- Dołączył: 2008-10-26
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 257
28 sierpnia 2012, 11:54
jak w temacie.. czy zdecydowałybyście się walczyc o faceta, w którym zakochałyście się ponad życie mimo tego, że wiecie nie jest idealnym partnerem, nie będzie idealnym mężem.. ze związek z nim nie będzie prosty.. z jego zachowania odczuwa się, że jest niezdecydowany. jezeli tak, to jak ? jeżeli nie to dlaczego?
- Dołączył: 2011-05-25
- Miasto: Alderaan
- Liczba postów: 12860
28 sierpnia 2012, 12:55
Nie walczyłabym. Szkoda mojego zdrowia i cierpliwości. A przede wszystkim czasu!
28 sierpnia 2012, 13:01
Nie walczyłabym - dlaczego? Bo jeśli miałabym być przy nim nieszczęśliwa to nie ma sensu.
28 sierpnia 2012, 13:05
nina97 napisał(a):
jak w temacie.. czy zdecydowałybyście się walczyc o faceta, w którym zakochałyście się ponad życie mimo tego, że wiecie nie jest idealnym partnerem, nie będzie idealnym mężem.. ze związek z nim nie będzie prosty.. z jego zachowania odczuwa się, że jest niezdecydowany. jezeli tak, to jak ? jeżeli nie to dlaczego?
Hmmm, mój narzeczony nie jest ideałem, nasz związek nie był nigdy prosty i nie zawsze było między nami słodko i różowo. Mimo tego kochamy się, mamy zamiar wziąć ślub... Tylko, że mój facet jest zdecydowany: wiem, że mnie kocha, skoczyłby za mną w ogień, wspiera mnie i nie wyobraża sobie przyszłości beze mnie. I dlatego wiem, że o taki związek warto walczyć w trudnych chwilach.
Jednak gdyby chłopak był niezdecydowany, to chyba bym mu podziękowała. Znając mnie, zadręczałabym się myślami, że jest ze mną z litości albo dla seksu i że w każdej chwili może znaleźć inną i mnie dla niej zostawić. Tak więc ja niezdecydowanym facetom mówię
nie.
28 sierpnia 2012, 13:10
Zbyt ogolnie to napisalas i nei wiem czy dobrze Cie rozumiem. Ja mialam zawsze trudne zwiazki, przyciagalam facetow "z problemami": JEDEN wiecznie nie zadowolony z zycia i z pracy i ze wszystkiego, do tego skapy i maminsynek, DRUGI wiecznie problem zeby znalezc prace, wiec palil haszysz i tak mu sie po nim pierdolilo ze ja dziekuje, w dodatku sie biedny nie mogl zdecydowac czy jestesmy przyjaciolmi, czy para, TRZECI byl jeden problem za bardzo kochal wszystkie kobiety swiata, CZWARTY praktycznie ten sam problem co DRUGI z tym ze nie palil haszyszu tylko wpadl w sidla hazardu i z tym ze ten bardzo chcial byc ze mna jako para. I moglabym tak wymieniac, nie wiem czemu ciagnelo mnie do takich polamancow zyciowych, teraz spierd...m od nich jak najdalej. Nie byli oni kandydatami na meza, ojca czy nawet stalego chlopaka. Dlatego odpowiedz na Twoje pytanie jest: NIE NIE NIE, nie walczylabym o trudnego chlopaka. Nawet jak mi sie bardzo by podobal fizycznie nie tknelabym teraz kijem. Niech idzie meczyc inna swoimi psychisze problemami.
Edytowany przez Tweety1985 28 sierpnia 2012, 13:11
- Dołączył: 2012-03-29
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 2673
28 sierpnia 2012, 13:15
nina97 napisał(a):
jak w temacie.. czy zdecydowałybyście się walczyc o faceta, w którym zakochałyście się ponad życie mimo tego, że wiecie nie jest idealnym partnerem, nie będzie idealnym mężem.. ze związek z nim nie będzie prosty.. z jego zachowania odczuwa się, że jest niezdecydowany. jezeli tak, to jak ? jeżeli nie to dlaczego?
Nie nie nie i jeszcze raz nie !
Zdarzyło mi się i naprawdę nie było warto... żeby stworzyć zdrowy związek obie osoby muszą tego chcieć :)
Jak to mówią do tanga trzeba dwojga :)
28 sierpnia 2012, 13:18
zdecydowanie nie
byłam w 2 takich relacjach, nawet zaręczona, to był dla mnie koszmar, dobrze, że zebrałam się na odwagę i odeszłam, psychicznie to jest nie do wytrzymania, trzeba się dobrać a nie być z kimś, bo jest "ładnie opakowany" a cała reszta to jedno wielkie gówno za przeproszeniem
Edytowany przez Grian 28 sierpnia 2012, 13:19
- Dołączył: 2012-01-27
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 8082
28 sierpnia 2012, 13:21
nigdy.
Po pierwsze, po co? Kto to widział, żeby pułapka goniła mysz?
Po drugie, świat jest pełen ewentualnych innych, lepiej dopasowanych do mnie.
Po trzecie, żyje się tylko raz, zasługujemy na to, co najlepsze, nie na erzace, nie na kłopoty, smutki, czy jeszcze gorsze rzeczy. Z partnerem ma być mi dobrze. Nie widzę ani jednego powodu, żebym miała się zgodzić na mniej, niż dobrze.
Po trzecie, jednostronne relacje są słabe. NIe wierzę w związki z litości, przez zasiedzenie, bo ona tego chciała. To nie jest szczęście.
- Dołączył: 2010-12-28
- Miasto: Łódź
- Liczba postów: 2218
28 sierpnia 2012, 13:29
ja tak miałam, walczyłam, ale to nic nie dało... troche pocierpiałam po czasie mi przeszło, czas leczy rany zakochasz sie jeszcze nie raz :))
28 sierpnia 2012, 13:36
Nie :) Znudziło mi się naprawianie świata na siłę..
- Dołączył: 2007-08-27
- Miasto: Hamak
- Liczba postów: 10054
28 sierpnia 2012, 13:44
ja niestety walczylam choc mu tak nie bardzo nawet zalezalo, nie wiem dlaczego, po prostu sie zakochalam i mialam klapki na oczach. Tymczasem on spotykajac sie ze mna mial pewnie jeszcze kilka innych takich "kolezanek", w miedzyczasie wrocil do bylej, ja glupia czekalam, potem spotykal sie ze mna i z jeszcze jedna a ja glupia jakos to sobie tlumaczylam, ze on niezdecydowany, ze cos.... świetnie manipulował i bajerował. a tez wiedzialam ze nawet jak go zdobede to nei bede z nim szczesliwa, bo jemu tylko imprezy w glowie i kolezanki. a jednak walczyłam.. dziwne to życie.