Temat: Zmiana pieluchy w restauracji....

Dwa dni temu na gazeta.pl pojawił się felieton o tym, jak to matka zmieniała rocznemu dziecku pieluchę (z kupką, co było widać i czuć) w sali restauracyjnej - na kanapie, na której siedziała. Zupełnie nie przejmowała się tym, że przy sąsiednich stolikach ludzie siedzieli i jedli kolację! Czy fakt, że w restauracyjnej toalecie nie było przewijaka, usprawiedliwia według Was takie zachowanie? Bo moim zdaniem to kompletny brak kultury i szacunku dla innych ludzi. No, chamstwo po prostu. Kiedyś to było nie do pomyślenia. Dlaczego niektórzy rodzice myślą, że wszystko im wolno, bo mają małe dziecko?

Ciekawe czy jakby bylo tylko siku to tez by byli tak oburzeni...

Furia18 napisał(a):

OddamPareKilo napisał(a):

Furia18 napisał(a):

Noma_ napisał(a):

OddamPareKiloKobieto wszyscy ją krutyukują, że jest niekulturalna, a Wy jak się zachowujecie ? Przemyślcie może troszkę, bo sami się zniżacie do poziomu tej matki, którą tak krytykujecie. I teraz ja będę niekulturalna. Dziewczyno weź się zajmij swoim sadłem bo to wstyd, żeby nie być po ciąży i z takim tłuszczem latać. Kobiety po porodach mają lepsze figury, niż Ty. Może jak ja spożywalabym posiłek w restauracji to przeszkadzałoby mi, że takie sadło koło mnie siedzi. I co nie boli ? Łatwo jest ocenić, co ? 
Nie no Ty naprawdę jesteś ograniczona i z Tobą to jak z trollem. Niech sobie dziewczyna jest otyła i co to ma do rzeczy? Widzisz naprawdę związek z tematem. Oj co za ludzie.
Furia - taki może offtop, ale nie jestem otyła
Wybacz, chodziło mi o to że możesz być z nadwagą, otyłą, cała w cellulicie i nijak ma się to do tematu ;)


Spoko nie gniewam się :DWiem jak wyglądam, co ja chcę w sobie zmienić i nie muszę aspirować do rozmiarów osoby o której mowa. Moja siostra nosi podobny do niej rozmiar i wygląda jak zapałka. ;) 
Ale tak to jest. Ja się nie ma siły argumentu, to się używa argumentu siły. Nawet werbalnej. 

Martuska. napisał(a):

Ciekawe czy jakby bylo tylko siku to tez by byli tak oburzeni...

Ja tak. Sala restauracyjna to nie miejsce na przewijanie dziecka, nieważne co tam się znajduje...

Z dedykacja dla niektorych upartych. Ci rodzice na pewno wyczerpali wszystkie mozliwosci sensownego rozwiazania sytuacji :D

Nie pozostaje mi nic innego jak zyczyc wam ( do tych upartych) abyscie spotkali kiedys takich rodzicow na swojej drodze. 

I problemem nie sa dzieci I niechec do nich. Problemem sa niektorzy bezmysli rozczeniowi rodzice.

marudaster napisał(a):

Z dedykacja dla niektorych upartych. Ci rodzice na pewno wyczerpali wszystkie mozliwosci sensownego rozwiazania sytuacji :D Nie pozostaje mi nic innego jak zyczyc wam ( do tych upartych) abyscie spotkali kiedys takich rodzicow na swojej drodze. I problemem nie sa dzieci I niechec do nich. Problemem sa niektorzy bezmysli rozczeniowi rodzice.

Z tym się zgadzam, i to najczęściej matki, które często wraz z przyjściem na świat dziecka pozbyły się mózgów i uważają się za święte krowy którym wszystko wolno, wszystko się należy, wszyscy powinni wokół nich skakać i usługiwać. A później pretensje że ludzie nie lubią matek z dzieciakami. Swoją drogą nie wiem czasami kto jest bardziej rozwydrzony, matka czy dziecko. 

Wilena napisał(a):

Mrousse napisał(a):

Wilena napisał(a):

Mrousse napisał(a):

martaxyz napisał(a):

Mrousse napisał(a):

Wilena napisał(a):

Mrousse napisał(a):

kropka36 napisał(a):

Mylisz się - nie musi o tym myśleć. Nie musi robić przewijaka, kupować kredek i zabawek. Oczywiście może, jeśli chce - wtedy daje wyraźny sygnał "zapraszamy rodziny z dziećmi". Tak samo nie musi robić palarni. A palący może sam podjąć decyzję - wchodzę do lokalu i wytrzymuję bez papierosa (albo marznę na dworze), albo szukam innego lokalu. Proste. To nie te czasy, gdy restauracja była jedna w dzielnicy. Lokale, szczególnie w centrum, są jeden przy drugim - można wybrać taki, który będzie przystosowany do naszych oczekiwań i potrzeb.Przy czym nadal się rozwodzimy nad rzekomą "winą" właściciela, a nie skupiamy na tym, że matce wyraźnie brak jednej z dwóch rzeczy - kultury bądź mózgu.
Jesli Ty uwazasz ,ze takie rzeczy nie sa konieczne,to wcale mnie nie dziwi,ze kobieta tak postepuje. Pewnie, tez uwaza,ze jak nie ma to innym to odpowiada .
Wiesz co, idąc tym tokiem rozumowania to każdy powinien mieć jakieś roszczenia wobec właścicieli restauracji. Ja powinnam zacząć żądać, żeby w klubach nie było włączonych rażących świateł i głośnej muzyki, bo od tego mam migrenę. A jak ktoś nie wyłączy to będę się tam pchać na siłę, przewrócę się na środku, bo mi się zrobi czarno przed oczami i potem będę mieć pretensje do wszystkich tylko nie do siebie. Właściciel urządza lokal tak jak mu się podoba, bo to jego lokal. Chce mieć kącik dla dzieci to ma, nie chce to nie ma. Tak samo ze wszystkim, żądanie od kogoś kto serwuje krwiste steki żeby zaczął podawać wegańskie burgery jest absurdalne - jak dana knajpa to nie miejsce dla mnie to się tam nie pcham, tyle, a nie żądam od innych żeby własne miejsce dostosowali do mnie. 
Chodzi  o to ,ze kazdy przedsiebiorca liczy na zysk . Albo robi cos konkretnego dla konkretnej publiki albo byle jak. Tu jest byle jak . Nie zatroszczyl sie o reszte gosci konczac to Cale widowisko . Nie zazroszczyl sie o dziecko . A wpuszcza wszystkich. No musi wybrac jakich ma klientiw. Nikt tam 2 raz nie pojdzie , ani Ci co byli obecni,Ani przyjaciele ich Ani inne matki z dziecmi . To juz po zysku nici. Kompletnie bez sensu .
A moze wlasnie nie ejst to miejsce dla dzieci i matek z zalozenia? A kazdy przedsiębiorca liczy na zysk i zadowolenie większosci klientow i jesli nie robi restauracji rodzinnej to powinniśmy to uszanować. Jest wiele ludzi, ktorzy chcą zjesc w pracy, po pracy, w spokoju i za ten spokoj zaplacą. I jest zysk i taka restauravcja, jaką ktoś chcial stworzyć. Trudno mi uwierzyc, ze ktos otwiera restaurację dla rodzin i nie stwarza warunkow: przewijaka etc. Skoto nie ma to znaczy, ze nie ma byc, a jest to sygnal, ze restaurcja nastawiona jest na innego typu klientow. Moze wlasnie stwarza warunki odpowiednie dla spoleczenstwa, a nie stwarza dla rodzin, bo nie chce? Glupie gadanie... 
Jesli tak jest , restauracja ma jakies konkretne cele i nie jest oznaczona od wejscia ,to co za Problem ,zeby kelner poinfornowal : Prosze Pani , Ale my niestety nie jestesmy przystosowani dla dzieci . Za rogiem jest fajna, mila knajpa*  Przeciez to troche smieszne,zeby kobieta biegala po wejsciu do przypadkowego lokalu po Calej jego powierzchni,zeby sprawdzic czy w razie wypadki miala jakies Ustronne miejsce.
Problemem moim zdaniem jest to, że coraz więcej osób (w teorii w pełni sprawnych psychicznie) zachowuje się tak jakby były w pewien sposób upośledzone i nie potrafiły sobie poradzić samodzielnie z najprostszymi zadaniami. Co to za problem zapytać wchodząc do restauracji czy jest przewijak, kącik dla dzieci i generalnie warunki, żeby wchodząc z dzieckiem móc wygodnie zjeść? Albo nawet zadzwonić wcześniej? - większość miejsc ma już przecież strony internetowe/facebookowe. 
Jak najbardziej moze i powinna zapytac.  Ale w wielu przypadkach okazuje sie to tylko teoria i wtedy juz powinna reagowac Obsluga . 
Z tym się całkowicie zgadzam - obsługa powinna reagować. Tylko reakcja obsługi powinna być następstwem czyjegoś nieodpowiedniego zachowania (często też zwykłego chamstwa i/lub głupoty). Nie zakładałabym, że obsługa będzie reagować na wejściu, kiedy ktoś nie zdążył się jeszcze zachować w żaden, ani dobry, ani zły, sposób (a o tym pisałaś, żeby od wejścia kelner sugerował zmianę lokalu). 

Tak ,jesli restauracja z zalozenia nie jest dla rodzin z dziecmi to wtedy powinno byc wyjasnione na "wejsciu"

Natomiast reszta jak juz napisalas . 

Mam 2 dzieci i nigdy nie zmienialam im pieluchy w zadnej restauracji/barze, czy innym miejscu, w ktorym spozywa sie posilki. zazwyczaj do tej restauracji nie szlam sama z dziecmi, ale tez np z mezem lub kolezanka; i jak dziecko zrobilo kupe, to szlismy z mezem do kibelka, maz trzymal je pod pachami, a ja mu pupe wycieralam; rzadko kiedy spotykalam przewijaki w restauracjach (dzieci sa juz teraz duze i moze dawniej nie byly one jeszcze tak popularne), ale nie bylo to dla mnie problemem; jak dzieci byly calkiem malutkie, to przebieralam je w wozku, w porach letnich to szlam z dzieckiem do auta; uwazam, ze zawsze zjadzie sie jakis sposob, by nie przebierac dziecka przy obcych ludziach, tym bardziej, gdy ci jedza posilek; dla mnie to masakra i obrzydlistwo!!! a jak juz na prawde nie ma zadnej mozliwosci by przebrac to dziecko gdzies na uboczu, to po prostu odpuscilabym juz ten swoj posilek i wyszla z tej restauracji; na szczescie nigdy nie bylam w takiej sytacji, ze ktos obok zmienial pieluche z kupa, ale gdyby mnie to kiedys spotkalo to na pewno zrocilabym takiej osobie uwage, choc pewnie by mi sie za to oberwalo; dla mnie to zupelny brak kultury, totalne prostactwo, po prostu dno, takie osoby chyba mozgu nie maja; albo po prostu uwazaja sie za swiete krowy, ktorym wszystko wolno i maja w d..pie innych ludzi - tacy sa najgorsi;

Ale co tu sie dziwic "zwyklym" ludziom, jak i nasze polskie pseudo gwiazdi tez nie za wiele oleju maja w glowie i jeszcze sie tym w internecie chwala! tzn chyba swoja totalna glupota;

http://www.fakt.pl/kobieta/plotki/mucha-zmienila-p...

Brak slow, zenada totalna, totalne dno!

Noma_ napisał(a):

MatylianoJak jesteś w WC i robisz kupę to też na bezdechu ? W szpitalu na geriatrii jak dziadkwwie leżą w pieluchach, też odwiedzasz bliskich na bezdechu ? Jak to na formum można poprawić sobie humor :)

No właśnie, w wc, a nie w sali, gdzie siedzą inni ludzie i jedzą. No przepraszam ale ja idąc do restauracji płacę za to, żeby zjeść smaczny posiłek, a nie po to, żeby wąchać smrody. I nie ma dla mnie znaczenia czy źródłem nieprzyjemnych zapachów jest kupa dziecka, nieumyty człowiek, czy awaria kanalizacyjna. W każdym z tych przypadków miałabym odruch wymiotny i wyrzuciłabym pieniądze w błoto, dlatego że nie byłabym w stanie dokończyć posiłku. Jednak w miejscach publicznych obowiązują jakieś normy.

Noma_ napisał(a):

Martulleczka napisał(a):

Przez pół dnia chyba dałoby się ogarnąć jakieś miejsce do przebrania? Sklep obok? Knajpa obok? Stacja benzynowa? Jak większe miasto to na pewno jakaś galeria z miejscem dla matki z dzieckiem. 
Taaam mam zamówione i zapłacone jedzenie więc zbieram się , żeby polatać po połowie miasta i  poszukać miejsca do przebrania pieluchy bo właścicle miał to w dupie, żeby zorganizować przwijak. Jak płaciłam właścicielowi to nie miał mojej kasy w dupie. Aż śmieszne to co piszecie. 

Śmieszne jest to, co wypisujesz. Jeśli idziesz na miasto z małym dzieckiem to moim zdaniem normalne jest, że nie zatrzymujesz się tam, gdzie dziecka przebrać nie można. Wiele restauracji ma przewijaki, albo chociaz i ustronne miejsca. Niektóre mają naklejki, że są przyjazne rodziną, niektóre są tworzone nawet w tym celu. Nikt nie zabrania dzieciom sie zalatwiac, ale to że jestes matka nie daje ci prawa robic wszystkiego, jak ci wygodnie. Trzeba było pomyśleć przed, a nie już po fakcie. Poza tym jeśli naprawdę według ciebie odchody w miejscu, gdzie się je to sprawa higieniczna to współczuję. Może w domu w kuchni, na stole, na którym przygotowujesz jedzenie dla dziecka, zacznij je też przebierać co?

Pasek wagi

Masakra...

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.