- Dołączył: 2010-12-05
- Miasto: Leszno
- Liczba postów: 40
11 czerwca 2013, 17:24
Może przedstawię mój problem w wypunktowanej liście pytań, tak mi będzie prościej:
1. Czy to normalne, że w wieku 21 lat NIE mam i nigdy wcześniej nikogo nie miałam? Żadnego związku? Randek właściwie też nie?
2. Przeszłam na dietę i zgubiłam sporo kilogramów też w nadziei, że spojrzę na siebie inaczej i inni się będą mną interesować. Efekt? Dalej to samo.
3. Jestem nieśmiałą osobą, mam swoje kompleksy, ale jak już ktoś mi się spodoba to staram się, choć delikatnie uczynić jakiś krok, ale jednocześnie nie chcę się narzucać... Tylko przeważnie kończy się to tak, że TA osoba nie jest mną zainteresowana. Traktuje mnie co najwyżej jako koleżankę, czasem nawet pyta MNIE o SWOJE problemy miłosne.. ;/ Co ze mną nie tak?
4. Chciałabym się zakochać, ale nie na siłę. Nie chcę mieć kogoś tylko po to, żeby mieć. Brakuje mi faceta. Kogoś kto by był. Pytał o mnie, interesował się mną, motylki i te sprawy. Ile można czekać? A jeśli nie spotkam nigdy miłości i nie doznam uczucia, które większość NASTOLATEK ma już za sobą?
Nie chcę histeryzować. Ani się dołować. Ale czasami mnie taki dół łapie... Wiem, wiem - jestem młoda, mam całe życie przed sobą. Ale póki co wciąż porażki. Pomóżcie.
- Dołączył: 2011-04-29
- Miasto: Nibylandia
- Liczba postów: 166
11 czerwca 2013, 21:53
Ja tak samo jak Ty sobie mówię, że nie nadszedł na mnie czas widocznie i że będzie warto czekać! Ale z drugiej strony ileż można! :D No ale każdy człowiek jest inny i jeżeli nie idziemy razem ze średnią krajową, to nie znaczy że czegoś musi nam brakować, nie? Ja ostatnio schudłam i muszę się tym teraz nacieszyć!
W sumie ciężko nam sobie wzajemnie inaczej pomóc niż tylko pocieszać, bo facetów sobie nie podrzucimy wzajemnie jak same nie mamy skąd :D
- Dołączył: 2013-04-03
- Miasto: Kraków
- Liczba postów: 572
12 czerwca 2013, 11:33
wierzezebedzielepiej napisał(a):
Wow, nie myślałam, że aż tyle nas... Dziewczyny, nawet nie wiecie jak Was rozumiem... Kurczę, takie fajne babki, czemu jesteśmy same? Tak jak piszecie - nie siedzimy w domu, umiemy znaleźć czas na naukę i na zabawę, a ciągle same. Nic na siłę... Widocznie nie nadszedł jeszcze na Nas czas? Bynajmniej ja to tak staram sobie tłumaczyć. Heh, ja tu z listem wystąpiłam o pomoc, a wychodzi na to, że sama staram się teraz pocieszać :D Gdzieś tam na pewno ktoś jest... Tylko niech już się lepiej ujawni ten nasz Książę !
Przepraszam, ale muszę - bynajmniej to nie przynajmniej!
Po sobie zauważyłam, że to przychodzi nagle i mocno kopie w tyłek - zakochanie. Mnie trzepnęło w momencie, kiedy stwierdziłam, że miłość nie jest teraz dla mnie. Spokojnie w każdym razie, w końcu się jakiś napatoczy. I to dobrze, że nie bierzesz pierwszego lepszego, czasem warto poczekać. :)
- Dołączył: 2010-12-05
- Miasto: Leszno
- Liczba postów: 40
12 czerwca 2013, 12:52
A jaka jest różnica między "bynajmniej" a "przynajmniej" w tym kontekście?
Może faktycznie za dużo o tym rozmyślam, za bardzo bym chciała? A mówią, że chcieć to móc.
Może lepiej zająć się czymś, co pochłonie myśli tak, że nie będzie czasu na rozmyślanie, dlaczego jestem sama?
Może, może, Może...
- Dołączył: 2013-04-03
- Miasto: Kraków
- Liczba postów: 572
12 czerwca 2013, 13:04
Słowo "bynajmniej" wzmacnia zaprzeczenie, oznacza to samo co "wcale, w ogóle, w żadnym razie" , także w kontekście "bynajmniej ja to staram sobie tak tłumaczyć" ten wyraz nie ma żadnego znaczenia. "Przynajmniej ja to staram sobie tak tłumaczyć" jest formą poprawną.
Póki co skup się na sobie, na swoich pasjach, poznawaniu nowych ludzi i nic na siłę. :)
Edytowany przez Mrs.Torture 12 czerwca 2013, 13:05
- Dołączył: 2010-12-05
- Miasto: Leszno
- Liczba postów: 40
12 czerwca 2013, 15:51
O, nie zastanawiałam się nigdy nad tym, ale w takim razie dziękuję za uświadomienie błędu :)
No tak, rozmyślanie i ubolewanie nic nie pomoże, raczej spotęguje tylko efekt braku i pustki.
Nic na siłę. Co ma być to na pewno będzie ; ]
- Dołączył: 2012-09-05
- Miasto: Male
- Liczba postów: 71
12 czerwca 2013, 20:44
Jestem w tym samym wieku i mam podobnie. Kiedy byłam młodsza niejeden facet się mną interesował, a ja co? Odrzuciłam dwóch poważnych "kandydatów"... No to teraz mam za swoje i nie mam nawet żadnego potencjalnego kandydata... Wszystko utknęło w miejscu. Teraz sobie wyrzucam to, że byłam głupia. Mam wrażenie, że jestem w wieku 21 lat tak zacofana w tych sprawach, że bałabym się mieć teraz jakiegokolwiek faceta... Bo nie umiem być w związku. Czasem mi się wydaje, że już się pogodziłam z tą swoją samotnością i przyszłość wiąże także z życiem w pojedynkę... Wszyscy wokół ciągle wypytują, ciągną za język, mam wrażenie, że traktują mnie jak dziwaka... Sama się tak czuję.
- Dołączył: 2010-12-05
- Miasto: Leszno
- Liczba postów: 40
12 czerwca 2013, 21:25
W takim razie witaj w naszym świecie - dwie dziwaczki się spotkały ;) Taaa... Też się boje bliskości, teraz nawet bardziej, bo jak to tak bez żadnego doświadczenia w tym wieku? Czasami wydaje mi się, że wszystko poszło na przód, tylko moje życie się zatrzymało.
- Dołączył: 2013-06-11
- Miasto: warszawa
- Liczba postów: 77
12 czerwca 2013, 22:27
Mam dokładnie to samo... Wstyd mi z tego powodu. Koleżanki wszystkie w związkach i też mnie wypytują co ze mną.
Ale dzięki Wam zauważyłam, że nie jestem sama ;)
Ogólnie to ze 2 chłopaków się może mną interesowało, ale mi się nie podobali. Często czytam na forach czy słyszę od koleżanek, że "na początku on mi się w ogóle nie podobał, a teraz jest cudownie" ale czy to znaczy, że mam się kimś zainteresować na siłę? Chyba tak się nie da... Moja koleżanka podkochiwała się w swoim obecnym chłopaku wcześniej potem okazało się że ona mu też się podoba i są teraz już 3 rok ze sobą i właśnie coś takiego bym chciała... Czy ja naczytałam się za dużo romansideł? :P Powinnam zacząć najpierw od znajomości?
- Dołączył: 2012-09-05
- Miasto: Male
- Liczba postów: 71
12 czerwca 2013, 23:06
wierzezebedzielepiej, dokładnie mam tak samo. Przed tym potencjalnym przyszłym facetem to się chyba ze wstydu spalę :)
sunday_morning, hmmm z jednej strony masz rację, że skoro Ci się nie podobali to nie ma co na siłę brać "pierwszego lepszego", też tak myślałam, a teraz trochę jednak żałuję. Bo z drugiej strony jak tak dalej pójdzie to zostaniemy same jak palce :D Ja nie mam śmiałości nawet spojrzeć w oczy przechodzącego chłopaka, a co dopiero poznać jakiegoś nowego. Zresztą z góry zakładam, że to niemożliwe, żebym mu się spodobała. Mimo, że nie uważam się za jakąś brzydulę :)
- Dołączył: 2011-04-29
- Miasto: Nibylandia
- Liczba postów: 166
12 czerwca 2013, 23:47
Jakie to dziwne, czytam i jakbym słuchała samej siebie, dziewczyny!
Mi też teraz mówią, że jestem zbyt "wybredna". Ale czy to jest wybredność, czy zdrowy rozsądek? Z jednej strony wydaje mi się, że wewnętrznie znamy swoją wartość i dlatego nie idziemy za "byle kim", ale potem znów sobie myślę czy też nie naczytałam się za dużo książek (to, że "Duma i Uprzedzenie" i "Pokuta" to moje ulubione filmy obejrzane co najmniej 15 razy nie pomaga!).
Rzeczywiście ja też się boję tej bliskości, jak już mi się ktoś teraz podoba to zaczynam to odpychać i myśleć obsesyjnie co by było, gdyby to poszło dalej. Boję się wyśmiania, albo może raczej, że ktoś źle by to przyjął. A akurat faceci, których często poznaję są raczej z tych doświadczonych i chyba umarłabym ze wstydu zanim miałabym mu zakomunikować, że z nikim nie byłam wcześniej! Też tak macie? Może właśnie muszę poczekać na tego właściwego, przed którym nie będę miała obaw? Ale jak to zrobić jeżeli podświadomie nie dajemy nikomu się do nas zbliżyć?