Temat: Wierzycie w to ?

Czy wierzycie w  udane powroty? Czy komus z  Was sie zdarzyło rozstac z  kims a potem do niego "wrocic" ,bo tak jakos pusto było bez niego, teskniłyscie , moze nawet kochałyscie? Oczywiscie mowie o sytuacji kiedy powodem do zerwania nie byla zdrada, raczej wieczne niedogadywanie sie i kłótnie o nic.
Podobno dwa razy do tej samej rzeki się nie wchodzi...
Akurat nie znam nikogo, ale wierzę, że się może udać, jeśli to miłość oczywiście.
Wierzę w udane powroty, sama jestem ich przykładem. Jednak każda sytuacja jest inna. Rozstałam się z moim facetem na rok. Chyba wtedy byliśmy za młodzi na związek. Musieliśmy dojrzeć, dowiedzieć się czego oczekujemy od siebie i od związku, musieliśmy spojrzeć na to wszystko tak trochę z boku. A teraz ? - za tydzień będziemy obchodzić siódmą rocznicę ślubu i oboje uważamy, że tamto rozstanie było nam potrzebne i że go nie żałujemy.
ja mialam 2 'powazne' związki z tymi chlopakami nie trzymam kontaktu jednego nie widziałam od rozstanie ponad 3 lata z drugim wymienie 2 sms na pol roku a od rozstania raz go widzialam jak jechał autem....
z moim obecnym rozstawalam sie 2 krotnie jednak nie potrafilismy dlugo bez siebie wytrzymac..   ale to bylo na krotko i szybko do siebie wracalismy:) 
Jednak z mojego otoczenia znam 3 pary, ktore sie zeszly ..
jedna po roku sie zeszla od rozstania w miedzy czasie ona miala kogos on byl sam. po roku chcial sprobowac ona sie zgodzila i tak sobie sa ze soba, mieszkaja dziela zycie i widac, ze On sie bardzij stara niz przy pierwszym podejsciu...

Druga para zas zeszla sie po pol roku jednak tak chlopak "zdradzil-pocalowal sie z inna dziewczyna po pijaku"  otrzymal przebaczenie i znow sa razem.. sa para od  prawie 5 lat i nie zapowiada by sie zkonczylo...

W trzecim przypadku para byla ze soba jakos rok.. potem koles zostawil ja i mowil okropne rzeczy na temat tej dziewczyny... porazka kiedy po 3 latach zobaczylam ich znow razem oniemialam.. ale byli usmiechnieci i radosni az trudno bylo mi uwierzyc,ze po takiej chamowie ona chciala wogolena niego spojrzec... ludzie bywaja dziwni..

Ale reasumując mozna wrocic do siebie szczesliwie jednak moja osobista rada nalezy usiasc, pogadac i przeanalizowac dlaczego doszlo do rozstania i starac sie juz tych samych bledow nie popelniac

paulaa909 napisał(a):

Czy wierzycie w  udane powroty? Czy komus z  Was sie zdarzyło rozstac z  kims a potem do niego "wrocic" ,bo tak jakos pusto było bez niego, teskniłyscie , moze nawet kochałyscie? Oczywiscie mowie o sytuacji kiedy powodem do zerwania nie byla zdrada, raczej wieczne niedogadywanie sie i kłótnie o nic.


nie, raz wróciłam ( pomimo, że mój narzeczony zawsze powtarzał, że "nigdy nie wchodzi się dwa razy do tej samej wody", sam skomlał, żebym wróciła do niego jak odeszłam... 3 mce było ok, potem zaczęło się to, co przed moim odejściem, wytrzymałam jeszcze kolejne 3 mce z nadzieją, że może to jakiś kryzys, ale przeszedł samego siebie i odeszłam i to był jeden jedyny raz, kiedy przekonałam się, że nie warto, że to tylko strata czasu, bo ludzie się nie zmieniają
Mam właśnie taką sytuację. Zerwaliśmy, bo to był związe na odległość i on nie był gotowy na przeprowadzkę. Po kilku miesiącach stwierdził, ze mnie kocha, rzucił pracę w poprzednim mieście, przeprowadził się do mnie i jesteśmy szczęśliwą parą.
Mam właśnie taką sytuację. Zerwaliśmy, bo to był związe na odległość i on nie był gotowy na przeprowadzkę. Po kilku miesiącach stwierdził, ze mnie kocha, rzucił pracę w poprzednim mieście, przeprowadził się do mnie i jesteśmy szczęśliwą parą.
My się rozstaliśmy po 4 latach związku na 4 miesiące, ale po dwóch już pisaliśmy do siebie. Od tego czasu minęło półtora roku i jest nam razem coraz lepiej, dużo lepiej niż przed rozstaniem, bo wiemy co to znaczy stracić siebie

Zaliczyłam taki powrót, całkiem niedawno. Rozstałam się z chłopakiem po roku związku, on mnie zostawił. Mimo to kochałam go nadal. Po pół roku łaskawie zechciał wrócić, twierdził, że popełnił błąd, że mnie kocha itd. Wróciłam do niego. Wytrzymaliśmy 3 miesiace... Później znów mnie zostawił. I znów musiałam przejść przez ten ból i tęsknotę za tym które mimo że przyżywałam je drugi raz wcale nie były mniejsze.

Przeczytalam ostatnio, że danie komuś drugiej szansy to jak wręczenie mu pistoletu wycelowanego prosto w nasze serce, bo za pierwszym razem nie trafił...

Smutna ale prawdziwe.

Choć pewnie niektóre powroty się udają. Ja jednak mam złe doświadczenia.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.