- Dołączył: 2011-05-05
- Miasto: Tarnów
- Liczba postów: 1796
21 lipca 2011, 18:59
czy wyleczylyscie ból po straciee mezczyzny ktorego kochaliscie nad zycie ??? czy jeszcze was to przesladuje ta milosc...wspomnieniaa... ale chodzi mi o taki zwiazek ktory naprawde byl udany.... a cos zmusilo do tego zeby odejsc... czy dalyscie rade.. i po jakim czasie?? i co pozwolilo wam zapomniec....
- Dołączył: 2011-05-05
- Miasto: Tarnów
- Liczba postów: 1796
21 lipca 2011, 20:34
jak mam im to powiedziec?? oni go nigdy nie zaakceptuja..
- Dołączył: 2011-07-15
- Miasto: Gdynia
- Liczba postów: 2047
21 lipca 2011, 20:48
aż tak sobie nagrabił czy rodzice przesadzają? o ile potrafię czytać ze zrozumieniem to " to coś" zrobił rok temu, rok jakoś przeżyli wasz związek- chodź niechętnie to wytrzymają i dłużej!
- Dołączył: 2011-07-19
- Miasto:
- Liczba postów: 150
21 lipca 2011, 21:16
Mam piętnaście lat i tylko dwa związki za sobą, nie wliczając tych dziecinnych, trwających kilka tygodni.
Cóż mogę powiedzieć... strata pierwszej miłości zawsze boli mocno... Pół roku zajęło mi ogarnięcie się po jego stracie, w tym czasie próbowałam różnych sposobów - umawiałam się z wieloma chłopakami, mając nadzieję, że zastąpią mi oni pustkę w sercu, spotykałam się z przyjaciółmi, chodziłam na imprezy i generalnie robiłam wszystko, byle tylko nie myśleć o nim. Jednak kiedy nadchodziły późne wieczory i zostawałam sama... jakby to ująć, pielęgnowałam swoją depresję, która z dnia na dzień coraz bardziej dawała mi się we znaki.
W tym czasie myślałam, że już nigdy o nim nie zapomnę, że nie ma chłopaka, z którym poczuję taką euforię jak przy nim.
Minęło ponad pół roku i wiem, że jestem już wolna od tego, co przytłaczało mnie przez te miesiące. Co prawda, raz na jakiś czas wracają te chwile kiedy myślę, że jest mi potrzebny, ale szybko odganiam się od tego. Nie jest tego wart, za dużo się wycierpiałam.
Liczę, że kiedyś poznam chłopaka, do którego będę czuła równie silną więź emocjonalną co do niego. W końcu jestem jeszcze młoda.
Maleńkie dziury w sercu pozostały, dziecinna naiwność też gdzieś się ulotniła... dużo mu zawdzięczam, oczywiście w tym negatywnym sensie. Myślę, że grunt to wsparcie bliskich osób, dzięki nim naprawdę można o wszystkim zapomnieć. No i cierpliwość, bo wszystko przyjdzie po prostu z czasem...
- Dołączył: 2005-10-28
- Miasto: Wyspy Kokosowe
- Liczba postów: 352
21 lipca 2011, 21:21
Kazdy kolejny zwiazek jest inny. Nigdy nie spotka się człowieka pokroju pierwszej miłości. Kolejna miłość jest inna, mniej ekscytujaca, ale również piękna. To prawda czas leczy rany ale w serduszku zawsze jest ślad po tym pięknym uczuciu.
- Dołączył: 2011-03-06
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 189
21 lipca 2011, 21:25
szczerze mówiąc czuje jak bym każdego nowego dnia przeżywała to od nowa :( czas nie leczy moich ran.
- Dołączył: 2011-05-05
- Miasto: Tarnów
- Liczba postów: 1796
21 lipca 2011, 21:30
> aż tak sobie nagrabił czy rodzice przesadzają? o
> ile potrafię czytać ze zrozumieniem to " to coś"
> zrobił rok temu, rok jakoś przeżyli wasz związek-
> chodź niechętnie to wytrzymają i dłużej!
noo ...bardzo sobie nagrabil/..ale przez to ze jest chory na nerwcice..nerwy mu puscily..jeszcze byl pod wplywem alkoholu...rodzice nie wiedzieli ze bylismy razem przez ten czas..ale sie domyslali...bo dochodzily im sluchy.to poprostu zabraniali mi wtedy wychodzic.. wiem ze sie martwiaa...ale oni wiedza ze nie jest zlym czlowiekiem.... teraz mam ograniczone wyjscia..wakacje zjebcone... i wogole.... szkoda gadac;(( powiedzcie mi.... czy wy.. bylyscie wstanie sie przeciwstawic rodzicom..? i jak to zniesc..co robic!?
- Dołączył: 2011-01-22
- Miasto: Gdańsk
- Liczba postów: 8544
21 lipca 2011, 21:31
takich rzeczy sie nie zapomina.. trzeba nauczyc sie wspominac z sentymentem
21 lipca 2011, 21:32
Miałam taki związek bardzo długo nie umiałam się pozbierać wyleczył mnie po ponad roku mój ówczesny mąż myślę że starą miłość leczy nowa teraz mogę śmiało powiedzieć że nie kochałam tamtego tak bardzo jak swojego męża:)
- Dołączył: 2011-07-20
- Miasto:
- Liczba postów: 182
21 lipca 2011, 21:35
We mnie bardzo długo siedziało, po 10 latach potrafił mi się jeszcze przyśnić. Ból i żal zniknęły zupełnie dopiero jak poznałam (dopiero po wielu latach) kogoś, kto jeszcze bardziej do mnie pasuje a wyleczyłam się już tak w 100% jak urodziłam dziecko.
- Dołączył: 2011-07-18
- Miasto: Konin
- Liczba postów: 362
21 lipca 2011, 21:37
Eh...na pewno nie możesz tłumić emocji, musisz pozwolić sobie na ich wyrażenie...żalu, złości, smutku, rozczarowania...pomocne może być również wygadanie się komuś, np. mamie, najlepszej przyjaciółce (my kobiety potrzebujemy tego;))
I po prostu...daj sobie czas...ja wiem, że łatwo się mówi, ale...podobno "czas leczy rany"...wraz z upływem czasu opadają emocje...potrafimy na problem spojrzeć z dystansem...
Nie wiem jak jest u Ciebie, ale po stracie bliskiej osoby, zdarza się, że mówimy, że już nigdy nikomu nie zaufamy, że miłość czy przyjaźń nie istnieją, że nigdy więcej się nie zaangażujemy - bardzo często jest to stan przejściowy. Ale głębokie rany mogą doprowadzić do tego, że boimy się mocniej zaangażować. Zwróć uwagę na to, by utrata ukochanej osoby "nie zamknęła" Cię na zdolność zawierania nowych znajomości. Na budowanie głębokich i udanych związków miłości i przyjaźni:))))
Się troszkę rozpisałam;) ale już starczy filozofowania;) Pozdrawiam serdecznie:)
Edytowany przez Paulinka1985 21 lipca 2011, 21:37