- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
10 marca 2011, 07:23
10 marca 2011, 12:19
A jeśli po śmierci okaże się że bóg jakiś
> tam istnieje i za nieochrzczenie się czy niewiarę
> w coś niczym nieuzasadnionego mam zostać ukarana
> wiecznymi cierpieniami tak jak przykładowo Kuba
> Rozpruwacz to ja pier*** takie bóstwo i wolę się
> gotować wieczność w smole niż wyznawać takie coś.
> Moje słowo na czwartek;)
10 marca 2011, 12:21
lovelyness najpierw myśl, potem pisz. może jeszcze ma dzieci oddać do sierocińca prowadzonego przez siostry zakonne, żeby przypadkiem nie miały styczności z realnym światem? albo może ma okłamywać własne dzieci, że tak naprawdę wierzy w boga, bóg jest fajny, ale mamusia nie lubi kościoła, bo jest uczulona na kadzidło?
do autorki: nie przygotowuj się. to nie jest informacja o tym, że umierasz na raka. to nie jest życiowa tragedia, tylko twoja decyzja i pogodzenie się z samą sobą i akceptacja tego, kim jesteś i tak masz do tego podejść. jako do czegoś pozytywnego. jeśli będziesz się denerwować, podchodzić do tego jak do zdradzenia jakiegoś złego postępku, to nie ma co się dziwić, że rodzina podejdzie do tego podobnie. nie zrobiłaś nic złego, jesteś dorosłym i dobrym człowiekiem. nie wiara świadczy o tobie.
dziwi mnie postawa męża, który, jak twierdzisz, wstydzi się ciebie. ożenił się z tobą, czy z twoją wiarą? naprawdę nie rozumiem. wolałby, żebyś okłamywała sama siebie? wolałby, żebyś wmawiała sobie, że wierzysz w symbolikę przemiany ciała w chleb podczas przyjmowania sakramentu, żebyś modliła się z waszymi dziećmi nie do chrześcijańskiego boga, a jedynie do krzyżyka, w którym widzisz tylko... krzyżyk?
moi rodzice, a szczególnie dziadkowie wierzyli, że po okresie młodzieńczego buntu wróci mi wiara w boga. nie wróciła. ale ogarnęłam się z charakterystycznymi dla tego buntu zachowaniami, dojrzałam, stałam się odpowiedzialna, opiekuńcza, troskliwa, pomocna, uważam siebie za dobrego człowieka, jestem zawsze dla swojej rodziny i przyjaciół, nikogo umyślnie nie krzywdzę, szanuję ludzi, ich poglądy, wiarę, orientację. mogłabym długo wymieniać, ale dążę do jednego: jestem akceptowana, bo moją jedyną 'wadą' jest nieumiejętność wmówienia sobie czegoś na siłę i przyjęcie własnego poglądu na życie.
10 marca 2011, 12:23
10 marca 2011, 12:26
10 marca 2011, 12:33
10 marca 2011, 12:39
10 marca 2011, 12:56
ateistyczne pojmowanie świata... to pewnie takie: 'boga nie ma, więc pozabijam wszystkich wokoło, a swoje dzieci będę szkolić na członków mafii.'
znam i przyjaźnię się z wieloma katolikami, jak i przedstawicielami różnych odłamów chrześcijaństwa i większości z nich byłoby wstyd za takie wypowiedzi. zgadzam się z penelopą.
10 marca 2011, 13:18
szkoda, że koleżanka Lovelyness nie rozwinęła swojej wypowiedzi. widać, że chyba sama nie wie o czym pisze.
10 marca 2011, 13:24
10 marca 2011, 13:29