Temat: Problem w związku /uprawianie seksu bardzo rzadko/ męskie libido

Od jakiegoś dłuższego czasu seks stał się mało ważnym elementem w moim związku. Kochamy się bardzo rzadko. Co mnie smuci bardzo ponieważ nie potrafię sobie tego w żaden sposób wytłumaczyć niekiedy pojawia się też frustracja, lęk, płacz (oczywiście nigdy nie przy partnerze). Zdaje sobie sprawę że problem może dotyczyć nas obojga, staram się nie obarczać tylko siebie ale mimo wszystko NIE POTRAFIĘ uspokoić własnych myśli.. A bo co jeśli nie jestem dla niego atrakcyjna?, a może ktoś inny mu się podoba?, czyżby nie podobał mu się seks ze mną? i inne takie.. Mam 23 lata (mój chłopak też) i jeśli mamy problem w tak młodym wieku to strasznie się boje co będzie później.. Dodam jeszcze że wcześniej seks był bardzo satysfakcjonujący. W trakcie zbliżenia jesteśmy bardzo otwarci, rozmawiamy, często zmieniamy pozycje, po prostu dobrze się przy tym bawimy. On w sumie zawsze dochodził. U mnie bywało różnie, bywało że orgazmu nie było (jak to u każdej kobiety) ale zawsze się dobrze bawiłam. Jesteśmy ze sobą dość długo bo aż 5 lat. Jak już wspominałam kochamy się rzadko, za rzadko co mnie zaczęło bardzo przeszkadzać, Może to kwestia dopasowania seksualnego? Może on ma strasznie niskie libido? Być może on się za bardzo przepracowuje? Uprzedzam to będzie dość długi post, z racji takiej że chciałabym w miarę dokładnie przedstawić problem.

Z góry bardzo dziękuje wszystkim za każdą opinie, komentarz i za doczytanie postu do końca. 

Mój partner oprócz tego że chodzi do pracy ma też swoją prace na działce (jest bardzo pracowity; nie ma tygodnia kiedy on nie wykonuje jakiś prac na działce typu wykopać warzywka, pokosić trawę, obstrzyc żywopłot, zabezpieczyć drewno przed zimą itp). Ostatnio też zaczął studia zaoczne. Jakby tego było mało chodzi na siłownie (1-2razy w tygodniu) i wychodzi z chłopakami pokopać w piłę na hali raz w tygodniu. Tak więc naprawdę dba o siebie, stara się też zdrowo odżywiać więc wydaje się że nie powinno się tu doszukiwać problemu zdrowotnego, chyba że trzeba by szukać jeszcze głębiej. Nie raz słyszę od niego że jest bardzo zmęczony..ostatnio szczególnie wtedy kiedy ja mam ochotę się z nim kochać. On potrafi o 22, a nawet niekiedy wcześniej zasypiać.. :/ Wtedy też zastanawiam się czy ja jestem tak bardzo kiepska w łóżku że mu nie zależy czy po prostu seks mu niepotrzebny? A może zaspakaja się jakoś inaczej? Jak się często czuje zmęczony to niech trochę zwolni z tym wszystkim... no ale widocznie mu nie zależy albo nie widzi w ogóle problemu. Pytałam się go czy się masturbuje ale twierdzi że nie, że go to nie kręci i woli seks. Mimo wszystko mu nie wierze ;) 

Wyobraźcie sobie że jakiś czas temu były z nim rozmowy na temat problemu z seksem. Mówiłam mu że się czuje źle że kochamy się tak rzadko i że czuje się jakbym była dla niego nieatrakcyjna (chociaż uwierzcie mi że się staram, stroję się z myślą o nim, ubieram wyzywające ciuszki dla niego i nic..i jak ma później nie być przykro kobiecie?). A on na to że mu się podobam, że chciałby częściej ale nie ma jak. No i tu trochę prawdy też leży ale mimo wszystko i z tym sobie dawaliśmy wcześniej radę. Może po krótko o tym. Zanim zaczął studia kochaliśmy się prawie że co tydzień, w weekend, gdy jedno z nas nocowało u drugiej osoby. Już wtedy czułam że to mnie nie kręci, że chciałabym częściej. Myśl że będziemy się kochać w weekend wcale mnie nie podniecała. To się wpisało do naszego związku i było cholernie przewidywalne...taka rutyna. Jak tylko zaczął studia to wiedziałam że będzie tylko gorzej, no i się nie pomyliłam. Na dzień dzisiejszy nie uprawialiśmy seksu przez 4 tygodnie.. Wg. niego nie kochamy się dlatego że nie ma kiedy i gdzie. Nie mieszkamy razem, weekendy spędzamy osobno przez studia. W ciągu całego tygodnia widzimy się dość często, średnio 4 razy. No ale że na drugi dzień musi wcześnie wstać to nie siedzimy do późna a w ciągu dnia jest tyle ludzi w domu (w szczególności jak jesteśmy u mnie) że uprawiać seks bez przeszkód i na luzie wiąże się z cudem, naprawdę. Kilka krotnie mieliśmy sytuacje że któryś z moich domowników mnie wołał kiedy byliśmy w trakcie, albo stał pod moimi drzwiami $#@%^! co naprawdę nie jest komfortowe biorąc jeszcze pod uwagę że mam drzwi na wprost łóżka i w dodatku częściowo przeszklone ;}  a dla niego było to bardzo stresujące, tylko sobie to wyobraźcie. Tak więc od tamtego czasu nie próbuje już nawet kochać się ze mną kiedy nie nocuje u mnie, chociaż ja bym bardzo chciała bo po prostu nie widzę innego wyjścia. Raz już prawie by coś doszło (było to u mnie w ciągu tygodnia) to się dowiedziałam że nie jest przyszykowany... Po prostu nie miał ze sobą prezerwatyw...zatkało mnie. Byłam w szoku, bo myślałam że on tego chce bo dawno tego nie robiliśmy a tu zonk. Jak nocował u mnie ostatnio kilka razy to też nic nie było i też nie wiem co o tym myśleć...Mam dość zaspakajania się sama..Nie robię tego często, zwykle tylko w te dni kiedy prawie że wybucham z podniecenia... Może powinnam go poinformować o tym fakcie? Może by go to jakoś ruszyło?

Chciałabym jeszcze dodać, że jakoś pod koniec września (albo na początku października, już nie pamiętam), też mieliśmy podobny problem. Wtedy nie uprawialiśmy seksu przez 6 tygodni.. ;) ale udało mi się dowiedzieć się od niego w czym tkwi problem, chociaż nie powiem długoo się zabierał żeby porozmawiać o tym ze mną. Praktycznie gdybym nie zaczęła ja tego tematu to prawdopodobnie by sam nie zdał się na taką odwagę. Ale już nie będę się rozpisywała na ten temat już wystarczająco długi jest ten post :P w razie czego to powiem później o co w tym chodziło.

Bardzo go kocham i nie wyobrażam sobie tego by seks miał popsuć nasz związek. Nie wiem czy ja mam nadludzko bardzo wysokie libido czy on bardzo niskie ale ja po prostu dłużej już tak nie mogę. Nie chce się kochać raz na tydzień, raz na miesiąc tym bardziej ! Chciałabym by seks wychodził bardziej naturalnie, czy to z mojej strony czy z niego. Faktycznie, nigdy mu nie powiedziałam zróbmy to tu i teraz. Ale wiecie dlaczego? Ponieważ tak często bez skutku go prowokowałam ciuchami, zachowaniem, bielizną że po prostu nie jestem w stanie tak bezpośrednio tego powiedzieć, tak jakbym czuła że on nie chce a jak mu to powiem to jakbym go zmuszała... Zaczynam bardzo źle się czuć w tym związku. Zdarzają się kłótnie, pretensje. Wydaje mi się że to dlatego że się oddaliliśmy od siebie bo za rzadko się kochamy. Jest coraz gorzej... Oczywiście tak samo jest w drugą stronę, gdy mamy do siebie żale, albo czuje że on mnie nie rozumie w jakiejś kwestii, albo że się w ogóle nie rozumiemy to z inicjacja seksu też nie jest najlepiej. Ja nie mam ochoty się wtedy kochać, jest mi przykro i idę po prostu spać, z nadzieją na lepsze jutro, wmawiając sobie że tego właśnie chciał i jest mu tak na rękę. Bo jak się tu kochać jak czujesz żal do partnera? Czyli tak oto w ten sposób problem zatacza koła... 

Nie wiem kompletnie co robić. Nie chcę by ten problem się pogłębiał. Czy ktoś z was ma podobne doświadczenia? Wie może jak mam podejść do tego problemu? Jak porozmawiać z partnerem by nie urazić jego. Za każdym razem jak mu mówiłam o swoich potrzebach to zauważyłam jakby on się bał że nie podoła moim wymaganiom, że go to przerasta i sam nie wie co zrobić, chociaż że chce. Tak bardzo chciałabym nam pomóc.

Pasek wagi

Torunianka88 napisał(a):

kapuczino napisał(a):

nainenz napisał(a):

kapuczino napisał(a):

może on ma prostu małe potrzeby, no i jesteście juz dość długo ze sobą. seks juz nie jest taaaaki atrakcyjny jak na początku. Kiedyś przeczytałam ze ta największa namiętność wygasa po 2 latach.
co za głupoty :| ze ty masz takie życie do doop to nie znaczy, że każdy musi mieć takie samo.
nie głupoty tylko prawdziwe życie. a my z mężem pod tym względem dobraliśmy się idealnie, więc moje życie nie jest do doopy
serio?! Po dwóch latach? To po 10 tylko szklanka wody? :PAutorko my Ci rozwiązania raczej nie podsuniemy. Moim zdaniem powinnaś dążyć do szczerej rozmowy i razem musicie znaleźć przyczynę ;) bo tak to możemy sobie gdybać i gdybać :)
Tylko z nim nie bardzo idzie rozmawiać, wiesz? Jak ostatnio zaczęłam wylewać na niego swoje żale to zaczął mnie atakować. Skończyło się na tym że mi wygarnął że zależy mi tylko na seksie (tak, tak mi właśnie powiedział), że cały czas myślę tylko o jednym i że może musi mi kupić wibrator. Wkur***am się na maxa. Było mi strasznie przykro. Potem mnie przepraszał za te słowa. Nie wiem co się z nim dzieje...

Pasek wagi

pati0109 napisał(a):

Całkowicie wiem o czym mówisz. Jestem z moim Chłopakiem ponad rok,od początku mieliśmy na siebie wielką ochotę. Miałam tak jak Ty,czyli on zawsze dochodził, ja od czasu do czasu. Mój Chłopak zawsze miał ochotę, był spontaniczny, mógł prawie w każdym miejscu się kochać.I z początkiem października nadszedł taki czas ,że tydzień nic..dwa tygodnie...trzy.. Często o tym rozmawialiśmy, mówił mi,że nie wie co się z nim dzieje..wszystkie próby kończyły się porażką. Każda rozmowa też nie przynosiła pożądanych skutków.. Wraz z jego niskim libido, jego humor również był w kiepskim stanie. Chodził smutny,rozdrażniony. Aż w końcu nie wytrzymałam, poryczałam się i mówię mu,że nie mam do niego o nic pretensji, będę czekała tak długo aż będzie lepiej i że w to wierzę. Powiedziałam mu też,że  nie zalezy mi tylko na seksie,ale przede wszystkim na jego dobrym humorze,który miał codziennie. Chciałam,żeby też pomyslal co ja czuje, bo kazdego dnia mnie to trapi,ze on jest smutny. Wziął sobie to do serca, nastepnego dnia juz widzialam,ze ma lepszy humor. A dwa dni pozniej zaskoczyl mnie taka erekcją,że jeszcze takiej nie miał.. Aż zapytałam się go czy jakieś niebieskie tabletki wziął,ale powiedział,że potrzebny był mu taki kop w tyłek. :) Do tej pory nasze życie seksualne jest lepsze niż na początku związku.. Trzymam kciuki żeby u Ciebie też tak było! :*
pati0109 to ja chyba jestem jak ten twój chłopak. Ostatnio chodzę cały czas rozdrażniona i smutna. Często się kłócimy. Wszystko mi w nim przeszkadza. Wszędzie się doszukuje jakiś podtekstów z jego strony. On zaplanuje sobie dzień, jedzie do miasta, spotka się z kumplami - a u mnie w głowie kipi aż ze złości bo myślę sobie czemu to nie zaplanuje ze mną dnia/nocy, jeśli tak dawno tego nie robiliśmy i on zdaje sobie sprawę (bo rozmawialiśmy o tym niedawno) że to jest to czego potrzebuje. Czasem już nie wytrzymuje i też płacze. W szczególności po jego wizycie, kiedy mam nadzieje że jednak się do siebie bardziej zbliżymy. My też rozmawialiśmy o seksie już kilka krotnie ale z tych rozmów nic nie wynikło. Raz to on się na mnie tak wkurzył że mi powiedział że zależy mi tylko na seksie...

Pasek wagi

evenus napisał(a):

Torunianka88 napisał(a):

kapuczino napisał(a):

nainenz napisał(a):

kapuczino napisał(a):

może on ma prostu małe potrzeby, no i jesteście juz dość długo ze sobą. seks juz nie jest taaaaki atrakcyjny jak na początku. Kiedyś przeczytałam ze ta największa namiętność wygasa po 2 latach.
co za głupoty :| ze ty masz takie życie do doop to nie znaczy, że każdy musi mieć takie samo.
nie głupoty tylko prawdziwe życie. a my z mężem pod tym względem dobraliśmy się idealnie, więc moje życie nie jest do doopy
serio?! Po dwóch latach? To po 10 tylko szklanka wody? :PAutorko my Ci rozwiązania raczej nie podsuniemy. Moim zdaniem powinnaś dążyć do szczerej rozmowy i razem musicie znaleźć przyczynę ;) bo tak to możemy sobie gdybać i gdybać :)
Tylko z nim nie bardzo idzie rozmawiać, wiesz? Jak ostatnio zaczęłam wylewać na niego swoje żale to zaczął mnie atakować. Skończyło się na tym że mi wygarnął że zależy mi tylko na seksie (tak, tak mi właśnie powiedział), że cały czas myślę tylko o jednym i że może musi mi kupić wibrator. Wkur***am się na maxa. Było mi strasznie przykro. Potem mnie przepraszał za te słowa. Nie wiem co się z nim dzieje...


Rozmowa nie polega na wylewaniu żali ;) 
Tym bardziej, że może to być dla niego drażliwy temat :) 

A jak on Ci nie powie o co chodzi to rozwiązania raczej nie znajdziesz ;) Szklanej kuli nie mamy żeby pomóc ;)

Torunianka88 napisał(a):

evenus napisał(a):

Torunianka88 napisał(a):

kapuczino napisał(a):

nainenz napisał(a):

kapuczino napisał(a):

może on ma prostu małe potrzeby, no i jesteście juz dość długo ze sobą. seks juz nie jest taaaaki atrakcyjny jak na początku. Kiedyś przeczytałam ze ta największa namiętność wygasa po 2 latach.
co za głupoty :| ze ty masz takie życie do doop to nie znaczy, że każdy musi mieć takie samo.
nie głupoty tylko prawdziwe życie. a my z mężem pod tym względem dobraliśmy się idealnie, więc moje życie nie jest do doopy
serio?! Po dwóch latach? To po 10 tylko szklanka wody? :PAutorko my Ci rozwiązania raczej nie podsuniemy. Moim zdaniem powinnaś dążyć do szczerej rozmowy i razem musicie znaleźć przyczynę ;) bo tak to możemy sobie gdybać i gdybać :)
Tylko z nim nie bardzo idzie rozmawiać, wiesz? Jak ostatnio zaczęłam wylewać na niego swoje żale to zaczął mnie atakować. Skończyło się na tym że mi wygarnął że zależy mi tylko na seksie (tak, tak mi właśnie powiedział), że cały czas myślę tylko o jednym i że może musi mi kupić wibrator. Wkur***am się na maxa. Było mi strasznie przykro. Potem mnie przepraszał za te słowa. Nie wiem co się z nim dzieje...
Rozmowa nie polega na wylewaniu żali ;) Tym bardziej, że może to być dla niego drażliwy temat :) A jak on Ci nie powie o co chodzi to rozwiązania raczej nie znajdziesz ;) Szklanej kuli nie mamy żeby pomóc ;)
Wiem wiem. Tylko że ja już tyle razy  z nim o tym rozmawiałam... Ja już nie wiem co mam mu mówić, o co pytać. Wychodzi na to że on problemu nie widzi i co chciał to mi powiedział. Szczerze to boję się zacząć ten temat. Jestem wręcz przekonana że usłyszę 'A ty znowu o tym seksie? No przecież już rozmawialiśmy. Wszystko już jest wyjaśnione'. Wtedy ja powiem że nic nie wyjaśnione a on będzie mieć do mnie pretensje i nazwie mnie jeszcze jakąś seksoholiczką... Przykre jest że on widzi problem we mnie. A ja po prostu chciałabym mieć to poczucie że go podniecam, że nie może się doczekać wspólnej nocy. Chciałabym żeby w ciągu dnia mi napisał że myśli o tym, albo że przyjedzie od razu po pracy i się na mnie rzuci bo do wieczora nie wytrzymie. Czy ja za dużo wymagam? Czy coś ze mną jest nie tak? 

Pasek wagi

Jeśli nie kupił prezerwatyw, znaczy że o tym nie pomyślał. Jeśli oboje studiujecie to masz przerąbane. On jest w wieku w którym facet chce najbardziej. Kobieta najbardziej chce w okolicy 28-35 lat. Także Twoje potrzeby będą rosły, jego słabły. Masz większe potrzeby niż On niestety. Nie jest to nic złego. Ale powiem Tobie z doświadczenia, że żyje się tak bardzo ciężko. Mój partner miał 40 lat i było raz na 3 miesiące. Ja omal nie dostałam obłędu. A zwłaszcza, że jak nie chciał się bzykać, nie pozwalał sobie nawet na żadne pieszczoty. Taki zimny typ. Albo będziesz go zdradzać, albo zażerać potrzeby, ewentualnie zostaniesz zgorzkniałą kobietą za kilka lat. Seks jest bardzo ważny. A przynajmniej ...dbałość o to by partner nie chodził "głodny". 

Skania79 napisał(a):

Jeśli nie kupił prezerwatyw, znaczy że o tym nie pomyślał. Jeśli oboje studiujecie to masz przerąbane. On jest w wieku w którym facet chce najbardziej. Kobieta najbardziej chce w okolicy 28-35 lat. Także Twoje potrzeby będą rosły, jego słabły. Masz większe potrzeby niż On niestety. Nie jest to nic złego. Ale powiem Tobie z doświadczenia, że żyje się tak bardzo ciężko. Mój partner miał 40 lat i było raz na 3 miesiące. Ja omal nie dostałam obłędu. A zwłaszcza, że jak nie chciał się bzykać, nie pozwalał sobie nawet na żadne pieszczoty. Taki zimny typ. Albo będziesz go zdradzać, albo zażerać potrzeby, ewentualnie zostaniesz zgorzkniałą kobietą za kilka lat. Seks jest bardzo ważny. A przynajmniej ...dbałość o to by partner nie chodził "głodny". 
No właśnie, jeśli nie kupił to nie myślał. Po 3 tygodniach bez seksu myślałam że w końcu pomyśli no i tylko spotkałam się z wielkim rozczarowaniem. Muszę zaznaczyć, że kiedyś nie mówiłam głośno o swoich potrzebach. Jak się nie kochaliśmy zbyt często (co mi również nie odpowiadało) to po prostu przyjmowałam to do siebie i nie chciałam mu pokazać że mi na tym zależy. Myślałam że jak mu pokaże że jestem obojętna to od razu zatęskni za zbliżeniami i się zacznie starać. Nic to nie pomogło. Teraz zaczęłam mówić głośno jakie są moje oczekiwania. Może właśnie moje potrzeby w ostatnich czasie właśnie urosły? Wydaję mi się że już właśnie zostałam taką zgorzkniałam kobietą.. Często się wkurzam ostatnio. Wiele rzeczy mi nie pasuje. Mój partner miał do mnie ostatnio o to pretensje... Co do zdrady to myślę że gdybym chodziła przez dłuższy czas niezaspokojona i znalazłby się jakiś facet, który by to wyczuł to mogłoby się zrobić niebezpiecznie. Chociaż kocham mojego chłopaka nad życie i wiem że do nikogo nie będę żywiła takich uczuć to boje się że mogłabym go zdradzić. 

Pasek wagi

evenus napisał(a):

pati0109 napisał(a):

Całkowicie wiem o czym mówisz. Jestem z moim Chłopakiem ponad rok,od początku mieliśmy na siebie wielką ochotę. Miałam tak jak Ty,czyli on zawsze dochodził, ja od czasu do czasu. Mój Chłopak zawsze miał ochotę, był spontaniczny, mógł prawie w każdym miejscu się kochać.I z początkiem października nadszedł taki czas ,że tydzień nic..dwa tygodnie...trzy.. Często o tym rozmawialiśmy, mówił mi,że nie wie co się z nim dzieje..wszystkie próby kończyły się porażką. Każda rozmowa też nie przynosiła pożądanych skutków.. Wraz z jego niskim libido, jego humor również był w kiepskim stanie. Chodził smutny,rozdrażniony. Aż w końcu nie wytrzymałam, poryczałam się i mówię mu,że nie mam do niego o nic pretensji, będę czekała tak długo aż będzie lepiej i że w to wierzę. Powiedziałam mu też,że  nie zalezy mi tylko na seksie,ale przede wszystkim na jego dobrym humorze,który miał codziennie. Chciałam,żeby też pomyslal co ja czuje, bo kazdego dnia mnie to trapi,ze on jest smutny. Wziął sobie to do serca, nastepnego dnia juz widzialam,ze ma lepszy humor. A dwa dni pozniej zaskoczyl mnie taka erekcją,że jeszcze takiej nie miał.. Aż zapytałam się go czy jakieś niebieskie tabletki wziął,ale powiedział,że potrzebny był mu taki kop w tyłek. :) Do tej pory nasze życie seksualne jest lepsze niż na początku związku.. Trzymam kciuki żeby u Ciebie też tak było! :*
pati0109 to ja chyba jestem jak ten twój chłopak. Ostatnio chodzę cały czas rozdrażniona i smutna. Często się kłócimy. Wszystko mi w nim przeszkadza. Wszędzie się doszukuje jakiś podtekstów z jego strony. On zaplanuje sobie dzień, jedzie do miasta, spotka się z kumplami - a u mnie w głowie kipi aż ze złości bo myślę sobie czemu to nie zaplanuje ze mną dnia/nocy, jeśli tak dawno tego nie robiliśmy i on zdaje sobie sprawę (bo rozmawialiśmy o tym niedawno) że to jest to czego potrzebuje. Czasem już nie wytrzymuje i też płacze. W szczególności po jego wizycie, kiedy mam nadzieje że jednak się do siebie bardziej zbliżymy. My też rozmawialiśmy o seksie już kilka krotnie ale z tych rozmów nic nie wynikło. Raz to on się na mnie tak wkurzył że mi powiedział że zależy mi tylko na seksie...

Rozumiem.. No Nasze rozmowy tez często nie przynosiły skutków,ale raz sama miałam zły dzien i powiedziałam ze tez nie wszystko kręci sie wokol jego humoru.. Nie wiem jak to sie stało,ale poskutkowalo. :) ja wyzajw zasadę,ze po kryzysie zawsze przychodzi fajny czas. Mam nadzieje ze sobie to poukładacie. Ja nigdy nie byłam szczególnie napalona ale po jakimś czasie zaczelo mi przeszkadzać ze on nie jest ,wiec wiem o czym mówisz :) moze Twoj chłopak dojdzie sam do wniosku ze musi z Toba porozmawiać bo seks jednak jest istotnym aspektem :) 

Pasek wagi

ja nie wiem.. tylko ja widzę, że to powoli początek końca? Kocham, nie kocham, jesli nie ma rozmowy (bliskość emocjonalna) - nie, wyrzucanie żali to nie jest rozmowa, a sposób w jaki Twój chłopak Ci odpowiada także daje do myślenia, jesli nie ma bliskości fizycznej.... to co to za związek? On pewnie chce seksu, ale może niekoniecznie z Tobą. Może ma go juz z inną, na boku. Bo i taka jest opcja.I pociąg seksualny - to czy jemu się podobasz fizycznie - nic tu nie ma do rzeczy. Pewnie się podobasz. Ale może w nim coś się wypaliło, nie ma już ochoty być z Tobą blisko, nie ze względów fizycznych, tylko tych głębszych - zwykły zanik tego co określamy - miłością, zakochaniem. Może z racji wieku to piszę, 23 lata to środek Młodości, to ten czas na zmienianie partnerów, szukanie drugiej połówki. Nie zawsze ten pierwszy jest tym ostatnim. No, tak po prostu bywa. Powyższe pisałam z doświadczenia własnego. 

Pasek wagi

sporo facetów to zwykli tchórze. Wykonują takie manewry, brak bliskości i czułości przez długi czas po to, aby dziewczyna sama sie wkurzyła i znim zerwała. Jeśli ich plan nie działa - bo kobieta za długo wytrzymuje - w końcu zakańczają związek sami. 

Pasek wagi

aminka82 napisał(a):

sporo facetów to zwykli tchórze. Wykonują takie manewry, brak bliskości i czułości przez długi czas po to, aby dziewczyna sama sie wkurzyła i znim zerwała. Jeśli ich plan nie działa - bo kobieta za długo wytrzymuje - w końcu zakańczają związek sami. 
Z całym szacunkiem, ale częściej to kobiety nie mają ochoty albo mają jakieś fochy i nie powiedzą o co chodzi bo chcą faceta, który wróży ze szklanej kuli co ona ma za problem. Nie bez ksztyny prawdy jest żart z bólem głowy u kobiet. Nie mówię, że tacy faceci się nie zdarzają jak napisałaś ale chyba miałaś pecha jeśli poznawałaś tylko takich.

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.