6 lipca 2012, 17:58
jakby się tak faktycznie uprzeć to w przysiędze jest o nieopuszczaniu aż do śmierci - w takim razie jezeli małżeństwo się rozpadnie to jest też de facto zlamaniem przysięgi ale na to jakoś nikt na to nie zwraca uwagi tylko wszyscy czepiają się elementu wierności :/
- Dołączył: 2007-12-06
- Miasto: Thehell
- Liczba postów: 4622
6 lipca 2012, 21:55
Ja chyba mimo wszystko nie mogłabym być z kimś takim. Jakbym ja była rozwódką to żyłabym z rozwodnikiem. A tak to przecież każdy prędzej czy później 'marzy' o ślubie kościelnym, białej sukni itp. Jakbym poznała takiego to bym uciekała szybko zanim się zakocham. Ani komunii nie można przyjmować a tym bardziej nie ma mowy o spowiedzi
Edytowany przez znadiia 6 lipca 2012, 21:56
- Dołączył: 2011-05-21
- Miasto: Kraków
- Liczba postów: 15426
6 lipca 2012, 21:58
Paprotkaaaa napisał(a):
Do SZPROTKAB Nie prawda, koscioł nie mowi o tym żeby tkwic w takim zwiazku... jezeli maz Cie katuje... czy co kolwiek innego mozesz od niego odejsc... nadal bedziesz dostawala rozgrzeszenie tylko pod jednym wzgledem... ze z nikim sie nie zwiazesz ze bedziesz mieszkac sama ewentualnie z dziecmi, ze pod Twoim dechem zeden Twoj fagas nie bedzie mieszkal..
hahahahhahahahahahahhahahahahahahahahahahaha o.O
jestem w szoku, jeśli to prawda na pewno nie chcę żyć wg zasad Kościoła.
ktoś cię zostawia=masz być całe życie nieszczęśliwa?;o
- Dołączył: 2006-04-22
- Miasto: Ny
- Liczba postów: 3493
6 lipca 2012, 22:14
slenderin napisał(a):
Moja mama związała sie z rozwodnikiem - to automatycznie grzech, bo ślub cywilny wg kościoła katolickiego to nie ślub. WIęc żyją tak jakby "na kocią łapę" wg KK. Jeśli jesteś wierząca to moze Ci to przeszkadzać, bo z tego się wyspowiadać nie da i nie będziesz mogła przystępować do sakramentów do końca życia. Jeśli uważasz że dla tego człowieka mozesz zrezygnować z wiary i jesteś na to gotowa - droga wolna.Ja też bym pomyślała dlaczego ten człowiek się rozwiódł. Jeśli i Ciebie zostawi po jakimś czasie? Będziesz bez męża i bez Boga.
poważnie tak uważasz? jak ktoś wiąże się z rozwodnikiem, to wcale nie musi rezygnować z wiary. może być dalej głęboko wierzący - w Boga. i w ogóle "Będziesz bez męża i bez Boga", ???
- Dołączył: 2006-04-22
- Miasto: Ny
- Liczba postów: 3493
6 lipca 2012, 22:15
annuanti napisał(a):
jakby się tak faktycznie uprzeć to w przysiędze jest o nieopuszczaniu aż do śmierci - w takim razie jezeli małżeństwo się rozpadnie to jest też de facto zlamaniem przysięgi ale na to jakoś nikt na to nie zwraca uwagi tylko wszyscy czepiają się elementu wierności :/
to jest przysięga składana człowiekowi, nie Bogu:)
- Dołączył: 2012-05-25
- Miasto: Wrocław
- Liczba postów: 3468
6 lipca 2012, 22:47
ludzie! nie popadajcie w paranoje
ja fakt, wierze ale nie jestem 100 % katoliczka i niestety nie przestrzegam wszystkich tych zasad.Modle sie kiedy i gdzie chce, nie musze isc do kosciola, skoro Bog istnieje to jest wszedzie,a nie akurat przesiaduje w tabernakulum.Chodze tylko w wybrane swieta.mialam chrzest, bierzmowanie, slub koscielny.Gdybym teoretycznie sie rozwiodla i chciala sie zwiazac z kims innym, to kto zabroni mi nadal sie modlic i wierzyc? Albo ze dziecku ksiadz chrztu nie da?
ludzie , dzis ksieza patrza tylko ( w wiekszosci) na kase. Dla mnie rozwod wcale nie rowna sie odejsciem od wiary.Bzdura.
- Dołączył: 2011-09-26
- Miasto: Wonderland
- Liczba postów: 1936
6 lipca 2012, 23:07
jak sie kogoś kocha to kij z tym czy rozwodnik, wazne by być szczęśliwym
6 lipca 2012, 23:13
Wyjdzie na to, ze zyje sie w grzechu (no chyba ze seksu nie bedzie).
Ja jestem wierzaca, ale musze sie przyznac ze zly ze mnie katolik,
poniewaz ja wole uzywac wiare jako sposob w jaki wybieram moje drogi,
a nie jako moja droge. Czy zle mi z tym? Gdy slucham kazan, przebywam w
gronie katolickim- tak. Gdy jestem tylko ja i moj Bog- nie.
Dlatego tez jesli kochalabym dana osobe, to owszem, byla bym z nia.
- Dołączył: 2008-11-19
- Miasto: Italia
- Liczba postów: 5574
6 lipca 2012, 23:19
przyjaciel mego taty bedac osoba bardzo wierzaca, bliska Kosciolowi cale zycie, zwiazal sie z rozwodniczka ktora ex maz bil i traktowal okrutnie. cierpi ow czlowiek, chodzi na msze i strasznie przezywa ze nie moze np przystepowac do komunii, ale milosc do partnerki przebila wszystko.
6 lipca 2012, 23:21
zaprawdeprzekletemiejsce napisał(a):
Paprotkaaaa napisał(a):
Do SZPROTKAB Nie prawda, koscioł nie mowi o tym żeby tkwic w takim zwiazku... jezeli maz Cie katuje... czy co kolwiek innego mozesz od niego odejsc... nadal bedziesz dostawala rozgrzeszenie tylko pod jednym wzgledem... ze z nikim sie nie zwiazesz ze bedziesz mieszkac sama ewentualnie z dziecmi, ze pod Twoim dechem zeden Twoj fagas nie bedzie mieszkal..
hahahahhahahahahahahhahahahahahahahahahahaha o.Ojestem w szoku, jeśli to prawda na pewno nie chcę żyć wg zasad Kościoła.ktoś cię zostawia=masz być całe życie nieszczęśliwa?;o
Tez mnie to zastanawialo az poruszylismy to w naszej parafi. Facet wytlumaczyl mi to tak:
Jesli poznajesz potencjalnego partnera, to musisz pamietac ze to nie on jest tym NAJ NAJ w twym zyciu, tylko Bog.
Wiec jesli bedziecie budowac swoje malzenstwo po przez Boga (dokaldnie. po przez Boga, nie Z Bogiem..)
to On zbuduje wasze drogi tak, ze sie nie rozpadniecie. Bo wspolne modlitwy, wstrzemiezliwosc przedmalzenska itp wzmocni wasz zwiazek na tyle ze przetrwacie.
Co do rozstania i samotnosci uslyszalam, ze pustke po rozpadnietym zwiazku ma zastapic... Grupa katolicka.