Temat: Uzależnienie od masturbacji a spowiedź.

Pytanie raczej do katoliczek praktykujących chociaż od święta, lub posiadające duża aktualna wiedzę. To ważne.


Czy jeśli dana osoba jest uzależniona od masturbacji lub ma takie naturalne potrzeby, czuje przymus wewnętrzny a jest osobą wierzącą i chce chociaż na święta chodzić do spowiedzi i komunii, to musi się spowiadać z masturbacji? 


Wiem, że kiedyś to zawsze był grzech ciężki, ale od iluś lat w katechizmie napisane jest ze teoretycznie grzech ciężki, ale takie czynniki jak niedojrzałośc uczuciową (nastolatkowie) nabyte nawyki, czynniki psychiczne redukuja winę do minimum. Czyli może to być grzech lekki lub żadne. 


Mni isteresuje czy jeśli jest przymus wewnętrzny i nie potrafi się zapanować, to czy trzeba się z tego spowiadać czy można pominąć ten grzech? Słyszałam już nie od jednej osoby że mimo że to robi i chodzi do spowiedzi to się z tego nie spowiada, bo to nie jest dobrowolne więc grzechu ciężkiego nie ma. 


Dziękuję bardzo za normalne odpowiedzi. 

toja11111 napisał(a):

Tojotka napisał(a):

Kajahala napisał(a):

Tojotka napisał(a):

Jeżu, masturbacja jest naturalna i wynika z ludzkich potrzeb. Nadużywasz słowa "uzależnienie" . Jesteś człowiekiem i masz poped seksualny, który domaga sie realizacji. To jest naturalne! Nie jesteś uzależniona, na bogów, jesteś czlowiekiem. Gdyby nie religijne pranie mózgu, które naturalną potrzebę stygmatyzuje poprzez pojęcie grzechu, nie odczuwałabyś z powodu masturbacji takiego dyskomfortu moralnego. Zawstydzające jest nie to, że się masturbujesz, a to, że religia to piętnuje i nakazuje opowiadać ze szczegółami obcemu facetowi w konfesjonale. Przykro mi czytać, jak bardzo religia instytucjonalna krzywdzi ludzi, próbując podporządkować klerowi najbardziej naturalne i intymne sfery życia.

No masz rację jest to naturalne, ale nie zmienia to jednak kwestii że autorka postu chce żyć w zgodzie ze swoją religią i ma do tego takie samo prawo jak ateiści do życia bez dogmatów i religii. Nie widzę powodu by mówić o krzywdzie ludzi którzy wierzą przez kler, jeśli są dorośli i podejmują decyzje, że zgadzają się ze swoją religią to mają do tego pełne prawo, zarówno jeśli chodzi o prawo cywilne jak i moralne, nie ma czego współczuć. Można dyskutować o wychowywaniu dzieci w taki sposób i zabieraniu im wolności seksualnej i poznawczej, a raczej o karaniu za to, ale nie można w przypadku dorosłych ludzi ???? ale prawda że nadużywa słowa ''uzależnienie'' wnioskując po poprzedniej wypowiedzi 

Dorośli ludzie biorą sie z tego, że czas płynie tym małym skrzywionym przez religię dzieciom. Sugerujesz, że dorosłym zeruje sie w jakiś magiczny spodob mózg prany im, gdy byli dziećmi? No nie.

A chyba najgorzej jak ma się wierzących i praktykujących rodziców i jest presja z ich strony. Wtedy trudniej podejmować samodzielne wybory jak się słyszy, że to Bóg ustanowił kościół, że nie ma czegoś takiego jak wierzący niepraktykujący, bo nie chodząc do kościoła rezygnuje się z sakramentow, nie oczyszcza się duszy z z grzechów podczas spowiedzi, nie przyjmuje komunii świętej więc odrzuca się Boga, odrzucając kościół, to odrzucenie Boga. 

Ja studiuje i jestem na utrzymaniu rodziców, a rodzice mówią, że nie chcą takiej córki która nie chodzi do kościoła, bo i tak będę potępiona, więc po co mają wspierać mnie finansowo. Żebym nic od nich nie oczekiwała i radziła sobie sama. Póki nie skończę studiów i nie znajdę stałej pracy na etacie, to mam średni wybór odnośnie mojej wiary. Czy chce nadal praktykować czy nie. 

Ależ masz wybór! Tylko go nie chcesz zaakceptować. To się nazywa znaleźć pracę i iść na swoje. Nawet jeśli to jest praca na kasie w Żabce i pokoik w mieszkaniu studenckim. Jesteś dorosłą osobą, masz wolną wolę, dwie ręce, głowę i spokojnie możesz zrobić ze swoim życiem to, co sama chcesz.

Pasek wagi

Tojotka napisał(a):

Kajahala napisał(a):

Tojotka napisał(a):

Jeżu, masturbacja jest naturalna i wynika z ludzkich potrzeb. Nadużywasz słowa "uzależnienie" . Jesteś człowiekiem i masz poped seksualny, który domaga sie realizacji. To jest naturalne! Nie jesteś uzależniona, na bogów, jesteś czlowiekiem. Gdyby nie religijne pranie mózgu, które naturalną potrzebę stygmatyzuje poprzez pojęcie grzechu, nie odczuwałabyś z powodu masturbacji takiego dyskomfortu moralnego. Zawstydzające jest nie to, że się masturbujesz, a to, że religia to piętnuje i nakazuje opowiadać ze szczegółami obcemu facetowi w konfesjonale. Przykro mi czytać, jak bardzo religia instytucjonalna krzywdzi ludzi, próbując podporządkować klerowi najbardziej naturalne i intymne sfery życia.

No masz rację jest to naturalne, ale nie zmienia to jednak kwestii że autorka postu chce żyć w zgodzie ze swoją religią i ma do tego takie samo prawo jak ateiści do życia bez dogmatów i religii. Nie widzę powodu by mówić o krzywdzie ludzi którzy wierzą przez kler, jeśli są dorośli i podejmują decyzje, że zgadzają się ze swoją religią to mają do tego pełne prawo, zarówno jeśli chodzi o prawo cywilne jak i moralne, nie ma czego współczuć. Można dyskutować o wychowywaniu dzieci w taki sposób i zabieraniu im wolności seksualnej i poznawczej, a raczej o karaniu za to, ale nie można w przypadku dorosłych ludzi ???? ale prawda że nadużywa słowa ''uzależnienie'' wnioskując po poprzedniej wypowiedzi 

Dorośli ludzie biorą sie z tego, że czas płynie tym małym skrzywionym przez religię dzieciom. Sugerujesz, że dorosłym zeruje sie w jakiś magiczny spodob mózg prany im, gdy byli dziećmi? No nie.

To można powiedzieć o wszystkim, większość naszego zachowania, cech charakteru, sposób makijażu, sposób ubioru itp pochodzi z kultury w której przebywamy. Jeśli tobie (i mi) ateizm daje to czego szukamy a autorce spokój daje wiara to oboje mamy prawo do wyboru 🤷‍♀️ Jest dorosła, może dokonać apostazji, ma dostęp do internetu więc może zagłębić się w historie swojej wiary i zdecydować czy się z nim zgadza. Nie wiem gdzie widzisz tu problem. 

toja11111 napisał(a):

Pytanie raczej do katoliczek praktykujących chociaż od święta, lub posiadające duża aktualna wiedzę. To ważne.

Czy jeśli dana osoba jest uzależniona od masturbacji lub ma takie naturalne potrzeby, czuje przymus wewnętrzny a jest osobą wierzącą i chce chociaż na święta chodzić do spowiedzi i komunii, to musi się spowiadać z masturbacji? 

Wiem, że kiedyś to zawsze był grzech ciężki, ale od iluś lat w katechizmie napisane jest ze teoretycznie grzech ciężki, ale takie czynniki jak niedojrzałośc uczuciową (nastolatkowie) nabyte nawyki, czynniki psychiczne redukuja winę do minimum. Czyli może to być grzech lekki lub żadne. 

Mni isteresuje czy jeśli jest przymus wewnętrzny i nie potrafi się zapanować, to czy trzeba się z tego spowiadać czy można pominąć ten grzech? Słyszałam już nie od jednej osoby że mimo że to robi i chodzi do spowiedzi to się z tego nie spowiada, bo to nie jest dobrowolne więc grzechu ciężkiego nie ma. 

Dziękuję bardzo za normalne odpowiedzi. 

I właśnie między innymi dlatego, że KK wpiernicza się ludziom do łóżek i majtek, wzięłam z nim "rozwód". I nie muszę się zastanawiać, czy pluć obcemu chłopu do ucha o tym, jak się masturbuję na przykład. Albo seks nie mający na celu poczęcia uprawiam. Nie daj boże z gumką. Polecam.

toja11111 napisał(a):

Tojotka napisał(a):

Kajahala napisał(a):

Tojotka napisał(a):

Jeżu, masturbacja jest naturalna i wynika z ludzkich potrzeb. Nadużywasz słowa "uzależnienie" . Jesteś człowiekiem i masz poped seksualny, który domaga sie realizacji. To jest naturalne! Nie jesteś uzależniona, na bogów, jesteś czlowiekiem. Gdyby nie religijne pranie mózgu, które naturalną potrzebę stygmatyzuje poprzez pojęcie grzechu, nie odczuwałabyś z powodu masturbacji takiego dyskomfortu moralnego. Zawstydzające jest nie to, że się masturbujesz, a to, że religia to piętnuje i nakazuje opowiadać ze szczegółami obcemu facetowi w konfesjonale. Przykro mi czytać, jak bardzo religia instytucjonalna krzywdzi ludzi, próbując podporządkować klerowi najbardziej naturalne i intymne sfery życia.

No masz rację jest to naturalne, ale nie zmienia to jednak kwestii że autorka postu chce żyć w zgodzie ze swoją religią i ma do tego takie samo prawo jak ateiści do życia bez dogmatów i religii. Nie widzę powodu by mówić o krzywdzie ludzi którzy wierzą przez kler, jeśli są dorośli i podejmują decyzje, że zgadzają się ze swoją religią to mają do tego pełne prawo, zarówno jeśli chodzi o prawo cywilne jak i moralne, nie ma czego współczuć. Można dyskutować o wychowywaniu dzieci w taki sposób i zabieraniu im wolności seksualnej i poznawczej, a raczej o karaniu za to, ale nie można w przypadku dorosłych ludzi ???? ale prawda że nadużywa słowa ''uzależnienie'' wnioskując po poprzedniej wypowiedzi 

Dorośli ludzie biorą sie z tego, że czas płynie tym małym skrzywionym przez religię dzieciom. Sugerujesz, że dorosłym zeruje sie w jakiś magiczny spodob mózg prany im, gdy byli dziećmi? No nie.

A chyba najgorzej jak ma się wierzących i praktykujących rodziców i jest presja z ich strony. Wtedy trudniej podejmować samodzielne wybory jak się słyszy, że to Bóg ustanowił kościół, że nie ma czegoś takiego jak wierzący niepraktykujący, bo nie chodząc do kościoła rezygnuje się z sakramentow, nie oczyszcza się duszy z z grzechów podczas spowiedzi, nie przyjmuje komunii świętej więc odrzuca się Boga, odrzucając kościół, to odrzucenie Boga. 

Ja studiuje i jestem na utrzymaniu rodziców, a rodzice mówią, że nie chcą takiej córki która nie chodzi do kościoła, bo i tak będę potępiona, więc po co mają wspierać mnie finansowo. Żebym nic od nich nie oczekiwała i radziła sobie sama. Póki nie skończę studiów i nie znajdę stałej pracy na etacie, to mam średni wybór odnośnie mojej wiary. Czy chce nadal praktykować czy nie. 

Czemu nie zmienisz studiów na wieczorowe i nie znajdziesz pracy na pełen etat w trakcie tygodnia w takim razie? Wydaje się to być najlepsze dla ciebie. Jesteś na jakimś trudnym kierunku?

Edit.

Poza tym skoro nie wierzysz a jedynie chodzisz bo musisz to skąd to pytanie? Wystarczy że w konfesjonale powiesz to co większość, czyli że czasem się kłócę i inne głupoty 

Kajahala napisał(a):

toja11111 napisał(a):

Tojotka napisał(a):

Kajahala napisał(a):

Tojotka napisał(a):

Jeżu, masturbacja jest naturalna i wynika z ludzkich potrzeb. Nadużywasz słowa "uzależnienie" . Jesteś człowiekiem i masz poped seksualny, który domaga sie realizacji. To jest naturalne! Nie jesteś uzależniona, na bogów, jesteś czlowiekiem. Gdyby nie religijne pranie mózgu, które naturalną potrzebę stygmatyzuje poprzez pojęcie grzechu, nie odczuwałabyś z powodu masturbacji takiego dyskomfortu moralnego. Zawstydzające jest nie to, że się masturbujesz, a to, że religia to piętnuje i nakazuje opowiadać ze szczegółami obcemu facetowi w konfesjonale. Przykro mi czytać, jak bardzo religia instytucjonalna krzywdzi ludzi, próbując podporządkować klerowi najbardziej naturalne i intymne sfery życia.

No masz rację jest to naturalne, ale nie zmienia to jednak kwestii że autorka postu chce żyć w zgodzie ze swoją religią i ma do tego takie samo prawo jak ateiści do życia bez dogmatów i religii. Nie widzę powodu by mówić o krzywdzie ludzi którzy wierzą przez kler, jeśli są dorośli i podejmują decyzje, że zgadzają się ze swoją religią to mają do tego pełne prawo, zarówno jeśli chodzi o prawo cywilne jak i moralne, nie ma czego współczuć. Można dyskutować o wychowywaniu dzieci w taki sposób i zabieraniu im wolności seksualnej i poznawczej, a raczej o karaniu za to, ale nie można w przypadku dorosłych ludzi ???? ale prawda że nadużywa słowa ''uzależnienie'' wnioskując po poprzedniej wypowiedzi 

Dorośli ludzie biorą sie z tego, że czas płynie tym małym skrzywionym przez religię dzieciom. Sugerujesz, że dorosłym zeruje sie w jakiś magiczny spodob mózg prany im, gdy byli dziećmi? No nie.

A chyba najgorzej jak ma się wierzących i praktykujących rodziców i jest presja z ich strony. Wtedy trudniej podejmować samodzielne wybory jak się słyszy, że to Bóg ustanowił kościół, że nie ma czegoś takiego jak wierzący niepraktykujący, bo nie chodząc do kościoła rezygnuje się z sakramentow, nie oczyszcza się duszy z z grzechów podczas spowiedzi, nie przyjmuje komunii świętej więc odrzuca się Boga, odrzucając kościół, to odrzucenie Boga. 

Ja studiuje i jestem na utrzymaniu rodziców, a rodzice mówią, że nie chcą takiej córki która nie chodzi do kościoła, bo i tak będę potępiona, więc po co mają wspierać mnie finansowo. Żebym nic od nich nie oczekiwała i radziła sobie sama. Póki nie skończę studiów i nie znajdę stałej pracy na etacie, to mam średni wybór odnośnie mojej wiary. Czy chce nadal praktykować czy nie. 

Czemu nie zmienisz studiów na wieczorowe i nie znajdziesz pracy na pełen etat w trakcie tygodnia w takim razie? Wydaje się to być najlepsze dla ciebie. Jesteś na jakimś trudnym kierunku?

Edit.

Poza tym skoro nie wierzysz a jedynie chodzisz bo musisz to skąd to pytanie? Wystarczy że w konfesjonale powiesz to co większość, czyli że czasem się kłócę i inne głupoty 

Nie napisałam, że jestem nie wierząca, wręcz przeciwnie wierzę. Tylko nie koniecznie zgadzam się ze wszystkim co kościół głosi, z jego nauka, z jego interpretacją grzechów. Jeśli samodzielnie bez presji rodziców mogłabym podjąć decyzję, to najwyżej jeśli już to zostałabym wierząca nie praktykująca, ale na chwilę obecną praktykować muszę, aby nie wchodzić w konflikt z rodziną. I tak jak napisałam, rozważałabym ewentualnie zaprzestanie praktyk, bo decyzji nie podjęłam jeszcze takiej. Jako osoba wierząca nie potrafię kłamać w konfesjonale jak niektórzy i iść do swietokradzkiej komunii. Jeśli już, to rezygnacja i że spowiedzi i z komunii, ale póki nie skończę studiów moja sytuacja pozostanie bez zmian. Czyli będę praktykowałam nadal. 


Studia zaoczne są płatne. To co zarobilabym na etacie, toby wystarczyło mi na mieszkanie, żywność ogólnie utrzymanie i nie miałabym za co opłacić studiów.


Tak, kierunek który studiuje jest wymagający. 


toja11111 napisał(a):

Kajahala napisał(a):

toja11111 napisał(a):

Tojotka napisał(a):

Kajahala napisał(a):

Tojotka napisał(a):

Jeżu, masturbacja jest naturalna i wynika z ludzkich potrzeb. Nadużywasz słowa "uzależnienie" . Jesteś człowiekiem i masz poped seksualny, który domaga sie realizacji. To jest naturalne! Nie jesteś uzależniona, na bogów, jesteś czlowiekiem. Gdyby nie religijne pranie mózgu, które naturalną potrzebę stygmatyzuje poprzez pojęcie grzechu, nie odczuwałabyś z powodu masturbacji takiego dyskomfortu moralnego. Zawstydzające jest nie to, że się masturbujesz, a to, że religia to piętnuje i nakazuje opowiadać ze szczegółami obcemu facetowi w konfesjonale. Przykro mi czytać, jak bardzo religia instytucjonalna krzywdzi ludzi, próbując podporządkować klerowi najbardziej naturalne i intymne sfery życia.

No masz rację jest to naturalne, ale nie zmienia to jednak kwestii że autorka postu chce żyć w zgodzie ze swoją religią i ma do tego takie samo prawo jak ateiści do życia bez dogmatów i religii. Nie widzę powodu by mówić o krzywdzie ludzi którzy wierzą przez kler, jeśli są dorośli i podejmują decyzje, że zgadzają się ze swoją religią to mają do tego pełne prawo, zarówno jeśli chodzi o prawo cywilne jak i moralne, nie ma czego współczuć. Można dyskutować o wychowywaniu dzieci w taki sposób i zabieraniu im wolności seksualnej i poznawczej, a raczej o karaniu za to, ale nie można w przypadku dorosłych ludzi ???? ale prawda że nadużywa słowa ''uzależnienie'' wnioskując po poprzedniej wypowiedzi 

Dorośli ludzie biorą sie z tego, że czas płynie tym małym skrzywionym przez religię dzieciom. Sugerujesz, że dorosłym zeruje sie w jakiś magiczny spodob mózg prany im, gdy byli dziećmi? No nie.

A chyba najgorzej jak ma się wierzących i praktykujących rodziców i jest presja z ich strony. Wtedy trudniej podejmować samodzielne wybory jak się słyszy, że to Bóg ustanowił kościół, że nie ma czegoś takiego jak wierzący niepraktykujący, bo nie chodząc do kościoła rezygnuje się z sakramentow, nie oczyszcza się duszy z z grzechów podczas spowiedzi, nie przyjmuje komunii świętej więc odrzuca się Boga, odrzucając kościół, to odrzucenie Boga. 

Ja studiuje i jestem na utrzymaniu rodziców, a rodzice mówią, że nie chcą takiej córki która nie chodzi do kościoła, bo i tak będę potępiona, więc po co mają wspierać mnie finansowo. Żebym nic od nich nie oczekiwała i radziła sobie sama. Póki nie skończę studiów i nie znajdę stałej pracy na etacie, to mam średni wybór odnośnie mojej wiary. Czy chce nadal praktykować czy nie. 

Czemu nie zmienisz studiów na wieczorowe i nie znajdziesz pracy na pełen etat w trakcie tygodnia w takim razie? Wydaje się to być najlepsze dla ciebie. Jesteś na jakimś trudnym kierunku?

Edit.

Poza tym skoro nie wierzysz a jedynie chodzisz bo musisz to skąd to pytanie? Wystarczy że w konfesjonale powiesz to co większość, czyli że czasem się kłócę i inne głupoty 

Nie napisałam, że jestem nie wierząca, wręcz przeciwnie wierzę. Tylko nie koniecznie zgadzam się ze wszystkim co kościół głosi, z jego nauka, z jego interpretacją grzechów. Jeśli samodzielnie bez presji rodziców mogłabym podjąć decyzję, to najwyżej jeśli już to zostałabym wierząca nie praktykująca, ale na chwilę obecną praktykować muszę, aby nie wchodzić w konflikt z rodziną. I tak jak napisałam, rozważałabym ewentualnie zaprzestanie praktyk, bo decyzji nie podjęłam jeszcze takiej. Jako osoba wierząca nie potrafię kłamać w konfesjonale jak niektórzy i iść do swietokradzkiej komunii. Jeśli już, to rezygnacja i że spowiedzi i z komunii, ale póki nie skończę studiów moja sytuacja pozostanie bez zmian. Czyli będę praktykowałam nadal. 

Studia zaoczne są płatne. To co zarobilabym na etacie, toby wystarczyło mi na mieszkanie, żywność ogólnie utrzymanie i nie miałabym za co opłacić studiów.

Tak, kierunek który studiuje jest wymagający. 

Takiego podejścia to nie rozumiem. Jeśli nie zgadzasz się z nauką kościoła i jego interpretacją grzechów to nie wierzysz. Jeśli twoim wyborem byłoby niepraktykowanie swojej wiary, ale nazywałabyś się nadal wierzącym to kłamałabyś i nie stosowała się do założeń swojej religii. Potrafiłabyś zrezygnować z komunii i spowiedzi, ale nie potrafiłabyś skłamać? Jedno i drugie jest grzechem ciężkim. Studia zaoczne są płatne, ale większość jest znośna przy czesnym płatnym raz na miesiąc, tym bardziej jeśli nic cię nie trzyma i możesz wyjechać do innego miasta gdzie są tańsze uczelnie

Kajahala napisał(a):

toja11111 napisał(a):

Kajahala napisał(a):

toja11111 napisał(a):

Tojotka napisał(a):

Kajahala napisał(a):

Tojotka napisał(a):

Jeżu, masturbacja jest naturalna i wynika z ludzkich potrzeb. Nadużywasz słowa "uzależnienie" . Jesteś człowiekiem i masz poped seksualny, który domaga sie realizacji. To jest naturalne! Nie jesteś uzależniona, na bogów, jesteś czlowiekiem. Gdyby nie religijne pranie mózgu, które naturalną potrzebę stygmatyzuje poprzez pojęcie grzechu, nie odczuwałabyś z powodu masturbacji takiego dyskomfortu moralnego. Zawstydzające jest nie to, że się masturbujesz, a to, że religia to piętnuje i nakazuje opowiadać ze szczegółami obcemu facetowi w konfesjonale. Przykro mi czytać, jak bardzo religia instytucjonalna krzywdzi ludzi, próbując podporządkować klerowi najbardziej naturalne i intymne sfery życia.

No masz rację jest to naturalne, ale nie zmienia to jednak kwestii że autorka postu chce żyć w zgodzie ze swoją religią i ma do tego takie samo prawo jak ateiści do życia bez dogmatów i religii. Nie widzę powodu by mówić o krzywdzie ludzi którzy wierzą przez kler, jeśli są dorośli i podejmują decyzje, że zgadzają się ze swoją religią to mają do tego pełne prawo, zarówno jeśli chodzi o prawo cywilne jak i moralne, nie ma czego współczuć. Można dyskutować o wychowywaniu dzieci w taki sposób i zabieraniu im wolności seksualnej i poznawczej, a raczej o karaniu za to, ale nie można w przypadku dorosłych ludzi ???? ale prawda że nadużywa słowa ''uzależnienie'' wnioskując po poprzedniej wypowiedzi 

Dorośli ludzie biorą sie z tego, że czas płynie tym małym skrzywionym przez religię dzieciom. Sugerujesz, że dorosłym zeruje sie w jakiś magiczny spodob mózg prany im, gdy byli dziećmi? No nie.

A chyba najgorzej jak ma się wierzących i praktykujących rodziców i jest presja z ich strony. Wtedy trudniej podejmować samodzielne wybory jak się słyszy, że to Bóg ustanowił kościół, że nie ma czegoś takiego jak wierzący niepraktykujący, bo nie chodząc do kościoła rezygnuje się z sakramentow, nie oczyszcza się duszy z z grzechów podczas spowiedzi, nie przyjmuje komunii świętej więc odrzuca się Boga, odrzucając kościół, to odrzucenie Boga. 

Ja studiuje i jestem na utrzymaniu rodziców, a rodzice mówią, że nie chcą takiej córki która nie chodzi do kościoła, bo i tak będę potępiona, więc po co mają wspierać mnie finansowo. Żebym nic od nich nie oczekiwała i radziła sobie sama. Póki nie skończę studiów i nie znajdę stałej pracy na etacie, to mam średni wybór odnośnie mojej wiary. Czy chce nadal praktykować czy nie. 

Czemu nie zmienisz studiów na wieczorowe i nie znajdziesz pracy na pełen etat w trakcie tygodnia w takim razie? Wydaje się to być najlepsze dla ciebie. Jesteś na jakimś trudnym kierunku?

Edit.

Poza tym skoro nie wierzysz a jedynie chodzisz bo musisz to skąd to pytanie? Wystarczy że w konfesjonale powiesz to co większość, czyli że czasem się kłócę i inne głupoty 

Nie napisałam, że jestem nie wierząca, wręcz przeciwnie wierzę. Tylko nie koniecznie zgadzam się ze wszystkim co kościół głosi, z jego nauka, z jego interpretacją grzechów. Jeśli samodzielnie bez presji rodziców mogłabym podjąć decyzję, to najwyżej jeśli już to zostałabym wierząca nie praktykująca, ale na chwilę obecną praktykować muszę, aby nie wchodzić w konflikt z rodziną. I tak jak napisałam, rozważałabym ewentualnie zaprzestanie praktyk, bo decyzji nie podjęłam jeszcze takiej. Jako osoba wierząca nie potrafię kłamać w konfesjonale jak niektórzy i iść do swietokradzkiej komunii. Jeśli już, to rezygnacja i że spowiedzi i z komunii, ale póki nie skończę studiów moja sytuacja pozostanie bez zmian. Czyli będę praktykowałam nadal. 

Studia zaoczne są płatne. To co zarobilabym na etacie, toby wystarczyło mi na mieszkanie, żywność ogólnie utrzymanie i nie miałabym za co opłacić studiów.

Tak, kierunek który studiuje jest wymagający. 

Takiego podejścia to nie rozumiem. Jeśli nie zgadzasz się z nauką kościoła i jego interpretacją grzechów to nie wierzysz. Jeśli twoim wyborem byłoby niepraktykowanie swojej wiary, ale nazywałabyś się nadal wierzącym to kłamałabyś i nie stosowała się do założeń swojej religii. Potrafiłabyś zrezygnować z komunii i spowiedzi, ale nie potrafiłabyś skłamać? Jedno i drugie jest grzechem ciężkim. Studia zaoczne są płatne, ale większość jest znośna przy czesnym płatnym raz na miesiąc, tym bardziej jeśli nic cię nie trzyma i możesz wyjechać do innego miasta gdzie są tańsze uczelnie

To nie wiem, może mam błędne myślenie. Ogólnie jestem wierząca, praktykuje więc stosuje się do wszystkich zaleceń /wymogów kościoła, ale mam czasem inne zdanie osobiste odnośnie grzechów. Prywatnie nie uważam, że każdy grzech ciężki według kościoła jest naprawdę grzechem ciężkim. 

Np. Kościół mówi, że nie przyjęcie komunii w okresie Wielkanocnym jest grzechem ciężkim, a Pismo Swiete, żeby to czynić na pamiątkę. Sam kościół głosi, że do zbawienia przyjmowanie komunii nie jest konieczne, ale w  Pismie Świętym  jest napisane, że kto nie godnie przyjmuje komunię ten skazuje się na wyrok. 

Ja to rozumiem, tak, że lepiej nie przyjąć komunii wcale niż pójść z grzechem. Ponieważ z grzechem to świętokradztwo, a nie przyjęcie wcale, to tylko zaniedbanie tradycji. 


Odnośnie grzechów ciężkich jeśli bym nie praktykowałam, to może te ciężkie wcale nie są takie ciężkie i kościół się myli i jeśli bym się z nich nie spowiadała, to potem nie spotkałabym mnie kara, bo może rzeczywiście te grzechy są lekkie. Oczywiście musiałabym ryzykować, więc dla spokoju wolałabym żyć zgodnie z wiara/kościołem. Dlatego tak sobie rozważam. Przerastają mnie niektóre sprawy choćby odnośnie spowiedzi. Wstydze się spowiadać. 


Edit. 

Dlaczego jeśli nie zgadzam się z interpretacja kościoła to nie wierzę? Przecież różne są kościoły chrześcijańskie i mają różne podejście do grzechów, to skąd mam wiedzieć czy akurat mój kościół właściwie interpretuje Pismo. Przecież może się mylic. Od razu odpowiem dlaczego nie zmienię kościoła, bo nie wiem który jest właściwy, a może mój ma właściwą naukę a te inne się mylą. Nie wiem


Zresztą w protestanckim nie jest grzech jeśli ktoś nie chodzi do kościoła, nie przyjmuje komunii, współżyje przed ślubem, masturbuje się, stosuje antykoncepcję, modlitwa, posty są dobrowolne taka suszyłam wypowiesz księdza protestanckiego, więc jak ze chce być protestanka to mogę być '' duchem '' przestać praktykować w swoim i nigdzie już nie uczęszczać. 

Jedynie bez praktykowania brakowałoby mi spowiedzi, jeśli faktycznie popełnie jakiś grzech ciężki który naprawdę jest ciężki np. jakieś kłamstwo. Wierzę, że podczas spowiedzi są odpuszczanie grzechy. I to także mnie trzyma przy chodzeniu do kościoła. Najgorsze, że nie zgadzam się ze każdy grzech ciężki uznawany przez Kościół jest naprawdę ciężki, ale wyboru nie mma i też muszę się spowiadać, poprawiać, bo nie można sobie wybierać. 

napisze ktoś jak jest z tą liczbą grzechów ciężkich czy trzeba to wyznawać i w jaki sposób? Czy zapytać o to spowiednika? Najgorzej jak trafię na jakiegoś zasadniczego i wprowadzi mnie w błąd. 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.