10 marca 2011, 07:23
Witam. Tak jak w temacie jestem ateistką z domu katolickiego. Mam wszystkie katolickie sakramenty prócz ślubu kościelnego. mój mąż wie że jestem niewierząca ale tego nie akceptuje. Wytyka mi że jestem głupia i nie umiem uszanować jego religii. W sumie to wie o tym moja teściowa co jest już wielkim plusem bo ona jest z domu dewotów i uszanowała moją decyzje. Przekonywała mnie do 2giej w nocy.. Ja bardzo dużo wiem o religii, szukałam w sobie tego boga i w otoczeniu, chodziłam na pielgrzymki ale nie znalazłam ukojenia w słowch kościoła, komunii, spowiedzi. Przedtem byłam poddenerwowana i wręcz wściekła. Teraz jestem osobą spokojną. Znikł żal o róże negatywne aspekty mojego życia. Przygotowałm już moją mame na rozmowe o mojej innej lepszej drodze życia ale jakoś nigdy nie ma czasu. Jak narazie nie mam ochoty zmieniać swoich poglądów i proszę abyscie mnie nie oceniali. Niestety wszyscy w rodzinie są wierzący i nie wiem jak im to delikatnie zakomunikować bo mój mąż się mnie wstydzi. Jesteśmy ze sobą już 8 lat i tak w sumie to ciągle miewałam chwile zwątpienia ale na dzień dzisiejszy jestem zamknięta na katolizm i wiare w boga. Jak to ugryźć, może któraś z Was to przerabiała? Nie chce męzowi sprawiać bólu moją niewaiarą ale nie będę wierzyć w coś co moim zdaniem nie istnieje. Co robić?
- Dołączył: 2009-01-24
- Miasto: Radom
- Liczba postów: 8559
10 marca 2011, 10:00
Niestety polskie sądy co może wydać się smieszne często nei stosują się do prawa. Jednak uważam że zaden sędzia tak nie mógł powiedzieć, musiał rozstrzygnąć sprawe i widocznie nabrał przekonaia że wychowanie dziecka w wierze ojca bedzie lepsze dla dziecka, mogł to stwierdzić kierując sie wieloma przesłankami.
A osobiscie stawiam na to że zostałaś "ograna" może nie miałaś adwokata, albo malo zainteresowanego sprawa, albo wystepowałas sama przed sadem a mąż wykorzystał to bo wiedział ze Ty nie znasz sie na prawie.
- Dołączył: 2011-03-01
- Miasto:
- Liczba postów: 105
10 marca 2011, 10:06
Galahda- ależ ja wygrałam. ;) Dzięki temu, że pokazałam iż ojciec dziecka zmienił swoje przekonania w trakcie jego wychowywania. A dziecku w głowie mieszać nie można. I dobrze, że to stało się wtedy bo śpię ze spokojną głową, że nie będę miała problemów np. aby posłać ją do komunii św. a jak się wejdzie w google to pełno właśnie takich sytuacji. No i on nie był moim mężem (na szczęście bo bym się chyba 5 lat rozwodziła). Suma sumarum- po udowodnieniu, że ojciec dziecka zmienił wiarę po urodzeniu córki i jej ochrzczeniu sąd uznał wiarę dziecka jako moją czyli katolicką taką która była zadeklarowana przy jej narodzinach. ;)(konkretnie przy akcie chrztu)
10 marca 2011, 10:07
mountreu wiem o co Ci chodzi :) ja też nie wmuszam w ludzi swoich postulatów. Któraś z was zapytała mnie o świeta. Jak święta organizuje dla męża i dzicka- nie mogę odbierać im świąt tylko dlatego że nie wierze. Przez wiwle lat organizowała je moja mama. A teraz moja kolej. mOja niewiara nie przeszkadza mi w organizacji świąt. dla mnie to duższa kolacja przy świecach :) mąż się modli ja ciesze się że on jest szczęśliwy :) na takiej zasadzie to działa. nie oczekuje prezentów dla mnie to zwykły dzień.
- Dołączył: 2009-01-24
- Miasto: Radom
- Liczba postów: 8559
10 marca 2011, 10:13
fairytalee a więc nie doczytałam uważnie o Twojej sytuacji, skupiłam się na sytuacji prawnej, ale ciesze się że to się tak rozstrzygneło
Edytowany przez Galahda 10 marca 2011, 10:21
- Dołączył: 2011-03-01
- Miasto:
- Liczba postów: 105
10 marca 2011, 10:26
ale to są skrajne przypadki kiedy ludzie się nie dogadują. zazwyczaj faktycznie kończy się to na rozmowie przy kawie. a jak dziecko większe to i dziecka można zapytać. ( u nas 1.5 rocznego dziecka nikt raczej nie pytał). Cieszę się, że wy się dogadujecie (sasanka). A ślub kościelny też możecie wziąć. słyszałam coś o ślubie np. katolika z ateistką. podpisuje się tylko jakieś papiery, że dziecko będzie wychowywane w wierze katolickiej czy coś takiego ale tu pewności nie mam i szczegółów też nie znam;] . tylko wydaje mi się, że to nie o to mężowi chodzi :) Ale przecież i tak Cię kocha więc to najważniejsze. I jak piszą pozostali- wiara to łaska na którą najprawdopodobniej nie jesteś gotowa ;) szczęścia!
- Dołączył: 2011-03-09
- Miasto: Nisko
- Liczba postów: 144
10 marca 2011, 10:36
Nie wiem jak Ci pomóc... U mnie niby jest sytuacja podobna... Jestem agnostykiem i wie o tym moja rodzina oraz znajomi i szanują tą decyzję. Wiadomo, czasami zdarzają się konfrontacje religijne, ale nigdy nie było tak, żeby był to powód do nienawiści.
Tak jak sama powiedziałaś, Polska to niestety nietolerancyjny kraj, w którym wiarę katolicką traktują niekiedy jako dobro najważniejsze...
10 marca 2011, 10:40
O polskiej nietolerancji świadczy fakt, że w czasie rodzinnych spotkań mocno zakrapianych rozmowa zawsze schodzi na kwestie religijne ;P
Ja szanuję to że moja rodzina chodzi do kościoła- więc czasem idę razem z nimi bo dla nich bardziej niż modlitwy ważne jest że cała rodzina spędza ze sobą czas w jednym miejscu. Oni szanują, że nie wierzę - dlatego nie wymagają ode mnie bym w kościele była co tydzień ;)
10 marca 2011, 10:44
Heh, pamiętam jak mówiłam matce, że nie wierzę w jej Boga, a ona mi na to za każdym razem odpowiadała "nie grzesz"
normalnie jak grochem o ścianę
Ja wierzę, wierzę w siłę nadprzyrodzoną, wierzę w duchy błąkające się po naszym świecie, ale czy to musi być katolicki Bóg?
niekoniecznie.
w sumie nie wiem co Ci poradzić, ja nie uczęszczam do kościoła ani nie przystępuję do żadnych sakramentów od dwunastego roku życia, ale nie mam parcia na składanie jakiegoś wypisu do księdza.
po prostu mnie to nie interesuje.
ja się nie zapisywałam to i nie czuję potreby żeby rezygnować.
to, co masz w sobie, jest tylko Twoje, i nic tu nie zmienią jakieś karteczki noszone do księdza, czy też oficjalne obwieszczenie w tej sprawie.
po prostu żyj po swojemu.
- Dołączył: 2006-02-08
- Miasto: Lublin
- Liczba postów: 161
10 marca 2011, 11:58
O kurcze, ale tu odchodzi zakłamanie! przepraszam, ale starszne poglądy macie. I nie chodzi mi tu o bycie lub nie katolikiem, ale o to, że:
1. w polskim prawie nie ma czegoś takiego, że religia jednego rodzica jest ważniejsza...swoją drogą sędzia nie ma prawa decydować o tym w jakiej wierze ma się dziecko wychowywać!;
2.okreslenie "nie jestem katoliczką, ale dla spokoju dzieci je ochrzcialam"-wrr, choć przyznam, że w RP bardzo trudno wychowywać dzieci w innej wierze lub bez wiary jakiejkowiek. Ale chrzczenie dla spokoju to już dla mnie skrajna niedojrzałość!
3. jeśli autorka pierwszego postu uważa, że nie wierzy to rzeczywiście może brak w niej wiary w tę akurat religię.
4. Ja z mężem jakoś funkcjonujemy bez katolicyzmu, ale w Polsce to koszmarnie trudne, bo Polacy są nietolerancyjni koszmarnie! Moje dziecko ma jeszcze gorzej, ale staramy się pokazywać, że to nie jest jedyna religia na świecie. Przedszkole niestety w tym nie pomaga, bo promuje właśnie katolicyzm (święta itp)
5. Moim zdaniem-wywołam pewnie dyskusję-ale to właśnie katlicy są zakłamani i ogłupieni. Takie owce ślepo patrzące i niemyślące. Społeczeństwo katolickie uważa, że jak ktoś ateista to właśnie on jest zły. A ja wolę spędzać czas z rodziną, korzystać z uroków podróży i nauki niż spędzać czas w kościele i się ogłupiać! Spójrzcie na Marię Curie-Skłodowską-ona była ateistką i co była zła?
10 marca 2011, 12:11
Gratuluję zdrowego podejścia do świata. Choć osobiście nigdy bym za wierzącego nie wyszła. Na całe szczęście mimo że rodzina mojego to dewoci on otworzył oczy i zaczął myśleć samodzielnie. Wg mni poprostu powiedz i nie dyskutuj - oni cie nie zrozumieją, nie pojmą innego sposobu myslenia - jest tylko jeden właściwy - ich. Moi rodzice oboje byli wychowani w duchu katolickim, sakramenty i te sprawy ale do kościoła nikt nie chodził i księdza po kolędzie miotłą gonili, mnie nie ochrzczono i zawsze nawet jako małe dziecko czułam się z tym świetnie i nie dałabym się ochrzcić za skarby świata. A jeśli po śmierci okaże się że bóg jakiś tam istnieje i za nieochrzczenie się czy niewiarę w coś niczym nieuzasadnionego mam zostać ukarana wiecznymi cierpieniami tak jak przykładowo Kuba Rozpruwacz to ja pier*** takie bóstwo i wolę się gotować wieczność w smole niż wyznawać takie coś. Moje słowo na czwartek;)
Edytowany przez Louve2 10 marca 2011, 12:16