):
faceci po zawodówkach z własną firmą to 5% reszta to typowi robotnicy, więc nie mylmy "ogarnięcia" z firmą i zyskami - bo widać te które tak mówią nie patrza na wykształcenie ale na...portwel (?). niestety miałam okazję spotykać się i z kimś po zawodówce i z kimś lepiej wykształconym. różnica polega na tym, że ten wykształcony ma wybór czy chce robić przy łopacie czy chce robić coś innego - ci po zawodówkach (poza nielicznymi wyjątkami) takiego wyboru nie mają. tekst "w dzisiejszych czasach wykształcenie nie ma znaczenia" zależy od grupy wiekowej wypowiadającej się osoby - im młodsza tym jest to bardziej uzasadnione, ale umówmy się - szukamy mężczyzny a nie chłopca ;) ktoś po zawodówce może "poszefować" tylko u siebie, a specjalista i u siebie i u innych...
no dokladnie liczy sie tylko kasa, a nie chrzanienie o wykształceniu
odcinam się od takich przedstawicielek mojej płci
- Dołączył: 2006-11-14
- Miasto: Katowice
- Liczba postów: 3979
9 września 2013, 19:14
Dla mnie istotne jest, aby człowiek z którym się wiążę na stałe był inteligentny, umiał wyrażać emocje i rozumiał świat, albo choćby starał się go zrozumieć. Ponad to nie mogłabym być z facetem który nie ma pasji, ciekawych zainteresowań, nie potrafi używać poprawnej polszczyzny, robi błędy ortograficzne kiedy do mnie pisze, ma wąski zasób słów czy odzywa się wulgarnie. Nie toleruję też picia piwa co wieczór, chodzenia z kumplami po knajpach.
Niestety tak się składa, że większość tych negatywnych cech prezentują osoby z niższym wykształceniem szczególnie zawodowym. Aczkolwiek nie jest to reguła i oczywiście nie wrzucam wszytkich do jednego worka, bo miałam przyjemność spotkać w swoim życiu bardzo fajnych ludzi z otwartymi umysłami, a bez wykształcenia.
- Dołączył: 2011-07-19
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 4389
9 września 2013, 19:21
Mimelka napisał(a):
hania2007 napisał(a):
faceci po zawodówkach z własną firmą to 5% reszta to typowi robotnicy, więc nie mylmy "ogarnięcia" z firmą i zyskami - bo widać te które tak mówią nie patrzą na wykształcenie ale na...portwel (?). niestety miałam okazję spotykać się i z kimś po zawodówce i z kimś lepiej wykształconym. różnica polega na tym, że ten wykształcony ma wybór czy chce robić przy łopacie czy chce robić coś innego - ci po zawodówkach (poza nielicznymi wyjątkami) takiego wyboru nie mają. tekst "w dzisiejszych czasach wykształcenie nie ma znaczenia" zależy od grupy wiekowej wypowiadającej się osoby - im młodsza tym jest to bardziej uzasadnione, ale umówmy się - szukamy mężczyzny a nie chłopca ;) ktoś po zawodówce może "poszefować" tylko u siebie, a specjalista i u siebie i u innych...
no dokladnie liczy się tylko kasa, a nie chrzanienie o wykształceniu odcinam się od takich przedstawicielek mojej płci
WYCIĄGAM POPCORN, jest ciekawie
hania2007 - zgadzam się z Tobą.
9 września 2013, 20:00
lenislawa napisał(a):
Hej. Tak ostatnio gadałam z koleżanką i jestem ciekawa poglądów na ten temat większej ilości osób. Koleżanka powiedziala, że dla niej ktoś kto nie studiuje, nie zamierza tego robić jest raczej z góry skreślony. Ja chyba nigdy nie zwracałam uwagi. Sama studiuję, ale uważam, że wartościowanie ludzi wyksztalceniem jest, no, dziiwne. Przecież to nie czyni kogoś lepszym/gorszym. Moja mama np. uważa, że to może być problem - jeżeli chodzi o jakieś horyzonty i sposób myślenia, spędzania czasu (? nie wiem o co tutaj za bardzo jej chodzi). Czy Wy zwracacie na to bardzo uwagę? Czy np. nie ma znaczenia czy ktoś jest po zawce/gim, jeżeli jest ogarnięty życiowo - w sensie w sposób, który spełnia Wasze oczekiwania i tak dalej. Jestem ciekawa opinii
W liceum spotykałam się z chłopakiem z zawodówki. Było nam dobrze, ale w pewnym momencie wyszły różnice w postrzeganiu życia, przyszłości itd.
Nie jestem przeciwna takim związkom, aczkolwiek rzadko się udają. Ludzie nie mogą być identyczni, bo nie byli by siebie ciekawi, ale jednak dużo powinno ich łączyć. Ludzi o takiej różnicy w wykształceniu może łączyć bardzo mało - ot problem.
I nie wartościuje ludzi - nie mówię, że ktoś jest gorszy czy lepszy.
Jeżeli chodzi o studia lub ich brak. Tutaj już nie widzę aż takiej przepaści.
Sama jednak - gdybym miała wybierać w ciemno przy pozostałych cechach takich samych wolałabym faceta po studiach. Miałby te same doświadczenia, co ja. Raczej podobne plany na życie i ambicje.
9 września 2013, 20:04
paty223 napisał(a):
lenislawa napisał(a):
:D Heh, czyli większość osób myśli jednak tak jak myślałam - no i jak sama myślę - ze to bez znaczenia, . Co do bardzo krytycznego podejscia niektórych z Was do osób, które jednak uważają to za istotną sprawę ;p - w sumie każdy ma prawo mieć swoje priorytety.
co za bzdura!o tak, już widzę jak zgrabna trzydziestka z korporacji umawia się na randkę z gościem po zawodówce. Juuuż to widzę!
Wiem, że to trochę co innego, ale kiedy spotykałam się z chłopakiem chodzącym do zawodówki byłam stypendystką ministra edukacji narodowej ;)
9 września 2013, 20:07
Rozwalił mnie ten komentarz :D
Nie ma nic złego w byciu ą ę :)
Edytowany przez Salemka 9 września 2013, 20:09
9 września 2013, 20:46
domingo19 napisał(a):
dla mnie ktos kto tak uwaza jest totalnym zerem i maksymalnym snobem! i tak sadzacy czlowiek jest dla mnie skreslony!! moze kiedys wyksztalcenie bylo czyms, teraz jest niczym! na studia dostaje sie kazdy, kazdy doslownie. kazdy moze miec magistra. isc na studia dla samego studiowania to totalna glupota i taka osoba jest dla mnie palantem i snobem na garnuszku rodzicow, wole zeby facet mial prace i byl zaradnym zyciowo po zawodowce albo technikum a nie studencikiem zdajacym z sesji na sesje. totalnie sie dla mnie nie liczy wyksztalcenie, bo debilem z ktorym nie ma o czym pogadac mozna byc tez po studiach. liczy sie charakter i to, co czlowiek soba reprezentuje. dziekuje.
zgadzam się, dlatego ja mam wybrane kierunki, które facet powinien skończyć. Po byle jakich studiach to też nie ma u mnie szans.
aaa i na moje studia nie dostawał się każdy, a tytuł magistra uzyskała niecała połowa :)
Edytowany przez KtoPytaNieBladzi 9 września 2013, 20:47
- Dołączył: 2010-07-16
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 2624
9 września 2013, 20:49
Czyli wychodzi, że po studiach to same lebiegi nieporadne, a po zawodówkach sami szefowie własnych firm. Ogarnijta się...
Przytoczane najczęściej przykłady to krańcowe spektra, a na podstawie tychże nie powinno się wyciągać wniosków (ą i ę i dź cholera). Humanistycznie i górnolotnie chcemy założyć, że nie powinno się człowieka oceniać po wykształceniu i piękna to idea, ale idea ideą, a życie życiem. I wcale o kasę nie chodzi, tylko o dopasowanie.
Ja mam parę magistrów, doktorat, dobrą pracę, a mój Miś pracuje w sklepie. I zdarza się, że mam wrażenie, że rozmawiam z człowiekiem nie z tej planety i nie ukrywam, że to wysoce irytujące, ale jesteśmy umiarkowanie szczęśliwi. Jest ok (i nie chrzanic mi tu o wielkich mylościach lwowskich, big loffach, bo po 5 latach to sobie to można wsadzić z mikrofale i z kakaem podgrzać). Wiem, że z kimś podobnym do mnie zapewne nie wytrzymałabym minuty i łby byśmy sobie pourywali.
Życie- sztuka kompromisu.