Temat: Mizofonia - znacie kogos?

Znacie kogos kto cierpi na mizofonie? Moze wiecie jak sobie radzic z taka osoba? Moj partner ma ta dolegliwosci i czasem opadaja mi rece. Chcialabym zjesc obiad w ciszy, porozmawiac, ale sie nie da, bo moj maz okropnie sie denerwuje jak slyszy dzwiek przezuwania jedzenia ( (kreci) ). Wiec jemy obiad, a w tle gra zawsze muzyka, co z drugiej strony dziala na mnie denerwujaco, poniewaz ciagla muzyka zaczyna mnie denerwowac. 

Podobnie ze spaniem, jesli glosniej oddycham niz zazwyczaj to automatycznie maz zaklada sluchawki by mnie zagluszyc, inaczej nie zasnie, a tylko poziom jego irytacji bedzie rosnal. A mnie wtedy denerwuje muzyka wydobywajaca sie z jego sluchawek. Zamkniete kolo normalnie :?

Ja zatyczek do uszu nie moge nosic, poniewaz po godzinie uzytkowania mam migrene. 

Moze znacie jakis sposob? Bo z tego co w internecie czytalam to poza puszczaniem muzyki i sluchawkami nie znalazlam nic ciekawego.

unodostress napisał(a):

teraz to już na wszystko jest choroba..

Z całego serca życzę Ci, żeby Ci się to przytrafiło, magicznie tak tylko na miesiąc (nie dłużej, bo nie życzę Ci źle) to może będzie w Tobie trochę mniej lekceważenia :) To, że Ty nie jesteś w stanie sobie czegoś wyobrazić to nie jest dowód na to, że ktoś wymyśla sobie problem.

Uważam, że w przypadku mizofonii najważniejszym problemem jest to, że ciężko jest wytłumaczyć innym ludziom, na czym to polega. Bo to nie jest tak po prostu, że mnie wkurzają dźwięki mlaskania i siorbania i się denerwuję. Każdy z nas czegoś bardzo nie lubi i nie wiąże się to z żadnym problemem, z żadną nadwrażliwością. Ja na przykład bardzo nie lubię jak ktoś popełnia takie oczywiste błędy językowe i mówi niepoprawną polszczyzną. No strasznie mnie to wkurza, mam ochotę rozdawać słowniki. Ale doskonale potrafię nad tym zapanować i podczas rozmowy np z moją babcią jestem w stanie uświadomić sobie, że to starsza osoba, już tak ma i koniec. Denerwuje mnie to bardzo, ale ogarniam.
Mlaskanie, siorbanie, gulgotanie, chrupanie - to wkurza wielu ludzi. Ale nie znaczy jeszcze, że cierpią oni na mizofonię. Problem pojawia się wtedy, kiedy ktoś przy Tobie mlaśnie, a Tobie niemal rozsadza mózg od przypływu negatywnych emocji. To nie jest tak, że ktoś mlaszcze, a mnie to denerwuje i z czasem jestem na skraju wytrzymałości. Mi wystarczy, że moja matka przy mnie raz siorbnie i mam ochotę zabrać jej talerz, wylać zupę i kazać nalać sobie jeszcze raz, jak się nauczy jeść. I powiedzcie mi, że to nie jest jakieś zaburzenie.
Jestem poza tym normalnym, kulturalnym, spokojnym, uprzejmym człowiekiem. Nie mam przejawów agresji, nie jestem chora psychicznie. Nie jestem głupia i wiem, że jak mój dwuletni kuzyn siorbie, to normalne, jest dzieckiem i nie potrafi jeszcze jeść w pełni kulturalnie. Ale nie potrafię tego znieść i jest to nie do opanowania. To nie działa normalnie, tak jak inne rzeczy. Tego absolutnie nie da się w żaden sposób opanować, uspokoić się. I to nie, żebym nie próbowała. Próbuję cały czas. Kończy się tak, że muszę wyjść.
U mnie dodatkowo pogarsza sprawę fakt, że moja rodzina rzeczywiście nie potrafi jeść. Mnie do pasji doprowadza nawet dźwięk przeżuwania - ale oni mlaszczą, siorbią, no wszystko co się da. Wiec jest jeszcze trudniej.

Skoro Twój facet na to cierpi, to zapewne wiesz że lekarze nie potrafią do tej pory sklasyfikować problemu, trudno orzec czy to problem neurologiczny, psychiczny czy coś ze słuchem. To znaczy, obecnie skupiają się na podłożu neurologicznym ale nie jest to jednoznaczne.
Ja wypracowałam sobie taki sposób, że jak jem z tylko jedną osobą w ciszy, to staram się mówić lub przeżuwać dokładnie w tym samym momencie, kiedy druga osoba przeżuwa. Zagłuszam sobie wtedy te dźwięki własnymi.
Polecam też ASMR eating sounds na youtubie, jedna z eksperymentalnych metod radzenia sobie z mizofonią to właśnie słuchanie tych dźwięków. Nie ma jednak jakiejś szalonej skuteczności a i stosować się do tego trzeba przez długi czas, ale spróbować warto. 
Ale niestety, najlepszą metodą jest jednak hałas. Ja uwielbiam jeść w restuaracjach - jest taki szum wokół, że nie słyszę tych dźwięków.
Próbowałam też siadać na drugim końcu stołu, trochę pomaga. Mniej słyszę.
Niestety w tej dolegliwości jest jeszcze jedna przykra sprawa - zazwyczaj najbardziej nas denerwują takie odgłosy u najbliższych.

Ralaksacja. 

Flavia. napisał(a):

unodostress napisał(a):

Problem pojawia się wtedy, kiedy ktoś przy Tobie mlaśnie, a Tobie niemal rozsadza mózg od przypływu negatywnych emocji. To nie jest tak, że ktoś mlaszcze, a mnie to denerwuje i z czasem jestem na skraju wytrzymałości. Mi wystarczy, że moja matka przy mnie raz siorbnie i mam ochotę zabrać jej talerz, wylać zupę i kazać nalać sobie jeszcze raz, jak się nauczy jeść.

zazwyczaj najbardziej nas denerwują takie odgłosy u najbliższych.

dokładnie. ja przestałam jeść z mężem posiłki. robię obiad normalnie i albo zjadam zanim wróci z pracy, albo jak sam zje, wymawiając się rozwieszaniem prania np.  jak byłam dużo młodsza, to zwracałam mamie uwagę, ale dostałam łatkę chama i buraka. również uwielbiam jeść w knajpach.

Pasek wagi

Też to mam, strasznie denerwują mnie odgłosy jedzenia, ale przechodzi jeśli ja w danym momencie też jem. Głośne oddychanie podczas snu też bardzo mnie dernerwuje, chyba że zasnę pierwsza. Czasem denerwują mnie nawet glosy niektórych ludzi na tyle, że musiałam stopniowo urwać z nimi kontakt, bo dostawałam szału w ich obecności, ale dopiero dzisiaj dowiedziałam się, że to ma swoją nazwę.

Pasek wagi

Matyliano, a jak z dziećmi? Bo ja trochę się o to martwię szczerze mówiąc. 

Mnie natomiast drażni przewrażliwienie u innych. Mojemu mężowi przeszkadza, jak skubię pestki (słonecznika lub dyni), jak tyka zegar i słońce mu przeszkadza, więc całymi dniami musi być zasłonięte okno. Mnie trafia szlag, bo kocham jak jest jasno - im jaśniej tym lepiej, a szumy, trzaski czy tykanie działa na mnie wręcz uspokajająco.

A właśnie, szumy :) Ja próbowałam się też relaksować białym szumem. Wydaje mi się, że trochę mi to pomogło, ale nie jestem pewna.
Ggeisha, uwierz mi, przypuszczam że gdyby się tak dało to Twój mąż oddałby z pocałowaniem ręki ten wspaniały dar, jakim jest wkurzanie się na wszystko :P

Flavia. napisał(a):

Matyliano, a jak z dziećmi? Bo ja trochę się o to martwię szczerze mówiąc. 

im są starsze, tym jest gorzej :/ nie wiem czy to dlatego, że moja podświadomość wie, że to dziecko i przecież nic z tym nie zrobi, czy może rozwijające się organizmy wydają inny rodzaj dźwięków...wiem, to idiotyczne, ale nie mam innych pomysłów. dla starszej córki byłam już kilka razy nie miła z tego powodu (przeprosiłam ją oczywiście). w kinie jest masakra, bo nie mogę się skupić na animacji, tylko słyszę ten popcorn i co chwilę "Zuzia, nie mlaszcz". już mnie denerwuje to zwracanie uwagi, zwłaszcza, że ona nie robi tego złośliwie... młodsza córka irytuje mnie gdzieś tak od roku (strasznie to brzmi,wiem). najmłodszy, prawie dwulatek, nie denerwuje mnie wcale. a jedzenie z otwartą buzią, to przecież jedyna forma jedzenia jaką potrafi ;) jak dziewczyny były małe, to też mnie to nie denerwowało.

Pasek wagi

Flavia. - o tym nie slyszalam (ASMR eating sounds) wyprobuje to z mezem, moze cos da. Jakby chociaz troszke zlagodzic to bylo mozna, to bardzo bym sie ucieszyla. Dziekuje za porade :) 

ggeisha napisał(a):

Mnie natomiast drażni przewrażliwienie u innych. Mojemu mężowi przeszkadza, jak skubię pestki (słonecznika lub dyni), jak tyka zegar i słońce mu przeszkadza, więc całymi dniami musi być zasłonięte okno. Mnie trafia szlag, bo kocham jak jest jasno - im jaśniej tym lepiej, a szumy, trzaski czy tykanie działa na mnie wręcz uspokajająco.

O tykaniu zegara nawet nie pomyslalam, bo my nie posiadamy zegarkow tykajacych, bo moj maz tego nie toleruje, tak samo jesli cos gdzies stuka. Skubany potrafi uslyszec chodzacego pajaka po podlodze. Wiele dzwiekow na ktore ja nie zwracam uwagi (stukanie butem o ziemie, czy to, ze w nocy gdzies trzeszczy rura - bo akurat ktos wlaczy ogrzewanie), on automatycznie wylapuje, nie wszystkie denerwuja go tak samo, albo oddychanie i dzwieki jedzenia to najwiekszy problem. I to mnie jest zwykle przewrazliwienie, to jest problem. Probujemy cos z tym walczyc, ale skutki sa raczej nikle.

o własnie, mam jeszcze bardzo, ale to bardzo wyczulony słuch. słyszę rzeczy, których inni nie słyszą. nie żebym była jakimś supermanem czy coś;p  np. siedząc w salonie, na piętrze, słyszę jak ktoś gada w piwnicy...oczywiście, nie dokładnie, tylko głosy w formie buczenia...strasznie mnie te dźwięki denerwują, a mój mąż nic takiego nie słyszy (nie jest przygłuchy ;p)

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.