Temat: Zależy mu? Pisze czułe sms, ale...

spotkaliśmy się kilka razy.

 

Cały ubiegły tydzień pisał mi czułe sms, a kiedy nadeszła sobota nastała cisza.

Myślałam, że jak tylko wróci do domu (pracuje daleko) to się spotkamy.

 

RybkaArchitektka napisał(a):

Sowkabezpiorka napisał(a):

Ktoś mi poradził, żeby poczekać jeszcze tydzień. Zobaczyć czy będzie pisał sms i takie czułe jak wcześniej i czy na weekend coś zaproponuje. Jak nie to wiadomo.....   Co myślicie?
Szkoda pięknego tygodnia wyciętego z życia..A ja miałam kiedyś taką sytuację.. W pewne Walentynki (byłam sama) poznałam w porannym autobusie bardzo wesołego chłopaka... Widywałam go już wcześniej i widziałam, że zaczepia dziewczyny.. Był takim kolorowym chłopakiem i jak go 1 -szy raz zobaczyłam t o b. chciałam go poznać. I wtedy w owe Walentynki mnie zaczepił. Od słowa do słowa, okazało się, że on też wolny - zaprosił mnie na kawę po mojej pracy..Czyli koło 18-tej.. Miał mój telefon, ledwo doszłam do pracy dostałam już jakieś smsy (jaka ja głupia byłam, uff).. Jak zbliżała się 15h to tych smsów było już coraz mniej.. Wyszłam z pracy po 17h tej i powolutku szłam pieszo w stronę centrum Wawy, bo tam się umówiliśmy, że on zadzwoni i wtedy zobaczymy gdzie jesteśmy i pójdziemy na kawę czy wino.. Ale nastała 18h, potem 18h15, 18h30 i 19h i cisza.. Duma nie pozwalała mi się odezwać pierwsza.. A jak zgubił numer to trudno.. Byłam totalnie skołowana, zwłaszcza, że tak miło się nam razem rozmawiało rano.. Tego wieczora było cholernie, ale to cholernie zimno i postanowiłam, że wracam do domu..Nie miałam ochoty zatrzymywać się samotna w jakiejś kawiarni i patrzeć na zakochane pary.. Wróciłam do domu była 20h, a telefon milczał.. Wzięłam gorącą kąpiel, zaparzyłam herbatę, naoliwiłam się, umyłam włosy i położyłam się do łóżka.. I wtedy o 21h30 zadzwonił telefon.. Tak ów chłopak - mężczyzna :-))) pyta się gdzie jestem, bo teraz ma czas.. Bo coś pilnego mu wypadło i tamto siamto... Więc mu powiedziałam, że chyba strefy czasowe pomylił i że nie ma mowy o żadnym spotkaniu, bo ja się do łóżka już położyłam i że dziękuję mu już i kropka..Odłożyłam telefon, a ten za chwilę znowu dzwoni i podobna gadka..Jego usprawiedliwienie było tak beznadziejne, że dziecko w podstawówce by lepsze wymyśliło.. (karta mu się skończyła w telefonie i nie miał tego dnia 5 zł, żeby doładować konto i poszedł gdzieś zarobić, żeby mnie na kawę zaprosić :-)))) facet był po 30 -tce i naprawdę okazał się stuknięty.. Następnego dnia znowu dzwonił (byłam w pracy), więc grzecznie odmawiałam zaproszeń na kolejną kawę, mówiąc, że twoja szansa przepadła, ale próbuj z inną.. Po 10 tym kolejnym takim samym telefonie powiedziałam mu "czy ty jesteś człowieku psychicznie chory, czy co? co ty sobie wyobrażasz , że zapraszasz mnie na kawę, a potem masz mnie w d...Nie licz na żadną taryfę ulgową, albo że mi przejdzie bo już jest sprawa zamknięta". Pamiętam jak się fatalnie czułam gdy wystawił mnie ten gościu do wiatru... I nie są to żadne psychiczne widzi mi się... Twoja sytuacja jest inna, ale już czujesz gdzieś tam podświadomie, że facet Cię zlewa i nie licz, że nagle wybuchnie wielką miłością, bo takie coś to tylko w filmach.. Nie warto sobie kimś takim zawracać głowy...Powodzenia!


Boze, faceci sa tacy beznadziejni...

cały tydzień pracował=nudził się i pisał, nadeszła sobota zaimprezował. jak na mój gust to się bawi

thoughtlessness napisał(a):

cały tydzień pracował=nudził się i pisał, nadeszła sobota zaimprezował. jak na mój gust to się bawi


o to to, tak też może być. też byłam takim wypełniaczem czasu. chłopak autorki byc moze w sobote mial czas spotkac sie z ludzmi na ktorych mu zalezy i autorka poszła w odstawkę..

ale roznie moze byc.

Sliciak napisał(a):

Boze, faceci sa tacy beznadziejni...Ja pamietam raz umowilam sie z facetem na sobote na wieczor a ten mi po poludniu psize ze musi odwolac bo go kolezanka przed chwila na wesele zaprosila i ten tego nooo, musi isc jako osoba towarzysząca :Dtak oczywiscie, kazdy dostaje zaproszenie 3 godziny przed weselem :)potem spytalam jak sie bawil a on" nie poszedłem. co ona sobie mysli, ze pojde tak na zawolanie?" haha :)dzis jestem pewna, ze spotkal sie z byłą.

ło matko jaki idiota wtedy Ci pewnie do śmiechu nie było, ale teraz jest się z czego pośmiać
No tak, wypełniacz czasu tu chyba najlepiej pasuje
Z innym "kretynem" miałam jeszcze inną sytuację.. Naprawdę teraz to pękam ze śmiechu.. Poznałam na randkach internetowych pewnego gościa starszego de mnie o 4 lata.. (to było 8 lat temu ;-)
Z opisu wydawał się mega rozsądny, jak go poznałam to nie podobał mi się z wyglądu totalnie, ale podobał mi się jego sposób myślenia, zainteresowania itd.. 
Zaczęliśmy pisać smsy po owym spotkaniu (bo dzień później wyjechałam na 2 m-ce) i takie esy przyzwoite, bla bla bla..
Po wakacjach spotkaliśmy się raz- poszliśmy do parku.. Przed spotkaniem dostałam takiej migreny, że szok.. W trakcie spotkania na świeżym powietrzu tak się źle czułam, że myślałam, że na pogotowie pójdę z powodu bólu głowy.. A po owym spotkaniu przeszło jak ręką odjął..
Jeszcze nie widziałam w tej sytuacji nic dziwnego. Czułam tylko, że z powodu tych moich dolegliwości to spotkanie nie wyszło najlepiej i czekałam, aż mnie jeszcze raz zaprosi, a tu cisza.. Byłam zawiedziona, bo przez całe wakacje pisalismy smsy, a tu po 2 randce cisza.. Kumpela mi poradziła, napisz do niego i zaproponuj spotkanie, skoro ci tak zależy.. Wiedziałam, że jest on domatorem, nie chodzi na żadne dyskoteki.. i soboty spędza przed TV (kto go tam zresztą wie ;-) a on mi odpisał, że sorry, ale w sobotę to on nie może się ze mną spotkać, bo " będzie węgiel nosił do piwnicy"... Było to dla mnie tak komiczne, bo była to połowa upalnego września, a on nie był żadnym fizycznym robolem, tylko pracował na uczelni i miał rączki zawsze nieskalane..
Ale się cieszę, że tak odpisał, bo jest to jedna z groteskowych postaci w moim życiu, która dostarczyła mi sporo śmiechu, a uważałam go za istne bóstwo i idealny charakter wręcz..

Sowkabezpiorka napisał(a):

be.alluring napisał(a):

zaproponuj spotkanie , sama, nie czekaj az on zaproponuje i wtedy zobaczysz co zrobi
  Wiem co zrobi -przyjedzie. Ale ja chcę, żeby to wyszło od niego. Nie chcę być desperatką, która ugania się za facetem.


Dziwna akcja z ta sobota i niedziela.Wyglada to tak ze mogl byc z kims na imprezie cala noc ,a nad ranem jak juz wrocil to napisal...Wiec z tym nie pisaniem masz absolutna racje

Ja nigdy nie pisalam do faceta pierwsza,a odpisywalam zawsze po 15,20,30 min  .Czasem nie widzialam,nie slyszalam:D Moze komus wyda sie to pogiete,ale to  tak dziala,faceci nie lubia nachalnych lasek.Jak czuja dystans od razu wydaje im sie to bardziej interesujace.A jak nie to tym bardziej nie, z mojej strony,przeciez nie bede biegac za facetem;)

Sliciak napisał(a):

RybkaArchitektka napisał(a):

Sowkabezpiorka napisał(a):

Ktoś mi poradził, żeby poczekać jeszcze tydzień. Zobaczyć czy będzie pisał sms i takie czułe jak wcześniej i czy na weekend coś zaproponuje. Jak nie to wiadomo.....   Co myślicie?
Szkoda pięknego tygodnia wyciętego z życia..A ja miałam kiedyś taką sytuację.. W pewne Walentynki (byłam sama) poznałam w porannym autobusie bardzo wesołego chłopaka... Widywałam go już wcześniej i widziałam, że zaczepia dziewczyny.. Był takim kolorowym chłopakiem i jak go 1 -szy raz zobaczyłam t o b. chciałam go poznać. I wtedy w owe Walentynki mnie zaczepił. Od słowa do słowa, okazało się, że on też wolny - zaprosił mnie na kawę po mojej pracy..Czyli koło 18-tej.. Miał mój telefon, ledwo doszłam do pracy dostałam już jakieś smsy (jaka ja głupia byłam, uff).. Jak zbliżała się 15h to tych smsów było już coraz mniej.. Wyszłam z pracy po 17h tej i powolutku szłam pieszo w stronę centrum Wawy, bo tam się umówiliśmy, że on zadzwoni i wtedy zobaczymy gdzie jesteśmy i pójdziemy na kawę czy wino.. Ale nastała 18h, potem 18h15, 18h30 i 19h i cisza.. Duma nie pozwalała mi się odezwać pierwsza.. A jak zgubił numer to trudno.. Byłam totalnie skołowana, zwłaszcza, że tak miło się nam razem rozmawiało rano.. Tego wieczora było cholernie, ale to cholernie zimno i postanowiłam, że wracam do domu..Nie miałam ochoty zatrzymywać się samotna w jakiejś kawiarni i patrzeć na zakochane pary.. Wróciłam do domu była 20h, a telefon milczał.. Wzięłam gorącą kąpiel, zaparzyłam herbatę, naoliwiłam się, umyłam włosy i położyłam się do łóżka.. I wtedy o 21h30 zadzwonił telefon.. Tak ów chłopak - mężczyzna :-))) pyta się gdzie jestem, bo teraz ma czas.. Bo coś pilnego mu wypadło i tamto siamto... Więc mu powiedziałam, że chyba strefy czasowe pomylił i że nie ma mowy o żadnym spotkaniu, bo ja się do łóżka już położyłam i że dziękuję mu już i kropka..Odłożyłam telefon, a ten za chwilę znowu dzwoni i podobna gadka..Jego usprawiedliwienie było tak beznadziejne, że dziecko w podstawówce by lepsze wymyśliło.. (karta mu się skończyła w telefonie i nie miał tego dnia 5 zł, żeby doładować konto i poszedł gdzieś zarobić, żeby mnie na kawę zaprosić :-)))) facet był po 30 -tce i naprawdę okazał się stuknięty.. Następnego dnia znowu dzwonił (byłam w pracy), więc grzecznie odmawiałam zaproszeń na kolejną kawę, mówiąc, że twoja szansa przepadła, ale próbuj z inną.. Po 10 tym kolejnym takim samym telefonie powiedziałam mu "czy ty jesteś człowieku psychicznie chory, czy co? co ty sobie wyobrażasz , że zapraszasz mnie na kawę, a potem masz mnie w d...Nie licz na żadną taryfę ulgową, albo że mi przejdzie bo już jest sprawa zamknięta". Pamiętam jak się fatalnie czułam gdy wystawił mnie ten gościu do wiatru... I nie są to żadne psychiczne widzi mi się... Twoja sytuacja jest inna, ale już czujesz gdzieś tam podświadomie, że facet Cię zlewa i nie licz, że nagle wybuchnie wielką miłością, bo takie coś to tylko w filmach.. Nie warto sobie kimś takim zawracać głowy...Powodzenia!
Boze, faceci sa tacy beznadziejni...Ja pamietam raz umowilam sie z facetem na sobote na wieczor a ten mi po poludniu psize ze musi odwolac bo go kolezanka przed chwila na wesele zaprosila i ten tego nooo, musi isc jako osoba towarzysząca :Dtak oczywiscie, kazdy dostaje zaproszenie 3 godziny przed weselem :)potem spytalam jak sie bawil a on" nie poszedłem. co ona sobie mysli, ze pojde tak na zawolanie?" haha :)dzis jestem pewna, ze spotkal sie z byłą.


Hehehe to ja mialam lepszego psychola.Umawalam sie z kolega mojej kolezanki,jakies tam kawki itd...Ktores tam spotakie z kolei.Spotykamy sie i mialam wrazenie ze jest jakis niewyrazny...Wypilismy kawke potem po malym piwku(on nie wygladal jakby byl po tym malym piwku) i spacerkiem w strone domu,zima byla...Wiec jak juz bylismy przy jego bloku to namawial na kawe,bo zimno,przemarzlam pewno...zrutytuty  itd,no jakos tam mnie przekonal.W domu  pozarl  sie z matka nawyzywal ja!!!!Ja w piety ,se mysle idiota.Ten za mna biegl w skarpetach po ulicy,w sniegu ,to juz w ogole bylam pewna ze normalny nie jest.Caly czas sie darl ze on mnie kocha,on przeprasza!wstyd jak nie wiem co,na koncu juz jak widzial ze nie ma zmiluj sie nawzeszczal ze i tak mnie nie chce ,ze mam se isc:D Na nastepny dzien jechalam do Drawska do kolezanki na kilka dni.Ten moja matke nachodzil,na klatce siedzial,plakal!!!!Moja matka miala go serdecznie dosc,sasiedzi tym bardziej.A my spotykalismy sie moze z miesiac...i wydalal sie calkiem normalny:) Strach sie bac :)
jak juz ktos wyzej napisal nie mial kolegow,nie bylo weekendow to pisal jest weekend i koledzy to chulaj dusza piekla nie ma! znam to bardzo dobrze...

walic facetow!!!!
Pasek wagi

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.