Temat: związek z rozwodnikiem/rozwódką

Witam :) 
Będzie to pytanie raczej do osób wierzących, bowiem chodzi o ślub kościelny. Chciałabym zapytać Was co sądzicie o związku z rozwodnikiem/ rozwódką ? Wiadomo, że w Kościele rozwodu raczej nie ma. A dla kogoś kto jest wierzący dużą wagę powinien mieć ślub kościelny. Z drugiej strony, jeżeli zakochamy się akurat w kimś, kto taki ślub już wziął, a później się "rozwiódł", to powinniśmy o nim zapomnieć i przekreślić wszystko ze względu na to, że nigdy nie weźmiemy z nim ślubu w kościele ? Czy być z nim wbrew zakazom Kościoła, w który wierzymy ?
Jestem ciekawa Waszego zdania na ten temat :) Piszcie co o tym myślicie :)

slenderin napisał(a):

Jeśli jesteś wierząca to moze Ci to przeszkadzać, bo z tego się wyspowiadać nie da i nie będziesz mogła przystępować do sakramentów do końca życia. Jeśli uważasz że dla tego człowieka mozesz zrezygnować z wiary i jesteś na to gotowa - droga wolna.Ja też bym pomyślała dlaczego ten człowiek się rozwiódł. Jeśli i Ciebie zostawi po jakimś czasie? Będziesz bez męża i bez Boga.

dokładnie tak...

Smerfeta87 napisał(a):

Jak dla mnie Kościół jest chory... Księża nauczają o różnych rzeczach np. o życiu w rodzinie a (teoretycznie) nie ma o tym zielonego pojęcia... bo jak wygląda to w praktyce to każdy wie... Niejeden ma na boku jakąś babę... Chore to wszystko,

Ja też nie lubię kiedy księża nauczają jak trzeba żyć np. w rodzinie nie wiedząc tego jak to jest.  Moja mama mówi, że nie chodzi się do kościoła dla księży. I chyba ma rację :)

bycszczuplaa napisał(a):

Smerfeta87 napisał(a):

Jak dla mnie Kościół jest chory... Księża nauczają o różnych rzeczach np. o życiu w rodzinie a (teoretycznie) nie ma o tym zielonego pojęcia... bo jak wygląda to w praktyce to każdy wie... Niejeden ma na boku jakąś babę... Chore to wszystko,
Ja też nie lubię kiedy księża nauczają jak trzeba żyć np. w rodzinie nie wiedząc tego jak to jest.  Moja mama mówi, że nie chodzi się do kościoła dla księży. I chyba ma rację :)


To niech nie chodzi na msze, gdzie księża co tydzień "klepią" to samo, tylko kazanie jest inne... tylko niech chodzi wtedy, kiedy kościół jest pusty... spokojnie się pomodlić... Bez tych pacanów...

bycszczuplaa napisał(a):

beatrx napisał(a):

jeśli jesteś katolikiem to nie będziesz żyła z taką osobą. a jeśli wiarę traktujesz jedynie jako tradycję na święta i białą suknię do ślubu to bez problemu wejdziesz w taki związek.
Ale tu nie chodzi konkretnie o mnie :) Po prostu zastanawiam się nad tym . I wydaje mi się, że nie jest to takie proste jak opisałaś. Przecież musi być gdzieś miejsce na uczucie, na miłość...Nie wiem, czy tak łatwo z tego zrezygnować...

ale to jest proste. jeśli wierzysz, uważasz się za katolika to przestrzegasz zasad tej wiary. wszystkich, a nie tylko wybiórczo tych co Ci pasują. a jedną z zasad jest brak współżycia przed ślubem. a ślub liczy się tylko kościelny, więc taki rozwodnik go nie dostanie (chyba, że umrze jego żona/mąż).
a jeśli dla miłości czy czegoś tam jesteś skłonna łamać zasady wiary to lepiej wypisz się z kościoła już teraz, wtedy Cię nic nie obowiązuje.
(tak, tak wiem, nie o Ciebie chodzi tylko tak przykładowo mówię;))

slenderin napisał(a):

Jeśli i Ciebie zostawi po jakimś czasie? Będziesz bez męża i bez Boga.

 

o ile dobrze mi wiadomo to jak się z nim rozstaniesz to ustaje przyczyna i ciągłość grzechu i można isc do spowiedzi i dostaniesz rozgrzeszenie bo obiecujesz poprawę i nie będziesz dalej popełniać tego grzechu

chyba ze coś źle słyszałam ;)

Dlatego ja wlasnie nie wierze w ten Kosciol!!! Co z tego, ze ktos jest gleboko wierzacym i praktykujacym Katolikiem. To jaki jest Twoj maz czy zona to nie zawsze jest Twoja wina. Jesli sie okaze alkoholikiem po latach i zacznie Cie bic to co, moim zdaniem masz prawo odejsci i Bog tu nie ma nic do tego. Ale wg. wspanialego polskiego Kosciola, trzeba zacisnac zeby i twac w takim malzenstwie.

Dajmy innym szanse i nie skreslajmy ludzi na starcie, ale nie dajmy sobie tez oczu mydlic. Rozpad malzenstwa zwykle ma miejsce z powodu obu malzonkow, rzadko kiedy jest to jednostronna wina.
Trzeba się nad tym zastanowić... moja koleżanka teraz związała się z facetm po rozwodzie.. i pyta sie mnie co teraz? a ja jej odpowiedziałam wprost... sluchaj, jeżeli jestes w stanie poswiecic caly kosciol to ze sie nie wyspowiadasz nie bedziesz chodzila do komuni nie zostaniesz matka chrzestna...swiadkiem czy co tam jeszcze, bo zyjesz z nim po prosu nie dostaniesz rozgrzeszenia... a przy np takich funkcjach nie wypada nie pojsc do komunii... to ŚMIAŁO... ale jeżeli ... za jakiś czas nie mowie ze za tydzien za miesiac ... ale minie rok ,dwa,  dziesięć... i Tobie nagle przyjdzie oswiecenie... ze Ty chcesz biala sukienke... gosci ... wesele....  że Ty potrzebujesz komunii, że masz problemy bo ksciadz nie chce dac Twoim dzieciom chrztu i trzeba szukac innego kosciola.... to nie miej pretensji do niego... tylko do siebie.. wiedzialas od poczatku w co sie pakujesz.... wiedzialas jak to bedzie wygladac ?! Przewaznie ma sie wtedy pretensje do partnera... "to przez Ciebie!" moglas sie wycofac ale nie zrobilas tego... milosc jest wazna... ale czasami sa takie sytuacje ktore ciezko przeskoczyc... i wtedy trzeba pomyslec co bedzie za jakis czas, za 50 lat... co wtedy sobie powiesz?? Tak chciałam, jestem szczesliwa! Czy, bedziesz miala pretensje do calego swiata tylko nie do siebie ? To jest na prawde ciężki temat...
Pasek wagi

szprotkab napisał(a):

Ale wg. wspanialego polskiego Kosciola, trzeba zacisnac zeby i twac w takim malzenstwie.

nieprawda. proponuję pogadać z normalnym księdzem a nie w bzdury wierzyć i bzdury rozpowiadać.
Do SZPROTKAB Nie prawda, koscioł nie mowi o tym żeby tkwic w takim zwiazku... jezeli maz Cie katuje... czy co kolwiek innego mozesz od niego odejsc... nadal bedziesz dostawala rozgrzeszenie tylko pod jednym wzgledem... ze z nikim sie nie zwiazesz ze bedziesz mieszkac sama ewentualnie z dziecmi, ze pod Twoim dechem zeden Twoj fagas nie bedzie mieszkal.. tutaj kolezanka pyta o wejscie w zwiazek z rozwodnikiem... a Ty o tym co sie dzieje jak sie ochajtamy i cos tam sie okaze... nie wkladajmy wszystkiego do jednego worka... jak sie ochajtasz, i maz sie okaze bokserem... to widocznie musial dawac jakies znaki juz przed malzenstwem ?? tylko wtedy sie nie patrzy na to bo jest sie zakochanym.... jak lubil wypic i jest alkoholikiem ?? nie bylo ciaglych imprez przed malzenstwem ciagle piwka ?? ... malo bardzo malo jest wypadkow gdzie to wszystko nie bylo pokazane wczesniej.... jakies znaki symptomy.. tylko ludzie nie patrz, a pozniej do kazdego wont... i pytanie gdzie ja mialam oczy ? no wlasnie gdzie ?
Pasek wagi

:/

w szoku jestem

Życie to życie, może się coś nie poukładać w małżeństwie. Byłam na ślubie gdzie świadkowa była żoną rozwodnika, w dodatku w ciąży, później to dziecko chrzciła, i zapewne nie ona jedna.

Zdaniem większości z Was, jak ktoś dokona raz złego wyboru to już do końca życia powinien być sam jak palec i pokutować. Jesteście bardziej święte od księży:)

Bo w mojej parafii jakoś mają normalne, ludzkie podejście... I nikt mi nie powie że Bóg, o którym mnie uczono że jest miłosierny, dobry, sprawiedliwy, w jednym szeregu stawia kogoś komu nie wyszło w związku i szuka miłości, z kimś kto np. zabił swoje dziecko... Ba! Ten drugi jak wyzna żal za grzechy i postanowienie poprawy to może nawet dostanie rozgrzeszenie, komunię itp. Hehe:) Paranoja z Wami czasem.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.