- Dołączył: 2009-11-03
- Miasto: Rzeszów
- Liczba postów: 2954
14 października 2010, 13:46
Dziewczyny!
Proszę podzielcie się swoimi odczuciami, wrażeniami, doświadczeniem na temat związków z obcokrajowcami. Szczególnie mam na myśli te związki w których partner pochodzi z całkiem odmiennej kultury, wyznaje inna religię (islam), jest np z Egiptu.
Jaka jest przyszłość takiego związku? Czy to w ogóle ma sens?
- Dołączył: 2009-05-17
- Miasto: Londyn
- Liczba postów: 2469
14 października 2010, 19:15
NIECH SE DZIEWUCHY ROBIA CO CHCĄ TYLKO NIECH PÓZNIEJ NIE POKAZUJA SIE W TELEWIZJI JAKO BIEDNE I SKRZYWDZONE PRZEZ LOS BO MĄŻ (Z INNEJ)KULTURY ZABRAŁ DZIECKO I ZWIAŁ NP.DO PAKISTANU ALBO ŻE KAŻE CHODZIC Z ZAKRYTĄ TWARZĄ I LEJE JAK POPADNIE JA WIEM ZE NIE WSZYSCY TACY SA ALE JA OSOBISCIE BYM SIE NIE ZDECYDOWAŁA NA TAKI ZWIAZEK!!!!!!!!!!!!!
14 października 2010, 19:50
Mam męża Katalończyka (sa baaardzo przewrażliwieni na punkcie swojej narodowości:-))))). 15 lat jesteśmy razem, 13 po ślubie. Jest bardzo ok. Na zwiazek z Arabem pewnie nie zdecydowałabym się. Nie jestem uprzedzona. Po prostu po poznaniu kilku stwierdziłam, że nie moje klimaty. Nie jestem "żona uległa":-))) Jeden znajomy Marokańczyk jest super - maż naszej koleżanki, ale On jest totalnym ateista:-)
- Dołączył: 2008-03-27
- Miasto: Sweetfarm
- Liczba postów: 1754
14 października 2010, 20:28
zalozylam podobny watek.spotykam sie z irlandczykiem i naprawde czasami szczena opada na jego zachowanie.tez mialam watpliwosci ale dalam troche luzu i jest oki ;-) mam nadzieje ze jest oki heh ;-) takze ja wychodze juz z zalozenia ze lepiej sprobowac niz zalowac ze sie nie sprobowalo ;-)
A!!! kiedys kilka razy spotkalam sie z turkiem i...byl taki nachalny i zaborczy!!!masakra....
- Dołączył: 2009-11-03
- Miasto: Rzeszów
- Liczba postów: 2954
14 października 2010, 20:36
Dziewczyny dzięki za taki odzew
Już spieszę z wyjaśnieniem o co mi dokładnie chodziło.
lotopauanka masz racje byłam w Egipcie i tam poznałam tego pana Ale chciałabym zaznaczyć na samym początku że mi nie odbiło, w tym sensie, że nie mogę spać po nocach bo ciągle o nim myślę, albo że pakuje walizkę i wracam do niego.
Jestem odporna na "takie" zaloty. Po prostu rozważam pewne rzeczy, planuje w tym swój interes poniekąd, ale nie matrymonialny bynajmniej
Również niczego nie wykluczam. Życie pokaże tak w ogóle.
- Dołączył: 2006-11-13
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 100
14 października 2010, 20:41
Controlfreak, nie zacytowałaś akurat tego fragmentu mojego wpisu, który był kluczem - nie twierdzę, że związki z obcokrajowcami są z góry skazane na niepowodzenie.
Mówię tylko, żeby bardzo ostrożnie podchodzić do osób mających konserwatywne/ortodoksyjne/neofickie nastawienie do własnej kultury i/lub religii. Moje doświadczenia pokazują, że gdy dwoje ludzi chce się dogadać, być ze sobą i się kochać, bariera kulturowa nie ma znaczenia, bo oboje są w stanie pójść na zdrowy kompromis, mając na uwadze wspólną przyszłość.
Gdy jednak do kompromisu lub radykalnych zmian nakłania bądź przymusza się partnera, żeby wpasował się w ramki, jest ryzyko, że obudzi się w poślubnej rzeczywistości zupełnie różnej od deklarowanej. Brak świadomości zagrożeń lub tylko powierzchowna znajomość partnera (co się, niestety, często zdarza), grozi niepowodzeniem związku i zmarnowanym życiem. Nie każdy ma siłę, warunki i pomocną dłoń na podorędziu, żeby wyrwać się z takiej relacji, szczególnie wtedy, gdy pojawią się dzieci. Dlatego MYŚLCIE, DZIEWCZYNY! A potem działajcie. Wszystko jest dla ludzi, tylko trzeba mądrze do tego podejść. Do drugiego człowieka też - niezależnie, czy "tutejszy" czy nie.
- Dołączył: 2009-11-03
- Miasto: Rzeszów
- Liczba postów: 2954
14 października 2010, 20:43
On mieszka w Egipcie i tam pracuje. Jesteśmy w kontakcie (internet, smsy). Jest fajnie i tyle. Jeszcze raz powtarzam, że "nie wpadłam jak śliwka w kompot", rzucam wszystko i wracam do Egiptu być posłuszną kobietą. Jestem raczej silną osobowością i łatwo nie dam się zbajerować. Po prostu byłam ciekawa Waszych opinii i tyle. Mam nadzieję, że dyskusja się jeszcze rozwinie
- Dołączył: 2009-11-03
- Miasto: Rzeszów
- Liczba postów: 2954
14 października 2010, 20:47
AnnaLidia zgadzam się z Tobą w 100%.
W moim przypadku, jak na razie była fajna wakacyjna przygoda, a czy będzie ciąg dalszy?...nie wiem.
- Dołączył: 2010-03-30
- Miasto: Hondarribia
- Liczba postów: 691
14 października 2010, 20:47
> Mam męża Katalończyka (sa baaardzo przewrażliwieni
> na punkcie swojej narodowości:-))))).
Nie dziwie sie, my Baskowie tez ;))
Moja mama jest Polka, a tata Baskiem. Od samego poczatku sie w sobie zauroczyli, jezyk nie byl problemem bo obydwoje znali angielski, a z czasem mama nauczyla sie i baskijskiego, taty polski do tej pory jest nieciekawy ale z dzidkami sie dogaduje :))
Dziadkowie od taty nie byli zadowoleni bo zlamal reguly "kodu rycerskiego Krolestwa Nawarry" gdzie Baskowie nie mogli sie nigdy laczyc z innymi rasami, ale z czasem juz mowili, ze lepiej polka niz forastera hiszpanka. Teraz po 30 latach razem ama mowi, ze bylo bardzo trudno, przede wszystkim ze zlym zrozumieniem znaczenia slow, z jedzeniem, przygotowywaniem potraw :)), nie rozumieniem zartow, poczucia humoru, formy wymowy etc. oraz ze najwazniejszy jest szacunek do partnera, nie przekraczanie granic i szybkie dorosniecie zeby zwiazek przetrwal. Jak widac udalo sie, dla mnie sa idealem dobrego zwiazku.
- Dołączył: 2009-11-03
- Miasto: Rzeszów
- Liczba postów: 2954
14 października 2010, 20:52
Aintza masz rację. Szacunek, pójście na kompromis, miłość - to wszystko jest podstawa każdego związku. Na nic nie ma reguły...
- Dołączył: 2010-03-30
- Miasto: Hondarribia
- Liczba postów: 691
14 października 2010, 20:54
A co do Marokanczykow, Algerczykow (bo tylko z nimi mialam kontakt) sa okej, bardzo uprzejmi, mili, zawsze zagadaja- to jest na zewnatrz, a w domu: darcie sie na zone, nie robienie kompletnie niczego nawet z dziecmi, przemoc psychiczna i fizyczna i oczywiscie morderstwa na zonach, siostrach etc. Nie wiem czasami sie zastanawiam czy na polwysep iberyjski nie przychodza sami najgorsi ludzie z tamtad, bo przyjaciel z dziewczyna co wakacje jezdza do Maroka i mowia, ze ludzie sa calkowicie inni i uwielbiaja spedzac tam wolny czas.. Kuzynka miala partnera Turka i nawet jak jeszcze nie byli razem to jej zabranial pic wino, wychodzic z znajomymi, ale przyznala, ze byl zabojczo przystojny :)