Temat: Uzależnienie od masturbacji a spowiedź.

Pytanie raczej do katoliczek praktykujących chociaż od święta, lub posiadające duża aktualna wiedzę. To ważne.


Czy jeśli dana osoba jest uzależniona od masturbacji lub ma takie naturalne potrzeby, czuje przymus wewnętrzny a jest osobą wierzącą i chce chociaż na święta chodzić do spowiedzi i komunii, to musi się spowiadać z masturbacji? 


Wiem, że kiedyś to zawsze był grzech ciężki, ale od iluś lat w katechizmie napisane jest ze teoretycznie grzech ciężki, ale takie czynniki jak niedojrzałośc uczuciową (nastolatkowie) nabyte nawyki, czynniki psychiczne redukuja winę do minimum. Czyli może to być grzech lekki lub żadne. 


Mni isteresuje czy jeśli jest przymus wewnętrzny i nie potrafi się zapanować, to czy trzeba się z tego spowiadać czy można pominąć ten grzech? Słyszałam już nie od jednej osoby że mimo że to robi i chodzi do spowiedzi to się z tego nie spowiada, bo to nie jest dobrowolne więc grzechu ciężkiego nie ma. 


Dziękuję bardzo za normalne odpowiedzi. 

toja11111 napisał(a):

domyślam się co ksiądz by powiedział, że pewnie i tak muszę się spowiadać pomimo uzależnienia, ale tak z innej strony, bo nie rozumiem tego. Nie pójście do kościoła w niedzielę grzech ciężki, ale jakbym chora była to grzechu nie ma i spowiadać się nie trzeba, to dlaczego jeśli ktoś czuje przymus i popełnia czyn masturbacji, to musi się spowiadać aczkolwiek winy jego nie ma? Dziwne to. 

Grzech jest usprawiedliwiony tylko wtedy gdy występuje choroba która odbiera ci zdrowy rozsądek/siłę fizyczną i podejmujesz próby leczenia. W momencie w którym nie podejmujesz leczenia mimo, że zdajesz sobie sprawę z choroby, przez którą grzeszysz, nie jest on usprawiedliwiony. 

Inna sprawa że polecałabym sprawdzić u seksuologa czy wszystko jest ok z twoim podejściem do masturbacji, (pomijając twoją wiarę) nie wiem jak to wygląda, ale jeśli dochodzi do tego w dziwnych momentach i nie adekwatnych do tego miejscach, nie sprawia ci to przyjemności ale mimo wszystko nadal to robisz ,traktujesz to jako metodę rozładowania stresu czy złych emocji a nie rozładowania napięcia seksualnego to może rzeczywiście masz problem i potrzebujesz pomocy. :) 

Kajahala napisał(a):

toja11111 napisał(a):

domyślam się co ksiądz by powiedział, że pewnie i tak muszę się spowiadać pomimo uzależnienia, ale tak z innej strony, bo nie rozumiem tego. Nie pójście do kościoła w niedzielę grzech ciężki, ale jakbym chora była to grzechu nie ma i spowiadać się nie trzeba, to dlaczego jeśli ktoś czuje przymus i popełnia czyn masturbacji, to musi się spowiadać aczkolwiek winy jego nie ma? Dziwne to. 

Grzech jest usprawiedliwiony tylko wtedy gdy występuje choroba która odbiera ci zdrowy rozsądek/siłę fizyczną i podejmujesz próby leczenia. W momencie w którym nie podejmujesz leczenia mimo, że zdajesz sobie sprawę z choroby, przez którą grzeszysz, nie jest on usprawiedliwiony. 

Inna sprawa że polecałabym sprawdzić u seksuologa czy wszystko jest ok z twoim podejściem do masturbacji, (pomijając twoją wiarę) nie wiem jak to wygląda, ale jeśli dochodzi do tego w dziwnych momentach i nie adekwatnych do tego miejscach, nie sprawia ci to przyjemności ale mimo wszystko nadal to robisz ,traktujesz to jako metodę rozładowania stresu czy złych emocji a nie rozładowania napięcia seksualnego to może rzeczywiście masz problem i potrzebujesz pomocy. :) 

Macie rację, właśnie czytałam wywiad z ojcem Szustakiem, wypowiadał się o grzechach, że np. z nieczystych myśli nie trzeba się spowiadać czy picia alkoholu, ale jeśli już jest uzależnienie od alkoholu to grzech ciężki i trzeba się spowiadać. Więc na logikę jeśli masturbacja nawet sporadyczna to grzech, to tak samo uzależnienie od niej będzie grzechem i też trzeba się spowiadać, niestety. 


Jesl chodzi o moją masturbacjaz to nie sądzę że jest jakaś '' chora '' czy nietaruralna. Po prostu odczuwam narastajace napięcie seksualne które każdego dnia jest większe a po kilku dniach jest tak silne, że muszę je rozładować. Nawet jak jest już na któryś dzień jest bardzo silne to potrafię jeszcze wytrzymać jakiś czas jeśli jestem poza domem, te kilka godzin, aż znajdę się w domu i w spokoju się zaspokoić. Oczywiście odczuwam przyjemność seksualna, ale nie dlatego popełniam ten czyn, bo to przyjemne tylko aby rozładować właśnie napięcie seksualne. Nie wiem czy to normalne że po kilku dniach jest aż tak silne, no ale chyba mieści to się w normie świeckie, bo z punktu widzenia kościoła, to grzech. 


Nawet nie ma co już chyba księdza pytać czy muszę się spowiadać, bo wiadomo co powie. 

Nie wiem jeszcze jak jest z wyznawaniem tej liczby grzechu czy muszę mowic na spowiedzi ile razy /jak często popełniałam ten grzech? 

Niby jak coś się np. ukradlo, to wiadomo, że jest duża różnica czy raz czy 10 razy i należy to wyznać i na logikę przy grzechach seksualnych chyba powinno być podobnie, ale jakoś nie wyobrażam sobie mówienia spowiednikowi jak często to robię. 

Jeżu, masturbacja jest naturalna i wynika z ludzkich potrzeb. Nadużywasz słowa "uzależnienie" . Jesteś człowiekiem i masz poped seksualny, który domaga sie realizacji. To jest naturalne! Nie jesteś uzależniona, na bogów, jesteś czlowiekiem. Gdyby nie religijne pranie mózgu, które naturalną potrzebę stygmatyzuje poprzez pojęcie grzechu, nie odczuwałabyś z powodu masturbacji takiego dyskomfortu moralnego. Zawstydzające jest nie to, że się masturbujesz, a to, że religia to piętnuje i nakazuje opowiadać ze szczegółami obcemu facetowi w konfesjonale. Przykro mi czytać, jak bardzo religia instytucjonalna krzywdzi ludzi, próbując podporządkować klerowi najbardziej naturalne i intymne sfery życia.

Pasek wagi

Tojotka napisał(a):

Jeżu, masturbacja jest naturalna i wynika z ludzkich potrzeb. Nadużywasz słowa "uzależnienie" . Jesteś człowiekiem i masz poped seksualny, który domaga sie realizacji. To jest naturalne! Nie jesteś uzależniona, na bogów, jesteś czlowiekiem. Gdyby nie religijne pranie mózgu, które naturalną potrzebę stygmatyzuje poprzez pojęcie grzechu, nie odczuwałabyś z powodu masturbacji takiego dyskomfortu moralnego. Zawstydzające jest nie to, że się masturbujesz, a to, że religia to piętnuje i nakazuje opowiadać ze szczegółami obcemu facetowi w konfesjonale. Przykro mi czytać, jak bardzo religia instytucjonalna krzywdzi ludzi, próbując podporządkować klerowi najbardziej naturalne i intymne sfery życia.

No masz rację jest to naturalne, ale nie zmienia to jednak kwestii że autorka postu chce żyć w zgodzie ze swoją religią i ma do tego takie samo prawo jak ateiści do życia bez dogmatów i religii. Nie widzę powodu by mówić o krzywdzie ludzi którzy wierzą przez kler, jeśli są dorośli i podejmują decyzje, że zgadzają się ze swoją religią to mają do tego pełne prawo, zarówno jeśli chodzi o prawo cywilne jak i moralne, nie ma czego współczuć. Można dyskutować o wychowywaniu dzieci w taki sposób i zabieraniu im wolności seksualnej i poznawczej, a raczej o karaniu za to, ale nie można w przypadku dorosłych ludzi 🤷‍♀️ ale prawda że nadużywa słowa ''uzależnienie'' wnioskując po poprzedniej wypowiedzi 

Kajahala napisał(a):

Tojotka napisał(a):

Jeżu, masturbacja jest naturalna i wynika z ludzkich potrzeb. Nadużywasz słowa "uzależnienie" . Jesteś człowiekiem i masz poped seksualny, który domaga sie realizacji. To jest naturalne! Nie jesteś uzależniona, na bogów, jesteś czlowiekiem. Gdyby nie religijne pranie mózgu, które naturalną potrzebę stygmatyzuje poprzez pojęcie grzechu, nie odczuwałabyś z powodu masturbacji takiego dyskomfortu moralnego. Zawstydzające jest nie to, że się masturbujesz, a to, że religia to piętnuje i nakazuje opowiadać ze szczegółami obcemu facetowi w konfesjonale. Przykro mi czytać, jak bardzo religia instytucjonalna krzywdzi ludzi, próbując podporządkować klerowi najbardziej naturalne i intymne sfery życia.

No masz rację jest to naturalne, ale nie zmienia to jednak kwestii że autorka postu chce żyć w zgodzie ze swoją religią i ma do tego takie samo prawo jak ateiści do życia bez dogmatów i religii. Nie widzę powodu by mówić o krzywdzie ludzi którzy wierzą przez kler, jeśli są dorośli i podejmują decyzje, że zgadzają się ze swoją religią to mają do tego pełne prawo, zarówno jeśli chodzi o prawo cywilne jak i moralne, nie ma czego współczuć. Można dyskutować o wychowywaniu dzieci w taki sposób i zabieraniu im wolności seksualnej i poznawczej, a raczej o karaniu za to, ale nie można w przypadku dorosłych ludzi ???? ale prawda że nadużywa słowa ''uzależnienie'' wnioskując po poprzedniej wypowiedzi 

To nie jest do końca tak, że wierni zgadzają się całkowicie z nauką kościoła i z tym co kościół uważa za grzech ciężki. Nawet jeśli indywidualnie ma się odmienne zdanie, to kościół twierdzi, że do ważności spowiedzi i tak trzeba wyznawać każdy grzech według nauki kościoła. 

Jeśli osobiście kłamałam i kościół głosi że za to będę potępiona i spotka mnie kara i uważam to za zło, kłamstwo i chciałabym się z tego wyspowiadac, a przy okazji nie chodziłam do kościoła, to nawet jak opuszczanie mszy według mnie nie byłoby grzechem, to jeśli wyznam na spowiedzi tylko kłamstwo a zataje opuszczenie mszy, to kłamstwo nie zostanie mi odpuszczone, bo cała spowiedz jest nieważna. 


A jak uważacie z tą liczbą grzechu czy muszę, to wyznawać liczbę lub częstotliwośc przy grzechach ciężkich? 

Nie chce chodzić do nie ważnych spowiedzi, już chyba lepiej całkiem sobie darować. Tylko to nie takie proste jak od dziecka mówiono mi że z każdego grzechu muszę się wyspowiadac, bo inaczej spotka mnie kara. Niestetyzdaeza mi się popełniać czasami naprawdę grzechy takie jak kłamstwo czy pokłócę się z kimś i po obrażam czy inne jeszcze. Potem chciałabym aby były mi odpuszczone, bo jestem wierząca, a nie mogę samych tych czynów wyznać, bo trzeba wyznać wszytko co kościół uważa za grzech aby spowedz była ważna. Nie wiem co robić tak naprawdę. 

toja11111 napisał(a):

Nie chce chodzić do nie ważnych spowiedzi, już chyba lepiej całkiem sobie darować. Tylko to nie takie proste jak od dziecka mówiono mi że z każdego grzechu muszę się wyspowiadac, bo inaczej spotka mnie kara. Niestetyzdaeza mi się popełniać czasami naprawdę grzechy takie jak kłamstwo czy pokłócę się z kimś i po obrażam czy inne jeszcze. Potem chciałabym aby były mi odpuszczone, bo jestem wierząca, a nie mogę samych tych czynów wyznać, bo trzeba wyznać wszytko co kościół uważa za grzech aby spowedz była ważna. Nie wiem co robić tak naprawdę. 

zasadniczo, to albo przyjmujesz NAUKĘ KOŚCIOŁA (dowolnego), do którego chcesz należeć/należysz, albo nie. To nie jest szwedzki stół, że wybierasz z dekalogu pięć dowolnych elementów, które wypełniasz, a pozostałe to jak Ci wyjdzie. Nie bardzo masz możliwości sama interpretować tę naukę kościoła, bo to się zdaje się herezja nazywa. Więc, jeśli nauka Twojego kościoła interpretuje Twoje zachowanie jako grzech, to jest ono grzechem/występkiem, a nie "być może można się z tego wyłgać, jeśli" - zgodnie z Twoją interpretacją.

Masz dwa wyjścia w zasadzie - albo uznać, że ta nauka kościoła jest dla Ciebie ważna i postępujesz zgodnie z nią, albo uznać, że nie jest i wtedy jesteś tzw "wierzącym niepraktykującym".  Albo wręcz wychodzisz z kościoła aktem apostazji.

Nie ma relatywizmu za bardzo, nie dla wiernych, moja droga.

W ogóle, co to jest za postawa "kłamię, kradnę, mówię fałszywe świadectwa przeciw bliźnim, ale chciałabym, żeby mi to było odpuszczone"

Czyli co, chcesz, żeby ktoś usprawiedliwił i niejako wymazał Twoje złe postępowanie?

Zabijesz dzieciom matkę i uznasz, że luz, nie chciałaś w sumie, może spowiedź to wymaże?

Katolicy to jednak mają dziwne kompasy moralne. Robią źle, ale mają nadzieję, że to się da jakoś "wymazać"?

Tojotka napisał(a):

Kajahala napisał(a):

Tojotka napisał(a):

Jeżu, masturbacja jest naturalna i wynika z ludzkich potrzeb. Nadużywasz słowa "uzależnienie" . Jesteś człowiekiem i masz poped seksualny, który domaga sie realizacji. To jest naturalne! Nie jesteś uzależniona, na bogów, jesteś czlowiekiem. Gdyby nie religijne pranie mózgu, które naturalną potrzebę stygmatyzuje poprzez pojęcie grzechu, nie odczuwałabyś z powodu masturbacji takiego dyskomfortu moralnego. Zawstydzające jest nie to, że się masturbujesz, a to, że religia to piętnuje i nakazuje opowiadać ze szczegółami obcemu facetowi w konfesjonale. Przykro mi czytać, jak bardzo religia instytucjonalna krzywdzi ludzi, próbując podporządkować klerowi najbardziej naturalne i intymne sfery życia.

No masz rację jest to naturalne, ale nie zmienia to jednak kwestii że autorka postu chce żyć w zgodzie ze swoją religią i ma do tego takie samo prawo jak ateiści do życia bez dogmatów i religii. Nie widzę powodu by mówić o krzywdzie ludzi którzy wierzą przez kler, jeśli są dorośli i podejmują decyzje, że zgadzają się ze swoją religią to mają do tego pełne prawo, zarówno jeśli chodzi o prawo cywilne jak i moralne, nie ma czego współczuć. Można dyskutować o wychowywaniu dzieci w taki sposób i zabieraniu im wolności seksualnej i poznawczej, a raczej o karaniu za to, ale nie można w przypadku dorosłych ludzi ???? ale prawda że nadużywa słowa ''uzależnienie'' wnioskując po poprzedniej wypowiedzi 

Dorośli ludzie biorą sie z tego, że czas płynie tym małym skrzywionym przez religię dzieciom. Sugerujesz, że dorosłym zeruje sie w jakiś magiczny spodob mózg prany im, gdy byli dziećmi? No nie.

A chyba najgorzej jak ma się wierzących i praktykujących rodziców i jest presja z ich strony. Wtedy trudniej podejmować samodzielne wybory jak się słyszy, że to Bóg ustanowił kościół, że nie ma czegoś takiego jak wierzący niepraktykujący, bo nie chodząc do kościoła rezygnuje się z sakramentow, nie oczyszcza się duszy z z grzechów podczas spowiedzi, nie przyjmuje komunii świętej więc odrzuca się Boga, odrzucając kościół, to odrzucenie Boga. 

Ja studiuje i jestem na utrzymaniu rodziców, a rodzice mówią, że nie chcą takiej córki która nie chodzi do kościoła, bo i tak będę potępiona, więc po co mają wspierać mnie finansowo. Żebym nic od nich nie oczekiwała i radziła sobie sama. Póki nie skończę studiów i nie znajdę stałej pracy na etacie, to mam średni wybór odnośnie mojej wiary. Czy chce nadal praktykować czy nie. 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.