- Dołączył: 2007-09-24
- Miasto: Dublin
- Liczba postów: 316
1 kwietnia 2011, 00:12
Jak wyglądało Wasze dzieciństwo? Byliście zgrabni, czy przy sobie?
Ja byłam spulchniakiem! Z roku na rok chudłam, wyrastałam z nadwagi, aż w końcu osiągnęłam normalną wagę (tak gdzieś na początku liceum). We wczesnych klasach podstawówki co roku dostawałam skierowanie do endokrynologa, oczywiście ignorowałam to. Bardzo szybko się rozwijałam i stąd pewnie ta nadwaga we wczesnym dzieciństwie. Zaczęłam nosić stanik w 4-tej klasie i bardzo z tego powodu cierpiałam. Byłam też znacznie wyższa od rówieśników. Ale najbardziej cierpiałam z powodu reakcji otoczenia. Kompleksy często się biorą z przykrych doświadczeń, a nie urojeń. W liceum byłam już "normalna", wręcz jedna z niższych w klasie. Ale piętno inności gdzieś tam pozostało. Najgorsze, że w podstawówce nie miałam nikogo, do kogo mogłabym się zwrócić z problemami. Na każdym kroku przypominano mi, że jestem gruba, nawet w domu. Mam wiele przykrych wspomnień z tego okresu, szkoda opisywać.
Dzięki tym przeżyciom mam w sobie wiele empatii dla innych. I paradoksalnie, akceptuję u siebie wiele niedoskonałości związanych z wyglądem i nie mam z ich powodu kompleksów. Trudne chwile pomogły mi docenić to co mam. I cieszy mnie każdy komplement. Ktoś, kto od dziecka słuchał, jaki jest piękny, może się zrazić jednym złym słowem. Mnie złe słowa nie są już w stanie zranić, bo nigdy już nie usłyszę tak okrutnych, jakich nasłuchałam się w dzieciństwie :-)
1 kwietnia 2011, 11:11
ja aż do liceum miałam nadwagę... Dopiero w 2 klasie liceum schudłam 12 kg :)
1 kwietnia 2011, 11:41
ja byłam najpierw taki słodki dzieciaczek z okrągłą buzią, ale nie byłam pulchniutka. potem byłam sucha jak szczapa, ale niestety zaczęły się schody, bo szybciej niż rówieśniczki nabrałam kobiecych kształtów. i to dość bujnych. co dziewczynce w moim wieku się strasznie nie podobało, zaczęłam się odchudzać i oczywiście po tym przytyłam. czasy gimnazjum i liceum to droga od suchelca, poprzez pulpeta do normalności i tak w kółko.
- Dołączył: 2007-11-24
- Miasto:
- Liczba postów: 9275
1 kwietnia 2011, 11:48
Ja byłam tłuściutkim niemowlakiem, ale jak zaczęłam chodzić to ładnie zeszło i w podstawówce byłam chudzielcem. Tylko apetyt mi strasznie dopisywał, pamiętam zdziwienie kucharek jak przychodziłam po kolejne dokładki.
Pamiętam też, że w 8 klasie pojechałam na kolonie, kiedy wróciłam, mama stwierdziła, że trochę schudłam i ładnie wyglądam. Niestety ten niewinny tekst stał się początkiem mojej zabawy w odchudzanie.
Swoim chłopakom nie zabraniam słodyczy ale jednocześnie staram się (z różnym skutkiem) by nie jedli ich zbyt dużo i by byli świadomi, że to puste kalorie.
- Dołączył: 2006-04-22
- Miasto: Takie Ooo
- Liczba postów: 679
1 kwietnia 2011, 11:52
jak patrze na zdjecia z czasow bycia nie mowlakiem to masakra, na rece miedzy nadgartskiej a lokciem zagiecie wiecie takie z fald tluszczu.....ale jak tylko zaczelam biegac....a ze mieszkalam na wsi to wszystko ladnie poschodzilo.....na mnie mowili ''gruba'' w podstawowce ale jak dzis patrze na zdjecia....to bylam szczuplutka nie kosciotrup jak wiele dzieci tylko taka ladna dziewczynka tyle ze pyzata, nic na to nie poradze ze w genach dostalam pyzate policzki;// potem w wieku 13 lat mialam juz swoje 161cm i 61kg z tymze duzo trenowalam wiec wiekszosc to byly miesnie, ale dalam sobie wmowic, ze jestem gruba zaczelam zajadac no i doszlo do 82;/
Edytowany przez maadziiaa 1 kwietnia 2011, 11:56
1 kwietnia 2011, 11:58
zawsze byłam wyższa o pół głowy od rówieśników i grubsza o jakieś 10kg. W 3. gimnazjum przestałam rosnąć wzwyż, zaczęłam rozrastać się na boki ;) natomiast zawsze:
-mimo wszystko byłam wysportowana
-nigdy nie usłyszałam od rówieśników "grubas" czy coś w tym stylu, mimo, że przezywali chudsze dzieci ode mnie. pewnie po cichu sobie tak myśleli, ale nigdy tego nie uslyszałam.
1 kwietnia 2011, 12:03
zawsze byłam pulchna i każdy mówił, że na pewno z tego wyrosnę.. ale tak się nie stało. Tak naprawdę tylko osoby które były pulchnymi dziećmi zrozumieją problemy takich dzieci. Mam nadzieję, że uda mi się kiedyś uchronić moje dzieci przed okrucieństwem szczupłych rówieśników
- Dołączył: 2007-11-24
- Miasto:
- Liczba postów: 9275
1 kwietnia 2011, 12:10
No właśnie dzieciaki potrafią być okrutne, i to nie tylko ze względu na tuszę, ale ubóstwo, kalectwo czy jakąś inną odmienność, dlatego staram się uwrażliwiać swoje by nigdy się z innych dzieci nie wyśmiewały i im nie ubliżały.
Co do pyzatych policzków, też miałam ten problem. Na okrągłą buzię nie pomagałay żadne diety, bo z twarzy nigdy nie chudłam. Buzia jak księżyc, mówiła babcia, gdy szłam na komers, niby nic, a zabolało... Zeszczuplałam z buźki po porodzie.
1 kwietnia 2011, 12:14
ja bylam niestety i tak mam do dzis, zaczelo sie u mnie od 3 r.z. po chorobie
- Dołączył: 2010-03-23
- Miasto: Gniewoszów
- Liczba postów: 188
1 kwietnia 2011, 12:31
ja byłam szczupła do 5 roku życia. potem zaczęłam brać leki na alergię, które miały być bezpieczne. niestety dostawałam dawkę dla dorosłych i jak się okazuje te leki zawierały sterydy i hormony :/ i od tego zaczęło się moje tycie.
- Dołączył: 2010-07-20
- Miasto: Costa Brava
- Liczba postów: 1910
1 kwietnia 2011, 12:32
Ja od zawsze byłam gruba... nie zapomnę wyzwisk w podstawówce i gimnazjum...
Grubas, gruba świnia, to było na porządku dziennym. Nigdy nie dopuszczę do tego, by moje dzieci były grube, bo sama wiem jakie to przykre :(