A ja u swojego zamieszkałam na 1 roku studiów :) Szukał współlokatorki do dwupokojowego mieszkania, co prawda daleko od uczelni, ale było tanio, bo chciał tylko połowę rachunków, żeby sam nie musiał go utrzymywać. Oczywiście rodzinka moja nie była zachwycona, żebym mieszkała z kompletnie obcym chłopakiem... Rok darliśmy koty, ja w tym czasie rozeszłam się z byłym (bo kłamał mi i "spotykał" się z "przyjaciółką" z gimnazjum, prawie 4 lata związku), schudłam 15kg, wyładniałam... On był facetem po przejściach, ja dziewczyną po przejściach. Coś zaczynało iskrzyć po roku, on nie chciał się zakochać, chciał mieć tylko i wyłącznie "friend with benefits", zgodziłam się niechętnie. Trochę płaczu po nocach było, bo próby przekonania go do związku zazwyczaj spełzały na niczym... Z takim też założeniem pojechałam z nim na woodstock, wracaliśmy już trzymając się za rękę... Ale nadal nie był pewny związku, lecz..... Po powrocie do codziennych obowiązków, uczelni itp. coś zaczęło się zmieniać. Wracałam wykończona do pokoju, a tam na biurku - prawie codziennie świeże kwiaty, moje ulubione, bo takie od babć sprzedających na bazarkach :) Było na początku bardzo ciężko - zapewniał mnie, żebym sobie nic nie myślała, a tu taki zonk :) Teraz jesteśmy już parą od 2 lat, on nie widzi świata beze mnie, dzwoni codziennie rano, popołudniu, wieczorem i mówi, że kocha i tęskni (teraz jesteśmy oddaleni od siebie o około 300km, widzimy się czasem raz na 2 lub 3 tygodnie w weekend)... Jest idealnie, dogadujemy się bez słów, kłótnie dzięki naszym ustaleniom - mówimy sobie wszystko spokojnie i powoli, dokładnie co nam nie pasuje - praktycznie się nie zdarzają :) Jest niesamowitym mężczyzną, który był zamknięty w sobie przez poprzednie 3 dziewczyny, które jego dobroć mocno wykorzystały. Jest prawdomówny, kochany, pracowity, wrażliwy, troskliwy... Jedyny mankament - to to, że szybko się denerwuje. Jednak już to rozpracowaliśmy - metoda o której wcześniej wspomniałam :) I potrafi przeprosić pierwszy jak widzi, że to jego wina, jak ja go za coś przepraszam, to mówi, że np. nie powinien był tak zrobić, mimo, że wydawało się, że to była moja wina. Nie jesteśmy o siebie zazdrośni, bo wiemy gdzie które z nas jest, to nie jest żadna tajemnica. Nie zabraniamy sobie nigdzie oddzielnie wychodzić, bo sobie ufamy :)
A z byłego teraz tylko się śmieję, bo jest z dziewczyną, która nie pozwala mu ze mną rozmawiać, czyta jego wiadomości, smsy, odpisuje za niego (!!!), pozwala mu się zobaczyć z jakąś koleżanką tylko wtedy kiedy ona się spotyka z kolegą (są masakrycznie wtedy o siebie zazdrośni), nie może wyjść sam na piwo z kolegą, tylko ona mu iść z nim, nie mógł pojechać na "męski" wyjazd nad jezioro, bo ona pracuje i nie może z nim pojechać, jak do niego piszę to zawsze albo ona odpisuje, albo w liczbie mnogiej dostaję wiadomość... Tragedia, ale są zakochani w sobie po uszy xD Tylko, że to toksyczny związek...