- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
3 marca 2012, 11:13
3 marca 2012, 13:53
O matko, a to odprowadzanie jest wpisane w obowiązki randkowicza?.Poza tym, przecież do tramwaju Cię wsadził.Jak dla mnie przesadzasz totalnie.
3 marca 2012, 18:20
3 marca 2012, 18:52
3 marca 2012, 21:21
Wczoraj widziałam się z facetem, z którym zaczęłam się ostatnio spotykać, było to nasze 3 spotkanie. Dość sympatycznie, bylismy na kawce, potem piwko, pogaduchy, gdzies z 3-4 godziny sie widzielismy.Ogólnie bardzo romantyczne bylo to spotkanie- miałam wrażenie, że jemu naprawde coraz bardziej zaczyna zależeć i że chce sie zaangazować w te znajomość. Potem musiałam wracać do domu- wracam zawsze do siebie pociagiem, gdzie przez całe miasto do stacji mam kawałek- no i właśnie- odprowadził mnie do tramwaju, pozegnał sie i poszedł, a ja byłam pewna, że przynajmniej do tego pociagu mnie odwiezie...na to liczyłam, bo nie jest miło wracac po nocy samej przez całe miasto...W sumie to jest mi przykro,jestem zła na niego :( czy mam o co? jak myslicie, jak powinien sie zachowac ktos, kto chwilę wczesniej zapewnia mnie, jak mu zalezy? sama już nie wiem...
Edytowany przez Arkoarek 5 marca 2012, 16:14
5 marca 2012, 15:02
5 marca 2012, 18:57
6 marca 2012, 13:43
9 marca 2012, 21:12
przypomniała mi się pewna moja przygoda kiedyś spotkałem się z dziewczyną gdzieś w w kawiarni i zagadaliśmy się troszkę i ona nie zdążyła na ostatni autobus chcieliśmy złapać jakiegoś stopa ale też bezskutecznie więc pojechaliśmy innym autobusem w podobnym kierunku ale z końcowego przystanku do jej domu było 7 km przez pola i lasy więc ją odprowadziłem pod dom i wróciłem z buta z powrotem7 km do przystanku wtedy było już późno i już nie odjezdzał żaden autobus wiec jeszcze 11 km spacerkiem do domu dotarłem ok 1,30 trochę mokry zabłocony bo to był środek marca dobrze że gwieździste niebo było bo chociaż nie zabłądziłem przez te pola dodam że ciemno było okropnie bo akurat nie było księżyca, przygodę tą pamiętam do dziś miałem ze 20 lat jeszcze wtedy nie miałem samochodu oczywiście z naszej przyjaźni nic nie zostało po miesiącu może dwóch zakochała się bez wzajemności w moim koledze ze stanów miała nadzieje ze ją tam zabierze ze sobą ale to wydarzenie pamiętam i uważam ze dla miłości można pozwolić sobie na takie wyzwania...Wczoraj widziałam się z facetem, z którym zaczęłam się ostatnio spotykać, było to nasze 3 spotkanie. Dość sympatycznie, bylismy na kawce, potem piwko, pogaduchy, gdzies z 3-4 godziny sie widzielismy.Ogólnie bardzo romantyczne bylo to spotkanie- miałam wrażenie, że jemu naprawde coraz bardziej zaczyna zależeć i że chce sie zaangazować w te znajomość. Potem musiałam wracać do domu- wracam zawsze do siebie pociagiem, gdzie przez całe miasto do stacji mam kawałek- no i właśnie- odprowadził mnie do tramwaju, pozegnał sie i poszedł, a ja byłam pewna, że przynajmniej do tego pociagu mnie odwiezie...na to liczyłam, bo nie jest miło wracac po nocy samej przez całe miasto...W sumie to jest mi przykro,jestem zła na niego :( czy mam o co? jak myslicie, jak powinien sie zachowac ktos, kto chwilę wczesniej zapewnia mnie, jak mu zalezy? sama już nie wiem...