24 sierpnia 2011, 18:11
jestem całkowicie sama. nie mam chłopaka ani koleżanek.
codziennie siedze w domu, nigdzie nie wychodze. mieszkam na wsi, w szkole nie
bylam nigdy lubiana. nie mam zupełnie nikogo bliskiego, w domu nie mam z kim
pogadac, zaledwie kilka słów zamieniam z mam czy tata, albo wykonuje siostry
polecenia tzn przynies zrob tamto itp. jest mi strasznie smutno, zle się czuje,
te wakacje sa koszmarne. nie mam żadnego zajęcia , nie wiem czym się zająć żeby
nie myśleć, nic nie sprawia mi radości. jak chodziłam do szkoły to tata zawsze
się mnie pytał jak mi poszło a teraz to już nie ma o czym ze mna rozmawiać. z
mamą nigdy nie miałam dobrego kontaktu, ona zawsze z ciotką plotkuje i się
wyśmiewają ze mnie. kiedyś że byłam gruba teraz na odwrót. w domu ani szkole
nigdy nie miałam szacunku ani uznania. nie mam z kim pogadać zupełnie :(((
- Dołączył: 2011-05-04
- Miasto: Czad
- Liczba postów: 1574
26 sierpnia 2011, 15:45
Faktycznie wiele zależy od otoczenia, jak się trafia na nieodpowiednich ludzi (też jestem świetnym przykładem), to bywa, że mamy bardzo krytyczny stosunek do siebie i nie wierzymy, że możemy poznać kogoś wartościowego, komu będzie zależało na naszej znajomości.
27 sierpnia 2011, 18:09
A więc i ja napiszę Ci moją historię. Mam 15 lat, od 4 mieszkam na wsi.
Od zawsze byłam nieśmiała i zakompleksiona. CIcho mówiłam, wolalam się z niczym nie wychylać.
Do niedawno tak było. Znacznie różnie się od ludzi ze szkoły. Po prostu nie dogadujemy się. Wszystkie laski w szkole myślą o chłopakach, kosmetykach, ciuchach...A mnie to raczej nie interesuje. Chociaż skłamię, jeśli powiem, że nie chciałabym mieć chłopaka, bo chciałabym...
Z początku umawiałam się z dziewczynami na rowery czy spacer, ale zawsze potem czekałam jak głupia, a one nawet nie raczyły napisać, że nie przyjdą. Następnego dnia oczywiście zalewała mnie fala tłumaczeń: mnie bolała głowa, ja zasnęłam, ja zapomniałam.... ; /
W domu też nie najlepiej. Tata sporo pije, brat widzi tylko komputer... Jedynie dobry kontakt mam z mamą. Ale to nie zmienia faktu, że przyjaciół nie mam.
Ja lubię się uczyć. Może nie jestem jakimś Einsteinem, ale wiem, że wiedza, którą teraz nabędę mi się w przyszłości przyda i przykładam się do nauki>W szkole wszyscy mówią o mnie "kujon", a tylko przy sprawdzianie czy kartkówce. Najlepszy kontakt mam z nauczycielami, co nie ułatwia mi życia, ale nie chcę się zmieniać na siłę.
Nie chciałam przesiedzieć całych wakacji w domu na wsi, w dodatku sama. Dlatego zapisałam się do wolontariatu. Przez dwa miesiące chodziłam do Centrum Aktywizacji Starszych i Niepełnosprawnych, wzięłam udział w akcji, która na celu miala odnawianie pobliskiego miasta, a teraz biorę udział w akcji "Podziel Się Posiłkiem". Poznałam nowych ludzi, nabrałam nieco pewności siebie m.in. rozdając promocyjne ulotki na jutrzejszy koncert... ; /
Co Ci radzę? Naukę. Uczysz się dla siebie nigdy nie wiesz, kiedy Ci się nabyta wiedza przyda. Marzysz o studiach, więc przyłóż się do nauki, zdaj maturę (wierze, że dasz radę) i spróbuj dostac się na wymarzone studia. Im wyższe wykształcenie, tym lepiej. Poza tym staraj się wychodzić do ludzi. Może pomyśl o wolontariacie? To wzmocni Twoją pewność siebie , dodatkowo poczujesz się potrzebna. Możliwości jest wiele, wystarczy tylko dobrze poszukać. Chętnie Ci pomogę :)
29 sierpnia 2011, 22:35
no święta racja - uczyć się. przez to zdobywa się szacunek i uznanie a ja się nigdy nie uczyłam więc teraz mam.
od niedawna mi się odmieniło z tą maturą, skoro mam okazję to spróbuję. miałam się uczyć przez wakacje i tak było około 2 tygodnie później dalej się podłamałam i powiedziałam że od września ;\
ja w ogóle nie wiem czy brać dodatkowy przedmiot, czy się nie ośmieszę . boję się, nie umiem matmy, angielski słabo :(:(
matrucha027: dobrze że masz dobry kontakt z mamą:) też tak miałam nie raz że koleżanki mnie olały, ludzie są fałszywi, postępują jak większość, zmawiają się ze sobą , "z kim się zadają takimi się stają", no ale nie każdy taki jest.....
30 sierpnia 2011, 15:08
Edytowany przez Enchanteddx3 26 października 2011, 21:07
2 września 2011, 22:18
Na nowych znajomych na studiach trzeba uważać, ile razy sie zawiodłam to i tak bylo to samo, stwierdziłam nowi ludzie bedzie fajnie, zaprzyjaźniłam się z moją współlokatorką której zaczęło później odwalać, miałam jeszcze jedna ehh przejaciółke (co to wogole za słowo :/ ) to o mało przez nią rozpadłby się mój związek, a później przepraszały i chciały nadal ze mną kontakt utrzymywać, nie dam się więcej i wyprosiłam je z pokoju, przeprowadziłam się do chłopaka i razem mieszkamy w akademiku w jednym pokoju. A koleżanek znowu nie mam i już się z tym pogodziłam że nie będę ich miała. Ostatnio zauważyłam że mam ogromną niechęć do ludzi :( nie wiem czy ze mną jest coś nie tak czy już po prostu tyle razy mnie skrzywdzili że nie chce mieć znajomych, mam chłopaka i jego paczkę kumpli spotykamy sie zawsze razem i jest fajnie ale to małe grono ludzi, jak jest ich za dużo działają mi na nerwy.
6 września 2011, 21:34
kotek13: to normalne, nie potrzebujesz już nikogo więcej, wystarczy jedna osoba bliska twojemu sercu którą kochasz. . . . też miałam różne przeboje z koleżankami:(
6 września 2011, 22:26
Najgorsze jest to, że ludzie mnie denerwują, coraz wiecej ludzi mnie drażni samą obecnością, boję się że tak moze się stać z osobami bliskimi :( z rodzeństwem już się nie dogaduję, gorzej jak i tak będzie z moim chłopakiem, teraz się nie widzimy na okres wakacji ale już za jakieś 2-3 tygodnie znowu będziemy mieszkać razem.
Gorzej mam teraz z myślami, cały czas chodzi mi po głowie że mój T. mnie zdradza :( z jednej strony wiem na milion procent że on mi tego nigdy nie zrobi z drugiej jednak boję się, jak mu to powiedziałam to stwierdził jak mogłam wogole o tym pomyśleć, no tak aż wstyd za takie myśli. Ale byłam ostatnio u niego i jego mama dała mi płytę z wesela jego siostry które było 2 miesiące przed tym jak się poznaliśmy, wiec istotną rzeczą było to ze nie bylismy razem, ale byl tam z dziewczyną którą znam, w tańcu się objęli a potem zniknęli na jakiś czas, serce mnie tak bardzo zabolało jak to zobaczyłam, wiem że prędzej ich nic nie łączyło ale tak bardzo znienawidziłam tą dziewczynę że marny jej los jak zobaczymy sie w akademiku. (dodam że kiedyś pisała mi wiadomości żebym zostawiła mojego T. bo się nie nadaje na jego dziewczynę, później mnie przepraszała za to i mówiła że jesteśmy idealną parą, no głupia ) Nie wiem co mam myśleć o tym wszystkim?, przepraszam że tutaj piszę, nie na moim wątku ale musiałam to z siebie wyrzucić, zadręczam się tym od kilku dni.
7 września 2011, 11:56
jak będziecie razem mieszkać w akademiku to będziecie cały czas razem , on wybrał ciebie a nie tamtą, wyluzuj.... ile wam jeszcze studiów zostało? jeszcze jakoś wytrzymasz, potem własne mieszkanie(?) ja cię rozumiem, też jestem typem zazdrośnika.
rodzeństwem też się nie dogaduje.....
7 września 2011, 12:09
Jemu jeszcze 1.5 roku mi jeszcze 2.5
Wiem, że wybrał mnie, ale tamtą to na strzępy bym rozerwała, eee każdą która sie do niego zbliży. Ehhh nie wiem co się ostatnio ze mną dzieje, to może przez to że przytyłam, jestem wredna i zła na wszystkich za to a najbardziej na siebie :( Czuję się taka bezużyteczna, nikomu nie potrzebna :(
7 września 2011, 14:02
hmm moze nie mialam tak samo ,ale kiedys tzn kilka lat temu tez nie mialam kolezanek,siedzialam w domu itd...Mialam Bardoz Kochana Mamusie i nadal mam ,ale sobie wyjechala na wieczna podroz:( wolalam z Nia spedzac czas niz z moimi ala kolezankami ktore albo lataly za chlopakami ,albo sie rypaly za kase ,albo wywijaly dupami na baletach;/ teraz jak mam dziecko tez mam malo co kolezanek ,bo co taka dajmy Wiola moja byla przyjacilka bedzie robila zemna jak ja mam faceta idziecko?nie wyjde na noc i z innymi tez sie nie umowie..sama ma chlopaka ale to typ suki wiec jej juz nie pasuje...teraz zazwyczaj spedzam czasna spacerach lub w domu z dzieckiem i facetem...mam rodzenstwo,znajomych,ale i tak jestem samotna:(((((( czuje sie czasem zle,nigdy juz nic nie bedzie jak kiedys...zyje dla dziecka,a moja rozrywka to dziecko i spacer...heh nie lam sie z czasem pewnie wszystko rusz,poznasz chlopaka itd,przeciez wiecznie u Mamy nie bedziesz...nie nastawiaj sie zle do wszytskiego:) jak bedziesz potrzebowac rady lub sobie popisac zapraszam:) napisz:****wiem,ze duzo dziewczyn IC to proponuje,ale ja duzo przeszlam naprawde nie mowie ,ze one nie ale ja jestem zwyczajan prosta dziewczyna :) potrafie pomagac wspierac itd:****:) buaizczki kochana:):***