Temat: Ateizm- jak poinformować rodzinę?

Witam. Tak jak w temacie jestem ateistką z domu katolickiego. Mam wszystkie katolickie sakramenty prócz ślubu kościelnego. mój mąż wie że jestem niewierząca ale tego nie akceptuje. Wytyka mi że jestem głupia i nie umiem uszanować jego religii. W sumie to wie o tym moja teściowa co jest już wielkim plusem bo ona jest z domu dewotów i uszanowała moją decyzje. Przekonywała mnie do 2giej w nocy.. Ja bardzo dużo wiem o religii, szukałam w sobie tego boga i w otoczeniu, chodziłam na pielgrzymki ale nie znalazłam ukojenia w słowch kościoła, komunii, spowiedzi. Przedtem byłam poddenerwowana i wręcz wściekła. Teraz jestem osobą spokojną. Znikł żal o róże negatywne aspekty mojego życia. Przygotowałm już moją mame na rozmowe o mojej innej lepszej drodze życia ale jakoś nigdy nie ma czasu. Jak narazie nie mam ochoty zmieniać swoich poglądów i proszę abyscie mnie nie oceniali. Niestety wszyscy w rodzinie są wierzący i nie wiem jak im to delikatnie zakomunikować bo mój mąż się mnie wstydzi. Jesteśmy ze sobą już 8 lat i tak w sumie to ciągle miewałam chwile zwątpienia ale na dzień dzisiejszy jestem zamknięta na katolizm i wiare w boga. Jak to ugryźć, może któraś z Was to przerabiała? Nie chce męzowi sprawiać bólu moją niewaiarą ale nie będę wierzyć w coś co moim zdaniem nie istnieje. Co robić?
"A już mówienie, że jak ktoś nie wierzy to nie będzie spełniać codziennych obowiązków w małżeństwie, to jakaś kompletna bzdura, chyba że masz na myśli wyłącznie obowiązki wobec kościoła." 

Jak napisałam wyżej, chodzi o osobę niewierzącą, która jawnie mówi od początku, że nie będzie się dostosowywała do zasad wiary (co jest logiczne, skoro jest niewierząca). Nie napisałam nic o spełnianiu, czy niespełnianiu obowiązków w małżeństwie ;)
Pasek wagi
"A już mówienie, że jak ktoś nie wierzy to nie będzie spełniać codziennych obowiązków w małżeństwie, to jakaś kompletna bzdura, chyba że masz na myśli wyłącznie obowiązki wobec kościoła." 

Jak napisałam wyżej, chodzi o osobę niewierzącą, która jawnie mówi od początku, że nie będzie się dostosowywała do zasad wiary (co jest logiczne, skoro jest niewierząca). Nie napisałam nic o spełnianiu, czy niespełnianiu obowiązków w małżeństwie ;)
Pasek wagi
I tak było, nie chodzę do komunii, ani do spowiedzi oczywiście.
Sasanka77 Ciezka sprawa. Roznice w pogladach niestety czesto dziela ludzi a ten przypadek jest szczegolny. Ludzie potrafia sie poklocic dyskutujac np o aborcji czy prawei do posiadania broni. A wiara jest wazna dla twojego meza i ja rozumiem ze on czuje sie z tym zle ze ty nie popierasz jego pogladow. Niestety tak to jest. Poza tym jesli on cie kocha to jemu zalezy tez na zbawieniu twojej duszy. Wiem ze ty w to nie wierzysz ale wierzy on i prawdopodobnie nigdy tego nie zaakceptuje tak naprawde.

Ps. Budda (jako czlowiek) istnial naprawde:)
Pasek wagi
 5. Moim zdaniem-wywołam
> pewnie dyskusję-ale to właśnie katlicy są
> zakłamani i ogłupieni. Takie owce ślepo patrzące i
> niemyślące. Społeczeństwo katolickie uważa, że jak
> ktoś ateista to właśnie on jest zły. A ja wolę
> spędzać czas z rodziną, korzystać z uroków podróży
> i nauki niż spędzać czas w kościele i się
> ogłupiać! Spójrzcie na Marię Curie-Skłodowską-ona
> była ateistką i co była zła?

Nie wiem czy śmiać się czy płakać. Jestem katoliczką i ani razu nie powiedziałam złego słowa na temat ateistów a wręcz stanęłam w obronie, że ateista nie musi równać się zły. A widzisz swój post jak oplułaś nas jadem? (nas- czyt. katolików). Wyciągasz coraz to nowe argumenty na poparcie swojego ateizmu. A ja "ogłupiona katoliczka" nie zrobiłam tego ani razu. Jeśli czytasz artykuł o pedofilu to dla Ciebie wszyscy mężczyźni to pedofile?? Idąc tą myślą czy uważasz, że jeśli napotkałaś na swojej drodze katolika- dewote to czy masz prawo wszystkich mierzyć jedną miarą??
Brak słów.
haha fairytale kto to napisal? :D Albo to jakas prowokacja albo to jakas zbuntowana nastolatka:D
Pasek wagi

Kotkapsotka- użytkownik figimiki. brak słów by coś więcej powiedzieć. Ja katoliczka jestem zła tylko dlatego że się "otumaniam w Kościele". a to,że ona własnie zmieszała z błotem katolików, choć tutaj żaden katolik nie zrobił tego ateiście to już pominę (poza jednym dwuznacznym wpisem) jeżeli tak chciała "bronić", że ateista nie jest zły to po 1. nie musiała po 2. ona wzbudza u mnie odczucia wręcz odwrotne do tych co mam. Dobrze, że mam wspaniałaych przyjaciół ateistów, którzy nie snują tak szlachetnych opinii ;)  

Znacie te zasady ziemskie?

co o nich sądzicie?

 

1. Nie dawaj rad ani nie wydawaj opinii póki cię o to nie poproszą.

2. Nie opowiadaj o swoich problemach innym póki nie jesteś pewien, że chcą tego słuchać.

3. Kiedy jesteś w cudzym legowisku okazuj szacunek, lub w ogóle tam nie wchodź.

5. Nie zabieraj się do seksu, póki nie dostaniesz wyraźnego sygnału przyzwolenia.

5.Nie zabieraj niczego co nie należy do ciebie, chyba, że jest to ciężar dla kogoś i płacze on by go od tego uwolnić.

6. Wyraź wdzięczność sile magii, jeśli użyłeś jej z sukcesem by zaspokoić swoje żądze. Jeśli wyprzesz się tej siły po użyciu jej z powodzeniem, stracisz wszystko, co osiągnąłeś

7. Nie narzekaj na nic, co jesteś w stanie zmienić

8. Nie rób krzywdy małym dzieciom.
9. Nie zabijaj zwierząt, chyba, że zostałeś zaatakowany lub jesteś głodny.
10. Kiedy jesteś na otwartym terenie nie zaczepiaj nikogo. Jeśli ktoś zaczepia ciebie poproś go by przestał. Jeśli nie przestanie, zniszcz go

A ja mam to szczęście że przyszły mąż również jest ateistą, jesteśmy zgodni w poglądach i wspieramy się nawzajem, kiedy np. ktoś nas atakuje. Rodzinie zostało to przekazane normalnie, bez awantur (choć może jedna była, bo wujek jest walecznym katolikiem). Czasem o tym rozmawiamy, żeby właśnie nie było to tematem tabu, ale staramy się nie kłócić z resztą rodziny. Raz tylko zrobiło nam się przykro, jak chodził ksiądz po kolędzie i musieliśmy udawać, że nas nie ma w domu, bo mama się nas wstydziła:( Raz też inny ksiądz źle potraktował mojego chłopaka podczas rozmowy, zarzucając mu lenistwo (brak wiary jako lenistwo!) i bycie złym człowiekiem. Ale rozumiemy, że tak to wygląda. Nie oczekujemy super tolerancji. Chcemy sobie tylko spokojnie żyć w naszej bezbożności, nie przeszkadzając innym. Nasze dziecko nie będzie ochrzczone, bo byłaby to obłuda, hipokryzja i cała reszta rzeczy, którymi się brzydzimy. Wiemy też że będzie temu dziecku ciężko na świecie, jako odmieńcowi. Ale nie umiemy postąpić inaczej. Może jesteśmy egoistami. Aczkolwiek jeśli dziecko uzna w którymś tam momencie, że wierzy w opowieści babci i dziadka o bozi i aniołkach, to nie będziemy go oświecać na siłę. Choć pewnie będzie nam smutno, jak i katolickim rodzicom, którym dziecko mówi, że nie wierzy w boga. Ciężka sprawa z tą religią..

Dlatego współczuję ci, autorko tematu. Mąż powinien cię wspierać i akceptować, a nie się ciebie wstydzić. Ja właśnie z powodu wiary musiałam się kiedyś z kimś rozstać. Ciągle czułam się nieakceptowana i uważana za "złą". Ludzie powinni się pod tym kątem dopasować:)

hej teraz znalazłam chwilkę. no rozmawiałam z męzusiem na temat ślubu no i ja nie będę udawać kogos kim nie jestem i przysięgi składać nie będę. Był wściekły bo stwierdził że on przysięgi w takim razie też nie będzie składać! No i jestem w punkcie wyjścia bo owszem możemy wziąśc ten kościelny ale ja chce byc uważana za osoboe nie wierzącą.

 

To właśnie drażliwa kwestia- kwastia zmiany. wielu ludzi myśli że ateista to wcielenie zła-szatana... NIE WIEM! ja odkąd jestem osobą nie wierzącą w sumie to tak zmieniłam się ale na lepsze. Nie czuje już takiej dziwnej wewnętrznej prsji wiery- czułam się z tym okropnie źle. teraz gdy się uspokoiłam nie czuje tego wewnętrznego gniewu i żalu. Jestem ciężko chora i mąż mi powiedział jak trwoga to do boga... a ja właśnie nie odwrotnie! NIe czuje potrzeby wiary bo wiem że wyzdrowieje.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.