Temat: miłość

czy Waszym zdaniem miłość umiera, czy coś nawet po rozstaniu zostaje w ludziach? jakieś uczucie?

patrysia696 napisał(a):

Milosc umiera, to co zostaje to tylko sentyment

zgadzam się.

Chociaż wierzę, że moja obecna miłość nigdy nie umrze:)
Pasek wagi

BedeMama92 napisał(a):

Emily.poznan napisał(a):

BedeMama92 napisał(a):

Emily.poznan napisał(a):

BedeMama92 napisał(a):

Ja myślę, że miłość nigdy nie umiera - gdyby Wasze (pytam mamy) dziecko umarło, to byście przestały je kochać?Jeżeli miłość umiera, to to byle co jest, a nie miłość.
Miłość rodzicielska to inna miłość przecież niż do faceta/kobiety.... Kobiety mają tendencję do idealizowania miłości i wynoszenia tego uczucia na piedestały...A prawda jest taka, że w ciągu całego życia można kochać nie tylko jedną osobę... życie to nie bajka...
Dlaczego niby nie? Moim zdaniem miłość to miłość. Nie ważne, czy chodzi o dziecko, rodzica, czy małżonka. A że mało kto jest w stanie pokochać swojego małżonka jak swoje dziecko, to już inna sprawa. Dziecka też nie trzeba kochać tylko jednego, można kochać i dziesięcioro. A jeśli po śmierci małżonka się bierze kolejnego, to przecież się kochać pierwszego nie przestaje. A raczej - nie powinno przestawać. Jeżeli ktoś rozstaje się z facetem ze względu na to, że się "uczucie wypaliło" albo są problemy finansowe, to tej prawdziwej miłości nie było nigdy. Bo miłość nie powinna mieć nic wspólnego z seksem albo szczęściem.Myślę, że mało kto tak naprawdę kocha swoją drugą połowę. I zazdroszczę tym, którym się udało.
Dziecku wszystko wybaczysz, oddasz się cała, wszystko zniesiesz..Zawsze pomimo wszystko będzie to Twoje ukochane dziecko.Z miłością bywa rożnie :) Jesteś jeszcze bardzo młodziutka więc kiedyś pewnie dojdziesz do podobnych wniosków :) 
Myślę, ze miłości też trzeba wybaczyć wszystko, oddać się cała i znieść wszystko. Bo miłość nie ma warunków. Drugiego człowieka powinno się brać z myślą "nawet gdyby urwało mu wszystkie kończyny i musiałabym się nim do końca życia opiekować, zrobię to".I może i jestem młoda ale mam szczerą nadzieję, że nigdy nie zmienię tego poglądu na "będę cię kochać, póki przynosisz wypłatę".

Jestem dwa razy od ciebie starsza, więc myślę, że jednak możesz zmienić poglądy ;) Ludzie się zmieniają, dorastają i po latach może się okazać, że ty sama jesteś kimś innym i nie możecie się już porozumieć. Albo ten ktoś się zmienił. 
Poza tym, miłość dwojga dorosłych, która nie stawia warunków jest po prostu toksyczna. Tak kochać można tylko dziecko.

BedeMama92 napisał(a):

Emily.poznan napisał(a):

BedeMama92 napisał(a):

Emily.poznan napisał(a):

BedeMama92 napisał(a):

Ja myślę, że miłość nigdy nie umiera - gdyby Wasze (pytam mamy) dziecko umarło, to byście przestały je kochać?Jeżeli miłość umiera, to to byle co jest, a nie miłość.
Miłość rodzicielska to inna miłość przecież niż do faceta/kobiety.... Kobiety mają tendencję do idealizowania miłości i wynoszenia tego uczucia na piedestały...A prawda jest taka, że w ciągu całego życia można kochać nie tylko jedną osobę... życie to nie bajka...
Dlaczego niby nie? Moim zdaniem miłość to miłość. Nie ważne, czy chodzi o dziecko, rodzica, czy małżonka. A że mało kto jest w stanie pokochać swojego małżonka jak swoje dziecko, to już inna sprawa. Dziecka też nie trzeba kochać tylko jednego, można kochać i dziesięcioro. A jeśli po śmierci małżonka się bierze kolejnego, to przecież się kochać pierwszego nie przestaje. A raczej - nie powinno przestawać. Jeżeli ktoś rozstaje się z facetem ze względu na to, że się "uczucie wypaliło" albo są problemy finansowe, to tej prawdziwej miłości nie było nigdy. Bo miłość nie powinna mieć nic wspólnego z seksem albo szczęściem.Myślę, że mało kto tak naprawdę kocha swoją drugą połowę. I zazdroszczę tym, którym się udało.
Dziecku wszystko wybaczysz, oddasz się cała, wszystko zniesiesz..Zawsze pomimo wszystko będzie to Twoje ukochane dziecko.Z miłością bywa rożnie :) Jesteś jeszcze bardzo młodziutka więc kiedyś pewnie dojdziesz do podobnych wniosków :) 
Myślę, ze miłości też trzeba wybaczyć wszystko, oddać się cała i znieść wszystko. Bo miłość nie ma warunków. Drugiego człowieka powinno się brać z myślą "nawet gdyby urwało mu wszystkie kończyny i musiałabym się nim do końca życia opiekować, zrobię to".I może i jestem młoda ale mam szczerą nadzieję, że nigdy nie zmienię tego poglądu na "będę cię kochać, póki przynosisz wypłatę".

Bardzo idealistyczne podejście :) Ale rozumiem każdy ma inne zdanie. Pamiętaj tylko aby w takim ogromnym oddaniu do drugiej osoby kiedyś nie utracić siebie i swoich potrzeb...Ja nie zniosłabym wszystkiego dla miłości- upokorzenia, nałogów, wyzwisk. Nawet gdybym kochała i wiedziała, ze druga osoba też mnie kocha tylko powiedzmy ma taki wybuchowy charakter nie potrafiłabym znosić tego w imię miłości.. Miłość jest przekelamowana:) Niestety życie weryfikuje...
Pasek wagi

kawakawa napisał(a):

BedeMama92 napisał(a):

Emily.poznan napisał(a):

BedeMama92 napisał(a):

Emily.poznan napisał(a):

BedeMama92 napisał(a):

Ja myślę, że miłość nigdy nie umiera - gdyby Wasze (pytam mamy) dziecko umarło, to byście przestały je kochać?Jeżeli miłość umiera, to to byle co jest, a nie miłość.
Miłość rodzicielska to inna miłość przecież niż do faceta/kobiety.... Kobiety mają tendencję do idealizowania miłości i wynoszenia tego uczucia na piedestały...A prawda jest taka, że w ciągu całego życia można kochać nie tylko jedną osobę... życie to nie bajka...
Dlaczego niby nie? Moim zdaniem miłość to miłość. Nie ważne, czy chodzi o dziecko, rodzica, czy małżonka. A że mało kto jest w stanie pokochać swojego małżonka jak swoje dziecko, to już inna sprawa. Dziecka też nie trzeba kochać tylko jednego, można kochać i dziesięcioro. A jeśli po śmierci małżonka się bierze kolejnego, to przecież się kochać pierwszego nie przestaje. A raczej - nie powinno przestawać. Jeżeli ktoś rozstaje się z facetem ze względu na to, że się "uczucie wypaliło" albo są problemy finansowe, to tej prawdziwej miłości nie było nigdy. Bo miłość nie powinna mieć nic wspólnego z seksem albo szczęściem.Myślę, że mało kto tak naprawdę kocha swoją drugą połowę. I zazdroszczę tym, którym się udało.
Dziecku wszystko wybaczysz, oddasz się cała, wszystko zniesiesz..Zawsze pomimo wszystko będzie to Twoje ukochane dziecko.Z miłością bywa rożnie :) Jesteś jeszcze bardzo młodziutka więc kiedyś pewnie dojdziesz do podobnych wniosków :) 
Myślę, ze miłości też trzeba wybaczyć wszystko, oddać się cała i znieść wszystko. Bo miłość nie ma warunków. Drugiego człowieka powinno się brać z myślą "nawet gdyby urwało mu wszystkie kończyny i musiałabym się nim do końca życia opiekować, zrobię to".I może i jestem młoda ale mam szczerą nadzieję, że nigdy nie zmienię tego poglądu na "będę cię kochać, póki przynosisz wypłatę".
Jestem dwa razy od ciebie starsza, więc myślę, że jednak możesz zmienić poglądy ;) Ludzie się zmieniają, dorastają i po latach może się okazać, że ty sama jesteś kimś innym i nie możecie się już porozumieć. Albo ten ktoś się zmienił. Poza tym, miłość dwojga dorosłych, która nie stawia warunków jest po prostu toksyczna. Tak kochać można tylko dziecko.

Zgadzam się w 100procentach!
Pasek wagi

Emily.poznan napisał(a):

kawakawa napisał(a):

BedeMama92 napisał(a):

Emily.poznan napisał(a):

BedeMama92 napisał(a):

Emily.poznan napisał(a):

BedeMama92 napisał(a):

Ja myślę, że miłość nigdy nie umiera - gdyby Wasze (pytam mamy) dziecko umarło, to byście przestały je kochać?Jeżeli miłość umiera, to to byle co jest, a nie miłość.
Miłość rodzicielska to inna miłość przecież niż do faceta/kobiety.... Kobiety mają tendencję do idealizowania miłości i wynoszenia tego uczucia na piedestały...A prawda jest taka, że w ciągu całego życia można kochać nie tylko jedną osobę... życie to nie bajka...
Dlaczego niby nie? Moim zdaniem miłość to miłość. Nie ważne, czy chodzi o dziecko, rodzica, czy małżonka. A że mało kto jest w stanie pokochać swojego małżonka jak swoje dziecko, to już inna sprawa. Dziecka też nie trzeba kochać tylko jednego, można kochać i dziesięcioro. A jeśli po śmierci małżonka się bierze kolejnego, to przecież się kochać pierwszego nie przestaje. A raczej - nie powinno przestawać. Jeżeli ktoś rozstaje się z facetem ze względu na to, że się "uczucie wypaliło" albo są problemy finansowe, to tej prawdziwej miłości nie było nigdy. Bo miłość nie powinna mieć nic wspólnego z seksem albo szczęściem.Myślę, że mało kto tak naprawdę kocha swoją drugą połowę. I zazdroszczę tym, którym się udało.
Dziecku wszystko wybaczysz, oddasz się cała, wszystko zniesiesz..Zawsze pomimo wszystko będzie to Twoje ukochane dziecko.Z miłością bywa rożnie :) Jesteś jeszcze bardzo młodziutka więc kiedyś pewnie dojdziesz do podobnych wniosków :) 
Myślę, ze miłości też trzeba wybaczyć wszystko, oddać się cała i znieść wszystko. Bo miłość nie ma warunków. Drugiego człowieka powinno się brać z myślą "nawet gdyby urwało mu wszystkie kończyny i musiałabym się nim do końca życia opiekować, zrobię to".I może i jestem młoda ale mam szczerą nadzieję, że nigdy nie zmienię tego poglądu na "będę cię kochać, póki przynosisz wypłatę".
Jestem dwa razy od ciebie starsza, więc myślę, że jednak możesz zmienić poglądy ;) Ludzie się zmieniają, dorastają i po latach może się okazać, że ty sama jesteś kimś innym i nie możecie się już porozumieć. Albo ten ktoś się zmienił. Poza tym, miłość dwojga dorosłych, która nie stawia warunków jest po prostu toksyczna. Tak kochać można tylko dziecko.
Zgadzam się w 100procentach!


Dziecko też się zmienia. I też możemy "przestać się rozumieć", a się go wtedy nie wywala i nie robi nowego.
Myślę, że miłość do dziecka może być równie toksyczna. Człowiek to człowiek. Czy go wyciągnęłam ze swojego brzucha, czy też nie. Może tę miłość wykorzystać zarówno dziecko, jak i małżonek. A przecież "bezgranicznie kochać" to nie jest to samo co "pozwolić na wszystko". Czasami z miłości możemy się z kimś rozstać albo czegoś zabronić, bo tak jest lepiej dla niego. Z człowiekiem upokarzającym swoją rodzinę należy się rozstać, by nie stał się potworem i nie skrzywdził nas i innych przez nas kochanych. 
I myślę, że nie ma czegoś takiego jak "bardziej kocham". Równie dobrze można mówić "bardziej żyć" i "mniej żyć".

BedeMama92 napisał(a):

Emily.poznan napisał(a):

kawakawa napisał(a):

BedeMama92 napisał(a):

Emily.poznan napisał(a):

BedeMama92 napisał(a):

Emily.poznan napisał(a):

BedeMama92 napisał(a):

Ja myślę, że miłość nigdy nie umiera - gdyby Wasze (pytam mamy) dziecko umarło, to byście przestały je kochać?Jeżeli miłość umiera, to to byle co jest, a nie miłość.
Miłość rodzicielska to inna miłość przecież niż do faceta/kobiety.... Kobiety mają tendencję do idealizowania miłości i wynoszenia tego uczucia na piedestały...A prawda jest taka, że w ciągu całego życia można kochać nie tylko jedną osobę... życie to nie bajka...
Dlaczego niby nie? Moim zdaniem miłość to miłość. Nie ważne, czy chodzi o dziecko, rodzica, czy małżonka. A że mało kto jest w stanie pokochać swojego małżonka jak swoje dziecko, to już inna sprawa. Dziecka też nie trzeba kochać tylko jednego, można kochać i dziesięcioro. A jeśli po śmierci małżonka się bierze kolejnego, to przecież się kochać pierwszego nie przestaje. A raczej - nie powinno przestawać. Jeżeli ktoś rozstaje się z facetem ze względu na to, że się "uczucie wypaliło" albo są problemy finansowe, to tej prawdziwej miłości nie było nigdy. Bo miłość nie powinna mieć nic wspólnego z seksem albo szczęściem.Myślę, że mało kto tak naprawdę kocha swoją drugą połowę. I zazdroszczę tym, którym się udało.
Dziecku wszystko wybaczysz, oddasz się cała, wszystko zniesiesz..Zawsze pomimo wszystko będzie to Twoje ukochane dziecko.Z miłością bywa rożnie :) Jesteś jeszcze bardzo młodziutka więc kiedyś pewnie dojdziesz do podobnych wniosków :) 
Myślę, ze miłości też trzeba wybaczyć wszystko, oddać się cała i znieść wszystko. Bo miłość nie ma warunków. Drugiego człowieka powinno się brać z myślą "nawet gdyby urwało mu wszystkie kończyny i musiałabym się nim do końca życia opiekować, zrobię to".I może i jestem młoda ale mam szczerą nadzieję, że nigdy nie zmienię tego poglądu na "będę cię kochać, póki przynosisz wypłatę".
Jestem dwa razy od ciebie starsza, więc myślę, że jednak możesz zmienić poglądy ;) Ludzie się zmieniają, dorastają i po latach może się okazać, że ty sama jesteś kimś innym i nie możecie się już porozumieć. Albo ten ktoś się zmienił. Poza tym, miłość dwojga dorosłych, która nie stawia warunków jest po prostu toksyczna. Tak kochać można tylko dziecko.
Zgadzam się w 100procentach!
Dziecko też się zmienia. I też możemy "przestać się rozumieć", a się go wtedy nie wywala i nie robi nowego. Myślę, że miłość do dziecka może być równie toksyczna. Człowiek to człowiek. Czy go wyciągnęłam ze swojego brzucha, czy też nie. Może tę miłość wykorzystać zarówno dziecko, jak i małżonek. A przecież "bezgranicznie kochać" to nie jest to samo co "pozwolić na wszystko". Czasami z miłości możemy się z kimś rozstać albo czegoś zabronić, bo tak jest lepiej dla niego. Z człowiekiem upokarzającym swoją rodzinę należy się rozstać, by nie stał się potworem i nie skrzywdził nas i innych przez nas kochanych.  I myślę, że nie ma czegoś takiego jak "bardziej kocham". Równie dobrze można mówić "bardziej żyć" i "mniej żyć".

Miłość do każdego jak zupełnie inna, nie można generalizować :) Przekonasz się w dniu porodu gwarantuję Ci:) Nie trzeba kochać bardziej, kocha się inaczej...A facet to facet...Taka moja opinia :D
Pasek wagi
moim zdaniem zawsze coś w sercu zostaje
Zawsze zostaje jakieś małe uczucie..
ja wierze w tą jedną jedyną miłość która nigdy nie umrze :)
miłosć umiera - pozostaje sentyment
Pasek wagi

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.