- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
31 marca 2024, 17:43
Pytanie raczej do katoliczek praktykujących chociaż od święta, lub posiadające duża aktualna wiedzę. To ważne.
Czy jeśli dana osoba jest uzależniona od masturbacji lub ma takie naturalne potrzeby, czuje przymus wewnętrzny a jest osobą wierzącą i chce chociaż na święta chodzić do spowiedzi i komunii, to musi się spowiadać z masturbacji?
Wiem, że kiedyś to zawsze był grzech ciężki, ale od iluś lat w katechizmie napisane jest ze teoretycznie grzech ciężki, ale takie czynniki jak niedojrzałośc uczuciową (nastolatkowie) nabyte nawyki, czynniki psychiczne redukuja winę do minimum. Czyli może to być grzech lekki lub żadne.
Mni isteresuje czy jeśli jest przymus wewnętrzny i nie potrafi się zapanować, to czy trzeba się z tego spowiadać czy można pominąć ten grzech? Słyszałam już nie od jednej osoby że mimo że to robi i chodzi do spowiedzi to się z tego nie spowiada, bo to nie jest dobrowolne więc grzechu ciężkiego nie ma.
Dziękuję bardzo za normalne odpowiedzi.
3 kwietnia 2024, 20:15
napisze ktoś jak jest z tą liczbą grzechów ciężkich czy trzeba to wyznawać i w jaki sposób? Czy zapytać o to spowiednika? Najgorzej jak trafię na jakiegoś zasadniczego i wprowadzi mnie w błąd.
Sama przytaczałaś kanon, który o tym mówi. I dalej nie wiesz? Ksiądz Cię wprowadzi w błąd, a randomowe laski z internetu nie?
3 kwietnia 2024, 20:20
napisze ktoś jak jest z tą liczbą grzechów ciężkich czy trzeba to wyznawać i w jaki sposób? Czy zapytać o to spowiednika? Najgorzej jak trafię na jakiegoś zasadniczego i wprowadzi mnie w błąd.
Sama przytaczałaś kanon, który o tym mówi. I dalej nie wiesz? Ksiądz Cię wprowadzi w błąd, a randomowe laski z internetu nie?
Ale przecież grzechów nikt nie liczy i co wtedy... Ilość przybliżona, pominąć, nie wiem
3 kwietnia 2024, 21:43
Jedynie bez praktykowania brakowałoby mi spowiedzi, jeśli faktycznie popełnie jakiś grzech ciężki który naprawdę jest ciężki np. jakieś kłamstwo. Wierzę, że podczas spowiedzi są odpuszczanie grzechy. I to także mnie trzyma przy chodzeniu do kościoła. Najgorsze, że nie zgadzam się ze każdy grzech ciężki uznawany przez Kościół jest naprawdę ciężki, ale wyboru nie mma i też muszę się spowiadać, poprawiać, bo nie można sobie wybierać.
Zaraz, Ty uważasz, że jeśli popełnisz jakiś występek, ukradniesz, skłamiesz, whatever, to samo opowiedzenie o tym innej osobie - zwane też spowiedzią- magicznie niweluje ten występek. Osoba okłamana przestaje być okłamana, kradzież staje się pożyczką, zabójstwo- wypadkiem, zdrada - chwilą zapomnienia? Jesteś rozgrzeszona, możesz iść dalej, robić tak samo i nic się nie stało, gruba kreska? Skąd Ty bierzesz te pomysły?
3 kwietnia 2024, 22:01
Jedynie bez praktykowania brakowałoby mi spowiedzi, jeśli faktycznie popełnie jakiś grzech ciężki który naprawdę jest ciężki np. jakieś kłamstwo. Wierzę, że podczas spowiedzi są odpuszczanie grzechy. I to także mnie trzyma przy chodzeniu do kościoła. Najgorsze, że nie zgadzam się ze każdy grzech ciężki uznawany przez Kościół jest naprawdę ciężki, ale wyboru nie mma i też muszę się spowiadać, poprawiać, bo nie można sobie wybierać.
Zaraz, Ty uważasz, że jeśli popełnisz jakiś występek, ukradniesz, skłamiesz, whatever, to samo opowiedzenie o tym innej osobie - zwane też spowiedzią- magicznie niweluje ten występek. Osoba okłamana przestaje być okłamana, kradzież staje się pożyczką, zabójstwo- wypadkiem, zdrada - chwilą zapomnienia? Jesteś rozgrzeszona, możesz iść dalej, robić tak samo i nic się nie stało, gruba kreska? Skąd Ty bierzesz te pomysły?
Czy ja gdzieś napisałam, że po spowiedzi można iść dalej i robić to samo? Można popełniać różnego rodzaju grzechu. Raz będzie dotyczył kłamstwa innym razem mocnego upicia się a innym razem jeszcze czegoś innego. Aby spowiedz była ważna i nastapilo odpuszczenie grzechu, to potrzebne jest wyznanie grzechu i mocne postanowienie poprawy. Mocne postanowienie czyli mocne staranie się już więcej tego grzechu nie popełniać, a nie, że już nigdy nie popełnić.
A skąd ja to biorę? Kościół tak głosi, a skąd kościół to wziął? Ano z Pisma Świętego:
Zmartwychwstały ukazuje się Apostołom21 A Jezus znowu rzekł do nich: «Pokój wam! Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam». 22 Po tych słowach tchnął na nich i powiedział im: «Weźmijcie Ducha Świętego! 23 Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane».
Na mocy sukcesja apostolskiej, apostołowie przekazywali to dalej - ksiezom.
Według tego, grzech jest wymazany i Bóg po śmierci już nie ukarze za niego.
Czy ktoś w to wierzy czy nie to już indywidualna sprawa.
3 kwietnia 2024, 23:14
Jedynie bez praktykowania brakowałoby mi spowiedzi, jeśli faktycznie popełnie jakiś grzech ciężki który naprawdę jest ciężki np. jakieś kłamstwo. Wierzę, że podczas spowiedzi są odpuszczanie grzechy. I to także mnie trzyma przy chodzeniu do kościoła. Najgorsze, że nie zgadzam się ze każdy grzech ciężki uznawany przez Kościół jest naprawdę ciężki, ale wyboru nie mma i też muszę się spowiadać, poprawiać, bo nie można sobie wybierać.
Zaraz, Ty uważasz, że jeśli popełnisz jakiś występek, ukradniesz, skłamiesz, whatever, to samo opowiedzenie o tym innej osobie - zwane też spowiedzią- magicznie niweluje ten występek. Osoba okłamana przestaje być okłamana, kradzież staje się pożyczką, zabójstwo- wypadkiem, zdrada - chwilą zapomnienia? Jesteś rozgrzeszona, możesz iść dalej, robić tak samo i nic się nie stało, gruba kreska? Skąd Ty bierzesz te pomysły?
Czy ja gdzieś napisałam, że po spowiedzi można iść dalej i robić to samo? Można popełniać różnego rodzaju grzechu. Raz będzie dotyczył kłamstwa innym razem mocnego upicia się a innym razem jeszcze czegoś innego. Aby spowiedz była ważna i nastapilo odpuszczenie grzechu, to potrzebne jest wyznanie grzechu i mocne postanowienie poprawy. Mocne postanowienie czyli mocne staranie się już więcej tego grzechu nie popełniać, a nie, że już nigdy nie popełnić.
A skąd ja to biorę? Kościół tak głosi, a skąd kościół to wziął? Ano z Pisma Świętego:
Zmartwychwstały ukazuje się Apostołom21 A Jezus znowu rzekł do nich: ?Pokój wam! Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam?. 22 Po tych słowach tchnął na nich i powiedział im: ?Weźmijcie Ducha Świętego! 23 Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane?.
Na mocy sukcesja apostolskiej, apostołowie przekazywali to dalej - ksiezom.
Według tego, grzech jest wymazany i Bóg po śmierci już nie ukarze za niego.
Czy ktoś w to wierzy czy nie to już indywidualna sprawa.
Ja nie pytałam, w którym miejscu tzw pism Kościoła została ustanowiona spowiedź i na czym polega odpuszczenie grzechów w KK. Też chodziłam do szkoły. Moje pytanie dotyczyło Ciebie i Twojego postępowania. Bo skoro uważasz, że potrzebujesz spowiedzi, jako magicznego czynnika odpuszczającego Ci podły postępek - już nieważne jak go nazwiemy, grzechem, wykroczeniem, whatever, to znaczy, że Twój kompas moralny, który każdy normalny człowiek, niezależnie od wiary w cokolwiek, mieć powinien, nie działa! Relatywizujesz i umniejszasz te swoje "wykroczenia"- tu akurat obszerniej piszesz o masturbacji, która ogólnie nie jest żadnym przewinieniem, ale JEST NIM w KK. Piszesz też o kłamstwie, nie wiem, o czym tam jeszcze. I wychodzisz z założenia, że jeśli udasz się do księdza, który na mocy pism V czy VI wieku po Chrystusie, ma zdolność odpuszczenia ci tych występków, to co się dzieje? Wstajesz i idziesz w świat "starać się ich nie popełniać, ale w sumie to spoko, jak się nie uda, to następna spowiedź za miesiąc, będę znów czysta, jak gacie po Vizirze"? Ale, one już się wydarzyły. Jeśli kogoś okłamałaś, to jest okłamany, jeśli pomówiłaś, to jest pomówiony. Jeśli zabiłaś - nie żyje. To powinno dla Ciebie stanowić problem, a nie fakt, że ksiądz da rozgrzeszenie, albo nie, każe leżeć krzyżem, albo zada dziesięć zdrowasiek.
istotą spowiedzi nie jest magia zapukania w konfesjonał i ta formułka, ja Ci odpuszczam. Istotą spowiedzi jest to, co po niej i przed nią. Przed nią - czyli rachunek sumienia- dokładna buchalteria tych przewinień ze zrozumieniem faktu, co wchodzi w zakres grzechów i dlaczego, pokuta, czyli cośtam, co ma być uciążliwe dla penitenta, oraz clou - zadośćuczynienie panu bogu i bliźniemu. Czyli, przeproszenie okłamanego i powiedzenie mu prawdy, wyrównanie straty oszukanemu, etc, etc. I powstrzymanie się od tego, co jest grzechem.
Ty nie masz ani chęci, ani zrozumienia, ani ochoty, żeby jakoś za tym podążyć. Chcesz mieć cośtam z głowy, bo co w domu powiedzą. W poważaniu masz ten cały rytuał, ba, uważasz, że jesteś na tyle specjalna, że to, co KK za grzech uznaje, w Twoim wykonaniu nim nie jest. Dopisz zatem jeszcze pychę na tej liście grzechów oraz lenistwo,bo nawet nie chce ci się samej przed sobą przyznać, że popełniasz trzeci z listy grzechów głównych.
Idź do tej spowiedzi, jak tu koleżanki radziły, odklep standard, nie kłaniasz się sąsiadce, źle myślisz o sąsiedzie i kłócisz się z mamą. Spowiedź będziesz miała zaliczoną, w domu spokój, będziesz mogła robić to, co robisz, nic się nie zmieni.
Swoją drogą, co to za wymagający kierunek, który uniemożliwia znalezienie sobie zajęcia? Astrofizyka? Inżynieria lądowa? Nie, czekaj, IL od trzeciego roku pracuje, bodaj na kawałek etatu, czy zlecenia, podobnie jak inne znane mi wymagające kierunki.
3 kwietnia 2024, 23:34
Jedynie bez praktykowania brakowałoby mi spowiedzi, jeśli faktycznie popełnie jakiś grzech ciężki który naprawdę jest ciężki np. jakieś kłamstwo. Wierzę, że podczas spowiedzi są odpuszczanie grzechy. I to także mnie trzyma przy chodzeniu do kościoła. Najgorsze, że nie zgadzam się ze każdy grzech ciężki uznawany przez Kościół jest naprawdę ciężki, ale wyboru nie mma i też muszę się spowiadać, poprawiać, bo nie można sobie wybierać.
Zaraz, Ty uważasz, że jeśli popełnisz jakiś występek, ukradniesz, skłamiesz, whatever, to samo opowiedzenie o tym innej osobie - zwane też spowiedzią- magicznie niweluje ten występek. Osoba okłamana przestaje być okłamana, kradzież staje się pożyczką, zabójstwo- wypadkiem, zdrada - chwilą zapomnienia? Jesteś rozgrzeszona, możesz iść dalej, robić tak samo i nic się nie stało, gruba kreska? Skąd Ty bierzesz te pomysły?
Czy ja gdzieś napisałam, że po spowiedzi można iść dalej i robić to samo? Można popełniać różnego rodzaju grzechu. Raz będzie dotyczył kłamstwa innym razem mocnego upicia się a innym razem jeszcze czegoś innego. Aby spowiedz była ważna i nastapilo odpuszczenie grzechu, to potrzebne jest wyznanie grzechu i mocne postanowienie poprawy. Mocne postanowienie czyli mocne staranie się już więcej tego grzechu nie popełniać, a nie, że już nigdy nie popełnić.
A skąd ja to biorę? Kościół tak głosi, a skąd kościół to wziął? Ano z Pisma Świętego:
Zmartwychwstały ukazuje się Apostołom21 A Jezus znowu rzekł do nich: ?Pokój wam! Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam?. 22 Po tych słowach tchnął na nich i powiedział im: ?Weźmijcie Ducha Świętego! 23 Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane?.
Na mocy sukcesja apostolskiej, apostołowie przekazywali to dalej - ksiezom.
Według tego, grzech jest wymazany i Bóg po śmierci już nie ukarze za niego.
Czy ktoś w to wierzy czy nie to już indywidualna sprawa.
Ja nie pytałam, w którym miejscu tzw pism Kościoła została ustanowiona spowiedź i na czym polega odpuszczenie grzechów w KK. Też chodziłam do szkoły. Moje pytanie dotyczyło Ciebie i Twojego postępowania. Bo skoro uważasz, że potrzebujesz spowiedzi, jako magicznego czynnika odpuszczającego Ci podły postępek - już nieważne jak go nazwiemy, grzechem, wykroczeniem, whatever, to znaczy, że Twój kompas moralny, który każdy normalny człowiek, niezależnie od wiary w cokolwiek, mieć powinien, nie działa! Relatywizujesz i umniejszasz te swoje "wykroczenia"- tu akurat obszerniej piszesz o masturbacji, która ogólnie nie jest żadnym przewinieniem, ale JEST NIM w KK. Piszesz też o kłamstwie, nie wiem, o czym tam jeszcze. I wychodzisz z założenia, że jeśli udasz się do księdza, który na mocy pism V czy VI wieku po Chrystusie, ma zdolność odpuszczenia ci tych występków, to co się dzieje? Wstajesz i idziesz w świat "starać się ich nie popełniać, ale w sumie to spoko, jak się nie uda, to następna spowiedź za miesiąc, będę znów czysta, jak gacie po Vizirze"? Ale, one już się wydarzyły. Jeśli kogoś okłamałaś, to jest okłamany, jeśli pomówiłaś, to jest pomówiony. Jeśli zabiłaś - nie żyje. To powinno dla Ciebie stanowić problem, a nie fakt, że ksiądz da rozgrzeszenie, albo nie, każe leżeć krzyżem, albo zada dziesięć zdrowasiek.
istotą spowiedzi nie jest magia zapukania w konfesjonał i ta formułka, ja Ci odpuszczam. Istotą spowiedzi jest to, co po niej i przed nią. Przed nią - czyli rachunek sumienia- dokładna buchalteria tych przewinień ze zrozumieniem faktu, co wchodzi w zakres grzechów i dlaczego, pokuta, czyli cośtam, co ma być uciążliwe dla penitenta, oraz clou - zadośćuczynienie panu bogu i bliźniemu. Czyli, przeproszenie okłamanego i powiedzenie mu prawdy, wyrównanie straty oszukanemu, etc, etc. I powstrzymanie się od tego, co jest grzechem.
Ty nie masz ani chęci, ani zrozumienia, ani ochoty, żeby jakoś za tym podążyć. Chcesz mieć cośtam z głowy, bo co w domu powiedzą. W poważaniu masz ten cały rytuał, ba, uważasz, że jesteś na tyle specjalna, że to, co KK za grzech uznaje, w Twoim wykonaniu nim nie jest. Dopisz zatem jeszcze pychę na tej liście grzechów oraz lenistwo,bo nawet nie chce ci się samej przed sobą przyznać, że popełniasz trzeci z listy grzechów głównych.
Idź do tej spowiedzi, jak tu koleżanki radziły, odklep standard, nie kłaniasz się sąsiadce, źle myślisz o sąsiedzie i kłócisz się z mamą. Spowiedź będziesz miała zaliczoną, w domu spokój, będziesz mogła robić to, co robisz, nic się nie zmieni.
Swoją drogą, co to za wymagający kierunek, który uniemożliwia znalezienie sobie zajęcia? Astrofizyka? Inżynieria lądowa? Nie, czekaj, IL od trzeciego roku pracuje, bodaj na kawałek etatu, czy zlecenia, podobnie jak inne znane mi wymagające kierunki.
A skąd wiesz jakiej wagi są te moje grzechy? Kłamstwo, to może być odpowiedź menelowi na ulicy, że nie mam 5 zł o które prosi aby się odczepił, zamiast powiedzenia wprost, że mam a nie dam, bo może że złości mi krzywdę zrobi, a może być kłamstwo jako fałszywe zeznania w sądzie. Zapewniam cię, przez te moje grzechy nikomu krzywda się nie stała. Nigdzie nie pisałam ani o morderstwie ani o pobiciu ani nawet, że coś komuś ukradłam, bo tego nigdy nie zrobiłam.
A co studiuje to moja prywatna sprawa i nie zamierzam się tłumaczyć czy oprócz nauki w domu i czasu na uczelni mam czas jeszcze na pracę czy nie i dlaczego. Również nie napisałam nigdzie, że w ogóle nic nie dorabiam, tylko że nie mogę pozwolić sobie na pracę na cały etat. Pozdrawiam.
4 kwietnia 2024, 00:18
Jedynie bez praktykowania brakowałoby mi spowiedzi, jeśli faktycznie popełnie jakiś grzech ciężki który naprawdę jest ciężki np. jakieś kłamstwo. Wierzę, że podczas spowiedzi są odpuszczanie grzechy. I to także mnie trzyma przy chodzeniu do kościoła. Najgorsze, że nie zgadzam się ze każdy grzech ciężki uznawany przez Kościół jest naprawdę ciężki, ale wyboru nie mma i też muszę się spowiadać, poprawiać, bo nie można sobie wybierać.
Zaraz, Ty uważasz, że jeśli popełnisz jakiś występek, ukradniesz, skłamiesz, whatever, to samo opowiedzenie o tym innej osobie - zwane też spowiedzią- magicznie niweluje ten występek. Osoba okłamana przestaje być okłamana, kradzież staje się pożyczką, zabójstwo- wypadkiem, zdrada - chwilą zapomnienia? Jesteś rozgrzeszona, możesz iść dalej, robić tak samo i nic się nie stało, gruba kreska? Skąd Ty bierzesz te pomysły?
Czy ja gdzieś napisałam, że po spowiedzi można iść dalej i robić to samo? Można popełniać różnego rodzaju grzechu. Raz będzie dotyczył kłamstwa innym razem mocnego upicia się a innym razem jeszcze czegoś innego. Aby spowiedz była ważna i nastapilo odpuszczenie grzechu, to potrzebne jest wyznanie grzechu i mocne postanowienie poprawy. Mocne postanowienie czyli mocne staranie się już więcej tego grzechu nie popełniać, a nie, że już nigdy nie popełnić.
A skąd ja to biorę? Kościół tak głosi, a skąd kościół to wziął? Ano z Pisma Świętego:
Zmartwychwstały ukazuje się Apostołom21 A Jezus znowu rzekł do nich: ?Pokój wam! Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam?. 22 Po tych słowach tchnął na nich i powiedział im: ?Weźmijcie Ducha Świętego! 23 Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane?.
Na mocy sukcesja apostolskiej, apostołowie przekazywali to dalej - ksiezom.
Według tego, grzech jest wymazany i Bóg po śmierci już nie ukarze za niego.
Czy ktoś w to wierzy czy nie to już indywidualna sprawa.
Ja nie pytałam, w którym miejscu tzw pism Kościoła została ustanowiona spowiedź i na czym polega odpuszczenie grzechów w KK. Też chodziłam do szkoły. Moje pytanie dotyczyło Ciebie i Twojego postępowania. Bo skoro uważasz, że potrzebujesz spowiedzi, jako magicznego czynnika odpuszczającego Ci podły postępek - już nieważne jak go nazwiemy, grzechem, wykroczeniem, whatever, to znaczy, że Twój kompas moralny, który każdy normalny człowiek, niezależnie od wiary w cokolwiek, mieć powinien, nie działa! Relatywizujesz i umniejszasz te swoje "wykroczenia"- tu akurat obszerniej piszesz o masturbacji, która ogólnie nie jest żadnym przewinieniem, ale JEST NIM w KK. Piszesz też o kłamstwie, nie wiem, o czym tam jeszcze. I wychodzisz z założenia, że jeśli udasz się do księdza, który na mocy pism V czy VI wieku po Chrystusie, ma zdolność odpuszczenia ci tych występków, to co się dzieje? Wstajesz i idziesz w świat "starać się ich nie popełniać, ale w sumie to spoko, jak się nie uda, to następna spowiedź za miesiąc, będę znów czysta, jak gacie po Vizirze"? Ale, one już się wydarzyły. Jeśli kogoś okłamałaś, to jest okłamany, jeśli pomówiłaś, to jest pomówiony. Jeśli zabiłaś - nie żyje. To powinno dla Ciebie stanowić problem, a nie fakt, że ksiądz da rozgrzeszenie, albo nie, każe leżeć krzyżem, albo zada dziesięć zdrowasiek.
istotą spowiedzi nie jest magia zapukania w konfesjonał i ta formułka, ja Ci odpuszczam. Istotą spowiedzi jest to, co po niej i przed nią. Przed nią - czyli rachunek sumienia- dokładna buchalteria tych przewinień ze zrozumieniem faktu, co wchodzi w zakres grzechów i dlaczego, pokuta, czyli cośtam, co ma być uciążliwe dla penitenta, oraz clou - zadośćuczynienie panu bogu i bliźniemu. Czyli, przeproszenie okłamanego i powiedzenie mu prawdy, wyrównanie straty oszukanemu, etc, etc. I powstrzymanie się od tego, co jest grzechem.
Ty nie masz ani chęci, ani zrozumienia, ani ochoty, żeby jakoś za tym podążyć. Chcesz mieć cośtam z głowy, bo co w domu powiedzą. W poważaniu masz ten cały rytuał, ba, uważasz, że jesteś na tyle specjalna, że to, co KK za grzech uznaje, w Twoim wykonaniu nim nie jest. Dopisz zatem jeszcze pychę na tej liście grzechów oraz lenistwo,bo nawet nie chce ci się samej przed sobą przyznać, że popełniasz trzeci z listy grzechów głównych.
Idź do tej spowiedzi, jak tu koleżanki radziły, odklep standard, nie kłaniasz się sąsiadce, źle myślisz o sąsiedzie i kłócisz się z mamą. Spowiedź będziesz miała zaliczoną, w domu spokój, będziesz mogła robić to, co robisz, nic się nie zmieni.
Swoją drogą, co to za wymagający kierunek, który uniemożliwia znalezienie sobie zajęcia? Astrofizyka? Inżynieria lądowa? Nie, czekaj, IL od trzeciego roku pracuje, bodaj na kawałek etatu, czy zlecenia, podobnie jak inne znane mi wymagające kierunki.
A jak taka ciekawa jesteś to Ci napisze. Nigdzie nie pracuje. Potwierdzę twoja tezę o moim lenistwie. Też masz rację z pychą, ale już raczej moich rodziców, bo zabronili mi pracować i powiedzieli, że mam skupić się na nauce. Nawet napisze Ci ile otrzymuje od rodziców hajsu. 5 tysięcy miesięcznie. Niby spora suma, a żyje minimalistycznie. 2 tysięcy płacę za pół pokoju w kawalerce, 1 tysiąc na żywność to już razem 3. Czwarty tysiąc to kosmetyki, odzież, fryzjer, telefon, internet, ksero jakieś czy książka, rozrywka, bilety komunikacji miejskiej, bilety na pociąg do domu raz czy dwa w miesiącu w obie strony i ledwo wystarcza. Ostatni 5 tysiąc zostaje na wizytę u lekarza, stomatologa, ostatnia wizyta 2 żeby 600 zl, 300 zł jeden ząb i to nie było leczenie kanałowe, zakup laptopa na raty czy telefonu, czy odłożenie na wakacje. Ledwo wystarcza mi na styk i pewnie zapomniałam dopisać jakichś wydatków.
Pracuje za to w wakacje w firmie na recepcji przez 3 miesiące i wtedy sama się utrzymuje, zarabiam ledwo powyżej minimalnej, ale jako osoba młoda nie płacę podatku, moje brutto =netto więc zarabiam również blisko 5 tysięcy na rękę. Rodzice utrzymują mnie przez 9 miesięcy a ja sama przez 3 w wakacje.
Już wiesz prawie o mnie wszytko i możesz spać spokojnie :)
Co studiuje się nie dowiesz. :)
5 kwietnia 2024, 13:02
Ide dziś na dyżur spowiedzi i zapytam jak to jest z tym wyznawaniem liczby grzechu, co w przypadku jak się nie pamięta i nie liczy.
5 kwietnia 2024, 15:59
Z szczunku do większości wypowiedzi którzy chcieli mi pomóc napiszę co spowiednik mi powiedział. Przystąpiłam dziś do spowiedzi, wybrałam godzinę młodego księdza który dyżuruje, ale przyszedł jakiś dziadek :) mniejsza z tym. Zapytałam jak wyznawać liczbę grzechu i wyznałam grzech masturbacji. Spowiednik ujął to tak. Przy grzechach ciężkich mam obowiązek wyznać jak często je popełniałam. Ile razy od ostatniej spowiedzi, a jeśli regularnie to jak często, ile razy w tygodniu, miesiącu popełniłam dany grzech. Także to dotyczy grzechów nieczystych, muszę powiedzieć, jeśli regularnie to czynie ile razy w tygodniu czy miesiącu się masturbuje czy współżyje. Ale, to dotyczy grzechów ciężkich, materia ciężka i dobrowolnośc. Spowiednik powiedział że jeśli grzech jest ciężki, ale po kazdym grzechu mocno się staram go więcej nie popełniać i tak po każe grzechu staram się nie ulegać i opieram się pokusie tyle ile się da, ile wytrzymam, to jest grzech lekki i nie muszę się z tego spowiadać. Nie tylko z liczby, ale w ogóle.
5 kwietnia 2024, 19:27
A nie mówiłam? Świetna ta religia! Ilekroć buchnę komuś portfel w kolejce do kasy, ale po udanej akcji będę mocno się starała więcej nie wyciągać łap po cudze rzeczy ruchome, to wchodzę do kategorii grzechów lekkich i mam czyste sumienie. Jakie to wspaniałe!
Edit: lepiej nie róbcie zakupów w mojej Biedronce, bo zdiagnozowałam u siebie uzależnienie od czyichś portmonetek. Wiem, że to nie grzech, ale w razie czego czujcie się ostrzeżeni, drodzy bliźni.