- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
12 listopada 2014, 15:25
Od jakiegoś dłuższego czasu seks stał się mało ważnym elementem w moim związku. Kochamy się bardzo rzadko. Co mnie smuci bardzo ponieważ nie potrafię sobie tego w żaden sposób wytłumaczyć niekiedy pojawia się też frustracja, lęk, płacz (oczywiście nigdy nie przy partnerze). Zdaje sobie sprawę że problem może dotyczyć nas obojga, staram się nie obarczać tylko siebie ale mimo wszystko NIE POTRAFIĘ uspokoić własnych myśli.. A bo co jeśli nie jestem dla niego atrakcyjna?, a może ktoś inny mu się podoba?, czyżby nie podobał mu się seks ze mną? i inne takie.. Mam 23 lata (mój chłopak też) i jeśli mamy problem w tak młodym wieku to strasznie się boje co będzie później.. Dodam jeszcze że wcześniej seks był bardzo satysfakcjonujący. W trakcie zbliżenia jesteśmy bardzo otwarci, rozmawiamy, często zmieniamy pozycje, po prostu dobrze się przy tym bawimy. On w sumie zawsze dochodził. U mnie bywało różnie, bywało że orgazmu nie było (jak to u każdej kobiety) ale zawsze się dobrze bawiłam. Jesteśmy ze sobą dość długo bo aż 5 lat. Jak już wspominałam kochamy się rzadko, za rzadko co mnie zaczęło bardzo przeszkadzać, Może to kwestia dopasowania seksualnego? Może on ma strasznie niskie libido? Być może on się za bardzo przepracowuje? Uprzedzam to będzie dość długi post, z racji takiej że chciałabym w miarę dokładnie przedstawić problem.
Z góry bardzo dziękuje wszystkim za każdą opinie, komentarz i za doczytanie postu do końca.
Mój partner oprócz tego że chodzi do pracy ma też swoją prace na działce (jest bardzo pracowity; nie ma tygodnia kiedy on nie wykonuje jakiś prac na działce typu wykopać warzywka, pokosić trawę, obstrzyc żywopłot, zabezpieczyć drewno przed zimą itp). Ostatnio też zaczął studia zaoczne. Jakby tego było mało chodzi na siłownie (1-2razy w tygodniu) i wychodzi z chłopakami pokopać w piłę na hali raz w tygodniu. Tak więc naprawdę dba o siebie, stara się też zdrowo odżywiać więc wydaje się że nie powinno się tu doszukiwać problemu zdrowotnego, chyba że trzeba by szukać jeszcze głębiej. Nie raz słyszę od niego że jest bardzo zmęczony..ostatnio szczególnie wtedy kiedy ja mam ochotę się z nim kochać. On potrafi o 22, a nawet niekiedy wcześniej zasypiać.. :/ Wtedy też zastanawiam się czy ja jestem tak bardzo kiepska w łóżku że mu nie zależy czy po prostu seks mu niepotrzebny? A może zaspakaja się jakoś inaczej? Jak się często czuje zmęczony to niech trochę zwolni z tym wszystkim... no ale widocznie mu nie zależy albo nie widzi w ogóle problemu. Pytałam się go czy się masturbuje ale twierdzi że nie, że go to nie kręci i woli seks. Mimo wszystko mu nie wierze ;)
Wyobraźcie sobie że jakiś czas temu były z nim rozmowy na temat problemu z seksem. Mówiłam mu że się czuje źle że kochamy się tak rzadko i że czuje się jakbym była dla niego nieatrakcyjna (chociaż uwierzcie mi że się staram, stroję się z myślą o nim, ubieram wyzywające ciuszki dla niego i nic..i jak ma później nie być przykro kobiecie?). A on na to że mu się podobam, że chciałby częściej ale nie ma jak. No i tu trochę prawdy też leży ale mimo wszystko i z tym sobie dawaliśmy wcześniej radę. Może po krótko o tym. Zanim zaczął studia kochaliśmy się prawie że co tydzień, w weekend, gdy jedno z nas nocowało u drugiej osoby. Już wtedy czułam że to mnie nie kręci, że chciałabym częściej. Myśl że będziemy się kochać w weekend wcale mnie nie podniecała. To się wpisało do naszego związku i było cholernie przewidywalne...taka rutyna. Jak tylko zaczął studia to wiedziałam że będzie tylko gorzej, no i się nie pomyliłam. Na dzień dzisiejszy nie uprawialiśmy seksu przez 4 tygodnie.. Wg. niego nie kochamy się dlatego że nie ma kiedy i gdzie. Nie mieszkamy razem, weekendy spędzamy osobno przez studia. W ciągu całego tygodnia widzimy się dość często, średnio 4 razy. No ale że na drugi dzień musi wcześnie wstać to nie siedzimy do późna a w ciągu dnia jest tyle ludzi w domu (w szczególności jak jesteśmy u mnie) że uprawiać seks bez przeszkód i na luzie wiąże się z cudem, naprawdę. Kilka krotnie mieliśmy sytuacje że któryś z moich domowników mnie wołał kiedy byliśmy w trakcie, albo stał pod moimi drzwiami $#@%^! co naprawdę nie jest komfortowe biorąc jeszcze pod uwagę że mam drzwi na wprost łóżka i w dodatku częściowo przeszklone ;} a dla niego było to bardzo stresujące, tylko sobie to wyobraźcie. Tak więc od tamtego czasu nie próbuje już nawet kochać się ze mną kiedy nie nocuje u mnie, chociaż ja bym bardzo chciała bo po prostu nie widzę innego wyjścia. Raz już prawie by coś doszło (było to u mnie w ciągu tygodnia) to się dowiedziałam że nie jest przyszykowany... Po prostu nie miał ze sobą prezerwatyw...zatkało mnie. Byłam w szoku, bo myślałam że on tego chce bo dawno tego nie robiliśmy a tu zonk. Jak nocował u mnie ostatnio kilka razy to też nic nie było i też nie wiem co o tym myśleć...Mam dość zaspakajania się sama..Nie robię tego często, zwykle tylko w te dni kiedy prawie że wybucham z podniecenia... Może powinnam go poinformować o tym fakcie? Może by go to jakoś ruszyło?
Chciałabym jeszcze dodać, że jakoś pod koniec września (albo na początku października, już nie pamiętam), też mieliśmy podobny problem. Wtedy nie uprawialiśmy seksu przez 6 tygodni.. ;) ale udało mi się dowiedzieć się od niego w czym tkwi problem, chociaż nie powiem długoo się zabierał żeby porozmawiać o tym ze mną. Praktycznie gdybym nie zaczęła ja tego tematu to prawdopodobnie by sam nie zdał się na taką odwagę. Ale już nie będę się rozpisywała na ten temat już wystarczająco długi jest ten post :P w razie czego to powiem później o co w tym chodziło.
Bardzo go kocham i nie wyobrażam sobie tego by seks miał popsuć nasz związek. Nie wiem czy ja mam nadludzko bardzo wysokie libido czy on bardzo niskie ale ja po prostu dłużej już tak nie mogę. Nie chce się kochać raz na tydzień, raz na miesiąc tym bardziej ! Chciałabym by seks wychodził bardziej naturalnie, czy to z mojej strony czy z niego. Faktycznie, nigdy mu nie powiedziałam zróbmy to tu i teraz. Ale wiecie dlaczego? Ponieważ tak często bez skutku go prowokowałam ciuchami, zachowaniem, bielizną że po prostu nie jestem w stanie tak bezpośrednio tego powiedzieć, tak jakbym czuła że on nie chce a jak mu to powiem to jakbym go zmuszała... Zaczynam bardzo źle się czuć w tym związku. Zdarzają się kłótnie, pretensje. Wydaje mi się że to dlatego że się oddaliliśmy od siebie bo za rzadko się kochamy. Jest coraz gorzej... Oczywiście tak samo jest w drugą stronę, gdy mamy do siebie żale, albo czuje że on mnie nie rozumie w jakiejś kwestii, albo że się w ogóle nie rozumiemy to z inicjacja seksu też nie jest najlepiej. Ja nie mam ochoty się wtedy kochać, jest mi przykro i idę po prostu spać, z nadzieją na lepsze jutro, wmawiając sobie że tego właśnie chciał i jest mu tak na rękę. Bo jak się tu kochać jak czujesz żal do partnera? Czyli tak oto w ten sposób problem zatacza koła...
Nie wiem kompletnie co robić. Nie chcę by ten problem się pogłębiał. Czy ktoś z was ma podobne doświadczenia? Wie może jak mam podejść do tego problemu? Jak porozmawiać z partnerem by nie urazić jego. Za każdym razem jak mu mówiłam o swoich potrzebach to zauważyłam jakby on się bał że nie podoła moim wymaganiom, że go to przerasta i sam nie wie co zrobić, chociaż że chce. Tak bardzo chciałabym nam pomóc.
13 listopada 2014, 14:56
Musisz przejąć inicjatywę! kup seksowną bieliznę, wybierz do tego jakieś gadżety erotyczne i zaatakuj go wieczorem taka lubieżna w sypialni! Musisz zabić tę nudę w sypialni! My wiemy co mówimy, pracujemy w tym od lat. Zapraszamy Cię na zakupy do naszego sklepu erotoys.pl nie musisz się wtydzić zapewniamy dyskrecję! Trzymamy za Wasz związek kciuki!!!
13 listopada 2014, 15:05
Musisz przejąć inicjatywę! kup seksowną bieliznę, wybierz do tego jakieś gadżety erotyczne i zaatakuj go wieczorem taka lubieżna w sypialni! Musisz zabić tę nudę w sypialni! My wiemy co mówimy, pracujemy w tym od lat. Zapraszamy Cię na zakupy do naszego sklepu erotoys.pl nie musisz się wtydzić zapewniamy dyskrecję! Trzymamy za Wasz związek kciuki!!!
13 listopada 2014, 15:23
Nie wiem jak Ci pomóc, może faktycznie on jest przemęczony. Mój mąż jak jest zmęczony też nie myśli o tym, tylko żeby pójść juz spać, co nie oznacza, że mu się nie podobam. Na początku związku mogliśmy wszędzie dosłownie, nawet w zacisznym miejscu na ulicy, potem zmieniło się wszystko, dojrzeliśmy do tego, że nie wszędzie wypada. Miewaliśmy przerwy, raz nawet 6 miesięcy a potem powrócił dawny żar. Bywają takie etapy w zyciu, że czasem sie chce czasem nie. To, że on nie chce o tym rozmawiać to jest pewna przeszkoda w dojściu do porozumienia i jak sie nie nauczycie rozmawiac o problemach to niestety ale cięzko będzie w takim związku i trzeba sie zastanowić nad kontynuacją. Z tak długim stażem powinniście potrafic ze sobą rozmawiać, a nie jakieś próby obejścia problemu.
13 listopada 2014, 20:52
sporo facetów to zwykli tchórze. Wykonują takie manewry, brak bliskości i czułości przez długi czas po to, aby dziewczyna sama sie wkurzyła i znim zerwała. Jeśli ich plan nie działa - bo kobieta za długo wytrzymuje - w końcu zakańczają związek sami.
13 listopada 2014, 21:04
Nie wiem jak Ci pomóc, może faktycznie on jest przemęczony. Mój mąż jak jest zmęczony też nie myśli o tym, tylko żeby pójść juz spać, co nie oznacza, że mu się nie podobam. Na początku związku mogliśmy wszędzie dosłownie, nawet w zacisznym miejscu na ulicy, potem zmieniło się wszystko, dojrzeliśmy do tego, że nie wszędzie wypada. Miewaliśmy przerwy, raz nawet 6 miesięcy a potem powrócił dawny żar. Bywają takie etapy w zyciu, że czasem sie chce czasem nie. To, że on nie chce o tym rozmawiać to jest pewna przeszkoda w dojściu do porozumienia i jak sie nie nauczycie rozmawiac o problemach to niestety ale cięzko będzie w takim związku i trzeba sie zastanowić nad kontynuacją. Z tak długim stażem powinniście potrafic ze sobą rozmawiać, a nie jakieś próby obejścia problemu.
14 listopada 2014, 20:37
Wiesz, dla mnie nie istnieje coś takiego jak podział "on kupuje zawsze prezerwatywy", jeśli zależy ci na seksie sama też powinnaś być zawsze przygotowana (oczywiście, jeśli jest to dla ciebie aż tak bardzo ważne). I nie zrozum mnie zle, ale u mnie w domu też jest dużo osób, ale jeśli obydwoje mamy ochotę na seks, to po prostu czekamy aż cała reszta pójdzie spać i tak, wstaję o 5 rano, żeby pojechać na uczelnię i nie jest dla mnie przeszkodą raz się nie wyspać. I czemu nie spotykacie się w weekendy? Ja też mam dosyć wymagające studia, które wymagają nauki na bieżąco, ale nie jest to dla mnie problem, bo to co mam robić u siebie, robię u mojego chłopaka będąc, przecież 24h/na dobę się chyba do siebie nie tulicie? Szczerze, powiem tak. Mój facet też nie ma ochoty za bardzo na seks, ja za to mam ogromną, ale jakoś daję radę. Może po prostu sama się zaspokajaj czasami, gdy on nie może/ nie chce? Powiem tak, faktycznie, gdyby wam zależało na seksie, znaleźlibyście na to sposób. Tylko tego muszą chcieć dwie osoby. I doskonale cię rozumiem, bo gdy w zeszłym roku mój facet miał na studiach tak jak ja teraz lub nawet trochę lżej, ale dodatkowo pracował w weekendy też nasze spotkania były ograniczane. Zdarzyły się przerwy trzy tygodnie, dwa tygodnie, tydzień i miałam tego dosyć, robiłam o to kłótnie, ale teraz gdy ma lajtowo (ostatni semestr) to się spotykamy, tylko czasami też się wściekam, że ja potrafię tyle dla niego zrobić, on dla mnie, nie? Wiesz, to jest kwestia tego, co kto oczekuje w związku i przede wszystkim musicie o tym gadać na okrągło, bo im dłużej będziesz ty trzymać w sobie i on, to tym bardziej będziecie się na siebie nawzajem hm... wściekli (?), że tak to nazwę.
Każdy związek przechodzi większy lub mniejszy kryzys, ale to wszystko kwestia wyjaśnienia sobie wszystkiego " dobrze kochanie, to zrobimy tak,żeby było i na twoje i na moje" albo "przykro mi, to nie wchodzi w rachubę". Bo szczerze? Albo jakoś się dotrzecie, albo prędzej czy później się skończy i mi się wydaje, że lepiej wcześniej, niż później, kiedy już przyjdą dzieci, etc. Rozumiem, że go kochasz, ale musisz się zapytać, czy będziesz w stanie trwać w takim stanie, jaki jest teraz do końca życia, bo gdy pojawią się dzieci, obydwoje będziecie chodzić do pracy, znowu będzie nawał obowiązków i znowu pojawi się problem "nie mamy kiedy się kochać, bo dzieci ciągle....". Wymówki znajdą się zawsze jakie, jak powiedziałam, wszystko to kwestia dobrej organizacji ;-). Trzymam kciuki, żeby sytuacja rozwiązała się dla Waszej dwójki szczęśliwie. I najlepiej, powiedz mu to, wszystko co tu napisałaś, bo jak inaczej ma się dowiedzieć w czym tkwi problem?
15 listopada 2014, 23:07
Wiesz, dla mnie nie istnieje coś takiego jak podział "on kupuje zawsze prezerwatywy", jeśli zależy ci na seksie sama też powinnaś być zawsze przygotowana (oczywiście, jeśli jest to dla ciebie aż tak bardzo ważne). I nie zrozum mnie zle, ale u mnie w domu też jest dużo osób, ale jeśli obydwoje mamy ochotę na seks, to po prostu czekamy aż cała reszta pójdzie spać i tak, wstaję o 5 rano, żeby pojechać na uczelnię i nie jest dla mnie przeszkodą raz się nie wyspać. I czemu nie spotykacie się w weekendy? Ja też mam dosyć wymagające studia, które wymagają nauki na bieżąco, ale nie jest to dla mnie problem, bo to co mam robić u siebie, robię u mojego chłopaka będąc, przecież 24h/na dobę się chyba do siebie nie tulicie? Szczerze, powiem tak. Mój facet też nie ma ochoty za bardzo na seks, ja za to mam ogromną, ale jakoś daję radę. Może po prostu sama się zaspokajaj czasami, gdy on nie może/ nie chce? Powiem tak, faktycznie, gdyby wam zależało na seksie, znaleźlibyście na to sposób. Tylko tego muszą chcieć dwie osoby. I doskonale cię rozumiem, bo gdy w zeszłym roku mój facet miał na studiach tak jak ja teraz lub nawet trochę lżej, ale dodatkowo pracował w weekendy też nasze spotkania były ograniczane. Zdarzyły się przerwy trzy tygodnie, dwa tygodnie, tydzień i miałam tego dosyć, robiłam o to kłótnie, ale teraz gdy ma lajtowo (ostatni semestr) to się spotykamy, tylko czasami też się wściekam, że ja potrafię tyle dla niego zrobić, on dla mnie, nie? Wiesz, to jest kwestia tego, co kto oczekuje w związku i przede wszystkim musicie o tym gadać na okrągło, bo im dłużej będziesz ty trzymać w sobie i on, to tym bardziej będziecie się na siebie nawzajem hm... wściekli (?), że tak to nazwę. Każdy związek przechodzi większy lub mniejszy kryzys, ale to wszystko kwestia wyjaśnienia sobie wszystkiego " dobrze kochanie, to zrobimy tak,żeby było i na twoje i na moje" albo "przykro mi, to nie wchodzi w rachubę". Bo szczerze? Albo jakoś się dotrzecie, albo prędzej czy później się skończy i mi się wydaje, że lepiej wcześniej, niż później, kiedy już przyjdą dzieci, etc. Rozumiem, że go kochasz, ale musisz się zapytać, czy będziesz w stanie trwać w takim stanie, jaki jest teraz do końca życia, bo gdy pojawią się dzieci, obydwoje będziecie chodzić do pracy, znowu będzie nawał obowiązków i znowu pojawi się problem "nie mamy kiedy się kochać, bo dzieci ciągle....". Wymówki znajdą się zawsze jakie, jak powiedziałam, wszystko to kwestia dobrej organizacji ;-). Trzymam kciuki, żeby sytuacja rozwiązała się dla Waszej dwójki szczęśliwie. I najlepiej, powiedz mu to, wszystko co tu napisałaś, bo jak inaczej ma się dowiedzieć w czym tkwi problem?
Masz racje co do kupna prezerwatyw. Myślałam o tym wcześniej i z pewnością pomyślę nad tym w najbliższym czasie. Jak już wspomniałam wcześniej nie kupiłam prezerwatyw w ostatnim dość długim wyczekiwany czasie, ponieważ nie chciałam się narzucać, a także chciałam mieć pewność że on w końcu tego zapragnął, myślał o tym wcześniej i przygotował się do tego jak należy;) Co do czekania aż ktoś zaśnie..jest to niemożliwe bo musielibyśmy czekać gdzieś do godziny 2,3 (nie żartuje, tak późno moi domownicy chodzą spać). Dla mnie nie byłby to żaden problem, ponieważ ja też często chodzę późno spać, jednak on bardzo często wstaje wcześnie rano i często też pracuje fizycznie i o takiej późnej godzinie on jest 'nie do życia'. A i nie spotykamy się w weekendy bo on studiuje i co weekend zjeżdża do innego miasta i tam nocuje. Tak poza tym to dzięki wielkie za komentarz! Jakoś tak lepiej mi się zrobiło... widze też że myślimy podobnie:) I jeszcze jedno, rozmawialiśmy ostatnio i mieliśmy nawet kilka przełomowych momentów :D no ale zobaczymy jak się sytuacja potoczy dalej...